najlepsze miejsce na prowadzenie nieśpiesznego, spokojnego rozważania żeglarzy o dobrym smaku, bo o pieniądzach gentlemanom
ponoć dyskutować nie wypada. Sporo czasu temu, bo 13 października 2017 Mariusz Wiącek wywołał temat, którym teraz podniecają się
wszystkie media. A więc PROMOCJA ZA 20 MILIONÓW news w SSI (2971 odsłon, 18 komentarzy) –
http://kulinski.navsim.pl/art.php?id=3254&page=0
To, że mnie ta hucpa (!) zniesmacza to nie dziwota. Wszyscy Czytelnicy i Skrytoczytacze SSI wiedzą, że wyznaję zasadę, żeglugi
przyjemnościowej NA SWOIM i ZA SWOJE. Żadnego tam zażywania przyjemności „na krzywy pysk”. No bo żegluga „na swoim
i za swoje” jest czytelnym wyznacznikiem zwykłej przyzwoitości. Nie, nie jestem ortodoksą i rozumiem różne uwarunkowania –
np. trudno oczekiwać aby skromnie zarabiający na życie mielczanin Mariusz Wiącek (ponad 600 kilometrów od morza) - od niego
zaczęliśmy - od razu sprawił sobie jacht morski.
Czyli czartery w przyzwoitości się mieszczą ("za swoje").
Eugeniusz Ziółkowski o „rozsławianiu Polski za 20 milionów” myślał długo i spokojnie. Co wymyślił przedstawia jasno i lakonicznie.
Wam – Klanowi SSI pod rozwagę. Bo w końcu kto i gdzie ma zaprezentować opinię środowiska?
Komentarze pożądane.
Reprinty tego newsa w innych okienkach internetowych – mile widziane..
Zyjcie wiecznie !
Don Jorge
List kaperski — psia wachta 20
List kaperski – upoważnienie dawane kapitanom okrętów morskich przez rządy państw do ścigania, zatapiania bądź konfiskowania statków (także ładunków i towarów) nieprzyjacielskich. Listy kaperskie zapewniały osobom trudniącym się tym specyficznym rodzajem piractwa ochronę prawną, a także prawo do zachowania większości zysków.
List kaperski był dość specyficznym narzędziem umacniania potęgi morskiej krajów, które w ten sposób piekły dwie pieczenie na jednym ogniu – chroniły swoje interesy i łupiły konkurencję. Główną postacią całego zamieszania był pirat, który nadal trudnił się zbójectwem, ale zbójectwem ukierunkowanym politycznie.
Mamy XXI wiek i wydaje się, że licencja na łupienie innych, umocowana prawnie pieczęcią państwową dotyczy odległych czasów, kiedy głównie na morzu, ścierały się potęgi militarne i gospodarcze.
Nic bardziej mylnego. Jesteśmy właśnie świadkami powołania do życia współczesnej wersji prawnej „Listu kaperskiego”. Ponieważ list jest współczesny, to jego język i stosowana terminologia jest współczesna. Zleceniodawcą pirackiej usługi nadal jest majestat państwa, ale beneficjentem nie jest zwykły pirat, ale powszechnie szanowana organizacja wyższej użyteczności publicznej.
Nowelizacji poddano również ideę listu kaperskiego jako takiego. Beneficjent (pirat) zgodnie z tradycyjną formułą, nadal ma umacniać potęgę morską zleceniodawcy, ale z braku nieprzyjaciół, zezwolono mu na łupienie własnego kraju.
Parę miesięcy temu nie komentowałem zbyt ostro pomysłu „Polska 100”. Miałem nadzieję, że wraz ze zmianą prezesa PZŻ, wszelkie pomysły z czasów, kiedy dominował homo sowietikus, nie wytrzymają próby czasu. Niestety nie doceniłem młodego pokolenia i jego inteligencji. Powołano do życia projekt, który na długo napiętnuje nas żeglarzy. Będziemy postrzegani jako środowisko roszczeniowe, żerujące na biednych emerytach.
Dziwi mnie krótkowzroczność środowiska. Często słyszę opinię: pieniądze i tak zostaną wydane „ku czci” więc może lepiej na żeglarstwo. Może i lepiej, ale ja się pod tym nie podpisuję. To, że ktoś zachowuje się niwłaściwie, nie może być usprawiedliwieniem.
Zaskakujące jest również to, że na czele projektu stoi żeglarz numer jeden olimpijskiego żeglarstwa regatowego, który na własnej skórze doświadczył trudów wspinaczki na żeglarski olimp. Wydawało się naturalnym, że poświęci swój czas młodzieży. Wyszło, jak wyszło. Wiem, ze hasło „tysiąc szkół na tysiąclecie mogli wymyślić” tylko ci źli, ale może ci dobrzy wymyśliliby „sto szkółek żeglarskich na stulecie”?
Eugeniusz Ziółkowski
List kaperski
Otóż jestem gorącym przeciwnikiem imprezy, której pomysł mnie śmieszy, ale tylko tyle.
Kto ma kasę ten zamawia muzykę. Mają kasę więc „rządzą”. Mają też poparcie. Popatrzcie na słupki.
Za głębokiej komuny tłumaczono mi, że to nie „partia” rządzi, a „tendencja”. Dzisiaj tą tendencję wyrażają „słupki”.
Odnosząc się bezpośrednio do newsa jak to mówią, najsampierw, sięgnę do Ewangelii.
Otóż razu pewnego Chrystus zatrzymał u przyjaciół. W czasie przyjęcia jedna z niewiast namaściła mu stopy drogimi, wonnymi, olejami. Wywołało to zgorszenie współuczestników spotkania, na co Pan rzekł: „Biednych będziecie mieli zawsze (…)”. Otóż biednych będziecie mieli zawsze. Niestety.
W powiecie braniewskim, w którym panuje największe w kraju bezrobocie – 23% (przy ogólnokrajowym 6,8%) przedsiębiorcy nie mogą znaleźć ludzi do pracy. Więc jedna z firm pilnie sprowadza 50 pracowników z Ukrainy! Ale wszyscy, którzy mają serce po lewej stronie pochylają się nad bezrobotnymi. Otóż biednych będziecie mieli zawsze. Nawet w bogatym USA jest ich bez liku!
Któż to taki kaper? Pirat wiadomo, to zbój „pracujący” na własny rachunek, zaś kaper to zbój wynajęty do „czynności” na morzu. Czyli jest to zbój, ale nasz zbój! Zawsze może liczyć na naszą sympatię i pomoc. Na lądzie takich wynajętych zbójów zwykło się nazywać: kondotierami, wojskami zaciężnymi, lub legią cudzoziemską. Takimi wynajętymi zbójami za Napoleona była nasz Legia Nadwiślańska w Hiszpanii, legioniści wysłani na San Domingo, Brygady Międzynarodowe i „Dąbrowszczacy” w hiszpańskiej wojnie domowej. Przykładów można by snuć. Są tacy którymi się chlubimy exemplum, trofeum, zdobyczny obraz Sąd Ostateczny w Kościele Mariackim w Gdańsku.
Ci kondotierzy, najemnicy, byli lojalni o tyle, o ile - i tak dla przykładu sprzedali Kazimierzowi Jagiellończykowi broniony zamek w Malborku, gdy Krzyżacy w porę nie opłacili żołdu. Zwykle też nie oszczędzali też kraju, który ich wynajął. To nie były panienki z dobrych domów! Darmo tu szukać cnoty! Ostatecznie nie samym chlebem człowiek żyje.
Przykładem zbójów działających na własny rachunek, byli w średniowiecznych Niemczech tak zwani „raubritter” – rycerze rabusie. Wyrosły z ich bogactwa piękne i dostojne rody. Nie tak dawno mawiało się u nas, że pierwszy milion należy ukraść (patrz FOZZ), no a później pieniądz robi pieniądz.
Reasumując. Ja bym nie rozpaczał, chociaż impreza śmieszy mnie bardzo!
R. XXI
Czytam, Drogi Jerzy, na SSI „List kaperski — psia wachta 20” i jestem coraz smutniejszy... To już nawet czołowi przedstawiciele starszego pokolenia środowiska żeglarskiego nie są zdolni do sprawnego zebrania i logicznego przeanalizowania powszechnie dostępnych informacji? Nie są w stanie sięgnąć głębiej niż tylko do swoich osobistych poglądów, by odpowiedzieć na pytanie, jakie polskie żeglarstwo jest i jakie ma być?
Pan Kapitan Ziółkowski w swoim efektownym felietonie już na początku popełnia błąd – kaprowie na zlecenie danej władzy łupili dla owej władzy WROGÓW, a nie SWOICH, więc takie porównanie jest tu niecelne. Ale to najmniejszy problem...
Bo – jeśli obecne tendencje społeczne i medialne się utrzymają – problem żeglarstwa zniknie z naszej rzeczywistości w ogóle. Pozostaną tylko problemy ze środowiskiem najemców łódek, w tym - żaglowych. Już dziś coraz więcej osób spędza na wodzie 2 – 3 tygodnie w roku i ani myśli stawać się armatorem jachtu, o który cały rok należy dbać i łożyć na jego utrzymanie. Już dziś często przy dobrym wietrze można na Mazurach spotkać radosną kompanię piwną idącą w takt radosnego pyrkania „diesel-grota” zamiast pod dumnie wypiętymi „szmatami”. Zalewa nas fala łodzi motorowych, skuterów, rowerów wodnych, kajaków... Jesteśmy środowiskiem zwijającym się statystycznie. Żeglarstwo wypiera paintballl, survival, wspinaczka ściankowa, triatlon itp. Są tańsze i stały się modne w czasie, kiedy nie było na nie ograniczeń jak przez dziesięciolecia na jachting morski. Tu już nie pomoże proponowana przez Kapitana Ziółkowskiego akcja zamienna „sto szkółek żeglarskich na stulecie”, bo rodzi się pytanie, ilu tak naprawdę chętnych przyszłoby do tych szkółek? Czy pozostaliby potem przy żeglowaniu w rozumieniu starszego pokolenia?
Musimy się pogodzić, że żeglarstwo w chwili obecnej cofa się w hierarchii sportowej i społecznej. Pomimo spektakularnego wzrostu technik medialnych nie dominuje w serwisach sportowych i społecznych, a nawet władze olimpijskie co pewien czas przebąkują o likwidacji żeglarstwa na igrzyskach. Nie zmienią tego „zaklęcia Starych Kapitanów, którzy chcą wyruszyć w jeszcze jeden rejs”...
Oczywiste błędy informacyjne, popełnione przez pomysłodawców i fundację przy ogłaszaniu projektu, zaważyły bardzo na jego społecznym odbiorze. Wymieńmy tylko te:
A co oceniania intencji inaczej myślących niż ja – nie odważyłbym się kwestionować ich uczciwości... Dlatego czytuję SSI, mimo że z wieloma jego publicystami się nie zgadzam. Ale – audiatur et altera pars (wysłuchajmy i drugiej strony) – bez podejrzenia, że ktoś tam chce nas naciągnąć...
JureK
Szanowny Don Jorge
Piszesz „komentarze pożądane” więc czuję się wywołany do tablicy tym bardziej, że chodzi o polski projekt.
Muszę szczerze przyznać, że jestem w tym temacie rozdarty i nie widzę, w przeciwieństwie do niektórych, nic śmiesznego w pomyśle „Polska 100”.
Jestem rozdarty czyli jestem za, a nawet przeciw.
Nie „powszechnie szanowana” organizacja wyższej użyteczności publicznej Polska Fundacja Narodowa wyda wreszcie nasze pieniądze na coś, delikatnie mówiąc, rozsądniejszego niż akcja bilbordowa, z której zasłynęła i w tym przypadku nie czuję by ktoś na mnie żerował.
Za sam pomysł i za odpowiednie „rozegranie” sprawy chwała Mateuszowi Kusznierewiczowi. Takie było i jest panowie, czy chcemy czy nie, życie.
Natomiast partner merytoryczny czyli PZŻ powinien powiedzieć „owszem ale” i zadbać w zwykłej przyzwoitości o to by w tym projekcie uczestniczyli na poszczególnych etapach, poza Mateuszem Kusznierewiczem kapitanowie również, a może nawet bardziej predystynowani do tego. Widział bym tu, a wymienię tylko kilkoro Zbigniewa Gutkowskiego, Karola Jabłońskiego, Joannę Pajkowską czy Mariusza Koperę. Czy ktoś im to zaproponował? Przepraszam, że nie wymieniłem tutaj Krzysztofa Baranowskiego czy Romana Paszke, których przynajmniej powinni byli z grzeczności zapytać czy nie zechcą wziąć udziału w tym projekcie. Może pytali?
Może jeszcze jest szansa i czas by PZŻ się obudził, taką mam nadzieję.
Rozdarty, czarterujący „za swoje” czyli mieszczący się w przyzwoitości
Lech Lewandowski
Chciałbym zwrócić uwagę Klanu SSI na wnikliwy artykuł Wojciecha Maziarskiego w dzisiejszej „Wyborczej”
Z tego artykułu dowiecie się co naprawdę legło u podstaw zorganizowania takiej wyprawy.
--
Pzdr.
Adam
Don Jorge,
Jestem zbulwersowany tym, jak żeglarze reagują na pomysł Kusznierewicza, który już swoimi medalami rozsławił Polskę, a teraz chce to robić w nieco inny, niekonwencjonalny sposób. Na pewno nie jest „świnią, która przyssała się do koryta” jak to sugeruje Adam Narloch odsyłając nas do „Gazety Wyborczej nie wskazując o jaki artykuł chodzi.
Kusznierewicz mi ani brat ani swat, pomysłu rejsu dookoła świata ze mną nie konsultował i o zdanie nie pytał, choć jest nowicjuszem w żegludze oceanicznej, nie mówiąc o tym, że udziału też nie proponował. Akceptacja jego pomysłu utrąciła propozycję Paszkego, trzykrotnie tańszą i moją, dziesięciokrotnie tańszą.
Ale jego pomysł jest dobry i trzeba się cieszyć, że ma szanse go realizować. Zastrzeżenia są jednak dwa:
1. Opowiadanie, że rejs dookoła świata jest promocją danego kraju jest bzdurą. Rozumiem syndrom żeglarza, który chce zaliczyć Wielki Krąg, ale wystarczy powiedzieć, że trzeba dostarczyć morzem jacht na regaty Sydney-Hobart, a rejs dookoła świata wyjdzie z tego w sposób naturalny.
2. Promocja polskiego przemysłu stoczniowego przy pomocy francuskiego jachtu trąci o śmieszność, ale rozumiem Kusznierewicza – on chce te kolejne regaty wygrywać i swoje szanse chce poprawić wypróbowanym jachtem, którego w Polsce nie zbuduje i z braku czasu i braku możliwości technologicznych.
Zajrzałem do „Gazety Wyborczej” z 5 kwietnia, by sprawdzić na co powołuje się Adam Narloch w swoim lakonicznym komentarzu. Wojciech Maziarski zamieszcza tam dwa artykuły. Jeden na str. 13 pt „Prezes i arka Świrskiego” to nieszkodliwe prześmiewanie się z jachtu-arki, którą dowodzi Kusznierewicz. Drugi artykuł na str. 2 pt. „Władza kupuje wierność swoich” dotyczy obdarzania łaskami jednych, „swoich”, kiedy zabiera się innym. Tu Kusznierewicz też może być przypisany, gdyż jak pisze autor powołując się na węgierski przykład:
„zamiast tego stworzono warunki i ramy prawne, by rządzący mogli obdzielać łaską kogo chcą, wedle indywidualnych kryteriów”
No więc Kusznierewicz został „obdzielony łaską… wedle indywidualnych kryteriów” , ale nie róbmy mu z tego zarzutu, tylko cieszmy się, że polskie żeglarstwo otrzyma piękny jacht regatowy.
Żyjcie wiecznie
Krzysztof
Don Jorge,
Rejs dookoła świata uczestnicząc z sukcesami w regatach jest promocją danego kraju .
Sukcesem będzie czas i miejsce poświęcone przez światowe media Polsce 100.
A z zaproszeniami wielkich indywidualności zasłużonych dla polskiego żeglarstwa na miejscu Mateusza Kusznierewicza byłbym ostrożny .
Kapitan na jachcie może być tylko jeden !
Napoleona o dowodzeniu przez kilku dowódców nie będę cytował.
Pewnie gdzie dowodzenie armią, a gdzie dowodzenie jachtem ,ale...
Pozdrawiam
Witold
Żeglarstwo, gdy nie ma Igrzysk Olimpijskich i walki o medale z trudem przebija się w mediach. Czasem tylko ludzka tragedia lub zaskakujące wydarzenia powodują, że jachting zajmuje czołowe miejsce na liście newsów.
Końcówka marca była jednak czymś wyjątkowym. Żeglarstwo odmieniano w prasie przez wszystkie przypadki, a każda licząca się stacja telewizyjna stawiała sobie za punkt honoru zrobienie materiału o rejsach, regatach i polskim przemyśle jachtowym. Stało się to za sprawą niezwykłej dyskusji na temat projektu Polska100, który zgłoszony przez Mateusza Kusznierewicza z okazji obchodów 100-lecia Odzyskania Niepodległości, otrzymał wsparcie Polskiej Fundacji Narodowej. Przedstawiony program, przewiduje promocję Polski podczas wokółziemskiego rejsu, a głównym celem sportowym jest udział w serii słynnych żeglarskich wyścigów klasycznych z Sydney – Hobart, Fastnet i Newport - Bermuda na czele.
Informacja o zakupie jachtu we Francji obudziła demony! Kto żyw zabierał głos w tej sprawie, nie mając bladego pojęcia o jaki jacht chodzi, kto i dokąd na nim popłynie?! Politycy nie wiedzący nic o przemyśle jachtowym, z minami fachowców informowali, że taka łódka powinna powstać w kraju. Wylewali krokodyle łzy, że pieniądze lepiej wydać na żeglarskie szkolenie młodzieży. Szczytem ignorancji i populizmu było stwierdzenie, że Królewicz Kusznierewicz kupił sobie we Francji jacht za 20 milionów! Nikomu jednak nie chodziło o sprawy polskiego żeglarstwa! Projekt Polska100 wpadł w oko cyklonu, niekończącego się sporu politycznego, trwającego w kraju od ostatnich Wyborów. Zwaśnione strony za wszelką cenę chciały udowodnić, że pomysł rejsu i udział w regatach, to marnowanie pieniędzy, a promocję Polski na świecie można zrobić na wiele innych sposobów. Niestety PFN mająca od wielu miesięcy słabą prasę, nie potrafiła skutecznie bronić Projektu. Brak istotnych informacji o planach i załodze Polska100, spowodował, że dywagacji i spekulacji nie było końca. Argument bezsensownego wydawania publicznych pieniędzy górował nad wszystkim i stał się medialnie bardzo gorącym tematem…
Spór wokół żeglarskiego projektu Mateusza Kusznierewicza wybuchł kilka dni po zakończeniu akcji himalaistów pod K-2, którą hojnie wspierał Orlen. Po tym jak Robert Kubica podpisał kolejny kontrakt z Lotosem. W tym samym czasie trwały przygotowania do warszawskiego Orlen Maratonu i rozgrywki Energa Basket Ligi. Piłkarze ręczni grali w PGNiG Superlidze, a żużlowcy ścigali się w PGE Ekstralidze. Politykom i mediom nie przeszkadzało, że te wielkie firmy wspierają sport. W politycznej dyskusji nikt nie raczył wspomnieć, że spółki te finansować będą także załogę Polska100, zasilając fundusz PFN.
Od 1989 roku Państwo nigdy nie wystąpiło w roli Mecenasa dużego projektu żeglarskiego nie licząc przygotowań olimpijskich, o finansowanie których dba Ministerstwo Sportu. Starty one tonera Gemini, sukcesy MK Cafe Sailing Team, rejsy Romana Paszke, Zbigniewa Gutkowskiego, Jarka Kaczorowskiego, Przemka i Piotra Tarnackich i kilku innych wybitnych żeglarzy, w większości finansowane były przez prywatne firmy. Polska100 jest pierwszym żeglarskim projektem sportowym, na który Państwo daje tak poważne środki finansowe. Polski Związek Żeglarski wykonał doskonałą robotę realizując kilkuletni program edukacyjno-sportowy Energa Sailing. Przez ten projekt, a wcześniej przez Nivea Błękitne Żagle, przewinęło się kilkadziesiąt tysięcy dzieci. Była to niezwykła szansa na popularyzację żeglarstwa, wyłanianie i wspomaganie najzdolniejszych zawodników zakwalifikowanych do sportu wyczynowego. Wszystko szło jak z płatka, do Wyborów… Przyszła Dobra Zmiana i dziś Energa finansuje ligę koszykówki, a żeglarski program zamknięto! Zmarnowano zapał tysięcy polskich dzieci, ale to już nie zaprząta uwagi polityków, a dla mediów nie jest gorącym tematem!
Waldemar
Szanowny Panie,
Czy w swojej wypowiedzi, niewątpliwie broniąc słuszności projektu MK, nie pomieszał Pan kilku pojęć?
Promocja Polski na świecie to jedno a popularyzacja żeglarstwa w mediach a tym bardziej krzewienie idei żeglarstwa wśród dzieci i młodzieży to zupełnie inne zagadnienie.
W taką promocję gdzie "brodate typy w sztormiakach" zrobią pogadankę o mojej ojczyźnie gdzieś na końcu świata, w 100 portach nie wierzę. Policzmy, wartość projektu 20 milionów podzielić przez 100 miast, to daje średnio 200 000 zł kosztu za taką promocję. To tylko statystyka powie ktoś. Tak, ale pokazuje skalę zjawiska. To jest więcej niż dotychczasowe, wszystkie budżety rejsowe ekipy Zew Oceanu a już realizują czwarty rejs i odwiedzili kilkadziesiąt portów (poza ostatnim rejsem - bo jest w innej formule). A biało-czerwona zawinęła w wiele odległych miejsc globu.
Promocję Polsce robią polscy żeglarze spotykając się ze zwykłymi ludźmi przy okazji odwiedzin w portach i opowiadając o naszym kraju. Na przykład Karolina i Mateusz Stodulscy ze Sputnikteam.pl.
Popularyzacja żeglarstwa przez regatową maszynę. Czy ktoś zrobił prawo jazdy dlatego, że Kubica jeździł w F1? Czy masowo naród rzucił się w Himalaje, Alpy czy choćby tatrzańskie wspinaczki dlatego, że mieliśmy i mamy wybitne jednostki począwszy od Kukuczki, Rudkowskiej aż po Wielickiego, Cichego i Bieleckiego (jeśli pokręciłem nazwiska przepraszam). Przybywa nam kierowców, bo wymusza to na nas styl życia. Od zawsze licznie oblegaliśmy górskie szlaki a na grań wspinało się niewielu i niech tak pozostanie.
Pisze Pan, że o żaglach w TV są audycje tylko z okazji olimpiady lub tragedii na wodzie. A o wyprawach w Himalaje, mamy częściej informacje? Czy ktoś wspominał wcześniej w TV o wyprawie na Nanga Parbat, gdzie zaginął Tomasz Mackiewicz. Nie dopiero w chwili tragedii. Zimowe K2 to taka właśnie olimpiada, zimowa oczywiście. Czy media żyją pucharami skoków/ lotów w lipcu-sierpniu, nie wspomną coś o igielicie i do listopada cisza.
Bardzo źle się stało że Optymistki straciła finansowanie i program został zamknięty. Ale czy to właśnie nie jest rola PZŻtu (pieszczotliwie nazywanego przez żeglarzy Związuniem), dbać o przyszłe kadry, zdobyć finansowanie? PFN hojnie wspiera wątpliwej jakości/ skuteczności promocję Polski i żeglarstwa a na utrzymanie programu optymistów nie ma. Domyślam się, że nie ma kilkuset tysięcy rocznie. Adam Małych gdy odnosił sukcesy w skokach i był na topie wykorzystał sytuację i popularność by przyczynić się do popularyzacji sportu i zdobycia finansowania na pracę u podstaw. I teraz mamy następców. A czy pan Mateusz Kusznierewicz zrobił to samo dla swoich następców? Po kilku próbach we własnym biznesie, jak podawały media niezbyt udanych, wraca jako ekspert w regatowych żeglarstwie oceanicznym.
I teraz dochodzimy do sedna. Niejaki nasz olimpijczky, wice prezes PZŻ, Pan Kusznierewicz trąbi wszem i wobec, że będzie realizował swoje marzenia z młodości i opłynie świat wokoło.
Tylko po co do tego miesza Polskę, promocję i publiczną kasę. Czy Państwo Stodulscy, Szymon Kuczyński i Brożka Nowak, załoga jachtu Katarsis II i wielu innych w tym klan SSI, realizują swoje marzenie z funduszy spółek skarbu państwa? Część z nich ma sponsorów ale częściej sami się sponsorują w całości!
Fundusze publiczne powinny służyć dobru publicznemu, być wydawane w optymalny sposób, by za daną kwotę zrobić jak najwięcej pro publico bono.
I na zakończenie, czy by zajmować dobre miejsca w regatach wielkiego szlema, o których "nasza gwiazda" tak opowiada, nie trzeba dużo ćwiczyć i pływać właśnie po oceanach?
Rejs w dwa lata z licznymi postojami w portach (100 portów po tylko 3 dni to już prawie rok) i udział w regatach to gdzie te treningi i zgranie zespołu, znaczy załogi. Ostatnio MK bardziej udzielał się w biznesie niż na pokładach jachtów.
Pozdrawiam serdecznie,
Marcin Jackowski
Don Jorge !
Oglądałem w telewizji dyskusję w bardzo poważnej konwencji, w "Czarno na białym".
Czytam komentarze pod newsem "List Kaperski".
Słucham ludzi i dziwię się.
Dziwi mnie ilu tak poważnie rozważa niepoważny projekt.
Ściślej niepoważne jego przesłanie.
A właściwie przekonanie "o rozsławianiu Polski" - co jest przednim żartem.
Wielu rajcuje i zaślepia tylko suma: "za tyle pieniędzy" !!!
(cóż pazerni zazdrośnicy są wszędzie).
Otóż sprawa ma drugie dno !
W zamyśle pomysłu wcale nie chodzi o rozsławianie Polski ! Na świecie !
Nie opowiadajmy bajek !
Ma to być telenowela na użytek wewnętrzny !
Dla wzmożenia patriotycznego (?), w każdym razie takim sosem podlana !
Nie takie seriale ciągną grube pieniądze w telewizji i nie budzą one
większych kontrowersji: "Barwy szczęścia", "Klan", "Świat wg Kiepskich",
"Pierwsza miłość", "Na Wspólnej", "Druga szansa" itp, itd .....
Popatrzmy na scenariusz tej "naszej" telenoweli:
- wielkie przygotowania, do wielkiej, nietuzinkowej wyprawy
- uroczysty, odświętny, start; będą i Pan Prezydent, i Panowie Marszałkowie, i Pan Premier, i zgraja ministrów, może PZŻ
- płyniemy szerokim morzem w szeroki świat, tu znani żeglarze (dla zabicia czasu) wspominają morskie opowieści
- na horyzoncie pierwszy port, coś z geografii i historii (to ty jesteś ten Kolumb, co miał nas odkryć ?)
- witają nas w tym porcie (przyjechali, pojechali i tyle nas widzieli)
- gdzieś tam jakieś regaty, byliśmy/ nie o wynik chodzi (niepotrzebne skreślić)
...
I tak dalej, i dalej, jak najdrobniej, aby odcinki telenoweli wciąż były w TV !
By nie stracić kontaktu z krajowym widzem !
Oczywiście można zorganizować taką telenowelę, może za jeszcze większe pieniądze !
Ale nie mówmy, że chodzi o "rozsławienie Polski".
A pieniądze, pieniądze, to nie z tej "puli" !
R. XXI
Jak przewidywałem sprawa rejsu Mateusza Kusznierewicza zaczyna rozpalać środowisko żeglarskie. Gdy newsa podał niszowy portal, to nic się nie działo, gdy zaś sprawa przebiła się do mediów głównego nurtu – to jest burza w szklance wody.
Wynajęto agencję PR do dbania o wizerunek Mateusza Kusznierewicza, więc negatywny odbiór tego projektu będzie łagodzony, a w szczególności wśród osób mających nikłe pojęcie o żeglowaniu, żeglarstwie jachtach.
Parę uwag do tego co napisałem w październiku. Projekt tego typu powinien powstawać latami. Gdyby projekt powstał 4 lata temu (głośno było o przygotowaniu się do obchodów 100 lecia niepodległości) można było zainteresować polskie stocznie jachtowe tym tematem, gdyby było mało czasu, przesunąć termin o dwa lata na zaślubiny z morzem (też się ładnie komponuje). Jedna stocznia zrobi kadłub, druga wnętrze, inni dadzą takielunek żagle itp. Mogłaby być to praca zespołowa. Gdyby pan Mateusz przyszedł do Polskiej Fundacji Narodowej mam deklaracje na 10 mln zł dołóżcie resztę to można kręcić nosem, ale ja bym widział WYKONANĄ pracę która medale olimpijskie przekuwa na realną gotówkę.
Pan premier techniczny Gliński powiedział że daje gwarancje za ten projekt, ja się pytam jakie? Jak będziemy mierzyć efektywność projektu? Jacht Katharsis II opłynął dookoła Antarktydę poniżej 60 równoleżnka jako pierwszy na świecie wzbudzając przy tym niemałe zainteresowanie mediów w Australii. Jak panowie Gliński i Kusznierewicz mają mierzyć efektywność projektu?
Mariusz
Jak mierzyć efektywność projektu ? - pyta kol. Mariusz.
Otóż bardzo prosto, pomiarem oglądalności w "naszej telewizji".
Że co, że to nie Świat ? Otóż nie dla Świata jest ten projekt.
Oczywiście licznik oglądalności - w razie czego - będzie można "podkręcić",
lub gdy wynik będzie bardzo słaby w ogóle nie publikować.
Niemniej otrzymane wyniki będą służyły w TV do moderowania serialu !
Zawsze będzie można dodać odcinek, dla nastolatków i Starszych Panów !
Nie samym chlebem człowiek żyje !
I tak "to sze krenczi" !
R. XXI