Okrutnikiem to jestem ja, a nie Wojtek Bartoszyński. Wojtek odwala rzetelną, fachową, bardzo przydatną pracę - ocenę najnowszych publikacji nautycznych BHMW, a to ja - publikując ten materiał uruchamiam maszynę okrutnej ironii. Bo proszę Czytelników i Skrytoczytaczy aby coś rozwałkować wcale nie potrzeba używać przymiotników, a zwłaszcza w stopniu superlatywnym. Wojtkowi bardzo dziękuję – pozostając w stanie podziwu.
A teraz prośba: gdyby ktoś z Czytelników zechciał się podzierlić wrażeniami i obserwacjami z rejsu do Narvy – będę bardzo wdzięczny.
Żyjcie wiecznie!
Don Jorge
-----------------------------
520
Zaskakującym dla mnie jest zastosowany w anglojęzycznym spisie świateł separator dziesiętny (użyto przecinka). Być może nie zwróciłoby to mojej uwagi gdyby nie fakt, że w polskojęzycznych spisach BHMW stosuje, w roli separatora dziesiętnego… KROPKĘ! To dziwne (i chyba niezgodne z ustawą o języku polskim). Ciekaw jestem jaki separator użyty zostanie we wznowieniu 521.
Autorzy pięćsetdwudziestki nie wykorzystali faktu, że publikacja jest rozpowszechniana jako plik pdf. Spis treści czy indeksy nie są niestety aktywne („klikalne”). Nie ułatwia to korzystania z publikacji. Na szczęście w pliku pdf można wyszukiwać (Ctrl + F)…
Zastanawiająca jest obecność tabeli do nanoszenia poprawek (numer WŻ, data, podpis). W publikacji, która ma być aktualizowana „centralnie” (zawsze „tekst jednolity”) nie ma to przecież sensu. Zresztą Biuro Hydrograficzne w Wiadomościach Żeglarskich nie publikuje poprawek do 520…
Natomiast moim zdaniem poważnym niedociągnięciem jest brak informacji o stanie aktualności publikacji. Otrzymujemy plik, ale nie sposób ustalić czy posiadana wersja uwzględnia poprawki naniesione wczoraj, czy jest plikiem „starym”, sprzed wielu miesięcy czy lat. To zagadnienie zostało rozwiązane prosto i skutecznie w innych publikacjach aktualizowanych przez BHMW (np. 552) poprzez zamieszczenie informacji „ostatnia aktualizacja: / last update:” wraz z odpowiednią datą.
.
542
Przewodnik po wybranych portach polskiego wybrzeża (The guide to selected ports of the Polish coast) to wprawdzie formalnie nowa publikacja nautyczna, jednak de facto to po prostu tłumaczenie polskiej locji 502 na język angielski. Z pewnymi jednak zaskakującymi wyjątkami.
Po pierwsze z locji po angielsku „wyleciał” cały dział „Warunki naturalne” z trzema rozdziałami: 3. Warunki meteorologiczne, 4. Warunki Hydrologiczne, 5. Brzegi i dno morskie. Kiedy opublikowano ostatnie wydanie Locji 502 (2022) krytykowałem fakt, że dane klimatyczne dla statystyk (a więc fundament rozdziałów 3. i 4.) pochodzą z lat 1971-2000. Tak więc obecnie, w roku 2024 należy się cieszyć, że nie przetłumaczono rozdziałów opisujących tendencje hydro- i meteorologiczne opracowane na podstawie danych sprzed… pół wieku! Natomiast czemu rozdziałów tych nie opracowano na nowo – doprawdy nie wiem. Nie rozumiem tej niekonsekwencji: ktoś kiedyś uznał, że meteorologia i hydrologia polskiego wybrzeża Bałtyku jest istotna dla uprawiania tu żeglugi, więc nasuwa się pytanie czy już nie jest? A jeżeli nie jest, to dlaczego nie poprawiono (wykreślając te rozdziały) locji 502?
W rozdziale pierwszym locji po angielsku przesunięto informację o sposobie zgłaszania zauważonych niebezpieczeństwach i błędach z osobnej strony (str. 12) do pkt. 1.47. W wyniku tej operacji kolejne punkty (do końca rozdziału) mają numerację o jeden większą niż w locji PL (502). Wydaje się to być potencjalnym źródłem kłopotów. Moim zdaniem najbardziej optymalna byłaby locja dwujęzyczna (tak jak niektóre inne publikacje)
W punkcie 1.90 autorzy odwołują się do regulacji wymienionych w p. 1.87… tyle że w wersji EN numeracja się nie zgadza (a nie mówiłem, że to będzie źródło kłopotów?)
W punkcie 1.91 osoba tłumacząca przełożyła z rozpędu napisy na statkach, które namalowane będą po polsku. Tłumaczenie obcokrajowcowi nic nie da, napis „SŁUŻBA CELNO-SKARBOWA” na burcie nie zmieni się przecież w jego obecności w „CUSTOMS AND TAX SERVICES”… podobnie uczyniono w punkcie 2.22. ze Strażą Graniczną (napis dwujęzyczny).
Z jakiejś przyczyny w locji w wersji EN nie podano informacji o Izbach Administracji Skarbowej na wybrzeżu (brak punktów 1.92-1.95). W angielskiej wersji pominięto opis dodatkowych świateł okrętów idących w szyku torowym (p. 1.59), podczas gdy opis tych świateł znajdziemy w p. 1.58 locji PL. Znowu nie widzę logiki: dlaczego dla anglojęzycznego użytkownika to informacja nieważna, a dla polskojęzycznego – ważna?
Locja w wersji PL wymienia szczegółowo (p. 2.13) gdzie przebiegają granice pomiędzy wodami śródlądowymi i morskimi. W wersji anglojęzycznej poprzestano na odesłaniu do… dziennika ustaw (niedostępnego przecież po angielsku). Podobnie uczyniono z regulacjami dotyczącymi uprawiania sportu i połowów w strefie nadgranicznej (po polsku są skrócone zasady, po angielsku - tylko numer dziennika ustaw – 2.16). W wersji anglojęzycznej nie znajdziemy też informacji o zakazie nurkowania do wraków – mogiłach („Wilhelm Gustloff, „Goya”, „General von Steuben”, „Georg Buchner”), obecnej w wersji PL (2.16). Gdzie sens, gdzie logika? W anglojęzycznej wersji locji nie ma informacji o oznakowaniu platform (PL 2.34), nie ma nic o oznakowaniu narzędzi połowowych (PL 2.40), ani o oznakowaniu tych narzędzi w rejonie Zatoki Gdańskiej (PL 6.25 / EN 3.25). Dlaczego?
Sekcje opisujące same porty w publikacji 542 wydają się (choć nie sprawdzałem słowo po słowie) dość wiernie przetłumaczoną treścią locji 502. Z jednym przynajmniej wyjątkiem, i to w „odwrotną” niż dotychczas stronę: Locja po angielsku w punkcie 3.50 podaje opis siedmiu marin w Górkach Zachodnich, czego nie znajdziemy w locji po polsku (mimo upływu ponad 2 miesięcy od wydania 542 locja 502 nie została zaktualizowana o mariny w ujściu Wisły Śmiałej). Tego także nie potrafię zrozumieć. Nie widzę również logiki w tym, że locja angielska zawiera odmienne niż polska zdjęcia… Albo zdjęcia są „lepsze” – wtedy należy je wymienić także w wersji polskiej. Albo należało użyć tych samych co w polskiej wersji…
O ile zawsze byłem i jestem krytyczny w stosunku do podawania odnośników do stron internetowych w locji 502 (bo przecież nawigator na pokładzie może nie mieć dostępu do Internetu) o tyle odsyłanie w locji anglojęzycznej - 542 do stron internetowych np. parków narodowych (pomijając już błąd w linku do strony Słowińskiego PN w 1.54) w wersji po polsku jest, oględnie mówiąc, NIEPRZEMYŚLANE! Podobnie odsyłanie anglojęzycznego czytelnika do przepisów portowych czy polskich dzienników ustaw – niemających swej anglojęzycznej wersji.
Tak jak w spisie świateł 520, tak i tu znajdziemy tabelę do ewidencjonowania poprawek, a nie znajdziemy aktywnych spisów i indeksów. Obie publikacje zawierają także symbole „© Copyright” bez podstawy prawnej.
Angielska edycja locji dziedziczy po swej protoplastce pewną niespójność w numeracji punktów: skoro numeracja jest trzycyfrowa (np.: 3.123), to konsekwentnie pierwszy punkt w rozdziale powinien mieć numer 3.001 a nie 3.01, a punkt dziesiąty powinien mieć numer 3.010 zamiast 3.10. Alternatywnie: pierwszy punkt mógłby mieć numer 3.1, dziesiąty 3.10 a setny 3.100 ale to gorsze rozwiązanie, jako że system dziesiętny jest systemem pozycyjnym.
Nie jestem anglistą, więc nie mi oceniać jakość tłumaczenia, ale w co najmniej kilku przypadkach budzi ono moje wątpliwości. Przykładowo: słowo „okręty” przetłumaczono na „ships” (nie „warships”), a słowo „jednostki” (pływające) na „units” (nie „vessels”) (np. 1.58-1.59).
pozdrawiam
Wojciech Bartoszyński
https://wojtekbartoszynski.pl/
=============================================
Ilustracja do komentarza W. Bartoszyńskiego
Rozszerzając temat – podrzucam Czytelnikom i Skrytoczytaczom SSI linki do innych, własnych badań, porównań i przemyśleń Wojtka Bartoszyńskiego:
542 https://wojtekbartoszynski.pl/publikacje/542.pdf
502 https://wojtekbartoszynski.pl/publikacje/502.pdf
520 https://wojtekbartoszynski.pl/publikacje/520.pdf
521 https://www.wojtekzientara.pl/files/521.pdf
A temat moich rozważań sprowadza się do prostego pytania czy to już nie najwyższy czas aby wojskowe biuro hyrograficzne zdemilitaryzować, to znaczy wysłać do cywila. Swoje odsłużyło, może już nie nadąża za nowymi czasami, technikami, procedurami, nadzorem. Tu i ówdzie jest to już przecież praktykowane.
D'J
Witaj Jurku,
Pozwól że i ja dorzucę 2 grosze do wpisu Wojtka i Twojego komentarza:
Nie zgadzam się z postawioną tezą Jerzego o „zdemilitaryzowaniu BHMW”. Uważam, że tak stawiana teza jest szkodliwa. Co innego, gdybyś Jurku zaproponował inne rozwiązanie. Ostatnio rozpocząłem współpracę z oficerami BHMW w zakresie pewnych obszarów nowych publikacji nautycznych (nazwijmy je ogólnie S-100). Dodatkowo, dla ośrodka szkoleniowego w Iławie jako studenci chcemy wyprodukować komórkę S-57 jeziora Silm. Spotkałem się w BHMW z niewyobrażalną wręcz empatią i zrozumieniem, chęcią współpracy i pomocy. Poznałem nie BHMW jako instytucję, ale poszczególnych pracujących w niej oficerów i podoficerów. Poznałem ich motywacje, punkt widzenia oraz niesamowitą fachowość w tym co każdy z nich robi. Nie są zawieszeni w próżni. To wojsko i jednostka budżetowa. Obowiązuje ich prawo zamówień publicznych i inne pierdoły ustanowione przez… cywilów (pomijam ocenę czy to dobrze, czy źle).
Znam drogę Wojtka Bartoszyńskiego od samego początku. Dyskutowaliśmy wiele spraw godzinami. Jestem pełen szacunku dla jego misji. Z wieloma poglądami się z nim zgadzam, z kilkoma polemizuję. Wojtek odwala świetną robotę, dając twarz i swój czas. Ale On nie „walczy” z ludźmi, których zadaniem jest dbać o bezpieczeństwo pracy WSZYSTKICH ludzi na morzu. On walczy z pewnym systemem… skostnienia instytucji wojskowych. Czy samo skostnienie jest złe i należy je wyrzucić? Moim zdaniem… nie. Nie, choć czasami nas wkurza czas jaki musi upłynąć aby cokolwiek zmienić. Ale ten czas (moim zdaniem odrobinę za długi), pozwala na refleksję i przemyślenia. SOLAS… powstała nie z widzimisię urzędników, ale w wyniku prawdziwych wypadków okupionych życiem żeglarzy, marynarzy i pasażerów (przynajmniej na początku). Często żeglarze patrzą tylko na koniec własnego nosa (interesu), zapominając, że nie jesteśmy na morzu jedyni. Przeszedłem też drogę, by zobaczyć drugą stronę medalu. Od kilku dni jestem marynarzem wachtowym z „dypłomem” . Przez kilka lat patrzyłem na zawładanie morza przez „profesjonalistów”. Poznałem tą drugą stronę. Dostrzegam ograniczenia i zagrożenia tzw. żeglugi wielkiej. Do dzisiaj stoję na stanowisku, że ich (statków konwencyjnych) jest tylko 75 tys. na całym świecie świecie. Żeglarzy (jachtów i kutrów) zapewnie 1000 razy więcej. Dlaczego uzurpują sobie zatem prawa do stanowienia prawa na „naszym” morzu? Może dlatego, że ich błąd może zakończyć istnienie nas lub naszego morza.
Może i potrzeba zmian. Jednak zawsze zapytam… i co dalej? Kto będzie pełnił 24h dyżur i rzetelnie dbał byśmy dostawali ostrzeżenia, aktualne publikacje, informacje o zmianach na czas? Kto ma się kontaktować ze Szwedami by działał NAVTEX? Kto ma za swoje pieniądze robić sondaże, pomiary hydrotechniczne, utrzymywać serwery, gromadzić dane, publikować je w zrozumiały sposób dla żeglarzy, marynarzy, skipperów, szyprów wszystkich państw na świecie?
Czy można to robić lepiej? Oczywiście, że można. Zawsze, wszystko można robić lepiej. Ale nie stawiajmy tezy…, że ktoś… my… zrobimy to lepiej, dopóki nie pokażemy, że potrafimy to robić lepiej, sprawniej, szybciej i taniej. I co ważne… do końca świata i o jeden dzień dłużej. Bo ciągłość ciągłość, dostępność i wiarygodność tych serwisów to nasze bezpieczeństwo… i czasem może lepiej mieć odrobinę gorzej… niż nie mieć wcale lub mieć za późno.
Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Mniej lub bardziej czepialskimi. Mniej lub bardziej zaradnymi. Mniej lub bardziej samodzielnymi.
pozdrawiam,
Jacek Pietraszkiewicz
Drogi Jacku, P.T. Czytelnicy SSI!
Ja (w przeciwieństwie do Gospodarza) nie mam żadnego poglądu co do odesłania do cywila Państwowej Morskiej Służby Hydrograficznej. Po prostu: nie wiem jak byłoby najlepiej. Jednak wiem na pewno, że obecnie nie jest dobrze. Moje doświadczenia z Biurem Hydrograficznym (jako instytucją) są negatywne. Co nie znaczy, że nie spotkałem tam godnych szacunku profesjonalistów (może nawet większość załogi). Spotkałem też chamów niegodnych miana oficera. Jak w każdej organizacji.
Jednak jako obywatel i żeglarz nie spotykam się z komandorem X czy Y, a z instytucją i to od niej dostaję pisma, stanowiska. Nie wiem przecież nawet co myśli naprawdę osoba przygotowująca dane pismo – znam jedynie oficjalne stanowisko organizacji, organu. Rozmowy kuluarowe – pozostają w kuluarach.
A te oficjalne stanowiska dziwią. Nie respektują bowiem konstytucyjnych zasad państwa prawa, nie respektują nawet zasad logiki (zdrowego rozsądku).
Przykładowo, gdy po umorzeniu dochodzenia w sprawie rzekomego łamania praw autorskich (locja 502) z którego uzasadnienia jasno wynika, iż publikacja ta nie podlega ochronie prawno-autorskiej zwróciłem się do Biura o usunięcie z publikacji nielegalnych znaków „©” „copyright”. Odpowiedź biura: Nie, bo uznanie publikacji nautycznej za dokument/materiał urzędowy (co skutkuje wykluczeniu spod prawa autorskiego) to tylko jedna z możliwych interpretacji… A ponadto organ „ma wątpliwości” co takiej kwalifikacji… Ja rozumiem, że obywatel może się z wyrokiem sądu nie zgadzać (choć musi go respektować), ale organ państwa – nie powinien polemizować z prawomocnym postanowieniem / orzeczeniem / wyrokiem. Poza tym istnieje zasada rozstrzygania wątpliwości na korzyść obywatela (martwa w BH).
„Wojskowość” biura ma swoje konsekwencje. Państwowa Morska Służba Hydrograficzna ma ustawowy obowiązek opracowywania i wydawania map morskich oraz innych publikacji nautycznych. Czy BHMW to w ogóle robi? Niewątpliwie tak jeśli chodzi o publikacje 540, 552, 553 – bo publikuje je na swojej stronie www (na marginesie – powinien w BIP). Co z innymi? Mapy i inne publikacje papierowe drukowane są przez 22 Wojskowy Ośrodek Kartograficzny (albo oni zlecają druk), a to osobny podmiot. Dalej: papierowe publikacje można nabyć w Komendzie Portu Wojennego w Gdyni, a to także odrębny podmiot. Wiele pytań się nasuwa: Czy BHMW wydaje mapy? Jak to jest finansowane? Jakie procedury przetargowe zastosowano wybierając te podmioty? Gdzie trafiają przychody? Jak się mają przychody do kosztów? Czy „dogadanie się” z WOK i KPW nie jest naruszeniem zakazu porozumień ograniczających konkurencję?...
Nie wiem czy wynika to z „wojskowości” biura (skupianie się na wykonywaniu rozkazów / poleceń) ale od wielu miesięcy Biuro Hydrograficzne MW ignoruje istnienie ustawy o otwartych danych, oraz fakt że posiada (zdefiniowane tam) „dane wysokiej wartości” i jest obowiązane do ich udostępniania:
1) bezpłatnie;
2) w formacie nadającym się do odczytu maszynowego;
3) za pośrednictwem API;
4) jeżeli to możliwe – do zbiorczego pobrania (art. 25).
Natomiast (czysto teoretycznie) nie rozumiem Twoich Jacku pytań o to kto będzie pełnił 24h dyżur, dogadywał się ze Szwedami, zapewniał ciągłość itd. To proste: jeśli suweren (ustawą) powierzyłby pełnienie obowiązku Państwowej Morskiej Służby Hydrograficznej jakiemuś innemu podmiotowi (albo powołał do istnienia osobny byt) – to właśnie ów podmiot będzie to robił. Bo dostanie na to odpowiedni budżet, etaty, sprzęt… (siły i środki). Przecież nie na całym świecie rolę krajowych służb hydrograficznych pełną podmioty pozostające w strukturach armii. Polska armia ma swoje służby meteorologiczne, a jednak nie one odpowiadają za informacje przedstawiane w serwisach informacyjnych jako prognoza pogody, a pracownicy IMGW nie chodzą do pracy w mundurach… Ale - jeszcze raz: nie mam zdania co do postulowanego przez Don Jorge’a odesłania PMSH do cywila. Tym bardziej że „cywilność” instytucji nie daje gwarancji przestrzegania porządku prawnego. (Krótki przykład: Urząd Morski postanowił ustawić u wejściu do portu Nowy Świat (wody morskie) znaki zakazów przewidziane dla… wód śródlądowych (a winien działać na podstawie prawa) I co? I nic: Wydaliśmy wprawdzie publiczne pieniądze na nielegalne znaki, ale nie mamy pańskiego płaszcza…)
Jacku, stawiasz pytanie o to kto będzie – w wypadku odesłania do cywila – dbał o rzetelne pełnienie służby hydrograficznej. Odwrócę odrobinę Twoje pytanie: a czy obecnie BHMW robi to rzetelnie? Czy moja recenzja publikacji 520, 542 wykazuje ich rzetelność? A przecież BHMW mnie zna (wysyłam im wiele zauważonych błędów i nieścisłości w publikacjach) i mogłoby pokusić się o… podesłanie mi ich do korekty! :-) Zrobiłbym to bezpłatnie i z przyjemnością. :-) Zresztą zauważone w 520 i 542 błędy (o których piszę w tekście podstawowym) także wysłałem na adres bhmw.uwagi@ron.mil.pl
.
Przy okazji: dodatkowo zauważyłem jeszcze:
A) w „520” na stronie V pozostało nieprzetłumaczone wyrażenie „Charakterystyki świateł”.
B) Strony tytułowe w nowej szacie graficznej „rozjechały się” (pomiędzy 520-542): szerokość linii pod obrazkiem jest różna, tytuł jest raz wersalikami, a raz kapitalikami, odległość symbolu BHMW od dolnej krawędzi jest różna, interlinia pomiędzy dolnymi napisami także)
Inny przykład: od wielu tygodni BHMW wie o rozbudowie pomostu AKM w Górkach Zachodnich. Informację tę umieściło w odpowiedniej komórce oficjalnej ENC. Jednak na mapie 11 czy w atlasie 1010 (będącymi także oficjalną mapą) ta informacja jest ignorowana. Wydaje mi się, że trudno to nazwać rzetelnością.
I na koniec – gorzka uwaga:
Założyciele ponad stuletniej Międzynarodowej Organizacji Hydrograficznej (IHO) powinni się w grobie przewracać... Przecież ta organizacja powstała w celu U-Ł-A-T-W-I-E-N-I-A globalnego dostępu do danych hydrograficznych Konwencja o IHO w artykule II tak określa te cele:
„Celem Organizacji będzie:
(a) Promowanie wykorzystania hydrografii dla bezpieczeństwa nawigacji i wszystkich innych celów morskich oraz podnoszenie globalnej świadomości ważności hydrografii;
(b) Ulepszanie globalnego pokrycia, dostępności i jakości danych hydrograficznych, informacji, produktów i usług oraz ułatwianie dostępu do takich danych, informacji, produktów i usług;
[...]”
a przerodziła się w organizację ustanawiającą swój (Primar
/IC-ENC) de facto monopol… bo jak inaczej interpretować postępowanie Biura Hydrograficznego MW reprezentującego w Międzynarodowej Organizacji Hydrograficznej Polskę?
Wojtek – Wolne publikacje nautyczne – Bartoszyński
.
PS. Tak wiem: jestem upierdliwy i „przeszkadzam” w pracy Biura. Jednak patrząc z szerszej perspektywy działam na rzecz poprawy dostępności i jakości danych hydrograficznych. A także przestrzegania praw obywatelskich i praworządności. Więc moja stronka wpisuje się w cele IHO. Może uzyskam ich "błogosławieństwo"? ;-)
.
PS.2. Jeszcze dwie drobne uwagi:
A) w „520” na stronie V pozostało nieprzetłumaczone wyrażenie „Charakterystyki świateł”.
B) Strony tytułowe w nowej szacie graficznej „rozjechały się” (pomiędzy 520-542): szerokość linii pod obrazkiem jest różna, tytuł jest raz wersalikami, a raz kapitalikami, odległość symbolu BHMW od dolnej krawędzi jest różna, interlinia pomiędzy dolnymi napisami także:
Wojciech Bartoszyński
Na mapach BHMW (na pewno w atlasie 1010, a pewnie i w pozostałych oraz w spisach świateł) stosowane są zapisy nazw transkrybowanych (lub transliterowanych) z języka rosyjskiego - na przykład: Baltiysk, Baltiyskaya Kosa, Kaliningradskiy Zaliv
Zgodnie z przyjętymi przez Komisję Standaryzacji Nazw Geograficznych poza Granicami Rzeczypospolitej Polskiej zasadami zapisy tych nazw winny mieć następującą postać: Bałtyjsk (egzonim), Bałtijskaja Kosa, Kaliningradskij Zaliw
Zapis stosowany na mapach jest nie tylko niezgodny z zasadami ale i rozbieżny z prawidłowym zapisem stosowanym np. w Locji 502.
Zasady latynizacji: https://www.gov.pl/web/ksng/zasady-latynizacji
Urzędowy wykaz: https://www.gov.pl/web/ksng/urzedowy-wykaz-polskich-nazw-geograficznych-swiata2
Z czego wynika stosowny przez Biuro sposób zapisu tych nazw na mapach?
Wnioskuję o dokonanie przeglądu tego typu nazw i korektę odpowiednich wydawnictw.
pozdrawiam
Wojciech