Z recenzjami książek nie jest tak jak z recenzjami premier teatralnych, bo w tych drugich aktorom chodzi głównie o to aby w
tekście nie pomylono lub nie przekręcono nazwisk. Łudzę się, że moje nazwisko już się Wam o uszy obiło. Nazwisko recenzenta
znacie jako notorycznego bałtyckiego bywalca, czyli macie do Jego oceny zaufanie. Co tu dużo kręcić – Jeżeli Lechowi locyjka
się spodobała, uznał ją za pożyteczną – nakład „drugiego wydania „KALMARSUNDU i OLANDU – przewodnika dla żeglarzy 2021”
zostanie szybko wyczerpany. Autorowi przecież o to chodzi.
Locyjka została Czytelnikom SSI przedstawiona tu: https://kulinski.navsim.pl/art.php?id=3802&page=0 Odpowiedz na pytanie
Tadeusza Lisa znajdziecie tu: https://kulinski.navsim.pl/art.php?id=3803&page=0
„KALMARSUND i OLAND” jest już w sprzedaży – zarówno u Wydawcy (NOWATOR Kartuzy) jak i w ambitniejszych sklepach żeglarskich.
Ba – nawet na „Allegro” !
Lechowi Parellowi – wyrozumiałemu recenzentowi dziękuję.
Zyjcie wiecznie !
Don Jorge
================================================
Najbardziej aktualna locja na Bałtyku !
Drogi Jurku
zupełnie się nie dziwię, że spekulanci rzucili się na Twoją najnowszą locję i w efekcie ceny szybują. Dzięki Twojej uprzejmości mogłem zapoznać się z fragmentami jeszcze przed wydrukowaniem i przed moim letnim rejsem w Kalmarsund. W ten sposób miałem możność sprawdzenia w praktyce chociaż części Twoich szkiców, opisów i porad. Potwierdzam więc, że przewodnik dla żeglarzy “Kalmarsund i Oland” wart jest swojej ceny.
Kalmarsund jest piękny i szczególnie godny odwiedzenia. Tym szczególniej, że - jak mi się wydaje - wciąż jest mniej przez nas, żeglarzy z południowych brzegów Bałtyku odwiedzany niż np. Bornholm. Tymczasem jego atrakcyjność nie jest mniejsza. Akwen raczej osłonięty. Mnóstwo pięknych portów i porcików o różnej skali trudności nawigacyjnych. Atrakcyjne trasy rowerowe i spacerowe. Ceny - choć wyższe niż w Polsce - nie niszczące portfela. Do tego życzliwi ludzie i umiarkowany tłok przy kejach. Czego chcieć więcej?
Podczas tegorocznego rejsu odwiedziliśmy Gronhogen, Kalmar, Borgholm, Sandvik i Byxelkrok a więc widzieliśmy bardzo, bardzo mało. Wszędzie posiłkowaliśmy się Twoimi spostrzeżeniami - zarówno tymi dotyczącymi kwestii nautycznych jak i tymi, dotyczącymi spraw lądowych.
Z jedną tylko kwestią poruszoną w Twoim przewodniku chciałbym nieśmiało polemizować. Otóż, aż cały rozdział poświęciłeś mapom papierowym a wielokrotnie w innych miejscach, rzekłbym “podkorowo”, przemycasz stwierdzenie, że posiadanie map papierowych na jachcie jest konieczne. Ciężko się z Tobą nie zgadzać, ale…
Mam i ja całe zestawy map papierowych ale - wybacz - nie używałem ich od lat. Nie używałem i obawiam się, że gdyby przyszło co do czego, to w hipotetycznej, awaryjnej sytuacji, nie potrafiłbym zbyt wiele z nimi zrobić. Na tej samej zasadzie, na jakiej przypadkowa osoba nie obsłuży szybko i sprawnie plotera, aplikacji na smartfon czy radaru. Każdy coś tam wypatrzy, ale sam nie do końca będzie pewny co widzi, na pewno zabierze to za dużo czasu, a już zupełnie się posypie w sytuacji stresowej.
Mapy papierowe mogą się wydać nieco bardziej praktyczne przy planowaniu trasy, bo zwykle obejmują większy obszar na jednej karcie niż mały ekran “telewizorka”. Jednak to też nie do końca jest prawda: można użyć chart viewera w komputerze i tam już widać dużo lepiej.
Mapy elektroniczne są też o tyle lepsze, że nie bankrutując można mieć ich kilka, opartych o kartografię z pochodzącą różnych źródeł i są one (lub bywają) aktualizowane na bieżąco. Obawiam się więc, że wielu żeglarzy kupuje mapy papierowe już tylko z przyzwyczajenia.
I tu, niemal na koniec, sam sobie częściowo zaprzeczę: otóż Twój przewodnik jest w Kalmarsundzie najaktualniejszy. Port Byxelkrok tylko u Ciebie jest rozrysowany tak, jak wygląda w rzeczywistości. C-map (aktualny!) w ogóle nie rejestruje rozbudowy o część południową, w tym nowe pirsy dla jachtów. Navionics zaś (też zaktualizowany), zauważa jedynie plan rozbudowy o falochron południowy, ale obrazuje go tak, jako “works in progress”. A jest już rzeczywistością.
/
Byxelkrok na ekranie Byxelkrok w locyjce Kulińskiego
.
Konkludując więc: w naszych warunkach mapy elektroniczne + Twój przewodnik to zestaw, moim zdaniem, optymalny.
Żyj, pisz i aktualizuj wiecznie!
Z pozdrowieniami
Lech Parell
Locję przeczytałem od A do Z i przyjemnością, bo Kalmar i okolice są opisane w sposób mocno wykraczający poza zwyczajowy zakres locji, który wciąga czytelnika w atmosferę i historię opisywanych okolic. Potwierdzam - że w tradycyjnych locjach takich wiadomości nie uświadczysz.
Tomasz
Z radością witam kolejny bałtycki przewodnik Jerzego Don Jorge Kulińskiego. To bardzo przydatne publikacje, realne pomoce nawigacyjne, opracowane w bardzo przystępnej formie. Wyróżniają się szczegółowymi planami portów oraz dokładnymi mapkami podejściowymi. Liczne porady nawigacyjne. To nie są katalogi marin jakich w księgarniach wiele.
Kalmarsund czekał długo na nowe, zaktualizowane wydanie. Wreszcie jest !
W pełni kolorowy, bogato ilustrowany, zaktualizowany przewodnik – doradca żeglarza
Podziękowania Autorowi!
Oby żył i tworzył wiecznie !
Ryszard Dworzak
- Czy można się zgubić na Bałtyku?
- Można, ale jak się bardzo chce.
Znaczy, jak się nie zadba przed rejsem o podstawowe materiały nawigacyjne. Nie mam tu na myśli spisu świateł, który wyciągam tylko na doroczne inspekcje Urzędu Morskiego, ale piszę tu o locji.
Locji, locyjce autorstwa Jerzego Kulińskiego. Tym razem zwracam uwagę na pozycję dot. Kalmarsundu i Olandii.
To drugie i bardzo aktualne wydanie. Gdyby nie ta pozycja, to można by przyjąć, że w tamtych rejonach jest tylko Kalmar i może jeszcze jakiś jeden porcik. Okazuje się jednak, że tam jest całkiem bogato i nie mam tu na myśli statusu ekonomicznego tubylców, ale o ofercie brzegowej. Jest w czym wybierać.
Wielu żeglarzy zna pozycje nautyczne autorstwa Jerzego Kulińskiego. Tym, którzy nie mieli jeszcze z jego dziełami do czynienia, podpowiadam, że to nie są tylko dane o namiarach, głębokościach i zapleczu portów i marin. Jest tam sporo informacji, które wyciągają Was z jachtu na ląd jak tylko bezpiecznie obłożycie cumy na polerach. Do tego jedyny i niepowtarzalny styl, forma. To wszystko doprawione nietuzinkowym humorem.
Jeszcze jedno na koniec. Jerzy pisze o swoich pozycjach nawigacyjnych określając je locyjkami. To jest miejsce, w którym z Don Jorge się nie zgadzam. To nie są jakieś tam kieszonkowe locyjki. To są bardzo poważne wydania. Informacje w nich zawarte będą pomocne nawet gdy mgła Wam nagle wyjdzie. Powagę tych pozycji podbija jeszcze to, że w każdej z locji autorstwa Jerzego Kulińskiego jest sporo bardzo przydatnych informacji o Bałtyku. O nie za dużym, ale bardzo chimerycznym i wymagającym morzu.
(...) I tu się zgadzam za "klasykiem" - świat nam Jerzego zazdrości.
Jacek
„Kalmarsund i Öland”. Nowy bałtycki przewodnik pióra Jerzego Kulińskiego
Najpierw Jerzy Kuliński przesłał do redakcji „Wiatru” drugie wydanie przewodnika żeglarskiego „Kalmarsund i Öland”, a później odszukaliśmy na naszej półce pierwsze – sprzed ćwierć wieku. Choć okładki są podobne, różnice widać na pierwszy rzut oka. Nowe wydanie jest dwa razy grubsze. Poza tym,ma kolorowe zdjęcia, mapy i rysunki. Najważniejsza jest jednak aktualizacja informacji. Pierwsi czytelnicy, którym publikacja służyła podczas bałtyckich rejsów, donoszą, że niektóre plany portów są dokładniejsze i bardziej aktualne, niż te dostępne na popularnych mapach elektronicznych.
Dlaczego autor wrócił do locji szwedzkich wód Kalmarsundu (Cieśniny Kalmarskiej) oraz wyspy Olandia? „Bornholm jest przez nas już zaanektowany,a o Gotlandię toczą się zacięte regatowe bitwy – najwyższy więc czas otworzyć dekadę podboju Kalmarsundu. To niezwykle atrakcyjny i rozległy akwen wód osłoniętych, na dodatek leżący w stosunkowo niewielkiej odległości – wystarczy doba trawersowania Bałtyku. Mamy tam ponad 20 portów i przystani w niewielkich odległościach. Poza tym, to region, który wciąż dzielnie się broni przed cywilizacją, tłumami turystów, hałasem i zanieczyszczeniami. Jest więc idealnym miejscem dla wszystkich, którzy lubują się w żeglowaniu na swoim i za swoje, spędzając w morskich rejsach od dwóch do trzech tygodni” – pisze we wstępie Jerzy Kuliński.
Na kartach przewodnika autor kreśli charakterystykę regionu i przybliża nam warunki wietrzne, jakich możemy się spodziewać na szlaku. Przedstawia również najważniejsze informacje nawigacyjne, które ułatwią planowanie bezpiecznego „przeskoku” przez Bałtyk z polskiego wybrzeża. Przewodnik zawiera dokładne opisy 24 portów. Większość leży w Cieśninie Kalmarskiej – na zachodnim brzegu Olandii i na wschodnim wybrzeżu stałego lądu. Znajdziecie też rozdziały poświęcone trzem portom otwartego morza leżącym na północnym krańcu oraz na wschodzie wyspy (Grankullavik, Böda i Kårehamn).
Przewodnik wydano nakładem wydawnictwa „Nowator” z Kartuz. Wkrótce mają się ukazać kolejne „locyjki” Jurka Kulińskiego. Najwcześniej możemy się spodziewać trzeciego wydania przewodnika „Bornholm i Christiansø”. Będzie też drugie wydanie „Sundu” oraz trzecie „Zatoki Gdańskiej” przygotowywane wspólnie z Andrzejem Remiszewskim.
Redakcja