LIST KAPERSKI – CHYBIONE ROZSŁAWIANIE
z dnia: 2018-04-04
Sprawy ważne nigdy nie są pilne, a pilne nie są ważne. Czy dobry smak jest warty 20 milionów PLN? Gdzie, jak gdzie, ale SSI to chyba
najlepsze miejsce na prowadzenie nieśpiesznego, spokojnego rozważania żeglarzy o dobrym smaku, bo o pieniądzach gentlemanom
ponoć dyskutować nie wypada. Sporo czasu temu, bo 13 października 2017 Mariusz Wiącek wywołał temat, którym teraz podniecają się
wszystkie media. A więc PROMOCJA ZA 20 MILIONÓW news w SSI (2971 odsłon, 18 komentarzy) –
http://kulinski.navsim.pl/art.php?id=3254&page=0
To, że mnie ta hucpa (!) zniesmacza to nie dziwota. Wszyscy Czytelnicy i Skrytoczytacze SSI wiedzą, że wyznaję zasadę, żeglugi
przyjemnościowej NA SWOIM i ZA SWOJE. Żadnego tam zażywania przyjemności „na krzywy pysk”. No bo żegluga „na swoim
i za swoje” jest czytelnym wyznacznikiem zwykłej przyzwoitości. Nie, nie jestem ortodoksą i rozumiem różne uwarunkowania –
np. trudno oczekiwać aby skromnie zarabiający na życie mielczanin Mariusz Wiącek (ponad 600 kilometrów od morza) - od niego
zaczęliśmy - od razu sprawił sobie jacht morski.
Czyli czartery w przyzwoitości się mieszczą ("za swoje").
Eugeniusz Ziółkowski o „rozsławianiu Polski za 20 milionów” myślał długo i spokojnie. Co wymyślił przedstawia jasno i lakonicznie.
Wam – Klanowi SSI pod rozwagę. Bo w końcu kto i gdzie ma zaprezentować opinię środowiska?
Komentarze pożądane.
Reprinty tego newsa w innych okienkach internetowych – mile widziane..
Zyjcie wiecznie !
List kaperski — psia wachta 20
List kaperski – upoważnienie dawane kapitanom okrętów morskich przez rządy państw do ścigania, zatapiania bądź konfiskowania statków (także ładunków i towarów) nieprzyjacielskich. Listy kaperskie zapewniały osobom trudniącym się tym specyficznym rodzajem piractwa ochronę prawną, a także prawo do zachowania większości zysków.
List kaperski był dość specyficznym narzędziem umacniania potęgi morskiej krajów, które w ten sposób piekły dwie pieczenie na jednym ogniu – chroniły swoje interesy i łupiły konkurencję. Główną postacią całego zamieszania był pirat, który nadal trudnił się zbójectwem, ale zbójectwem ukierunkowanym politycznie.
Mamy XXI wiek i wydaje się, że licencja na łupienie innych, umocowana prawnie pieczęcią państwową dotyczy odległych czasów, kiedy głównie na morzu, ścierały się potęgi militarne i gospodarcze.
Nic bardziej mylnego. Jesteśmy właśnie świadkami powołania do życia współczesnej wersji prawnej „Listu kaperskiego”. Ponieważ list jest współczesny, to jego język i stosowana terminologia jest współczesna. Zleceniodawcą pirackiej usługi nadal jest majestat państwa, ale beneficjentem nie jest zwykły pirat, ale powszechnie szanowana organizacja wyższej użyteczności publicznej.
Nowelizacji poddano również ideę listu kaperskiego jako takiego. Beneficjent (pirat) zgodnie z tradycyjną formułą, nadal ma umacniać potęgę morską zleceniodawcy, ale z braku nieprzyjaciół, zezwolono mu na łupienie własnego kraju.
Parę miesięcy temu nie komentowałem zbyt ostro pomysłu „Polska 100”. Miałem nadzieję, że wraz ze zmianą prezesa PZŻ, wszelkie pomysły z czasów, kiedy dominował homo sowietikus, nie wytrzymają próby czasu. Niestety nie doceniłem młodego pokolenia i jego inteligencji. Powołano do życia projekt, który na długo napiętnuje nas żeglarzy. Będziemy postrzegani jako środowisko roszczeniowe, żerujące na biednych emerytach.
Dziwi mnie krótkowzroczność środowiska. Często słyszę opinię: pieniądze i tak zostaną wydane „ku czci” więc może lepiej na żeglarstwo. Może i lepiej, ale ja się pod tym nie podpisuję. To, że ktoś zachowuje się niwłaściwie, nie może być usprawiedliwieniem.
Zaskakujące jest również to, że na czele projektu stoi żeglarz numer jeden olimpijskiego żeglarstwa regatowego, który na własnej skórze doświadczył trudów wspinaczki na żeglarski olimp. Wydawało się naturalnym, że poświęci swój czas młodzieży. Wyszło, jak wyszło. Wiem, ze hasło „tysiąc szkół na tysiąclecie mogli wymyślić” tylko ci źli, ale może ci dobrzy wymyśliliby „sto szkółek żeglarskich na stulecie”?
Eugeniusz Ziółkowski
|