Jako, że mieliśmy już news kulinarny o przygotowywaniu
potraw z wieprzowiny czyli najwyższy czas zainteresować
się wyposażeniem kambuza jachtu wyruszającego w długi
rejs. Dodam – nie małego jachtu i nie obsadzonego
samotnikiem. Uprzedzam – porady (na żądanie) Tadeusza
Lisa tym razem nie dotyczą skromnego „zamaszynowania”.
Zwłaszcza że mowa jest o niebagatelnym zapasie energii
elektrycznej – głupstwo – ok. 8 kWh.
No tak, ale podobno już żyjemy w nowoczesności technicznej.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
=============================================
Wyposażenie kambuza w długim rejsie
Czcigodni,
Pojawiło się wiele pytań o przetestowane wyposażenie kambuza w długim rejsie. Oto one z autorskim komentarzem:
1. Kuchnia gazowa z piekarnikiem (koniecznie). Wystarczą dwa palniki. Piekarnik jest głównym miejscem przygotowywania potraw z półfabrykatów, które opisywałem wcześniej. Opcją może być elektryczna płyta indukcyjna – zakładam, że w 2023 roku na Waszych jachtach macie perfekcyjną instalację elektryczną z bankiem akumulatorów hotelowych co najmniej 7-8 kWh (12 lub 24V).
2. Kuchnia nie powinna być dedykowaną kuchnią jachtową – są one zdecydowanie overpriced ze względu na nalepkę marine. Moja praktyka mówi, że trzeba kupić dobrej jakości blat polskiej produkcji (gazowy, jeżeli zdecydowaliście się na gaz na jachcie) oraz elektryczny piekarnik (koniecznie kompaktowy – czyli) około 45 litrów, który na jachcie całkowicie wystarczy. Piekarnik powinien mieć wbudowaną funkcję cichej kuchenki mikrofalowej. Przykład: atrakcyjny cenowo produkt polskiej AMICA AMMB44E3GCB Q-TYPE. Kosztuje mniej niż 2300 zł i ma wszystkie funkcje których potrzebujecie. Wychodzi taniej niż osobno piekarnik i osobno kuchenka mikrofalowa. Przy zakupie upewnijcie się, że wybrana wersja ma tak zwany „chłodny front”. Oczywiście w wysokim morzu nie będziecie wykorzystywali jego pełnej mocy.
/
3. W większości zastosowań piekarnik nie musi być montowany pod blatem – ze względu na małe wymiary może być montowany nad blatem z zostawieniem miejsca pod spodem o wysokości co najmniej 23,5 cm (garnki)
4. Pod blatem grzewczym powinniśmy mieć szuflady. Pierwsza z nich jest wanną wyłożoną blachą nierdzewną z korkiem gumowym w rogu. Wyrabiamy sobie nawyk odkładanie do niej wszystkich ruchomości typu łyżka wazowa od zupy, nieumyte końcówki miksera a także umytych warzyw lub półproduktów które muszą poczekać (np. ciasto naleśnikowe). Zlew zostawiamy zawsze możliwie czysty – jest ważnym elementem kuchennego ciągu technologicznego.
5. Ze względu na jakość (trwałość) należy kupować wyłącznie polskie produkty (z polskich fabryk – na przykład Amica i LG). W szczególności unikajcie niemieckiej nędzy produkowanej w Chinach – nie możecie mieć na pokładzie śmieci, które rozsypią się po dwóch miesiącach w okolicach Kanarów. Z MPM miałem nieco gorsze doświadczenia związane z trwałością plastików, po upadku na podłogę potrafią pękać – a na jachcie jest to nie do uniknięcia na większej fali nawet przy zachowaniu dużej dyscypliny chowania rzeczy na miejsce.
6. Szybkowar. Najlepiej elektryczny 230V z opcją grzania na palniku gazowym. W praktyce dobrze jest mieć dwa szybkowary: 4 litry i 8 litrów. Mniejsze i większe są niepraktyczne. Szybkowar 2 l – dla żeglugi w pojedynkę.
7. Czajnik elektryczny 1000-1500W. Ale nie więcej ze względu na optymalną moc przetwornicy 12(24)/230V 50Hz. 1000W wydaje mi się optymalny. W żegludze w pojedynkę – 600W.
8. Prodiże. Okrągłe i podłużne. Elektryczno-gazowe. Tani substytut elektrycznego piekarnika combo opisanego powyżej. Daleko mniej wygodne – ale robią swoją robotę w morzu i porcie (nie tylko chleb i ciasta, ale grillowane warzywa, pieczone jabłka z miodem, kotlety mielone i kurczaki).
9. Mikser uniwersalny. Na przykład Tefal. Wybierajcie wersję bez blendera – zazwyczaj nie są one zbyt trwałe. Optymalna wersja na jacht jest z dołączaną misą obrotową – nic nie równa się z boskim smakiem świeżo upieczonego chleba w 6 tygodniu rejsu. Wyrabianie ciasta jest tutaj rozkoszą. Wsypujecie składniki, włączacie i zapominacie. Polecam uniwersalny, wyciszony model POWERMIX SILENCE HT654 (około 400 zł). Możliwość odczepienia napędu głównego jest dużą zaletą.
/
10. Mocny blender ręczny do zup przecieranych i koktaili. Minimum 1000W. Bardzo sobie cenię nieco topornego konia roboczego z polskiego Łucznika (Jk-2020 1200). 1200W to moc maksymalna (szczytowa). W praktyce na niższych obrotach mniej – będzie łagodny dla Waszego banku akumulatorów. Nożyki dają się ostrzyć osełką do noży survivalowych (raz na kilka sezonów).
/
11. Uniwersalny ekspres ciśnieniowy kolbowo-przelewowy (jeżeli znajdziemy dla niego miejsce). Z mojego doświadczenia jeden z najchętniej używanych sprzętów. Optymalna moc to 1300-1750W. Niższa – lepsza. Polecam De'Longhi BCO 411.B 1750 W. (400-1200 zł – szukajcie w outletach). Do dzbanka należy przykleić cienką płytkę stalową (polakierowaną), a identyczną płytkę namagnesowaną magnesem neodymowym na płytkę grzewczą. Dzbanek będzie stał jak przymurowany. Na nocnej wachcie gorąca kawa z niego (niezbyt mocna) jest jak zbawienie. Pamiętajcie o zapasie filtrów. Broń Boże nie kupujcie ekspresu z funkcją mielenia kawy – to skomplikowany mechanizm, trudny do naprawy nawet w porcie. Jeżeli jesteście sybarytami to młynek (nawet ręczny) jest doskonałym, niezawodnym substytutem. Generalnie na jachcie nie psuje się tylko to, czego nie ma.
/
12. Jeżeli nie znajdziemy miejsca na ekspres do kawy (lepiej znajdźcie!), to zupełnie dobrze sprawdzają się kawiarki różnej wielkości. Muszą być różnej wielkości, żeby nie marnować kawy i energii, gdy ktoś ma ochotę na jedną filiżankę.
13. Zaskakująco często używany jest opiekacz do tostów. Ale o dziwo głównie jako źródło trójkątnych rożków z różnymi nadzieniami mających zastosowanie jako wysokokaloryczne pogryzki. Farsz może być mięsny (na przykład wszystkie siekane mięsa z zup lub warzywny. Moc 750W-1000 W jest zupełnie wystarczająca. Trwałość takiej chrupiącej grzanki wynosi około doby. Na nocnych wachtach schodzą lepiej niż słodkie batoniki – zwłaszcza w zimnych szerokościach. Dzięki opiekaczowi wykorzystacie 100% nawet przeschniętych kromek. Przy zakupie zwróćcie uwagę na dwie rzeczy:
a. Mocne zamknięcie
b. Konstrukcję tylnych zawiasów (nie można dopuścić, aby tłuszcz z górnej płyty ściekał na blat – większość tanich opiekaczy ma wadliwe rozwiązanie.
/
14. Patelnie. Koniecznie wysokiej jakości, z grubym dnem. Optymalnym kosztowo miejscem zakupu jest sieć sklepów PEPCO. Linia Marble. Grube dno oznacza równomierne nagrzewanie i mniej wymagającą kontrolę przy smażeniu. Optymalny zestaw to dwie patelnie naleśnikowe 28 cm i jedna głęboka dwudziestkaszóstka. Całość powinna zamknąć się w 100 -120 zł – u konkurencji 2 razy drożej. Powłoka z mojego doświadczenia jest trwała – ale nie drapcie jej zbyt namiętnie przy zmywaniu.
/
15. Noże. Temat rzeka. Nie powinniśmy się zwariować. Tutaj moje najważniejsze doświadczenie. Kupujcie tylko skrajne jakościowo modele – albo tani zestaw chińskich noży marmurkowych (około 50 zł) albo markowy za około 500 zł (Fiskars, Gerlach, Victorinox). Pierwszy wytrzymuje około 2-3 lat. Potem pękną lub się wyszczerbią. Wymagają częstego ostrzenia, a ostrza szybko tracą kształt. Najtańsze z trudem przechodzą test pomidora – nawet tuż po naostrzeniu ze względu na kruszenie się krawędzi. Markowe noże wytrzymują około 20 lat ciągłej pracy. Nie rdzewieją, raz naostrzone miesiącami gwarantują komfort pracy. W kuchni jachtowej (8 osób) załogi wystarczą dwa zestawy o następującym, minimalnym składzie:
/
a. Nóż szefa kuchni 8” – zwróćcie uwagę na charakterystyczny kształt ostrza. Nauczcie się pracować nim długo bez zmęczenia nie przeginając ręki w nadgarstku (pracujecie „z łokcia”). Na początku trochę nienaturalne – potem da Wam szybkość i precyzję, np. przy szybkim siekaniu.
/
b. Nóż do chleba 8" – wyróżnia się charakterystycznymi ząbkami, które ułatwiają krojenie pieczywa. Na jachcie trudny do zastąpienia innym nożem do tego celu.
/
c. Uniwersalny nóż kuchenny 8" –narzędzie, które najlepiej sprawdzi się przy krojeniu mięsa lub wędlin. Do warzyw weźcie następny nóż.
d. /
e. Uniwersalny nóż kuchenny 5" (trybownik) – mały nóż do krojenia. Wygodny do trybowania mięsa (separacji kości) oraz do warzyw.
/
f. Nóż do jarzyn 4" – idealny do usuwania szypułek. Przy pewnej wprawie wygodna obieraczka do marchwi, selera, ziemniaków.
16. Noży nie trzymamy w szufladzie – to je bardzo szybko niszczy je od ruchu fal. Powinny być w bloku drewnianym zabezpieczone od góry nasadką na sprężynkach. Pamiętamy o ich wycieraniu – inaczej uchwyt się wypaczy. Dobrym miejscem jest przykręcenie bloków w rogach szuflady typu cargo. Nie potrzebują wtedy zabezpieczenia. Pozostawiony w zlewie w czasie sztormu nóż może być śmiertelnym zagrożeniem.
/
17. Inne, oczywiste rzeczy: deski do krojenia, tarki, chochle, zmywaki, it.. Kobieta Waszego życia nie będzie miała sekundy zawahania nad skompletowaniem listy. Pamiętajcie o dużym zapasie ścierek kuchennych. Ich pranie w długim rejsie jest kłopotliwe i kosztowne z punktu widzenia strat słodkiej wody. Role ręczników papierowych używanych oszczędnie sprawdzają się znacznie lepiej
Na zakończenie chciałbym przypomnieć główną tezę kuchni jachtowej, którą propaguje. Najważniejsze przesłanie: to nie jest miejsce na długotrwałą obróbkę termiczną potraw.
Nie mamy na to ani czasu, ani paliwa. Wszystkich sprzętów używamy do finalnego przygotowania dań z półfabrykatów wyjętych z weków.
Czcigodny Klanie SSI, Wasze doświadczenia? Czym byście uzupełnili listę, a co wydaje Wam się zbędnym rozpasaniem.
Pozdrawiam Wszystkich.
T.L.
======================================================================
ILUSTRACJA DO KOMENTARZA TADEUSZA LISA
Don Jorge
podejmować polemikę z Tadeuszem w sprawie urządzenia kambuza, gdy ma wszystko rozpisane co do sztuki, jest bardzo trudno. Zresztą zdecydowana większość pomysłów jest bardzo dobra. Jednak w sprawie noży muszę wtrącić trzy grosze. Otóż moim zdaniem na jachcie powinniśmy wystrzegać się noży ciężkich. A więc takich, które mogą wyrządzić krzywdę samoczynnie zsuwając się np. z blatu czy stołu. Zwykły nóż, nawet ze sporym ostrzem, nie zrobi wiele szkody. Jednak modne ostatnio noże wysokiej jakości, z pokaźną rękojeścią i grubym, ciężkim ostrzem - owszem. Latające noże podczas niepogody to marna perspektywa.
Tyle, co się na jachcie kroi, to żadnych specjalnych narzędzi nie potrzeba!
Pozdrawiam,
Lech
Cieszę się bardzo, że Kolega Lech podniósł kwestię bezpieczeństwa w kuchni jachtowej. Nie do końca zgodzę się z tezą odnośnie ciężkich noży. Ostry nóż który nam spadnie zawsze będzie niebezpieczny - również w normalnej kuchni. Oto nudne zasady (uprzedzam - wdrożenie ich w rejsie załogowym przy nowej załodze jest odbierane z obrzydzeniem, jeszcze większym niż moje czepianie się o nie wychodzenie na pokład bez kamizelki i wpinanie się pasem nawet już w tylko nieco gorszej pogodzie).
.
Oparzenia. Jedno z największych zagrożeń. Fatalnie się leczą w rejsie, a rozległe mogą stać się śmiertelne.
- Nie napełniamy garnków więcej niż 60%
- Z szybkowarów upuszczamy ciśnienie wolno odkręcając pokrywę
- Nawet w dobrej pogodzie gorące płyny nalewamy do kubków stojących w zlewie (najlepiej na ścierce z twardej gąbki, żeby się nie przesuwały). To ma być nawyk.
- Gdy niesiemy coś gorącego na stół - nie mijamy nikogo po drodze. Gdy ktoś stoi - czekamy aż usiądzie.
- Nie zostawiamy gorącej zupy ani mięs na stole. Dokładki (powinny być zawsze przewidziane) na indywidualne talerze chętnych.
- Elektryczny czajnik powinien mieć podstawkę z magnesem pozycjonującą ją na blacie. W ciężkiej pogodzie gotujemy wodę dokładnie na jeden kubek, aby zmniejszyć siły bezwładności.
- Lepiej poza portem wykluczyć w ekspresie parowy spieniacz do kawy - na rzecz osobnego spieniacza z własnym napędem. Ze względu na to, że oszczędzamy wodę przy zmywaniu wybierajcie model z wyjmowaną sprężyną wirnika, na którą przeniesienie napędu odbywa się indukcyjnie.
- Nie smażymy nic w głębokim oleju poza portem. Kto nie może żyć bez frytek - tacka wyłożona papierem do pieczenia w piekarniku lub prodiżu da Wam porównywalny smak. Frytki smarujecie pędzelkiem moczonym z olejem.
- Jajecznica na słoninie (wersja grande dla 8 osób) - w wysokim garnku, a nie na patelni. Trudno, domycie spadnie na pokładowego podpadziocha - bezpieczeństwo przede wszystkim
- Naleśniki smażymy na suchej patelni naleśnikowej z małym rantem (patrz zdjęcia). Olej dodajemy nie na patelnię tylko do ciasta naleśnikowego
.
Noże
Muszą być bardzo ostre (mięsa, wędliny, sery żółte twarde i miękkie, warzywa świeże, sprawianie ryb). Pracujemy krótko i szybko. Każdy swoim nożem. Po użyciu płuczemy. wycieramy i odkładamy do stojaka. Żaden nóż nie zostaje na blacie. W ciężkiej pogodzie schabowy jest serwowany już jako pokrojony. Na stole tylko widelec, a jeszcze lepiej - łyżka do chłopskiej miski trzymanej na kolanach. Trudno, wykwintność stołu niestety mocno przyjaźni się z dobrą pogodą.
.
Ostrzałki nie mogą być ręcznie mimo swojej kompaktowości i skuteczności (np. żeliwny pręt rzeźnicki). Tylko nablatowe, dostępne od góry, nadające nożom od razu pożądany kształt ostrza. Wiem, wiem, dla części noży nie będzie optymalny, ale bez dużej wprawy ręcznie i tak nie wyprowadzicie lepszego ostrza.
,
Nożyczki i korkociągi pozostawione na swobodnym wybiegu są potencjalnymi zabójcami przy silnych uderzeniach sztormowych fal. Przejrzyjcie jaskółki i nie zamknięte szuflady,
,
Szuflady z kogutkami (palec wkładamy do środka przez okrągły otwór i naciskamy ogon kogutka zwalniającego blokadę szuflady lub drzwiczek). Moja rada - wyrzućcie je od razu zastępując wysuwanymi przyciskami. To rozwiązanie to jakiś pomiot konstrukcyjnego szatana. W ciężkiej pogodzie nie złamanie palca graniczy z cudem.
.
Nakrycia stołu. Osobno portowe i osobno dla statku w drodze. Koniec końców, zawsze sprawdzały się mi naczynia metalowe. Owszem, przypominają nieco czas pod celą, ale na 100% się nie stłuką. Na wachtę dopuszczalne metalowe kubki termiczne z plastikowym wkładem. Optymalna pojemność - 0,6 l, aby uniknąć zbyt częstego nalewania. Aby osłabić wstręt stalowych talerzy kupcie coś w Agencji Mienia Wojskowego z syganaturą MarWoja. Lub coś w antykwariacie - dobrze opowiedziana historia zdobień i sygnatur robi wrażenie przy stole (na „Donaldzie” talerze są z okrętu podwodnego o ładnej historii)
Nakrycia stołu z nietłukącego się tworzywa tłuką się po pewnym czasie używania nader łatwo. Myślę, że życie im odbiera kombinacja promieni UV oraz detergentów. Prawdopodobnie karby od zarysowań sztućcami i szorowania powodują propagację mikropęknięć.
.
Jeżeli się zagapiliście i olej znalazł się na podłodze z niedomkniętej butelki wyłączacie podłogę z użytkowania i szorujecie ją gorącą wodą z detergentem do skutku. Niestety olej wejdzie w szczeliny i po kilku godzinach operacje trzeba będzie powtórzyć. Mokre chusteczki do WC powinny dać radę.
.
W ciężkiej pogodzie dwóch (dwoje) ludzi z wachty nie stoi przy kuchni na raz. To niebezpieczne, bo zazwyczaj wpadają na siebie. Jeżeli to możliwe, większość rzeczy robimy na siedząco, a jeżeli to możliwe - siedząc na podłodze. Wszystkie otwarte słoiki i wracają natychmiast w swoje leża w bakistach skąd wyszły. Piszę o kratkach (jak skrzynki na piwo, wyklejone karimatą). Wróci dobra pogoda, to zrobimy tam porządek.
.
Smakowite resztki z obiadu (ziemniaki puree, sałatki, mięso w sosie, ciasto - wędrują do plastikowych pojemników ze szczelnymi pokrywami (na wydzieloną półkę). Tam żywią się nocni wygłodnialce. Ale poza pentrą bez zgody kuka nawet nie patrzymy z bliska na zasztauowane jedzenie. W ilu rejsach skrytoobżartuchy zburzyły mi koncepcję posiłków, a w jednym zrobiły naprawdę duży kłopot!
.
I ostatnia, nieco wstydliwa rada. Rzygowiny na pokładzie są bardzo niebezpieczne. Usuwamy je natychmiast spłukując starannie. Opryskiwacz ogrodniczy, którego normalnie używacie jako prysznica robi świetnie swoją robotę. Z wiadrem byłbym ostrożny, bo łatwo wyciągając go można się znaleźć za burtą...
Pozdrawiam cały Klan
.T.L.
------------------------------------------------------
Odpowiedź Dawidowi. Dawidzie - armagedon z rozsypującą się cebulą krojoną w cienkie plastry się skończy, jeżeli pozostawisz z jednego końca nieucięty ogonek, za którą będziesz ją trzymał.
----------------------------------
Odpowiedź Zosi. Efekt o który Pani pyta z wątróbką osiągam smażąc ją na intensywnym ogniu na osobnej patelni (patelnia teflonowa natarta skórką od słoniny). Cebulę i jabłka duszę osobno dodając na patelnię odrobinę cukru oraz dość dużo pieprzu, soli oraz ziół prowansalskich. Twardość wątróbki wynika z jej wczesnego posolenia - nie wolno tego robić. Solimy ją tuż przed podaniem - najlepiej grubo mieloną solą morską lub himalajską.
---------------------------------
Odpowiedź Olenie. Zupę tajską dekoruje wiórkami cebuli czerwonej, którą strugam obieraczką do ziemniaków. Już po podaniu dodaje świeżo zerwane listki bazylii. Jeżeli zupa nie jest świeżo ugotowana można ją ożywić dodając kilka kropel świeżo wyciśniętego soku z limonki.
Pozdrawiam raz jeszcze. T
Dzień dobry,
Tytułem komentarza: propozycja wyposażenia zakłada, że tak jacht, jak i przetwornica są „duże”. Z upakowaniem piekarnika lub ekspresu do kawy w kambuzie 12-metrowego jachtu starszej konstrukcji miałbym zasadniczy problem, a zasilenie piekarnika wymagałoby uruchomienia agregatu prądotwórczego lub podłączenia się do solidnie zasilanego słupka - moc całkowita: 3350 W.
Z praktyki na 30-stopowym jachcie mogę polecić:
1. Czajnik: elta 2001310, 500W, 1,8 l. Podstawa obrotowa przykręcona do blatu, co uniemożliwia czajnikowi przemieszczanie się nawet na solidnej fali (gdy pusty). Mała moc umożliwia gotowanie na wodzie, ewentualnie wspomagane alternatorem. Czajniki 600W są najczęściej 0,5-litrowe, co rzeczywiście czyni je przydatnymi raczej w żegludze 1-2 osobowej.
2. Kuchenka mikrofalowa Daewoo Winia KOR-5A17BW 15l, 500W, rozmiar: 424 x 223 x 317 mm; brakuje grilla ☹. Dzięki wyjątkowo małym wymiarom udało mi się ją zamontować nawet na Carterze (w szafce pod kuchenką gazową). Alternatywą jest przykręcenie mikrofalówki do blatu (od spodu). Uwaga: przetwornica 500W nie daje jej rady. Dla zapobieżenia „lataniu” talerza na fali używam dużego kawałka gąbki wkładanego do wnętrza.
Kogutki do zamykania szafek są do akceptowania, jeśli zamontowane są po lewej stronie drzwiczek (dla praworęcznych). Szuflady wolę w wersji tradycyjnej: wrąb przy brzegu szuflady, wymagający jej uniesienia dla otwarcia, plus zabezpieczenie przed wypadnięciem przy całkowitym jej wysunięciu.
Co do oleju (lub wytopionego smalcu…) na podłodze, pokładzie lub w zenzie: w pierwszym kroku papierowe ręczniki, w drugim takie same ręczniki zmoczone denaturatem. Sprawdzone 😉.
Pozdrawiam,
Grzegorz
Bardzo dziękuję Koledze Grzegorzowi za komentarz. Moja praktyka z jachtu małego jest taka, że możemy sobie pozwolić na wszystko, co nas cieszy w kuchni, tylko wymaga to dłuższego polowania w internecie oraz outletach AGD i większej wyobraźni instalatorskiej.
Najważniejsze przemyślenia.
1. 7-8 kWh w akumulatorach to nie jest wyczyn na moim malutkim 25 stopowym Donaldzie (faktem jest, że to 100 letni kadłub wypornościowy z długim kilem
2. Przetwornica powinna mieć 2 kW mocy ciagłej (4kW - w szczycie). Trzeba ją montować w miarę możliwości pionow. Tylna bakista jest bardzo dobrym miejscem. Poniżej tej mocy będziemy się ślizgali po granicy jej wydolności i ograniczymy sobie możliwość wyboru. Ale po kolei, wersja małego jachtu:
1. Ekspres do kawy (ciśnieniowy). Najmniejsza miniaturka na kapsułki. Kapsułki w prostej linii prowadzą człowieka uzależnionego do bakructwa - zatem konieczna wkładka, w którą wsypujemy kawę. Najlepiej jak ją sami wytoczymy. To maleństwo mieszka na półeczce nad kuchnią lub nawet w jaskółce (wtedy wodę nalewamy butelką z wężykiem - wbrew pozorom wcale nie uciążliwe)
2. Jako alternatywa kawiarka elektryczna (np. Bialetti)
3. Łatwe do zakomponowania są tzw. kombajny śniadaniowe (452 * 246 * 215 mm). Poniżej 300 zł około 1kW. Obsłuży sprawnie załogę 4 osób. Dla dwóch - to funkcjonalne rozpasanie. Wygodnie jest ją zamocować albo pod sufitem nad kuchnią, albo pod płytą kuchenną wahliwie. Pamiętamy, że przewód musi mieć dużą pętlę, aby się nie przełamał od kołysania
Tadeusz
-------------------------
PS. Pomysł z gąbką w kuchence mikrofalowej jest genialny. Znacznie lepszy niż plasitkowe wkładki wycinane z tworzywa, które wymyśliłem - do każdego rozmiaru pojemnika osobno. Alternatywą jest nowy talerz obrotowy z rury z poliwęglanu z przykrywką jako jeden uniwersalny pojemnik zamiast oryginalnego talerza obrotowego. Ale gąbka pokonuje pomysłowością wszystko