ŻEGLUJĄC - KONIECZNIE FOTOGRAFUJCIE
News jak najbardziej na czasie. Ani się obejrzeliśmy jak zdeaktualizowało się nasze dotychczasowe złudzenie o "końcu europejskiej historii". Nad nami czarne chmury. Oby je wiatr nagle obudzonej historii rozwiał jak najprędzej, bo już mi donoszą, że Szwedzi zabrali się do renowacji nadbrzeżnych bunkrów.
Marian Lenz przywołuje fotograficzny obraz Belle Epoque w Dziwnowie.
Wniosek: warto dokumentować fotograficznie to co dziś nas otacza.
Oby tylko z kronikarskiej powinności.
--------------------------------------
Przy okazji dwie sprawy "porządkowe":
- minął tydzień odrętwienia Autorów newsów - a Wy nawet nie domyślacie co Was czeka na targach "Wiatr i Woda"
- a ja natomiast nadal czekam na kolejne proporczyki klubowe i armatorskie
---------------------------------------
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Belle Epoque w Dziwnowie
To były wspaniała epoka! W okresie od 1871 do 1914 roku trwał czas między 1890, a 1914 rokiem, który po straszliwej pierwszej wojnie światowej zapisał się w pamięci - tych, którzy ją przeżyli - jako Belle Epoque, Piękna Epoka.
Był to okres rozkwitu, postępu i spokoju w Europie. Życie stawało się coraz łatwiejsze, a życie kulturalne osiągało niedościgniony poziom. Kończył się XIX wiek – fin de siecle – a nowy, XX wiek, niósł nowe perspektywy. Miała miejsce stabilizacja z nutką dekadencji.
Była to fascynująca era - na każdym kroku, w każdej dziedzinie notowano niebywały postęp. Zakończył się czas odkryć geograficznych – ziemski glob - przestał być tajemnicą. Ludzkość osiągnęła jakiś skończony - doskonały - etap. Czyste morza - zasilane czystymi rzekami - jeszcze pełne były ryb i wielorybów. Na zdjęciach widzimy wielodzietne rodziny. Przyroda nie była zapaskudzona pestycydami i odpadami zatopionych chemikaliów. Nad światem nie wisiała groźba totalnego zniszczenia. Tryumfy świeciły para i elektryczność. Nastąpił złoty wiek wspaniałych automobilów, pierwszych sterowców i samolotów. Żaglowce ścigały się z parowcami. Poprawiała się medycyna i higiena. Zaczęto opanowywać cholerę i gruźlicę. Pojawiła się psychoanaliza. Był to czas secesji w architekturze i impresjonizmu w malarstwie. Wzrosło zainteresowanie etnografią i odkryciami archeologicznymi. Miasta wypełniły się bulwarami, a na nich znalazły się kawiarnie, restauracje i kabarety, które wypełniły damy w pysznych strojach i fantazyjnych kapeluszach. Popularne stały się podróże i wypady „do wód”, i „badów”. Juliusz Verne propagował fantastykę naukową. Obok pojawiły się pierwsze sufrażystki.
Wszystko to utrwalała rozwijająca się fotografika i pierwsze kino. Mimo upływu kolejnego wieku wciąż tęsknimy do tych rozkosznych czasów, dlatego wszelkie pamiątki z tamtych lat należy starannie zbierać i zachowywać, gdyż stanowią zbiór zamknięty, którego wartość może tylko rosnąć.
Na starych fotografiach, które zaczęto sobie przesyłać - z informacjami - w postaci pocztówek zachowały się widoki tamtych czasów.
Do niewielkiej osady rybackiej Dziwnów (Dyuennow, Dieuenow, Dievenau, Dzynowo, Dievenow (niem.) u ujścia Dziwny też przyszło (przypłynęło) nowe. W latach 1820-30 pojawili się na kąpielisku morskim pierwsi kuracjusze. Znaleziono tu źródła solankowe i borowinowe; w 1896 roku powstały pierwsze łazienki.
Rozróżniano wówczas: Wschodni Dziwnów, Górny Dziwnów, Mały (Leśny) Dziwnów – Dziwnówek i Zachodni Dziwnów. W roku 1910, w Wschodnim Dziwnowie zanotowano 2700 kuracjuszy, w Górnym (339 mieszk.) 2700 kuracjuszy.
Moment ten uwieczniają załączone, dawne, pocztówki.
Pierwsza czarno-biała (Lichtdruck von Trau & Schwab, Dresden 19). Całkiem spory parowiec „białej floty” raczej odpływa od pomostu przystani w Górnym Dziwnowie – cumy już oddano, a do pomostu pewnie ze dwa metry. Na pomoście kilkanaście żegnających osób i jakieś kosze (walizy podróżne?). Na dziobie można odczytać nazwę „Werner”. S/s „Werner” zapewne popłynie do Szczecina, a może nawet Berlina. W prawym rogu pocztówki spory, drewniany, jacht (?), kuter (?), służący do lokalnej komunikacji, lub może wycieczek po Dziwnie i na morze. Z wysuwanym bukszprytem, pięknej budowy – na zakładkę (6 planek); teraz takich się nie widuje! Za nim w tle jeszcze jeden podobny, a za pomostem jeszcze pięć masztów! Przed jego dziobem czterowiosłowa szalupa o kształtach typu „szpicgat”. Natomiast w lewym rogu wystaje – to już ani chybi – jacht! Na krótkim bukszprycie, na forsztagu fok, na pokładzie spora, rozłożona, kotwica admiralicji – gotowa do użycia, wysokie nadburcie, ale cuma prowadzona jest niezbyt fachowo (?!).
Druga pocztówka – kolorowa (J.R. & Co., K.). Ta sama przystań, czyli obie z tego samego okresu, a może nieco później bo pomost jakby bardziej wysunięty na wodę. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że stoi przy nim ten sam jachcik (?), kuter (?) co na poprzedniej. Po bliższym przyjrzeniu okazuje się być większy – widać siedem planek i nazwę na dziobie - „Neptun”. Dłuższy jest także bukszpryt, masywniejszy maszt z segarsami i nadburcie też wyższe. Przy pomoście od naszej strony ośmiowiosłowa szalupa i stojący człowiek z wiosłem. Za pomostem mniejsza żaglówka z żaglem gaflowym i obu podniesionymi żaglami, na niej majaczą jakieś dwie, trzy osoby. Dalej w tle widać biały kadłub i pięć, sześć podobnych masztów.
Ta pocztówka jest o tyle jeszcze ciekawa, że - na odwrocie - posiada pisane ołówkiem informacje. Niestety nadawca „bazgrał” i można się tylko doczytać, że mieszkał w „Klein Dievenow, Hotel (???)” (Dziwnówku). Pisał – ważne! – „Dievenow 11. VII. 1908”, i dalej „Herzliche Grusse sendet Ihren vom schonen Ostsee. (???) Familie (???)” (Serdeczne pozdrowienia przesyłam Pani znad pięknego Bałtyku). To wszystko adresował “Fraulein Else (???)” (Pannie Elzie) zamieszkałej w “Reinickendorf, Rresidenzstr. 138”. Wysłano z poczty (stempel) „BERG-DIEVENOW 13.7.08.” (Górny Dziwnów 13.7.1908) i ofrankowano znaczkiem 5 (fenigów?).
Kolekcjonujcie dawne pocztówki! Zatrzymały w kadrze tamten czas.
Przy okazji. Tuż obok, plaże pobliskiego Międzywodzia, w niemieckiej wersji językowej Wikipedii prezentowane są jako „polnische Cote d’Azur” - „polskie Lazurowe Wybrzeże”!
Marian Lenz
Pocztówki ze zbiorów Autora
----------------------------------------------------------------
Zbigniew Klimczak (zamiast komentarza) przysłał pstrykniętą przez siebie w 1956 roku fotografię mazurskiej rybaczówki.
========================================================================================
Marian Lenz pisze o Belle Epoque "...Ludzkość osiągnęła jakiś skończony - doskonały - etap...."
Z tym, że jakis skończony etap, to bym się nawet zgodził, ale że aż doskonały to już nie.
Chyba, że chodziło m.in. o to, że np. kobiety wtedy nie miały wtedy prawa studiowac, prawa głosu i komu to przeszkadzało? Kolonializm był w rozkwicie (było za co rozwijac Europę) i komu to przeszkadzało? Bieda, nędza, głód, przesladowania czlowieka przez czlowieka były na swiecie czy nie? I myśle, że w stopniu dużo wyższym niz dzis.
To jaki doskonały etap !!! ???
A jakieś prawa człowieka obowiązywały wtedy?
U ludzi w wieku ,powiedzmy, że zaawansowanym raczej wkrada się pesymizm, który jest też wynikiem coraz lepszego rozumienia świata i ludzi, tutaj raczej widac, że tego zrozumienia czy szerszego spojrzenia brakuje, stąd mylne okreslenie doskonały etap.
Pozdrawiam
Witold Pawłowski
Jeszcze raz: „Po straszliwej pierwszej wojnie światowej w pamięci – tych, którzy przeżyli – jako Belle Epoque, Piękna Epoka.”
Bilans wojny:
- 8,5 miliona zabitych
- 21,21 miliona rannych
- 7,7 miliona zaginionych
Tylko w piekle Verdun zginęło 337 tys. Niemców i 362 tys. Francuzów (nie licząc rannych i zaginionych)
Tylko w bitwie pod Łodzią „miejsce spoczynku znalazło 243 293 żołnierzy i 2005 oficerów”.
Tylko w bitwie o Gallipoli padło 131 tys. i było 262 tys. rannych
W bitwie pod Tannenbergiem zginęło 40 tys. żołnierzy
A następstwa (!): lata załamania gospodarczego, bolszewizm, faszyzmy, wojna hiszpańska…
Siedząc z kolegą, z ławy szkolnej, przy „grzańcu” wspominamy: my to jesteśmy szczęściarze, nie przeżyliśmy żadnej wojny !
(nie licząc lat przedszkolnych)
Przysięgam !
Po trzeciej wojnie, ci którzy ją przeżyją, też będą mówili o dzisiejszych Wspaniałych Czasach !
A przecież:
- miliony emerytów pytają: jak żyć Panie Tusk ?
- sto tysięcy opiekunów niepełnosprawnych żąda natychmiastowego podniesienia zasiłków
- miliony pracowników najemnych żądają podniesienia płacy minimalnej
- ponad dwa miliony jest bezrobotnych
- tysiące pracują na umowach „śmieciowych”
- wszyscy chcą obniżenia podatków
- kolejki do lekarzy specjalistów na lata
- lekarstwa drogie
- zasiłek pogrzebowy ledwo, ledwo,…..
- „cały” przemysł zniszczony
- wszystko sprzedane w obce ręce
- dwa miliony młodych musiało uciekać „z tego kraju”
- a przecież w Anglii jest lepiej, i w Szwecji, i Niemczech, też !
Marian Lenz
Gdańsk 24.03.2014
Kolego Marianie!
Pewnie, że każdy czas pokoju jest wspaniały porównując go z wojną. Ale wspaniały nie znaczy doskonały.
Co do pytania "...jak żyć ?..." /tu i teraz/.
Trzeba zmienić kolejność z tego co najwazniejsze w życiu z np. z kolejności , że najwazniejsze jest zdrowie, miłość, przyjażń - zmienić , że najwazniejsza jest miłość, forsa, zdrowie, żagle i rockandroll !
Pozdrawiam
Witold Pawłowski
Witaj Don Jorge!
Przytoczona w komentarzu Mariana Lenza liczba strat w bitwie pod Łodzią wydaje się niewiarygodna. Jest ona podawana przez wiele informatorów, często nawet razem z ogólną liczbą walczących wojsk (ok. 600 tys.). Czyli jest to łączna liczba strat w zabitych, rannych i zaginionych a nie sami zabici. Bo inaczej prawie nikt na własnych nogach z tej bitwy by nie wyszedł. Często podaje się również, że zabici leżą na 200 cmentarzach. W wypadku takiej ilości zabitych na każdym musiało by być ponad 1000
a takich jest tylko kilka. Sama bitwa trwała od 11 listopada do 6 grudnia 1914, dużo krócej niż Verdun czyli podane porównywalne straty budzą wątpliwości. Także dla niemalże identycznej (jedna armia niemiecka na 2 rosyjskie) bitwy pod Tannenbergiem autor podaje "tylko" 40 tys.
Pozdrawiam,
Andrzej Suszek.
Nie licytujmy się na „ilość” zabitych żołnierzy !
Wszystko można znaleźć w Internecie !
Tylko na gorąco:
Bitwa pod Tannenbergiem była bitwą manewrową i trwała od 26.-30.08.14 (cztery dni).
Brało udział 210 tys. Niemców i 416 tys. Rosjan.
Dowódca rosyjski gen. Samsonow 29/30.08. popełnił samobójstwo.
Po obu stronach 40 tys. zabitych. 95 tys. Rosjan dostało się do niewoli.
Bitwa przeszła w kolejną bitwę nad jeziorami mazurskimi,
która trwała od 05.09. do 15.09.14. (dziesięć dni)
Łącznie w obu bitwach zginęło i zaginęło 200 tys. żołnierzy.
Bitwa pod Łodzią, jest fachowo omówiona na www.lodz1914.pl/index.php?lang=pl&page=136
(tamże spisy źródeł, dowódcy i oficerowie, relacje ze sztabów, książki i fachowe opracowania)
- brało udział 700 tys. żołnierzy
- poległo 200 tys., spoczywają na 273 cmentarzach i cmentarzyskach
(najczęściej w mogiłach „wieloosobowych”)
R. XXI
Witaj Don Jorge!
Jednak będę licytował liczbą zabitych. Cmentarze z Bitwy Pod Łodzią to mój ulubiony szlak wycieczek niedzielnych więc coś o tej Bitwie wiem. Łódź 1914 to niemal taka sama bitwa manewrowa jak Tannenberg. Nawet znów tak samo w okrążeniu znalazła się odtworzona po Tannenbergu 2 armia rosyjska a 1 armia dowodzona przez tego samego gen. Rennenkampfa niezbyt potrafiła jej pomóc. Największa różnica polegała na tym, że okrążeni tym razem nie chcieli się poddać tylko z tego powodu, że są okrążeni a
Niemcom zabrakło sił by ich do tego zmusić. Stąd 2 armia tym razem uniknęła zagłady ale z Łodzi musiała się wycofać. Cmentarzy pozostało wiele ale jest wśród nich dużo kwater na cywilnych cmentarzach, kurhanów, czy niewielkich zbiorowych mogił. By liczba ponad 200 tys zabitych była wiarygodna w każdym miejscu musiało by być pochowanych ok. 1000 ludzi. Można się naocznie przekonać, że tak nie jest. Ponadto przy 700 tys uczestnikach i 200 tys zabitych można przyjąć, że reszta została ranna,
chora, zaginiona lub w niewoli. To kto pilnował tych jeńców? Cenię sobie stronę www przytoczoną przez Mariana Lenza ale nie ze wszystkim mogę się zgodzić. W internecie da się też znaleźć inne dane: https://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pod_%C5%81odzi%C4%85 tu podają podobną liczbę ale jako całość strat.
Pozdrawiam,
Andrzej Suszek.