Zbigniew Batiar Klimczak docenia przewagi "newsa autonomicznego" nad zwykłym komentarzem podnewsowym. No to mamy teraz "autonoma", który stanowi rozwiniecię, a raczej kontynuację tematu zawartego w newsie z dnia 8 stycznia 2015 - link: http://kulinski.navsim.pl/art.php?id=2654&page=0.. Tak mi się jakoś wydaje, że gdyńscy żeglarze nie będą mieli okazji się cieszyć z czegokolwiek. Pewnie to stanie się piękną, luksusową dekoracja miasta, ale dla żeglarzy będzie z niej tyle samo pozytku co z Mariny Sopot.
Za duże pieniądze w obrocie.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
---------------------------
P.S. Śledzcie też losy NCŻ. Tyle tam prywatnych jachtów stacjonuje, a tylku kilku z armatorów należy do SAJ.
---------------------------------------------
Kłopoty COŻ (Centralny Ośrodek Żeglarstwa) Trzebież - to nie historia, to dzień dzisiejszy
Wywołałem „potwory przeszłości” aby wyczulić nasze środowisko na piękne skądinąd plany budowy Nowej Mariny w Gdyni, a tymczasem okazało się, że ...koszmar trwa dalej.
Odbyłem długą rozmowę z Prezesem COŻ, ponieważ było interesujące, dlaczego PZŻ wyrzuca, i to z udziałem policji, firmę z jaką podpisał 20 letnią umowę na dzierżawę Ośrodka w Trzebieży. Okazało się, w wielkim skrócie, jak z rozdawaniem aut na Placu Czerwonym. Po pierwsze nie auta a rowery a po drugie nie rozdawali a kradli.
To nie PZŻ wyrzuca spółkę tylko spółka, jak się okazało ‘wyspółkowana” chce odejść, zabrawszy to co włożyła przez te lata w ośrodek.
Umowa jaką PZŻ przedłożył do podpisu dzierżawcy była już w tym momencie nieważna z mocy prawa. Nie sprawdzałem, ale przepisy Ministerstwa Skarbu zabraniają dzierżawy takich terenów na więcej niż 10 lat, a podpisano umowę na lat 20, z prawem pierwokupu. Tak pamięć mi podpowiada, że prawie wieczny Prezes PZŻ był swego czasu Ministrem Skarbu i zadziwia mnie beztroska w zawieraniu takiej umowy.
Potwierdziło się w rozmowie, że PZŻ zrobił na gminę Police odnośnie dużej inwestycji w marinie Trzebież.
PZŻ przejął „za darmo” bo za 10 % wartości dwie działki w dzierżawę wieczystą sąsiadujące z COŻ, obiecując wspólną inwestycję z Gminą w budowie infrastruktury żeglarskiej w Trzebieży. Obiecanki cacanki, działka weszła w skład innych działek na których stoi COS i na tym się skończyło. Dobre stosunki z władzami samorządowymi są podstawą istnienia obiektów „gościnnych”. O jakich stosunkach może być mowa po takim wykolegowaniu miejscowych władz?!
Taki obraz pozostawia po sobie nasz związek.
Nowy gospodarz bardzo szybko stwierdził, że stan techniczny tego co przejął jest tragiczny a pieniądze przekazywane na remonty jachtów, nie trafiały tam. O „ Kapitanie Głowackim” dużo pisano, ale to, że „Jurand” o mało nie zatonął, bo kadłub był jak sito, to już mało kto wie. Podobno uszkodzone było 70 % blach.
Najbardziej tragiczna sytuacja dotyczy tzw. nabrzeża północnego. PZŻ wiedział, że struktura gruntu jest poważnie naruszona, nabrzeże lada chwila może się rozsypać a nawet podobno ruszyły się już schodki budynku o kilka centymetrów.
Spółka, w związku z nieważną umową, chce oczywiście opuścić teren COS ale w zamian za włożenie masy pieniędzy w to „błoto” chce zwrotu nakładów na „ Kapitana Głowackiego”, który de facto żyje i żegluje a nawet wygrywa regaty, dzięki pieniądzom i pracy spółki. To jej prawo, domagać się rekompensaty. I to by było na tyle...gdyby nie to, że kilkaset kilometrów na wschód zaczyna się inna zabawa w inwestycje. Oficjalne enuncjacje były i są pozytywne ale jak wygląda rzeczywistość to zupełnie inna sprawa. Podjąłem próbę rozjaśnienia sytuacji, ale nie sądzę abym otrzymał sensowną odpowiedź, o ile w ogóle jakąś otrzymam.
A zadałem kilka pytań PZŻ i oto one:
Szanowni Koledzy,
będę bardzo wdzięczny w imieniu swoim i rzeszy żeglarzy zainteresowanych postępem prac przy inwestycji pod nazwą Nowa Marina.
Jestem były współpracownikiem magazynów żeglarskich "Żagle", "Rejs" i "Jachting" ale obecnie z powodu wieku zajmuję się problemami żeglarstwa sporadycznie i tylko w tak ważnych sprawach. Środowisko żeglarskie interesuje stan prac na dzień dzisiejszy a dotyczących:
- jak wykonano zadania postawione przed kancelarią prawną a brzmiące j.n;
1. przygotowanie nieruchomości pod względem prawnym i faktycznym do wniesienia aportem do Spółki Celowej,
2. przygotowanie kompleksowej dokumentacji ofertowej dotyczącej planów inwestycyjnych na nieruchomościach, która posłuży Związkowi do zainicjowania negocjacji z potencjalnymi inwestorami,
3. pomoc przy wyłonieniu inwestora,
4. przygotowanie umowy inwestycyjnej z inwestorem,
5. wdrożenie realizacji wspólnego przedsięwzięcia.
- czy jest inwestor zastępczy
- czy jest gotowa dokumentacja techniczna tej inwestycji
- jakie są szanse na rozpoczęcie inwestycji w zaplanowanym terminie, czyli 2015 r.
Tyle pytanie i czekamy.
Co do wspomnianej kancelarii prawnej i okoliczności jej powstania (zarejestrowania w KRS) w kilkanaście dni po ogłoszeniu przez PZŻ konkursu ofert, to prześledziłem nazwiska członków zarządu tej spółki. Są to, sądząc po wpisach w KRS i CV, osoby bardzo kompetentne i w różnych konfiguracjach nazwisk, występujące w wielu innych spółkach. Nie jest to niczym dziwnym ani zdrożnym. To co mnie, laika w biznesie współczesnym dziwi to fakt, że prawie każda z tych spółek, od dawna funkcjonujących, mogła z powodzeniem startować w tym konkursie. Założono jedna nową. Jeśli wykonała w terminie swoje zadanie, to doskonale. Czekam na odpowiedź. Inwestycja ma ruszyć w tym roku, więc sprawy prawne dotyczące przekazania placu budowy, dokumentacja techniczna itp. powinny być zapięte na ostatni guzik.
Jeśli tak nie jest, Pan Prezydent Gdyni powinien powściągnąć swój optymizm a jeszcze lepiej zmienić partnera.
W inwestycjach jak w małżeństwie, trzeba wiedzieć z kim się pobieramy i ufać sobie wzajemnie. Partner Pana Prezydenta Gdyni, miasta pretendującego do miana żeglarskiej stolicy Polski jest, jak widać delikatnie mówiąc, mało wiarygodny. Z przyjemnością jednak tę diagnozę odwołam jeśli rozwój sytuacji będzie korzystny dla żeglarstwa.
Zbigniew Batiar Klimczak