Wszystko co smakowite staje się atrakcyjne.
Zaczął Tadeusz Lis, kontynuował Krzysztof Matuszewski,
przywołano Hankę Ciężadło,a wielu Korespondentom SSI
pociekła ślinka. Bo dobre jedzenie sprawia, że rejs będzie dobrze
wspominany. Dobre jedzenie zależy też od fachowego
przygotowania (truizm absolutny).
I o tym właśnie jest ten news.
Tadeuszowi dziękuję !
Smacznego !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge.
PS. Bardzo mi się podoba taki passus: całościowa optymalizacja procesu zakupu produktów, ich wstępnego przetworzenia J
-------------------------------------
Planowanie wyżywienia w długim rejsie oraz najlepsze praktyki zakupowe
Czcigodni, zanim napiszę pochwałę słoików w polemice do moich szanownych Kolegów, jako podstawowego opakowania dla komponentów używanych do przygotowania głównego posiłku, chciałbym się podzielić moimi doświadczeniami z krytycznej fazy planowania oraz zakupów przedwyjazdowych.
Do słoików wrócę, gdyż temat wekowania różnych produktów nie jest wcale trudny – ale trzeba to umić zrobić. Żeby było zdrowo, bezpiecznie i tanio.
Przejdźmy zatem od razu do rzeczy. Oto kilka prostych reguł, które sprawdzają mi się w planowaniu i zakupach przed dłuższym rejsem. Pamiętamy, o celu który sformułowałem:
Zapewnić załodze jachtu w 2 miesięcznym rejsie transatlantyckim zrównoważone kalorycznie i witaminowo cztery posiłki na dobę, które uzyskają średnią ocenę nie mniejszą niż 4 w skali 0-5 po zakończeniu rejsu, przy założeniu że sumaryczny koszt wyżywienia nie może przekroczyć 42 zł na osobę, a nieprzekraczalną datą oddania cum jest DD-MM-RRRR
poprzez
całościową optymalizację procesu zakupu produktów, ich wstępnego przetworzenia, magazynowania na jachcie, przygotowania bezpośredniego posiłku oraz utylizacji odpadków z wykorzystaniem możliwości całej załogi, pod kierunkiem oficera aprowizacyjnego.
Oto najważniejsze reguły wywiedzione z mojej praktyki.
Reguła 1.
Planuj zawsze od ogółu do szczegółu, nie poświęcaj szczegółom zbyt wiele miejsca w pierwszej fazie planowania
Chodzi o to, abyśmy możliwie szybko w pierwszym przybliżeniu oszacowali (w jednostkach fizycznych) wielkość masy towarowej, którą:
a. Trzeba będzie kupić
b. Trzeba będzie przewieźć
c. Trzeba będzie przetworzyć przed rejsem
Czego potrzebuje organizm? Trzech rzeczy – energii do procesu odbudowy tkanek, paliwa do napędu układów: mięśniowego, krążenia oraz oddechowego, a także energii do utrzymania stałej ciepłoty ciała, czyli funkcji związanym z podstawową przemianą materii.
Musi otrzymać przede wszystkim energię potrzebną do zachodzenia procesu budowy i odbudowy tkanek, pracy układu krążenia i oddechowego. Musi także utrzymać stałą ciepłotę ciała. To wszystko jest związane z PPM, czyli podstawową przemianą materii. Istnieje znaczna ilość wzorów pozwalająca obliczyć zapotrzebowanie na kcal dla przypadku konkretnego człowieka.
Jednak jak na moją duszę inżyniera liczba arbitralnych współczynników i zakresy ich zmienności przy odrobinie wyobraźni zapewnią nam zarówno śmierć z powodu otłuszczenia serca, jak i gwarantowaną anoreksję. Zatem sugeruje przyjąć następujące trzy proste reguły:
Reguła 2. Członek jachtu morskiego powinien otrzymać codziennie od 1,2 – 1,5 kg masy suchej w posiłkach (całodobowo). Ich rozkład w czasie jest dowolny, dobrze jest nie jeść po godzinie 18.00, a śniadanie podawać nie wcześniej niż o 8.00 lub 9.00 (okno dietetyczne). Nie dotyczy to pogryzek wachtowych.
Reguła 3. Będziecie mieli szczęśliwą, sytą załogę, jeżeli kobieta dostanie około 2200-2500 kcal, a mężczyzna od 3000-4500 kcal. Kropka. Szczegółowy komentarz patrz dalej
Reguła 4. Wybierzcie optymalny rozkład pór i ilości posiłków. Gdyż żegluje sam, często jadam bardzo mało, ale za to 5 razy dziennie. W rejsie załogowym za optimum po latach uważałbym 2 posiłki dziennie do syta: śniadania podajemy 8.30-10.00, lunch 16.30-18.00. To są wydarzenia głównie towarzyskie, w których spotyka się cała załoga za wyjątkiem jednej osoby za sterem.
Reguła 5. Unikajcie monotonii. Zauważyłem, że wystarczy, jeżeli tak zaplanujecie jadłospis, aby żadne główne danie obiadowe nie powtórzyło się w ciągu miesiąca. Dla kuka, który w domu gotuje na co dzień nie jest to szczególne wyzwanie. Jeżeli będą zainteresowani mogą opublikować taki miesięczny jadłospis dla referencyjnego jachtu. Jako punkt wyjścia przyjmę typowy jacht czarterowy, na którym nie będziecie mieć tyle udogodnień kuchennych, co na własnym.
Reguła 6. Zachowajcie harmonię posiłków głównych. Planując jadłospis unikajcie czegoś, co zapewne nie jest grzechem śmiertelnym, ale raczej pewną niezręcznością początkującego kuka-ochmistrza. Przykład: jeżeli w poniedziałek podałem karkówkę w sosie chrzanowo-musztardowym z puree ziemniaczanym, to nie byłoby stosowne podanie we wtorek wieprzowych kotletów mielonych z ziemniakami z wody, a w środę schabowego w panierce z płatków kukurydzianych znów z ziemniakami. Zamiast tego we wtorek możecie podać piersi kurczaka pod beszamelem z nutą czosnkową do ryżu basmanti z szafranem, a w środę gulasz wołowy z kaszą gryczaną i ogórki małosolne. W czwartek Wasza załoga powinna ucieszyć się kaczką z jabłkami podaną z opiekanymi w ziołach ćwiartkami ziemniaków. Postny piątek to na przykład zagęszczona zupa owocowa ze śmietaną, do naleśników z serem waniliowym z bakaliami. W sobotę mogą wrócić kotlety mielone – ale z kaszą kuskus zaprawioną delikatnym cieniem smażonej cebulki z sosem na bazie suszu z grzybów ciemnych. Tak zamykamy tydzień prostego, chłopskiego jadła, żeby łagodnie wejść w niedzielę, w której rodzinnych obiad powinien być pięciodaniowy. Niedziela jest właśnie momentem, w którym po normalnym tygodniu możecie zabłysnąć swoją sztuką kulinarną.
Reguła 7. Czym dalej od lądu, tym powinno być ciekawiej. Wyjaśnię to na przykładzie. Nie sumujemy monotonii szóstej niedzieli w wysokim morzu z monotonią niedzielnego obiadu. Przykładowo pierwsza niedziela może być skromna: skromy tymbalik lub grzaneczka z łososiem na wejście, świeża sałatka z rukoli jako apetizer, rosół z makaronem, kotlet schabowy i świeżo upieczony biszkopt do kawy w stylu bliskowschodnim. Ale. W szóstym tygodniu (niedziela) raczej bym podał typowy 20 daniowy obiad libański składający się z:
1. Sałatka libańska z natki pietruszki (bardzo szybka w przyrządzeniu)
2. Pure z cieciorki z sosem sezamowym (sos sezamowy ze słoika przygotowany jeszcze na lądzie)
3. Libański ser kremowy (gotowy)
4. Tatar z natką i cebulą polany oliwą (tu potrzebny jest kompromis, niestety. Ze względu na pracochłonność mięso będzie siekane, a nie szarpane – ale w morzu potrzebne są kompromisy…)
5. Zielona fasolka, pasta z pomidorów, cebula ,oliwa z oliwek (ma wyjątkowo świeży smak jeśli przemycicie kilka kropel cytryny)
6. Grillowany, siekany bakłażan z warzywami (urocze danie, samo się robi, pracuje za Was prodiż lub piekarnik)
7. Liście winogron nadziewane ryżem i ziołami z wysokich gór (dobra wprawka przed sushi. Aby technologia była efektywna użyjcie maty do rolowania sushi.)
8. Plasterki przyprawionej suszonej wołowiny (uwaga, przed krojeniem musicie bardzo dobrze wyostrzyć i wypolerować nóż – płaty powinny mieć grubość znaczka pocztowego). Suszoną wołowinę łatwo się przechowuje, o ile była prawidłowo natarta solą, pieprzem i papryką.
9. Soczewica z ryżem z prażoną cebulką
10. Polędwiczki z kurczaka smażone w sosie czosnkowo, kolendrowo, cytrynowym
11. Falafel – smażone kulki wegańskie (ukłon w stronę nie mięsożerców)
12. Kawałki sera Halloumi z grilla (tak naprawdę z piekarnika, do którego włożycie kilka szczapek drewna wiśniowego lub dębowego, aby zasymulować w piekarniku aromat prawdziwego grilla)
13. Malutkie pierogi nadziewane mięsem (Sambousik Lahme) – oczywiście chrupiące z piekarnika. Jednak oszczędzamy energię i piekarnik powinien pracować półgodziny przy zapełnionych trzech półkach. O projektowaniu współbieżności w procesie obróbki termicznej potraw (również zup) napiszę kiedy indziej.
14. Szaszłyk z mielonego mięsa jagnięcego z grilla (mięso uprzednio wekowane) – papryka czerwona. Formując je odciśnijcie sok.
15. Szaszłyki drobiowe grillowane – papryka zielona. Oczywiście pamiętajcie o sporym zapasie cienkich drewnianych patyczków i wykałaczek które przed rejsem powinny znaleźć się na pokładzie.
16. Deska deserów – np. baklawa, chałwa, może banan i ananas z puszki opiekany na złoto? Tu możecie puścić wodze fantazji.
Taki posiłek to nie jest odgrzewanie słoików w 45 minut. Przygotowanie i ładne podanie to dwie godziny+ dla wachty kuchennej. Ale moim zdaniem warto. Powyższą propozycję skonstruowałem w oparciu o sugestie szefa kuchni mojej ulubionej restauracji libańskiej Le Cedre w Warszawie.
Na fotografii sugerowany sposób podania takiego obiadu. Może nie jest to feeria smaków, ale efekt wizualny też ma znaczenie. Niedzielny obiad - zawsze na białym, prasowanym obrusie. Nasz jacht pasażerski wszak statek.
Jeżeli będą zainteresowani przygotuje osobny artykuł o wyrafinowanych posiłkach, którymi możemy podjąć gości w porcie lub na kotwicy. W morzu jednak powinna dominować prostota i pokora samoograniczenia – nawet jeżeli kochacie kuchnię tak jak ja.
.
Reguła 8. Zero strat. Marnowanie żywności jest grzechem. Aby tego uniknąć trzeba bardzo starannie planować związki pomiędzy potrawami. Oto praktyczne przykłady:
a. Zostaje zbyt dużo kromek suchego chleba, których nikt nie chce wobec świeżych wypieków? Zatem na obiad będzie jakaś zupa krem z grzankami
b. Zostały suche bułki – kotlety wieprzowe i schabowe będą w panierce
c. Został sok ze śliwek, które stały się sercem piątkowych knedli? Zagęścimy go i posłuży jako baza do dressingu sałaty z wątróbką
d. Pomyliliście się z ilością białego sera do naleśników – nie szkodzi, pójdzie do lodówki i odnajdzie się jako nadzienie w małych kopertach z ciasta francuskiego po dodaniu wanilii i rodzynek
e. W garnku zalegają ziemniaki puree z poprzedniego obiadu – mogą być wykorzystane do jajecznicy dnia następnego lub jako zagęszczacz do miksowanej zupy borowikowej
f. Zostało dużo warzyw z rosołu – zatem na śniadanie będzie sałatka warzywna z majonezem. I tak dalej. Nie jest to trudne, no może wymaga odrobiny wyobraźni i wprawy.
Reguła 9. To samo, ale w innej formie. Załóżmy, że planujecie poniedziałkowe śniadania zaprojektowane wokół parówek. Bardzo dobrze, zatem:
a. Poniedziałek 1 – parówki z wody
b. Poniedziałek 2 – parówki zapiekane z serem cheddar
c. Poniedziałek 3 – parówki zapiekane w cieście francuskim (na słono)
d. Poniedziałek 4 – parówki w plasterkach, na ciepło z fasolą meksykańską lub tak zwane koziołki – parówki lub kiełbaski nacięte na czworo z patelni. Wygięte i chrupiące gałązki wyglądają jak rogi małych koziołków – stąd nazwa.
Te proste reguły są wystarczające, aby choć trochę kompensować monotonię morskich posiłków. Mam nadzieję że Was przekonałem, że nawet prosta, niewymyślna kuchnia zoptymalizowana pod kątem jej stosowania na jachcie może być atrakcyjna w dłuższym rejsie. Podkreślę też z całą mocą moje przekonanie.
Zupki w proszku, żywność liofilizowaną, gotowe porcje wojskowe (MRE) uważam koncepcyjnie za rodzaj odrażającego, kulinarnego pogaństwa. No może poza rzeczywistością dmuchanej tratwy ratunkowej….
Wracając na chwile do oszacowań ilościowych. W regule drugiej podałem sposób oszacowania zapotrzebowania na kalorię. Oczywiście już słyszę głosy obrzydzenia dogmatyków dietetycznych – no bo mamy różne BMI (Body Mass Index), i różną przemianę materii, i rejsy są różne (Adriatyk versus lody Północy), itd. I słusznie.
Ale na moją obronę mam to, że żadna załoga sobie nie krzywdowała, kto musiał trochę podjeść, to podjadał, a wybrane białogłowy choć nie odmawiały zalet mojej kuchni preferowały od czasu do czasu żywienie się miłością i muzyką. Co należy oczywiście przyjąć z pełnym szacunkiem.
Zatem przyjmijcie na potrzeby planowania oszacowanie wagowe wedle poniższego wzoru empirycznego:
MS = (Ldr x Lza x (1,33 ≈1,65) x Rez) x 1,08
gdzie:
MS –masa zaprowiantowania, Ldr = liczba dni rejsu, Lza = liczba załogi (dziecko liczymy jako 0,75 załogi. Faktycznie zjada mniej, ale więcej jedzenia wyrzucamy. Rez – mnożnik rezerwy na niespodziewane opóźnienia (w tym utratę masztu). Mnożnik 1.08 jest statystycznym narzutem na opakowanie.
Jak powinna wyglądać struktura zakupów żywności? Doświadczenie uczy mnie, że 50-65 % ciężaru będą stanowiły tu weki głównych dań obiadowych, a pozostały ciężar stanowić będą wypełniacze w rodzaju mąki, kasz, fasoli oraz puszek (na przykład z groszkiem, dżemem lub owocami w syropie), a także różnego rodzaju susze. Faktycznie do tego dojdzie jeszcze około 100-150 kg świeżych warzyw i owoców, które wytrzymają około 2,5 do 3 tygodni w stanie do bezpośredniego przetworzenia (1,5 -2 tygodni do bezpośredniego zjedzenia).
Przestrzeń w lodówce jest bardzo cenna – zatem tam będą mieszkać jajka, sery, śmietana, masło, margaryny oraz otwarte przyprawy mokre typu: majonez, musztarda, ketchup. Również warzywa drugiego rzutu, jak ziemniaki – które w czwartym lub szóstym tygodniu wywołają entuzjazm na stole (przez pierwsze 3 tygodnie przetrzymają się dobrze w suchych siatkach). O wodzie – nieco dalej.
Przykład praktyczny planowania ilościowego
Przejście Atlantyku z Cienfuegos na Kubie i zakończeniem w Palma de Mallorca na Balearach). Razem około 5000 mil podzielone na etapy: Kuba - Bermudy (1500 mil - 2 tygodnie), z Bermudów na Azory (ok. 2000 mil) 3 tygodnie oraz Azory - Palma de Mallorca (ok. 1500 mil) kolejne 2 tygodnie. Jacht Sun Odyssey 519 (https://www.jeanneau.com/en/boats/sailboat/2-sun-odyssey/43-sun-odyssey-519/). Jest to jacht 52 stopowy.
Każdy z tych przystanków daje możliwość uzupełnienia zapasów żywności, paliwa oraz słodkiej wody.
My jednak rozważymy skrajny przypadek przy założeniu, że na postojach dokupimy tylko świeże, ale niestety nietrwałe owoce i warzywa. Zatem:
Ldr = 7 tygodni = 49 dni
Lza = 8 mężczyzn
Wynik: masa prowiantu suchego = 1050 kg
Z charakterystyki jachtu (dostępnej pod podanym linkiem) wynika, że takie obciążenie żywnością jest możliwe, jeżeli będziemy trzymali się założenia, że płynie nie 12 osób, ale 8 – rzecz jest również w kubaturze przeznaczonej na sztaunek.
Co z płynami? Tu już nie jest tak dobrze. W gorących szerokościach nie jest bezpiecznie zejść poniżej 2-2,5 litrów (dobowo). 1,5 litra stanowi minimum, poniżej którego zazwyczaj zaczynają się kłopoty (z koncentracją, nerkami, widzeniem, spostrzegawczością).
Wie to każdy doświadczony kuk, który do wody z odrobiną soku z cytryny lub paroma kroplami octu jabłkowego (stale dostępnej) dodaje zawsze troszkę soli – która zresztą dobrze wydobywa słodycz świeżej wody z butelki.
Dla celów bytowych przy ostrym reżimie oszczędzania należy doliczyć dodatkowe 5 litrów na osobę. Te 5 litrów wymaga naprawdę żelaznej dyscypliny. O zarządzaniu wodą na jachcie w długim rejscie planuje przygotować osobny artykuł. No dobrze, ale ile jej będziemy potrzebować? Oszacowanie da nam następujący wzór (założyłem 30% rezerwę).
Masa wody = 49 *8 * (2,5 + 5)*1,3*1,05 = 4013 (30% rezerwy)
Ten wstępny szacunek pokazuje, że będzie to pewne wyzwanie, gdyż oryginalny zbiornik to tylko 600 litrów.
W takiej sytuacji zakupiłbym pozostałą część (3400 litrów) w butlach 5 litrowych co daje około 700 (680) takich baniaków. Oczywiście logistyka takiej ilości wody spoczywa na sprzedawcy, który dowiezie to z chęcią na burtę ze swojej hurtowni – ale zauważmy że rozsądne zasztauowanie tego ładunku dla 6 osób pracujących pod nadzorem kapitana (nie kuka!) to prawie dzień pracy. Czas wynika głównie ze żmudnego układania i mocowania ładunku wewnątrz kadłuba. O sztauowaniu – raczej osobny artykuł.
Na zakończenie kilka praktycznych reguł optymalnych zakupów.
Reguła 1. Pilnuj kasy w każdym ruchu. Pieniądze rozchodzą się bardzo szybko jeśli wydajesz je na pozorne „okazje” – na przykład na batoniki w „promocji”. Kupuj to co zaplanowaliście – i nic ponad to.
Reguła 2. Kupuj u źródła. Marża dystrybutora w stosunku do producenta to zwykle nie mniej niż 100%. Znajdź małych producentów – negocjuj twardo
Reguła 3. Zorganizuj grupę zakupową dla kupna w ilościach hurtowych. Podłącz się pod zakupy dla stołówki w szkole Twoich dzieci – i kupuj po ich cenach.
Reguła 4. Wyrób sobie kartę dla sklepów typu Selgross. Wybierz lokalną hurtownię która ma dobre ceny i wynegocjuj rabat wolumenowy (na całość zakupów rejsowych) z odbiorem partiami – tak jak to przetworzysz
Reguła 5. Duża akcja wekowania i peklowania powinna odbywać się poza domem. Wynajmijcie kuchnie w szkole (weekend), domu rekolekcyjnym lub remizie straży pożarnej wraz z lokalną kucharką
Reguła 6. Jeżeli robicie to pierwszy raz wynajmijcie zawodową kucharkę z dużym stażem – najlepiej specjalistkę od urządzania przyjęć weselnych. Zazwyczaj można się z nią rozliczyć w barterze żywnościowym, a Wam to polepszy wielkość rabatu wolumenowego.
Reguła 7. Świeżość jest kluczem w przetworach. Kup żywą świnię, przenieś ją do weków od razu po sprawieniu, łącznie z wyrobami typu kaszanka i salceson (o sztuce pewnego wekowania – innych artykuł jeżeli będą chętni). To samo dotyczy cielęciny, drobiu, ryb.
Reguła 8. Rozważcie akcje wyjazdowe. 150 kg ryb kupiłbym na burcie kutra w Ustce i od razu lokalnie zawekował w sposób sugerowany powyżej
Reguła 9. Transport (logistyka przedrejsowa nie jest tania). Samochód z hakiem i pożyczoną przyczepą 2 osiową potrafi zaoszczędzić mnóstwo pieniędzy. Końcowy akord czyli wyjazd Rzeszów-Gdańsk z toną zapakowanej żywności może być wynajętą furgonetką typu long za ok. 200 zł za dobę. Nic taniej nie jeździ.
Reguła 10. Odkryj własne reguły opisz na SSI najlepsze praktyki. Ja piszę tutaj wyłącznie o tym co sam sprawdziłem.
Jeżeli uważacie, że temat warto kontynuować możemy wspólnie rozwinąć kilka wątków – dotyczących technologii wstępnego przetwarzania żywności oraz późniejsze wykorzystanie półfabrykatów na jachcie. Może wspólnie opracujemy zoptymalizowane (kosztowo, czasowo, energetycznie) menu na 2 miesięczną włóczęgę? Co Wy na to?
Reguła 10. Pozdrawiam Cały Klan.
T.L.
=======================================================
ILUSTRACJA DO KOMENTARZA TADEUSZA LISA
=============================================
ILUSTRACJA DO KOMENTARZA ANNY MURAWSKIEJ
oddzielanie żółtka (zasysanie)
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Szanowna Pani V. Ch. de Mo.
Tak jak Pani sobie życzy, Pani komentarz pozostanie anonimowy. Dziękuję za krytyczne uwagi do artykułu, biorę je sobie do serca, natomiast chciałbym się odnieść tylko do jednego fragmentu Pani listu.
Była Pani łaskawa napisać, że w kraju o wysokiej i starej kulturze nigdy by nie podano na wejście tymbalika i grzanki z łososiem, gdyż jedynym sensownym apetizerem do ciężkiego obiadu powinna być świeża sałata na przykład z sosem vinaigrette.
.
Otóż mimo, że jak rozumiem, pochodzę z kraju o nie tak starej kulturze kulinarnej jak Francja, to podzielam Pani sugestie w całej rozciągłości. Pragnę jedynie zauważyć, że różni nas prawdopodobnie jedynie to, że na polskich jachtach (w przeciwieństwie do francuskich) powierzchnia czynna szklarni w których hodujemy świeżą sałatę w 7 tygodniu rejsu jest zapewne nieco mniejsza...
Tym niemniej za uwagę bardzo dziękuję.
Pozdrawiam Cały Klan SSI,
T.L.
------------------------
PS. Dodam tylko pragnąc Panią uspokoić, iż mimo, że jestem skromnym amatorem w kuchni, to wiem jak przyrządza się prawidłowo wspomniany przez Panią sos - i jest dla mnie rzeczą oczywistą, że sól dodajemy do czystego octu, przed połączeniem z oliwą. Chętnie w mojej kuchni stosuje sosy pochodne takie jak:
a. miętowy (z figami, do szynki parmeńskiej)
b. czerwony (z przecierem do pikantnych zakąsek, który w Polsce chętnie przyjaźni się z zmrożoną wódką)
c. zielony (z anchois, z ziołami górskimi - w Polsce otula befsztyki i wędliny na zimno, również wędzone)
d. czerwony (bez oliwy, z czerwoną papryką oraz śmietaną. W tej wersji w Polsce nie dodajemy pieprzu, ostrość uzyskujemy ze sproszkowanej wędzonej papryki słodkiej)
.
Skąd Polacy czerpią inspiracje? Na przykład z traktatu De honesta voluptate et valetudine, Bartolomea Platiny (XV wiek). Choć w tamtych czasach wobec bogactwa polskich książek kucharskich tego typu opracowania traktowano jako mało istotne ciekawostki.
Łączę wyrazy szacunku
Tadeusz Lis
Jestem kuchennym abnegatem więc nic dziwnego, że Tadeusz Lis powalił mnie kołami do góry. Tyle wiedzy zasługuje na habilitację. Nie organizuję transoceanicznych rejsów więc zwykle martwię się o aprowizację na trzy dni naprzód a na dodatek wśród żeglujących ze mną przyjaciół występują osoby mające pojęcie o karmieniu załogi. Wprawdzie zwykle przed kolejnym rejsem zwykle zastrzegają się nieśmiało, że tym razem to już nie, ale na szczęście zwykle nie dotrzymują groźby. Tak czy owak, przywalony zaprezentowaną przez Tadeusza wiedzą wyrażam szczery podziw i szacunek.
--
Stopy wody pod kilem
Marek Popiel
http://whale.kompas.net.pl
Zaprowiantowanie i aprowizacja jachtu... Klika człowiek z nadzieją, że znajdzie tam jakieś nudne wytyczne, a tu co?! Ślinka cieknie od samego czytania. Świat jest pełen rozczarowań ;-)
Jeśli wszystkie opisane przez szanownego Autora smakowitości to dowód "prostoty i pokory samoograniczenia na morzu", to ja bardzo chętnie wpraszam się na taki rejs. Mogę zmywać.
Zawsze.
Poczęstujcie tylko... J
Co to jest tymbalik?
.
Tymbalik to prosty sposób na wykorzystanie resztek kurczaka z rosołu wyjętych ze słoika. Zwykle niezbyt chętnie schodzą przy jachtowym stole. Oto maksymalnie prosty przepis.
Składniki:
kurczak pozostały z obiadu
marchewka w kostkę z puszki razem z groszkiem (1/2 szklanki)
pocięte krążki oliwki (sprawdza mi się i czarna i zielona - oczywiście bez pestek)
2 jajka ugotowane na twardo - czyli minimum 5 minut na kuchence jachtowej
listki natki (suszonej ze słoika, bo o świeżą może być ciężko
1/2 szklanki kukurydzy konserwowej
NA GALARETKĘ:
6 łyżek żelatyny (z torebki
3 szklanki wody
kostka rosołowa (może być również wołowa - to ciekawy smak)
3 łyżki octu winnego (najlepiej jabłkowego, powinien być jego zapas na pokładzie)
łyżeczka cukru sól do smaku (sól tak mniej więcej około 1/3 łyżeczki do herbaty, nie zapomnijcie jednak o cukrze
biały pieprz, jeżeli nie ma go na pokładzie może być też bardzo drobno zmielony czarny, ale efekty wizualny już nie ten...
1. mięso kroję na drobno, w międzyczasie gotuje jajka. Po wyjęciu z wody kroję je (każde) na cztery części.
2. Gotuje osoloną wodę, do wrzącej wrzucam marchewkę z groszkiem, gotuje około 10 minut - ale nie dłużej.
3. Odcedzam.
4 W silikonowych lub plastikowych pojemniczkach do muffinek umieszczam kawałki jajka (jeżeli Wam się uda żółtkiem do dołu), mięso, kukurydzę i marchewkę z groszkiem.
5. Rosół doprowadzam do wrzenia, doprawiam białym pieprzem. Zdejmuje z ognia.
6. Wsypuję żelatynę i mieszam.
.
Teraz trick - tymbalik powinien mieć przeźroczystość górskiego kryształu. Dlatego żelatynę przecieram przez sitko wyłożone gazą.
7. Rozlewam do wcześniej przygotowanych foremek i odstawiam do stężenia.
8. Przenoszę je do lodówki. Podawać skropione octem winnym lub sokiem z cytryny.
Uwagi dla wachty kuchennej. Tymbaliki przygotowujcie po podaniu gorącej części śniadania, a przed sprzątaniem naczyń, Włóżcie je do lodówki jak żelatyna stężeje.
Przed podaniem włóżcie metalowe foremki lub miseczki na chwilę na patelnię z wrzącą wodą. Wtedy łatwo się odklejają. Podawajcie na małych talerzykach skontrastowanych z obrusem wraz widelczykami deserowymi.
W sugerowanym podaniu tymbalik jest apetizerem drugiego rzutu (po mikrogrzance z łososiem i serem) to zbierzcie talerzyki, przetrzyjcie je wilgotną ściereczką i podajcie na nich tymbaliki.
Jeżeli kołysanie jest większe niż zwykle wyłóżcie je na uprzednio rozgrzane talerzyki (krótko w piekarniku). Żelatyna przyklei tymbalik do talerzyka nie będzie latających niespodzianek na stole.
Ocet winny bardzo dobrze zaostrza apetyt i dobrze przygotuje podniebienie do zupy, którą za chwilę podacie. Ważne jest aby używać małych foremek, Niech Was nie zmylą nóżki w galarecie, które możecie przyrządzić w nieco większej miseczce - tymbaliki - NIE.
.
Czas przygotowania 8 porcji to około 25-30 minut niespiesznej pracy przy śniadaniu. Koszt energetyczny z instalacji jachtowej to około 0,5kWh (jajka i bulion)
Pozdrawiam Cały Klan.
T.L.
---------------------------
PS. Na fotografii pod newsem widzicie dlaczego jajko ma być wkładane do foremki on the sunny side. Tymbalik bardzo dobrze przyjaźni się z listkami rukoli. W porcie możecie go podać na liściu sałaty.
Marku!
Kuchnia jachtowa którą proponuje jest tym obszarem kreatywności, który jest dostępny dla każdego. Zamierzam przygotować przepisy, które mają trzy cechy:
1. Dużą odporność na odchylenia od receptur oraz procesów obróbki mechaniczno-termicznej
2. Nie wymagają wyrafinowanego sprzętu
3. Mają tanie wsady materiałowe (jeżeli dziś cokolwiek jest tanie ;(((( ) oraz są niskoenergochłonne
Jeżeli zechcesz spróbować to możemy zrobić sesję on-line, albo po prostu wpadnij do mnie na trening i przyrządzisz na nim swoją ulubioną potrawę swoimi rękami. Aby wyczucie realizmu było pełne możemy na balkonie odtworzyć symulowane środowisko kuchni jachtowej z licznikiem mocy i energii oraz rozchodu słodkiej wody.
Pozdrawiam. T.
Panie Tadeuszu,
nie ma lepszego sposobu na uspokojenie w rejsie dzieci niż ciepły budyń. Ale mam problem, bo w jachcie nie mamy gniazdka, to jest napięcia 230V jak w domu i nie mam jak użyć miksera poza portem. Niezależnie jak długo rozcieram masę i tak pozostają grudki. Budyń robię dla naszej czwórki, więc trochę tej masy jest. Jakaś podpowiedź?
Pozdrawiam Maria Szaniawska, "Słoneczna Maria"
----------------------------
PS. Pozdrowienia z okolic Zadaru dla wszystkich Czytelników SSI. Rezydujemy teraz tutaj. Mąż dziękuję za poradę odnośnie dezynfekcji kanistrów.
-----------------------------------------------------
Szanowna Pani,
proszę zamienić łyżeczkę którą Pani miesza masę na widelec. Nie jestem autorem pomysłu, ktoś mi to podpowiedział. Masa będzie puszysta i jedwabiście gładka. Musi być wlewana cienkim strumieniem do gorącego mleka i stale mieszana. Na przyjęciach w obcych portach podaje zazwyczaj budyń patriotyczny. Połowa szklanki to budyń wiśniowy, a po 15 minutach dodaje budyń kremowy. W środku ukryta wiśnia w spirytusie wyjęta ze słoika, trzymanego na taką okazję. Jeżeli chodzi o dekoracje to idę na łatwiznę - gotowa posypka czekoladowa z młynka i listek mięty.
Powodzenia.
Pozdrawiam "Słoneczną Marię".
T.L.
Czy zna Pan jakiś sposób, aby oddzielić w sposób pewny żółtka od białka z rozbitych jajek. Moja załoga uwielbia omlety, ale albo białko jest w kubku z żółtkami (pół biedy), albo żółtko w białku i już jest po puszystej pianie. Pomysł?
Anna Murawska
-----------------
PS. Będą te przepisy?
=============================================
Szanowna Pani Aniu,
proszę wbić wszystkie jajka do jednej metalowej miski. Następnie żółtka wyciąga Pani jedno po drugim butelką po wodzie mineralnej. Tak można odseparować do kilkunastu żółtek. Jeżeli nie wychodzi Pani puszysty omlet sugeruje dodać szczyptę proszku do pieczenia do ciasta - efekt gwarantowany w rękach nawet bardzo młodego kuka.
.
Odpowiadając na pytanie Pani męża. Wódkę w dramatycznych okolicznościach nagłego najazdu gości mrozimy wkładając ją do zamrażalnika lodówki owiniętą w mokry ręcznik papierowy. Zamiast 40 minut wystarczy 10-15 minut
Pozdrawiam.
T.L.
Świeża pietruszka w szóstym tygodniu rejsu
Tadeusz Lis jest niezrównany. Jego rady kulinarne zapisuję w głowie i mam nadzieję kiedyś zastosować w domowej kuchni. Jednak czytając o 20 daniowym obiedzie, który wachta kambuzowa przygotuje poda (ładnie!) w 2 godziny, przypomniała mi się porada kulinarna Antoniego Słonimskiego:
Co podać do stołu, gdy przyjdą goście, a w domu nic nie ma
Świeżo upieczoną indyczkę pokrajać w plasterki, wyłożyć na półmisek, ubrać kaparami i sałatą z pomidorów. Funt łososia, trzy pudełka sardynek, szczupaka na zimno, pasztet ze zwierzyny i kilka śledzi marynowanych, zimne mięsa – rozłożyć na półmiskach i rozstawić na stole. Kilka butelek wódki i wina, trochę owoców, czarna kawa i likiery – i ta zaimprowizowana naprędce kolacyjka zadowoli najwybredniejsze gusta.
Coś czuję, że Tadeusz czytywał te same lektury...
Pozdrawiam wszystkich
Lech Parell
Szanowny Lechu,
Poruszył mnie ten cytat ze Słonimskiego. Raczej nie do zastosowania w wysokim morzu, gdyż ilość potencjalnych kandydatów hasających po wodzie, którzy zechcieliby spocząć na półmisku w postaci, cyt. pasztet ze zwierzyny jest raczej skromna. Tym niemniej zwróciłeś uwagę na ważny aspekt pracochłonności posiłków w kambuzie. Przypomnę, że moja główna teza brzmi: właściwa ilość pracy przy przygotowaniu półfabrykatów przed rejsem w wygodnych warunkach wynajętej kuchni profesjonalnej (szkoła, przedszkole, dom weselny w środku tygodni (bardzo tanio!) oraz minimalizacja pracy już w kambuzie. Same przepisy które opracowałem i przetestowałem w warunkach rzeczywistych rejsów różnią się od tych, które możemy stosować na lądzie między innymi ze względu na redukcję pracochłonności oraz minimalizację energii oraz odpadów.
.
Przykład: weźmy typową pieczeń wieprzową w sosie z grzybów ciemnych. Obróbka termiczna powinna przebiegać w temperaturze 180-190 stopni w proporcji 1 h pieczenia na 1 kg masy (gospodynie wybaczają z góry że piszę rzeczy oczywiste). Czyli 2,5 kg na 8 osobową załogę przygotowywaliśmy około 2,5 godziny. Piekarnik elektryczny wymagałby 2 kW mocy, czyli koszt energetyczny fragmentu obiadu wyniósłby aż 5kWh!. A ziemniaki, zupa, kawa? Nie do zaakceptowania w morzu.
W kuchni jachtowej, ta sama wieprzowina zostanie przygotowana na lądzie w taki sposób:
1. Plastry będą cięte maszynowo w sklepie na grubość dokładnie 7 mm (nie 5 bo się rozpadnie przy nakładaniu, nie 10 jak na lądzie, gdyż będzie kłopot z kruchością - a ma się rozpływać w ustach)
2. Przed włożeniem do brytfanny obsmażymy ją obustronnie na bardzo wysokich parametrach - to jest 8 stopień kuchni elektrycznej w skali 0-10, aby szybko zamknąć w środku soczystą wilgoć. Przerywamy, gdy uzyska barwę złotą.
3. A teraz uwaga. Ziołową zaprawę do duszenia wykonujemy nie z emulsji wodno-oliwnej. Zamiast wody dodajemy szklankę białego, wytrawnego wina. Musi to być tanie wino niskiej jakości (ważne). Sprawi ono, że zawarte w nim kwasy wejdą w reakcję chemiczną z białkiem gwarantując niebiańską kruchość mięsa - nawet wtedy, gdy będzie to najtańsze mięso z Biedronki - czego powinniście unikać (o kupowaniu mięsa pisałem wcześniej - zachęcając Was do kupna żywego zwierzątka i szybkiego przeniesienia go do słoików rękami lokalnego masarza)
4. Żeby jednak wino weszło w reakcję z mięsem, każdy kawałek powinien być nakłuty widelcem raz przy razie (nie robimy bitek, gdyż chcemy, aby załoga nacieszyła oko piękną fakturą mięsa przed polaniem sosem z sosjerki). W czasie pieczenia pory się zamkną i sztukamięs pozostanie nieskazitelny.
5. Obróbkę termiczną wykonamy na parametrach: 150 st oraz 2-2,5 godziny. TO NIE POMYŁKA. Ta pieczeń nie nadaje się po wyjęciu do jedzenia (co potwierdzi drewniany, zaostrzony patyczek) - a ale te parametry są łagodne dla początkującego kuka. Pół godziny gapiostwa nie zamieni mięsa w czarną bryłę (początkujący kucharze przy pracy równoległej nad kilkoma potrawami zazwyczaj padają ofiarą niewłaściwego timingu)
6. Jednak po wekowaniu zrobi się idealnie miękka. Ponieważ jest to wersja morska potrawy, więc nie będzie pływać od razu w sosie grzybowym (tylko we własnym ziołowym, bez mąki i cebuli), a sos wytworzymy bezpośrednio przed podaniem albo na bazie rosołu, albo z użyciem kostki rosołowej.
Odgrzanie tego mięsa przełożonego ze słoika to koszt 15 minut prodiża podłużnego 2 l 500W. Czyli koszt przygotowanie wynosi 0,45 osobogodziny kuka (łącznie z podaniem na salaterce ze względu na garnirowanie zieleniną) oraz tylko 0,125kWh - czyli potrzebujemy 40 razy mniej energii! Zauważcie, że ważne jest tutaj nie tylko ograniczenie zużycia energii, ale również zapotrzebowanie na moc z paneli fotowoltaicznych. Generalnie elektryczna kuchnia jachtowa powinna mieć tak dobraną moc, aby w porze przygotowania głównego posiłku cała moc na napięciu 230V pochodziła z bieżącej produkcji słonecznej (to jest bez potrzeby podpierania się akumulatorami, które co najwyżej mogą posłużyć jako bufor chwilowej mocy do zasilenia na przykład malaksera lub wyciskarki do soków). Napiszę o tym obszernie na podstawie obliczeń wykonanych dla „Bonifacio” Miecia Krausego (wodowanie wiosna 2023).
Wracając do planowania efektywnego przygotowania posiłków. Kluczem jest tutaj perfekcyjne opanowanie równoległości operacji technologicznych, redukcja jałowych tpz (czasów przygotowawczo zakończeniowych), a także zbędnych przemieszczeń materiałów i urządzeń.
Przykładowo:
1. Wszystkie sztućce których będziemy potrzebować w fazie przygotowania posiłku oraz konsumpcji właściwej powinny być wyjęte jednorazowo z szuflady przed danym posiłkiem. Dlaczego? Wystarczy sobie uświadomić, że otwarcie i zamknięcie dużej, zabezpieczonej przed wysunięciem szuflady w kambuzie to koszt dochodzący do 4-5 sekund! Wyciągajcie sztućce po kolei i już 2 osobominuty w plecy. Czyli lekkomyślnie wyrzuciliście za burtę czas niezbędny na przygotowanie wsadu do 2 litrów budyniu śmietankowego.
2. To samo dotyczy wyciągania produktów z bakist oraz operacji utylizacji śmieci. Przykład: do przechowywania plastików trudnych do wyczyszczenia i upakowania idealnie nadaje się mała niszczarka do papierów oraz tanie worki próżniowe. Trzeba dbać, aby nie otwierać kilkakrotnie bakist, a cała żywność dzienna została rano zgromadzona w przestrzeni roboczej.
3. Ruchy muszą być zaplanowane. Ponieważ większość ludzi jest prawoskrętna proces technologiczny powinien przebiegać od lewej do prawej - czyli na przykład: knedle surowe leżą po lewej stronie kuchni, garnek na środku, a cedzak i półmisek po prawej. Po przekątnej garnka (żeby się nie poparzyć grzeje) podgrzewa się w szybkowarze zupa wlana tam z tzw. czteropaku obiadowego (o pakowaniu i sztauowaniu osobny artykuł)
4. Lechu. Jeżeli chodzi o przygotowanie 20 daniowego obiadu w 2 godziny przez amatorów z gotowych półproduktów to nie jest wyczyn. Jeżeli będą chętni to napiszę ilustrowany artykuł jak wykorzystać metodę ścieżki krytycznej (Critical Method Path) oraz bezpłatne oprogramowanie do harmonogramowania do planowania taktycznego posiłku minimalizującego zużywane zasoby (pracę ludzką, czas, energię oraz odpady)
Odpowiadając na powtarzające się pytania. Poza obiecanymi przepisami rozważam dwa artykuły:
1. Jachtowa kuchnia wykwintna w której odejdę od dotychczasowej pochwały ascezy i samoograniczania (do zastosowania w porcie)
2. Optymalizacja organizacji, wyposażenia i technologii używanych w kuchniach jachtowych - pochwała szlachetnego lenistwa kuka..
Proszę o potwierdzenie czy będą zainteresowani - przygotowanie ich ze względu na ilustracje będzie wymagało trochę czasu i nakładu pracy.
Pozdrawiam cały Klan.
T.L.
Bardzo dziękuję za ten trick. Znalazłam zdjęcie na Interii. Może się komuś przyda. Mam pytania, jak przechować jajka w dłuższym rejsie?
Pozdrawiam. Anna Murawska
----------------------------------------------------------------