Jak sięgnę pamięcią daleko wstecz - AKM jawi mi się jako skromna przystań studenckiego jachtklubu działająca w oparciu o opiekę Politechniki Gdańskiej. Dziś, gdy zaglądam na ich stronę internetową, na zamieszczanych tam fotografiach z rożnych imprez żeglarskich – dominują siwe głowy. Tak się zastanawiam jaki to teraz akademicki jachtklub. Przystań była skromna, później pożar, katastrofa i wymagające wysiłku czasy kapitalizmu. Ale przeżyli, teraz wyraźnie odżywają. Brawo !
O nowych inwestycjach donosi Krzysztof Woźniak.
/
Tak przez wiele lat wyglądała przystań.
.
A teraz porównujcie.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
======================================
Don Jorge,
Mój klub, Akademicki Klub Morski w Gdańsku około 7 lat temu zdecydował się wystąpić w poprzedniej perspektywie finansowej o dofinansowanie na rozbudowę nasze przystani na Górkach Zachodnich.
Sam proces aplikacyjny i kwalifikacyjny przeszliśmy pozytywnie, i pozostało "tylko" uzgodnić wszystkie pozwolenia. O Święci Pańscy !!! Jeśli ktoś robi to pierwszy raz, to chwil zwątpienia i rezygnacji jest więcej, niż radości z tego co się robi.
/
.
Ale dzięki ogromnej determinacji dwóch poprzednich Zarządów Klubu z naszym niezmordowanym Komandorem, Wacławem Liskiewiczem, oraz przy wsparciu społeczności klubowej, dosłownie "rzutem na taśmę" MAMY TO !!!
Nie powiem, łatwo i z górki nie było, a czasami i mocno pod górkę, i to z najmniej oczekiwanych stron. COVID, bandycka napaść Rosji na Ukrainę, wzrosty cen dosłownie wszystkiego znacznie zweryfikowały nasze plany.
Ale przetrzymaliśmy to, i dziś możemy cieszyć się wysokiej jakości nowymi pomostami pływającymi szwedzkiej firmy SF Marina, dzięki którym znacząco zwiększyliśmy liczbę miejsc postojowych dla rezydentów i gości. A także całkowicie zrewitalizowaną nową betonową płytą odstawczą, obok której powstał też nowy budynek toaletowy na naprawdę europejskim poziomie.
/
Nowy sanitariat
.
Dużo jeszcze przed nami, ale nabyliśmy doświadczenia które na 100% pomoże nam w dalszym zmienianiu infrastruktury przystani.
Lecz "nie samym chlebem człowiek żyje", więc nieustająco dbamy o dobrą atmosferę w tym magicznym miejscu. Jest świetny plac zabaw dla dzieci - naszych następców, jest klimatyczne miejsce na ognisko gdzie spotykamy się aby wspólnie pośpiewać, pogadać, dobrze zjeść i conieco spożyć.
Ale nade wszystko są LUDZIE, do których nasz Klub i nasza przystań chyba mają szczęście.
/
.
KADR
.
Tak jak nasz Bosman, Tomek Jura - człowiek wielu talentów bardzo lubiany przez klubowiczów, rezydentów czy gości. Są przystaniowe koty z "szefem wszystkich szefów" czyli kotem Gadułą, po drugiej stronie kanaliku na Jeziorko vis a vis bosmanki mieszka zaprzyjaźniona rodzina dzików do spółki ze stadkiem saren. No dobra, są też komary które również należą do kolorytu tego miejsca.
Ot, i tak wygląda teraz ten nasz AKM.
Bądź zdrów Jerzy.
=====================================================
Ilustracje do Komentarza Józefa Sacharuka
Szanowny Don Jorge
Z zainteresowaniem przeczytałem informację o przekazaniu do użytkowania zmodernizowanej przystani AKM w Górkach Zachodnich. Z ciekawością wyszukiwałem w tej treści informacji o zmodernizowanym slipie, niezbędnym elemencie przystani, umożliwiającym bezpieczne wodowanie małych jednostek pływających.
Stoję też na stanowisku, że przy takim zagęszczeniu jachtów, ze względów bezpieczeństwa, niezbędne jest także miejsce do łatwego i szybkiego zwodowania sprzętu ratowniczego wszelkiego typu nie wyłączając zwykłych jednostek z pobliża, niosących ratunek.
A dlaczego szukałem tego fragmentu zmodernizowanej przystani?
Przed realizacją modernizacji przystani, przebywając wśród jego członków, widziałem projekt zadania modernizacyjnego. Interesowała mnie szczególnie sprawa możliwości wodowania małych jednostek.
Widziałem pięknie zaprojektowany od strony jeziorka slip z pomostem równoległym do jego pochylni. Miał on służyć do bezpiecznego przygotowania zwodowanej jednostki, by bezpiecznie przestawić ją we wskazane miejsce postoju.
Ja posiadam mały jachcik (foto) i w okresie wakacji korzystałem z pobytu na tej przystani.
Jest to doskonałe miejsce do korzystania żeglarskiego z uroków rozlewiska Wisły Martwej i uroków zatoki.
Tutaj oswajałem z wodą i żaglami moich młodszych i starszych wnuków.
W sytuacji istniejącej to jest gdy pochylnia ma rozsuwające się płyty, przylega do jachtów w sąsiadującym pomoście, oraz zaporową ceną slipowania - jest dla mnie zamknięciem drogi do wymienionego akwenu.
`W związku z tym pytam : czy opisany zakres modernizacji przystani
kończy wszelkie dalsze prace?
W załączeniu 2 fotki, potwierdzające mój pobyt w tym miejscu J
.
Z uszanowaniem
Józef
Dzień dobry Jerzy.
Odpowiadając kol. Józefowi w kwestii slipu, TAK.
Przewidziana jest budowa całkowicie nowego slipu i remont kolejnego nabrzeża. Ale to jest już "gruba" hydrotechnika wymagająca (jak dla nas) poważnych pieniędzy i nowych pozwoleń i uzgodnień.
Liczymy na to, że w nowej perspektywie finansowej ( lata 23-27 ) pozytywnie przejdziemy proces aplikacyjny który pomoże nam zrealizować to zadanie.
Bądź zdrów Jerzy.
Czy dźwig musi być w każdym jachtowym basenie portowym?
Jak często taki dźwig jest używany raz dziennie? 10 razy dziennie? Czy może potrzeba jest raz na tydzień.
Może jest tak że takluje się jachty „seryjnie” i dźwig pracuje przez 10 godzin dziennie, a potem ma wolne?
W każdym mieście jest firma oferująca usługi dźwigiem, zwyżką – o różnym tonażu i zasięgu. Jeżeli będzie potrzeba to kilka przystani jachtowych w okolicy może korzystać z jednego samojezdnego dźwigu.
Właściciel urządzenia dźwigowego będzie dbał o to aby być dostępny dla jak najszerszej klienteli, właściciel mariny ma problem z głowy
Bo nie musi podpisywać umów z operatorem mających odpowiednie uprawnienia, nie przejmuje się chorobowym pracownika, urlopami, nie musi dbać o przeglądy badań UDT, a te to nie jest bułka z masłem
Pół biedy jak mamy nowy dźwig, ale jak wiekowy to zaczynają się problemy.
Jedyne co musi zrobić właściciel mariny - przewidzieć miejsce na pracę dźwigu .
W takim rozwiązaniu przerzuca się koszty na tego co chce zarobić świadcząc usługi.
Pozdrawiam
Mariusz
.
Jak często taki stacjonarny dźwig pracuje było widać w Klubie Stoczni Gdańskiej. Zanim tam istniejący dźwig został zniszczony podczas remontu przystani pracował w sezonie niemal na okrągło.
Wiem, bo z niego korzystałem i wiem, że trzeba się było umawiać wcześniej.
Dlaczego był taki popularny? Bo miał duży udźwig (12 ton), był stosunkowo tani, można było zostawić jacht wiszący nad nabrzeżem na jakiś czas.
Do czego był używany?
Do mycia dna w sezonie, do sprawdzania i naprawiania uszkodzeń (przecieki, naprawy śrub, wymiana cynków, zaworów), do prac przy masztach (stawianie, zdejmowanie), do wyciągania i wkładania silników.
Oraz, co też ważne a bardzo niedoceniane, do pomiarów regatowych. Ważenie jachtów jest naprawdę ważne i często potrzebne. Wiem, bo mój jacht był kilka razy ważony i nie raz byłem przy ważeniach innych jachtów. Do formuł KWR i ORC.
Sumując: dźwig chodził niemal na okrągło.
Teraz został już tylko jeden dźwig w NCŻ (ale udźwig połowę mniejszy).
BTW: Travelift jest mało użyteczny przy ważeniu jachtu wagą legalizowaną.
Pozdrawiam
Tomasz