Mistrz Marek Sarba już przyzwyczaił fanów swojej
marynistycznej twórczości prezentowanej w SSI, że
malarstwo to nie tylko wizje, ale i perfekcyjna pełna
znajomość tematu czyli zarówno konstrukcji jak i natury.
Pewnie dlatego Zbigniew Rembiewski zadumał
się oglądając wystawione w muzeum obrazy.
Dzieli się więc dziś swoimi zastrzeżeniami i
wątpliwościami z Czytelnikami i Skrytoczytaczami SSI.
Moje zdanie: chyba warto aby artysta też znał realia.
Kolory i kompozycja to raczej nie wszystko.
Np. aby malować akty – warto oglądać kobiety na golasa J
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
==========================
Jurku
Pomóż rozwiązać problem artystyczny jaki mnie dzisiaj dopadł. Bo już sam nie wiem, czy się czepiam, czy też za mało się znam na rybaczeniu i wioślarstwie. Ale zacznę od początku.
Żona na dziś zaplanowała ukulturalnienie. Padło na wystawę w Muzeum Narodowym malarstwa skandynawskiego pt "Przesilenie". Pod tym tytułem ukrywa się podwójna treść, zarówno nawiązanie dla arcyważnego dla nich przesilenia letniego, jak również przesilenie w sztuce, a szczególnie w malarstwie, które wykonało zwrot ku realizmowi, naturalizmowi z impresjonizmem, symbolizmem i ekspresjonizmem w tle. Wszystko z mojego ulubionego okresu w malarstwie, czyli przełomu XIX i XX wieku.
.
Wystawa znakomita. Ponad sto obrazów przedstawiających ludzi i krajobrazy Skandynawii, czyli to co cały czas nas tak ciągnie w tamte strony. Nie muszę dodawać, że prawie na każdym obrazie jest woda. Było też kilka obrazów, którym można by dodać etykietę marynistycznych. W załączniku kilka zdjęć. I z jednym z nich mam problem. Chodzi o ten z trzema wioślarzami w łódce. I nie chodzi o to, że jest ich trzech, z tym mogę się pogodzić. Tym bardziej, że jestem w stanie zrozumieć chęć jak najlepszego wykorzystania wszystkich rąk, a do tego widać logiczny podział, wiosłem pojedynczym na burcie operuje mężczyzna w sile wieku, a pozostałymi dwoma starszy i młodszy.
.
.
.
.
Ale dalej już same problemy. Po pierwsze, w którą stronę oni płyną, bo po wiosłach trudno to wyczuć, od piór rozchodzą się równe kręgi - stoją w miejscu ? Kontynuując pytanie o kierunek płynięcia, dlaczego siedzą twarzami do dziobu? Jedyni wioślarze jakich kojarzę z wiosłowaniem z twarzą w kierunku ruchu - to gondolierzy. Chyba, że to nie jest dziób. Ale wskazują na to dwie rzeczy: położony maszt, w takich łodziach raczej kładło się go w kierunku dziobu, żeby nie przeszkadzał na rufie przy sterowaniu i druga, coś w rodzaju głowicy płetwy sterowej bez rumpla, jaka wystaje nad linię burty i tylnej stewy, za plecami wioślarzy Do tego brak kilwateru. Jak to wszystko pojąć?
W Tobie i Twojej Witrynie ratunek.
ZR
=============================================
ILUSTRACJA DO KOMENTARZA LECHA PARELLA
------------------------------------------------
ILUSTRACJA DO KOMENTARZA MIECZYSŁAWA KRAUSE
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Drogi Jurku,
Poniżej komentarz do "PROBLEM ARTYSTYCZNY W SZTUCE"
.
Świetny news, moje ulubione klimaty. Uśpione żywioły dały nam szanse, podziwiać kolor i światło. Łódż z wioślarzami jest tylko detalem pierwszego planu.
Autor newsa Zbigniew Rembiewski, moim zdaniem słusznie, ocenia poprawność prezentowanej na obrazie konstrukcji łodzi i jej zgodnej z praktyka eksploatacji.
.
Spróbuje odpowiedzieć na nurtujące Go pytania:
1. Płyną w kierunku otwartego morza, wykonują pierwsze ruchy wiosłami, odpływając od płaskiego brzegu. Brzegu nie widać, ale poziome falki równoległe do dolnej krawędzi obrazu jednoznacznie wskazują flautowy przybój.
.
2. Wioślarze siedzą twarzami w kierunku rufy. Widoczna stewa rufowa ma w górnej części okucie z otworem, a na poziomie linii wodnej wyraźnie wystaje dolne okucie steru, zwężający się ku górze pręt (stewa w tym miejscu jest "podebrana". Taka konstrukcja zawiasów steru ułatwia jego montaż nawet na fali. Nasuwamy częściowo na dolny pręt oko dolnego okucia płetwy sterowej, a następnie krótszy pręt górnego okucia płetwy wsuwamy w otwór okucia na stewie. Całość w dół do oporu.
.
3. Na stewie rufowej zamontowano ponadto okucie do podtrzymania położonego masztu. Nie ma żadnego zaczepu sztagu, który prawdopodobnie jest na słabo widocznej stewie dziobowej.
Nie potrafię tylko jednoznacznie wytłumaczyć trzech wioseł. Nie widać okucia czwartego wiosła, a konstrukcja łodzi moim zdaniem to wypisz wymaluj klasyczna "Færing". Norweska łódź wiosłowa, której nazwa pochodzi o czterech wioseł, jeszcze z czasów Wikingów. Może to lokalna mutacja dopasowana do trzyosobowej rodziny lub rzeczywiście fantazja artysty.
.
Wszystko jest Ok. Obraz przepiękny i daleko mu do "klasyki" gatunku, w którym wielka bandera na maszcie powiewa ku rufie, mimo że żaglowiec płynie z wiatrem.
Żyj wiecznie
Eugeniusz
Don Jorge
Okazuje się, że nasze szlaki ze Zbyszkiem Rembiewskim krzyzują się nie tylko na wodzie! Też byłem na tej wspaniałej wystawie w Muzeum Narodowym w Warszawie i mogę ją każdemu polecić. Jednak Zbyszka (i Eugeniusza) wnikliwa analiza tych obrazów lekko mnie przeraża. Jeśli on dopatrzył się takich szczegółów tutaj, to co musi się dziać w jego głowie podczas regat, kiedy patrzy na moje nieudolnie trymowane żagle!
Dorzucam do tego zbioru inny prezentowany na tej wystawie obraz. Per Ekstrom, Farma na Olandii o zachodzie słońca. Może coś takiego wypatrzymy podczas rejsów w tym sezonie?
Pozdrawiam,
Lech Parell
Jako malujący, niestety jedynie portrety, kpt jachtowy oraz inżynier budowy okrętów, zgłaszam do publikacji, pięknie się mam nadzieję różniące, votum separatum. Bo weźmy na tapetę istotę dzieła malarskiego - ono nie jest instrukcją budowy i obsługi łódki, tym bardziej z wnikliwością jaką demonstruje publikacja, a źródłem przeżyć, odczuwając okoliczności i atmosferę zdarzenia. Co z tego, jeśli załogantom łódki pozajączkowały się wiosła i jak mają siedzieć - przodem czy tyłem, skoro mogli np być na bani? Albo na bani, jako źródła natchnienia, był twórca tej pięknej, nastrojowej sceny? Coż - pod kątem malarskim jako sedna dzieła - możemy mu zarzucić? Że nie jest instrukcją zobrazowanego sprzętu i ogranicza się do światłocienia i barw, dostarczających wrażeń, a to za mało? A trzeba Szanowni wiedzieć, ile wyczucia i przekazu niuansów wymaga dzieło, aby porywało!
W portrecie jaki uprawiam, od dostrzeżenia i oddania pędzlem niuansów zależy podobieństwo do oryginału, a to klucz akceptacji bądź odrzucenia portretu przez odbiorców. Za każdym razem się z tym mierzę i cierpię, bo nie zawsze jestem w stanie owym niuansom sprostać, stąd mój wielki respekt i szacunek dla wysiłków twórcy analizowanego obrazu, nawet jeśli nie zadowala wiernością realiów - nie one są tu sednem.
Na osłodę i dla zgody pomiędzy wątkiem morskim a - przytoczonym przez Gospodarza SSI - wątkiem kobiecego aktu, załączam dzieło zintegrowane (nie moje), któremu, publikując je na FB, nadałem wzruszający tytuł: "Koniec wakacji i żeglowania - czas wrócić do męża".
Mieczysław
Jurku
jeśli Cię zainteresowała wystawa, to możesz kilka słów o niej tu przeczytać:
https://cyfrowe.mnw.art.pl/pl/artykuly/375
A jesli wolisz posłuchać, to tu:
https://cyfrowe.mnw.art.pl/pl/artykuly/375
Obrazy piękne. Z przyjemnością zauważyłem, że prezentowane obok nich dzieła Polaków nie odstawały w żaden sposób. Nasze malarstwo przełomu XIX i XX wieku jest doskonałe
Lech.
Don Jorge,
Łódź płynie do przodu, czyli oddalają się od patrzącego. Rufę ma ,jak zwykle i jak to napisał Gienek, z tyłu. Świadczą o tym zawiasy sterowe. Gdyby pchali wiosła, a nie ciągnęli, sposób popularny na Adriatyku, to by stali odwróceni plecami do patrzącego, a nie siedzieli. Ten drąg oparty na widełkach to nie koniecznie maszt a raczej jakiś rybacki sprzęt. Po kaszubsku takie widełki-podpora nazywają się MEKA. Kilwater to ta ciemniejsza smuga na wodzie za rufą łodzi. Wiosłowanie z niesymetryczną i nieparzystą załogą wioślarską jest dość często stosowane, Wszystkie łodzie wielorybnicze wiosłowały na 5 wioseł; 2 po lewej burcie a 3 po prawej.
Trzeba być niezłym fachowcem żeby żartować z 19-sto wiecznych skandynawskich marynistów.
Pozdrawiam
Olek,
Rozważania kol. Mieczysława są bardzo trafne z tym, że sztuka oddaje nie tylko stan rzeczywisty, lub ducha modela, ale i czasem (może często) twórcy vide Witkacy. Sztuką jest cała nieokreśloność i wieloznaczność. Jak mawiał pewien rebe sprawy: mogą wyglądać tak, ale z drugiej strony tak.
Dla przykładu przywołany obraz ja nazwałbym "Dylematy ?"- koniecznie znakiem zapytania. Na obrazie kształtna w pełnym negliżu, szatynka o miłej buzi, przykryta tylko ręcznikiem, który jest alegorią listka figowego, leży na koi. Mała kotwiczka na poduszce obok, świadczy, że ani chybi rzecz dzieje się w kabinie jachtu/statku. Żeglarz/marynarz całkowicie odziany, nawet z czapką, spoziera na nią z ukosa i pali papierosa.
Kuszenie wisi w powietrzu. Scena przypomina tą z Raju, gdy praojciec Adam spędzał czas z Ewą pod drzewem Dobrego i Złego. Żeglarz/marynarz pali papierosa. "Para zakuriwać" mawiają Moskale, pora zapalić papierosa, aby mieć chwilę czasu na zastanowienie, co dalej ? Nie wiemy co zrobi ?
Czy zgasi papierosa ? Czy zdejmie czapkę i tak dalej ...?
Tu dygresja. Na jednym ze statków, który budowałem (1976) mechanik gwarancyjny (z Gdańska) miał przygodę, wracając do portu (Archangielsk) we własnej, kabinie, na własnej koi zastał panienkę nagusieńką, jak się wówczas mawiało, jak do rosołu. Dalszy ciąg dygresji zamilczę ze względu na emploi strony SSI - jak i dlatego, że zajęłoby to ponad 10 tys. znaków ze spacjami; chociaż kończy się gorzkim morałem, dla młodzieży.
Ramzes XXI
Zdecydowanie przychylam się do zdania Aleksandra Celarka, i chociaż on tego nie napisał wprost, to robicie, panowie, z siebie durniów. Ten obraz namalował Michael Ancher, znany w Dani znany w Dani jako malarz rybaków na Skagerraku i Morzu Północnym. Jego dom w Skagen jest oddziałem Duńskiego Muzeum Narodowego a podobizna zdobi obiegowy banknot tysiąca duńskich Koron. Trzech rybaków w wiosłowej łodzi na morzu, olej na płótnie Michael Ancher, 1894, na pierwszym planie rybak i ratownik morski Ole Svendsen.
Pozdrowienia - J.Czyszek
Drogi Jurku
Z miłej pogawędki o sztuce północy zrobiła się jakaś niezbyt przyjemna połajanka. Coś jak żeglarstwo w peerelu. Czyli bezceremonialne opieprzanie załogantów przez wyższych stopniem i uważających się za bardziej doświadczonych. Pływało się przecież w takich warunkach i nawet myślało, że tak być powinno. Otóż nie. Wolę raczej przyjacielskie żeglowanie, gdzie nawet jak solidnie przetrzemy żelkot na (swojej) burcie, to widzowie w tym hafenkino tylko lekko sykną z bólu pod nosem, zamiast krzyczeć na cały port: kto ci, idioto, dał patent!!!
A wracając do malarstwa: nie wydaje mi się durniem ten, kto dyskutuje o sztuce i szuka odpowiedzi na pytania, które rodzą się w głowie. Zbyszku, Eugeniuszu - dziękuję za Wasze pytania i odpowiedzi!
Pozdrawiam,
Lech Parell
Don Jorge ,
Podobno z wiekiem ludzie łagodnieją, są bardziej tolerancyjni, mniej ostrzy w osądzaniu innych ale zdaje się Jarosława Czyszka to nie dotyczy .
A z Marianem Lenzem się nie zgadzam .
Ona musiała się rozbierać przedtem i on by nadal palił ??? Mając takie odsłaniające się kształty ???
Uważam ,że już jest po ,ona by chciała jeszcze a on nie za bardzo ,bo pewno praca czeka -czapka założona .Nawet spocił się zdaje się lekko .
Co do nagich dziewcząt na statku :
Szedłem raz cztery doby stateczkiem Amazonką i też mieliśmy oprócz Menaus inne porty i też na jakiej bocznej rzece .
Stanęliśmy przy jakiejś małej fabryczce a na drugim brzegu spora wioska .
Stary był ludzki człowiek i otworzył kantynę pod warunkiem ,że będzie konsumpcja trunków w messie . Mnie kazał przygotować odpowiednią muzykę z nagłośnieniem .
Burta od wody bez żadnych świateł .trap opuszczony i wieczorkiem przypłynęły łódeczkami dziewczyny. Ładne ,zgrabne z nogami aż do samej szyi .
I była super impreza z tańcami na stole pingpongowym włącznie .
Brazylia jest piękna !
Pozdrawiam
Witold
Gospodarz SSI przeprasza
.
Przepraszam wszystkich Czytelników i Skrytoczytaczy SSI za moje chybione wprowadzenie do korespondencji Zbycha Rembiewskiego. To nietrafne wprowadzenie zapewne sprowokowało niefortunne zdryfowanie kilku komentarzy podnewsowych. Przepraszam specjalnie Zbycha, Gienka, Lecha i Olka.
Zyjcie wiecznie !
Don Jorge
Analiza A. Celarka jest bardzo szczegółowa ale.. nie zauważył że na gładkiej wodzie za łodzią są ślady (zawirowania) po wiosłach w wodzie, moim zdaniem
łódź płynie w kierunku widza