CO DALEJ Z SUBIEKTYWNYM SERWISEM INTERNETOWYM
Ciągle nadchodzą maile z tym samym pytaniem - dlaczego tak mało newsów?
I ja ciągle brutalnie odpowiadam tak samo - bo się k...a lenicie nadsyłać korespondencje i komentarze. Oczywiście odpowiadając damom - pomijałem wykropkowane słowo.
Ale jednak przyczyna tytułowej kwestii chyba leży głębiej, bo licznik czytań wyraźnie wskazuje niż.
A więc - mamy problemik: CZY FORMA SSI SIĘ PRZEŻYŁA, CZY LIBERALIZACJA zdemobilizowała lektorium ! Dobrobyt, demokracja, uwiąd starczy Związunia na polu rygorów ?
Zbigniew Klimczak wywołuje sprawę, która Go uwiera ... chodzi o samozadowolenie i marazm.
Martwi mnie, że Czytelnicy przypominają sobie o SSI tylko wtedy, kiedy np. marnieje "Wojewoda Koszaliński" w łapskach stowarzyszenia wyspecjalizowanego w wyłudzaniu pieniędzy (sprawa zupełnie taka sama jak "Generała Zaruskiego" kilka lat temu), rujnacja COŻ w Trzebieży, nadgorliwy bosman czy przy obstrukcje biurokracji patentowej.
A więc może już czas zgasić światło ?
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
---------------------------
Rozważania nad dalszymi losami SSI
Nie jest dla nikogo tajemnicą, że w polityce najlepiej jest mieć zdefiniowanego wroga, to wyzwala emocje, mobilizuje do walki, polaryzuje pole walki.
Bez wroga wszystko umiera, nadchodzi marazm a wraz z nim skutki w postaci krańcowej, odejścia w zapomnienie.
Jaki to ma związek z zasłużoną witryną Jerzego Kulińskiego?
Otóż ma, tak przynajmniej ja to widzę, a dlaczego?
Od dłuższego czasu spada czytelnictwo. Ilość wejść ponad 2000 należy do rzadkości, powyżej 1000 zdarza się, ale nie regularnie. Komentarze prawie zerowe, jeśli nie liczyć dyskusji pod newsami „Zimową porą” lub np. Mariana Lenza. Newsy, typowo walczące, są czytane nawet z zainteresowaniem, ale chętnych do komentowania brak.
Chcę być zrozumiany, nie chodzi o komentowanie dla komentowania ale o aktywny udział w rozwiązywaniu, nagłaśnianiu jakiegoś problemu, jak to drzewiej bywało. To był mocny głos opinii społecznej. Bez tego pisanie jest zwykłym ględzeniem.
Spada ilość chętnych do pisania. Czyżby nie było o czym? Jest i to dużo. Żeglarstwo się rozwija wraz z wzrostem zamożności Polaków a sposób traktowania jego potrzeb się zmienia powoli. O tym w dalszej części, abym nie stracił zasadniczego wątku.
Skąd wiem o deficycie autorów i materiałów? Proste, Gospodarz głównie oddawał głos czytelnikom a zabierał sam głos w sprawach pryncypialnych. Teraz coraz częściej robi się SSI niebieskie. Mnie to nie przeszkadza, twórczość i aktywność intelektualna w naszym wieku jest wręcz nakazem, dla zachowania zdrowia. Mój profesor od pompki zawsze nim wypuści mnie na Wdzydze, pyta się: a pisze pan coś, działa? Tak! To bardzo dobrze!
Tak więc Kochany d’Jorge, to dobrze, że nie tylko sterujesz ale i piszesz.
Ja od zawsze traktowałem SSI jako arenę definiowania problemów jakie gnębią żeglarzy lub żeglarstwo a następnie walki o ich rozwiązanie lub przynajmniej nagłośnienie.
Wzorem takiego działania, do dzisiaj niedościgłym było pospolite ruszenie wszystkich sił pod wezwaniem „oszołomów” po akcji Ministra Skarbu o podatku podwodnym oraz po tym jak wyszedł z ministerstwa, usiadł za biurkiem Prezesa PZŻ i rozpoczął „walkę” o jego zniesienie. Dzisiaj Colonel narzeka na bierność czytaczy, Batiar przytyka SAJ - owi, że go nie wspiera... i tak toczy się życie.
Naraz Jerzy postanawia ożywić senną atmosferę i rzuca materiał o Centrum Żeglarstwa. Wymowa jak najbardziej pozytywna, budująca, podejrzewam nawet, że było to wsparcie moralne dla mnie, aby pokazać na czym polega inwestycja żeglarska.
I masz babo placek – pojawia się temat cen za postojowe i rozwija się na ten temat dyskusja, dyskusja obok.
Newsy o niszczejącym COŻ Trzebież, newsy o dziwnej inwestycji w Gdyni spotykają się z milczeniem a tu pozytywny przykład, godny naśladownictwa a przynajmniej uznania i podziękowania spotyka się z natychmiastową krytyką, w obszarze nie mającym nic wspólnego z intencją autora.
Tymczasem uciekł nam związek wymienionych wyżej newsów z bólami żeglarzy-armatorów. Czy fakt, że upada kultowy ośrodek żeglarski to tylko news czy zapowiedź zwiększenia kłopotów żeglarzy z ich jachtami. Czy fakt, że mając dodatkową działkę dla rozbudowy Ośrodka oraz wsparcie samorządu, PZŻ olewa to i funduje prezent Gdyni, nie wiąże się z ceną miejsca postojowego? Dla jasności – jak czegoś jest za mało, właściciel dyktuje cenę. To normalne w naszym świecie.
W marinie w Gdyni nie ma możliwości rozbudowy basenu, ale czy to oznacza, żeby budować tam SPA, knajpę i hotel. Czy nie logiczne jest dokonać zamiany działki na inną i tam budować realną marinę dla żeglarzy?
Logiczne jak cholera! Ale sądząc po zerowych komentarzach, mamy to gdzieś i nie dostrzegamy związku z krętactwami związku a brakiem miejsc postojowych, a więc i wysoką ceną.
Tymczasem związek jest oczywisty a ja chcę powiedzieć, że niezbędny warunek dla aktywności liberatorów, czyli wróg, istnieje, a nasze zadanie nie jest skończone.
Na koniec to – jestem oburzony zwekslowaniem newsa, jaki jest wyrazem uznania dla tej inwestycji, wysokiego uznania, na tory oskarżeń o wyzyskiwanie żeglarzy.
Ja gratuluję inwestorowi uporu w realizacji inwestycji. Bankructwo Generalnego Wykonawcy w końcowej fazie inwestycji to tragedia i zarazem prawdziwe wyzwanie dla niego i widać, że sobie z tym radzi.
Jak będzie z naszym „radzeniem sobie” nie wiem.
Pozdrawiam wszystkich
Zbigniew Batiar Klimczak
Nie jest dla nikogo tajemnicą, że w polityce najlepiej jest mieć zdefiniowanego wroga, to wyzwala emocje, mobilizuje do walki, polaryzuje pole walki.
Bez wroga wszystko umiera, nadchodzi marazm a wraz z nim skutki w postaci krańcowej, odejścia w zapomnienie.
Jaki to ma związek z zasłużoną witryną Jerzego Kulińskiego?
Otóż ma, tak przynajmniej ja to widzę, a dlaczego?
Od dłuższego czasu spada czytelnictwo. Ilość wejść ponad 2000 należy do rzadkości, powyżej 1000 zdarza się, ale nie regularnie. Komentarze prawie zerowe, jeśli nie liczyć dyskusji pod newsami „Zimową porą” lub np. Mariana Lenza. Newsy, typowo walczące, są czytane nawet z zainteresowaniem, ale chętnych do komentowania brak.
Chcę być zrozumiany, nie chodzi o komentowanie dla komentowania ale o aktywny udział w rozwiązywaniu, nagłaśnianiu jakiegoś problemu, jak to drzewiej bywało. To był mocny głos opinii społecznej. Bez tego pisanie jest zwykłym ględzeniem.
Spada ilość chętnych do pisania. Czyżby nie było o czym? Jest i to dużo. Żeglarstwo się rozwija wraz z wzrostem zamożności Polaków a sposób traktowania jego potrzeb się zmienia powoli. O tym w dalszej części, abym nie stracił zasadniczego wątku.
Skąd wiem o deficycie autorów i materiałów? Proste, Gospodarz głównie oddawał głos czytelnikom a zabierał sam głos w sprawach pryncypialnych. Teraz coraz częściej robi się SSI niebieskie. Mnie to nie przeszkadza, twórczość i aktywność intelektualna w naszym wieku jest wręcz nakazem, dla zachowania zdrowia. Mój profesor od pompki zawsze nim wypuści mnie na Wdzydze, pyta się: a pisze pan coś, działa? Tak! To bardzo dobrze!
Tak więc Kochany d’Jorge, to dobrze, że nie tylko sterujesz ale i piszesz.
Ja od zawsze traktowałem SSI jako arenę definiowania problemów jakie gnębią żeglarzy lub żeglarstwo a następnie walki o ich rozwiązanie lub przynajmniej nagłośnienie.
Wzorem takiego działania, do dzisiaj niedościgłym było pospolite ruszenie wszystkich sił pod wezwaniem „oszołomów” po akcji Ministra Skarbu o podatku podwodnym oraz po tym jak wyszedł z ministerstwa, usiadł za biurkiem Prezesa PZŻ i rozpoczął „walkę” o jego zniesienie. Dzisiaj Colonel narzeka na bierność czytaczy, Batiar przytyka SAJ - owi, że go nie wspiera... i tak toczy się życie.
Naraz Jerzy postanawia ożywić senną atmosferę i rzuca materiał o Centrum Żeglarstwa. Wymowa jak najbardziej pozytywna, budująca, podejrzewam nawet, że było to wsparcie moralne dla mnie, aby pokazać na czym polega inwestycja żeglarska.
I masz babo placek – pojawia się temat cen za postojowe i rozwija się na ten temat dyskusja, dyskusja obok.
Newsy o niszczejącym COŻ Trzebież, newsy o dziwnej inwestycji w Gdyni spotykają się z milczeniem a tu pozytywny przykład, godny naśladownictwa a przynajmniej uznania i podziękowania spotyka się z natychmiastową krytyką, w obszarze nie mającym nic wspólnego z intencją autora.
Tymczasem uciekł nam związek wymienionych wyżej newsów z bólami żeglarzy-armatorów. Czy fakt, że upada kultowy ośrodek żeglarski to tylko news czy zapowiedź zwiększenia kłopotów żeglarzy z ich jachtami. Czy fakt, że mając dodatkową działkę dla rozbudowy Ośrodka oraz wsparcie samorządu, PZŻ olewa to i funduje prezent Gdyni, nie wiąże się z ceną miejsca postojowego? Dla jasności – jak czegoś jest za mało, właściciel dyktuje cenę. To normalne w naszym świecie.
W marinie w Gdyni nie ma możliwości rozbudowy basenu, ale czy to oznacza, żeby budować tam SPA, knajpę i hotel. Czy nie logiczne jest dokonać zamiany działki na inną i tam budować realną marinę dla żeglarzy?
Logiczne jak cholera! Ale sądząc po zerowych komentarzach, mamy to gdzieś i nie dostrzegamy związku z krętactwami związku a brakiem miejsc postojowych, a więc i wysoką ceną.
Tymczasem związek jest oczywisty a ja chcę powiedzieć, że niezbędny warunek dla aktywności liberatorów, czyli wróg, istnieje, a nasze zadanie nie jest skończone.
Na koniec to – jestem oburzony zwekslowaniem newsa, jaki jest wyrazem uznania dla tej inwestycji, wysokiego uznania, na tory oskarżeń o wyzyskiwanie żeglarzy.
Ja gratuluję inwestorowi uporu w realizacji inwestycji. Bankructwo Generalnego Wykonawcy w końcowej fazie inwestycji to tragedia i zarazem prawdziwe wyzwanie dla niego i widać, że sobie z tym radzi.
Jak będzie z naszym „radzeniem sobie” nie wiem.
Pozdrawiam wszystkich
Zbigniew Batiar Klimczak
Witaj Don Jorge,
Zdecydowanie jeszcze nie czas na zamykanie SSI :D
Nie wiem jak inni, ale ja zaglądam codziennie :)
Pozdrawiam
Maciek
Drogi Don Jorge,
Nie poddawaj się, jaka zostaje alternatywa? Dokąd pójdziemy?
Codziennie kilka razy sprawdzam czy są nowe rady Pan Tadeusza Lisa albo relacje tych co to pierwszy raz na słone się odważyli.
Proszę tylko więcej żeglarstwa kosztem polityki i filozofii na temat jakiegoś związku.
Dla młodych on jest bez znaczenia, a starsi niech skorzystają z mądrości etapu. Podsuńcie pomysły jak radziliście sobie z żeglowaniem w epoce słusznie minionej.
Pozdrawiam
Paweł
Niezatapialny DJ';
Nie rób nam tego i nie zamykaj SSI; jest jeszcze sporo "wiernych".
Co do newsów to trudno "zegrzyńskiemu szuwarowcowi" opisywać "co nowego na
Zalewie Zegrzyńskim", bo w rzeczywistości to cały czas "rutyna";
W sierpniu podeślę Ci sprawozdanie z planowanego rejsu; trwaj na
posterunku wiecznie;
Waldemar Ufnalski
P.S. W załączeniu obrazek ilustrujący ideę "pływać każdy może"
Osobiście nie dostrzegam zmniejszenia ilości wejść na poszczególne newsy, specyficzny jest kwiecień (warto by zobaczyć, czy tylko obecny, a jak było w poprzednich latach?) – to potrafię wytłumaczyć przygotowaniami i początkiem sezonu. Ruch na forach też chyba zmalał.
Wydaje mi się, że rzeczywiście problemem jest brak autorów, grono jest niewielkie i chyba nieco się zmniejszyło. Po za „odejściami”, z różnych przyczyn, powody mogą być rozmaite. Powiem za siebie:
- Zima minęła, konwencja mówi, że „letnia porą” mam żeglarstwo realne, więc nie muszę zabierać Czytelników na żeglowanie papierowe;
- Ponieważ nie jeszcze żegluję, to nie mam „obserwacji z życia”, do tego żeglując kręcę się po tych samych akwenach, natykam wciąż na te same problemy, powtarzanie byłoby nudne;
- Teksty „poradnikowe” wymagają solidnego przepracowania, po za tym rodzi się pytanie, czy Czytelnicy są żeglarzami zaawansowanymi, czy poczatkującymi, przykro byłoby wysilać się na oczywistości;
- Pozostały teksty polityczne – i tu wobec okresu pewnej stabilizacji w prawie, tematów zrobiło się wyraźnie mniej i mniej gorących.
Ta „spowiedź” wymaga dodania jeszcze jednego punktu: własne przepracowanie oraz lenistwo i mamy, jak sadze sumę postaw ogółu autorów.
Mogę teraz napisać coś, o czym nawet Don Jorge nie wie, chyba że się domyślał. Już dwa lata temu zadawałem sobie pytanie co będzie z SSI jak ostygną emocje „polityczne”. Stąd był pomysł na cykl felietoników, miałem nadzieję, że zapoczątkuje to poszerzenie formuły. Pozytywnym przykładem idei są zagadki Mariana Lenza, choć wyjątkowo wąsko ukierunkowane.
Mało jest tekstów o charakterze wspomnieniowym i anegdotycznym, a historia żeglarstwa, nasza historia, nie zaczyna się w 1990 roku, ani nie jest opowieścią Głowackiego. Relacje ze zwyczajnych (!) ale interesujących rejsów są bezcenne, lecz ich też za mało. No, a gdyby był jeszcze jeden Tadeusz Lis....
Obie diagnozy Don Jorge są w części prawdziwe. Formuła w okresie stabilizacji musi z wolna ewoluować. Autorzy nie mogą się lenić.
Piszmy i czytajmy wiecznie!
Andrzej przypominający o kamizelkach Colonel Remiszewski
Zdecydowanie nie czas gasić światła.
Może nie zaczynam dnia od zajrzenia na Twoją stronę, ale otwarta jest właściwe zawsze.
A z aktywnością czytelniczą raz jest lepiej raz gorzej - widać tak musi być.
--
Pozdrawiam
Sławek Pufal
p.s Tak przy okazji - czy możesz podpytać znawców techniki jak powinno wyglądać olinowania żagla "kleszcze kraba"?
Drogi Jorge,
Na Twoją stronę zaglądam codziennie. Przyznam, że walka ze związuniem nie jest dla mnie frapująca. Choć doceniam działalność walczących o wolność żeglarstwa. Uwielbiam artykuły Pana Mariana Lenza, wszystkie inne relacje z rejsów, artykuły-porady techniczne. Twoja strona jest eliksir w codziennym życiu, pełnym innych stresów. Chwila poświęcona na Twoją stronę sprawia, że „łagodnieję” bo zaczyna się myślenie o kolejnych rejsach.
Żyjcie oboje wiecznie!
Z mieleckiej kei
Bogdan Kiebzak
Jurku!
SSI jest wg mnie najważniejszą opiniotwórczą witryną żeglarską.
Zobowiązuję się dla polepszenia "czytalności" otwierać ją 4 razy dziennie, do czego wzywam i innych "skrytoczytaczy".
Co do pisania, to zrozum, zgromadziłeś tak świetne pióra, że wstyd pętać im się koło kostek. Przykro mi tylko, że będąc de facto witryną aktywnych seniorów żeglarstwa nie zauważacie aktywności KOŁA SENIORÓW PoZŻ, a warto, bo rodzą się tam cenne inicjatywy. Warto by też wesprzeć internetowe MUZEUM ŻEGLARSTWA POMORSKIOEGO, nie warto ignorować takich inicjatyw.
Jako samozwańczy rzecznik Koła Seniorów oferuję pośrednictwo.
Serdecznie pozdrawiam.
Jarek Marszałł
Szanowny Gospodarzu SSI.
Przyznam, że news CO DALEJ Z SUBIEKTYWNYM SERWISEM INTERNETOWYM Zbigniewa Batiara Klimczaka oraz komentarze do niego nasunęły mi myśl, która od pewnego czasu mnie nurtuje, a pojawiła się od czasu gdy zacząłem swoje żeglowanie po Zalewie Szczecińskim i PORTACH NIEMIEC WSCHODNICH. Wprawdzie wcześniej również dostrzegałem pewien dysonans w relacjach, ale nie był on tak ostro zarysowany.
Mimo wielu dobrych wzorców i sukcesów w polskich sportach wodnych (w żeglarstwie w szczególności) na wodzie w większości przypadków dostrzegam ludzi „dojrzałych”, wyjątkową sytuacją jest, gdy załoga jachtu to ludzie młodzi (30-40 lat).
Chyba na Twoim forum można spróbować znaleźć odpowiedzi na następujące pytania:
1. Co jest powodem, że tak mało młodych ludzi widać na wodzie (uprawia żeglarstwo turystyczne)?
2. Co można w tym zakresie zrobić żeby było lepiej?
Tych pytań można postawić znacznie więcej, ważne by one padły, ale chyba jeszcze ważniejsze żeby znaleźć na nie odpowiedzi.
Jest to oprócz działalności „liberatorskiej” jeden z istotniejszych problemów dotykających żeglarstwa w Polsce.
Może Ministerstwo Sportu i Turystyki Rzeczypospolitej Polskiej potrzebuje takich wskazówek, może coś w tym „TEMACIE” zacznie się zmieniać.
A może to ktoś inny powinien być adresatem takich informacji.
I dla pełnej jasności nie chodzi mi o działalność sportową (wyczynową, dla medali) lecz turystyczną i rekreacyjną, która przyciągnie młodych ludzi.
Z poważaniem
Józef Kwaśniewicz s/y "Marzenie J".
Powiem szczerze, już w szkole pisanie wypracowań to była dla mnie męka nie do opisania a zawsze miałem tyle do opowiedzenia. Jak ubrać to wszystko w słowa aby to co widzę i czuję nie zanudziło czytaczy na śmierć? Nie zawsze do mnie dociera, że to co dla mnie zwykłe codzienne jest dla innych pasjonujące. Od dziecka, takiego małego, unoszę się na wodzie i wszystko wydaje mi się takie proste jak spacer po ulicy. Podpowiedz co może być ciekawe a może zacisnę zęby i coś tam wygryzmolę w pocie czoła...
Na przepisach i innych papiergologicznych trudnościach to się nie znam i zawsze je omijałem skutecznie, pływając swoim okrętem bez papierków od lat siedemdziesiątych. Nie mam żadnych przykrych wspomnień z władzami typu SUM czy milicja. Może to wina naszego specyficznego regionu szczecińskiego?
Pozdrowionka dla Ciebie i Czytaczy
Norbert
Pozdrawiam
Krzysztof