PZŻ SPÓŁKUJE Z UNIĄ EUROPEJSKĄ

Z ogromnym uznaniem dla Autora newsa - Andrzeja Colonela Remiszewskiego.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
_________________________________
.
.
.
POLSKI ZWIĄZEK ŻEGLARSKI W OFENSYWIE
Natychmiast po walnym zebraniu SAJ wybrałem się w podróż po Polsce. Zanim dotarłem na piwne spotkanie w krakowskim „Starym Porcie” - zatrzymałem się w Warszawie. Postanowiłem sprawdzić czym różni się adres przy Ludwiki 4 od znanego pokoleniom adresu Chocimska 14. Krótko mówiąc - odwiedziłem biuro Polskiego Związku Żeglarskiego.
Natychmiast po walnym zebraniu SAJ wybrałem się w podróż po Polsce. Zanim dotarłem na piwne spotkanie w krakowskim „Starym Porcie” - zatrzymałem się w Warszawie. Postanowiłem sprawdzić czym różni się adres przy Ludwiki 4 od znanego pokoleniom adresu Chocimska 14. Krótko mówiąc - odwiedziłem biuro Polskiego Związku Żeglarskiego.
I przeżyłem wstrząs.
Otóż udało mi się dotrzeć do materiałów na Sejmik Statutowo-Sprawozdawczy zwołany na 21 kwietnia. Część sprawozdawcza, no cóż, co to właściwie nas obchodzi. Może żal, że organizacja, która była dla ogromnej części mojego pokolenia samą emanacją żeglarstwa dziś po prostu jest nam obojętna. Ale sama tego się dopracowała. Cierpliwie i konsekwentnie.
Jednak w materiałach na Sejmik znalazłem coś, co wpędziło mnie w szok. Dokument nazywa się „Jachtowe porty gościnne PZŻ – program 2012-2018”. Wstyd przyznać: „rąbnąłem” egzemplarz, bo to materiał sensacyjny, stanowiący moim skromnym zdaniem przełom nie tylko w działaniu Związunia ale i w całym polskim jachtingu.
Nadchodzi czas na wyznanie osobiste.
Otóż od lat uważam, że jedną z barier rozwoju żeglarstwa jest fatalny stan infrastruktury turystyczno – portowej w Polsce. Miejsc postojowych dla jachtów w portach morskich jest za mało, porty są trudno dostępne, niezbyt bezpieczne – nie darmo pisze się, że najlepsze porty schronienia dla polskich żeglarzy leżą na Bornholmie. No cóż, ukształtowania polskiego wybrzeża nie zmienimy, możemy tylko zazdrościć sąsiadom ze wszystkich stron.
Ale jest gorzej. Nawet te porty, które mamy są po prostu mało przyjazne żeglarzom. Za mało miejsc postojowych, do tego często niedostosowanych do potrzeb małych jachtów, brak elementarnych wygód, prostych udogodnień jak energia elektryczna, woda na kei, stacja paliw w pobliżu. Do tego obsługa ogranicz się najczęściej do pobrania opłaty za postój.
Dominującym uczuciem podczas żeglugi po polskim wybrzeżu jest zazdrość na myśl o setkach szwedzkich Gastahmn Havnen, czy duńskich przystani, które nie noszą szumnej nazwy „marin” ale dysponują wszystkim czego żeglarz przybywający z morza na wakacje potrzebować może.
No i o to lektura „rąbniętego” opracowania pokazuje, ze być może już koniec tych rozterek: patriotyzm, czy elementarny cywilizacyjny komfort?
Zarząd Główny PZŻ postanowił z tym skończyć i jako najstarsza w Polsce organizacja żeglarska wziąć sprawy w swoje ręce. Program przewiduje w pierwszym kroku odbicie Basenu Jachtowego im. Zaruskiego w Gdyni, jeszcze przed rozpoczęciem sezonu i urządzenie wzdłuż odbudowanego falochronu południowego Portu Gościnnego PZŻ (PGP), w oparciu o budynek po likwidowanym przez ministra Siemoniaka razem z flotą jachtklubie Marynarki Wojennej.
Gdyński PGP będzie swego rodzaju konkurencją dla Mariny Gdynia, co z pewnością dobrze wszystkim zrobi ale nastawiony będzie wyłącznie na gości, żadnych rezydentów. Będzie dysponować wszystkim, czego żeglarz może potrzebować, miejscami w y-bomach, oznakowanymi tabliczkami czerwone/zielone, żeby nie trzeba było zgadywać które miejsce wolne, prysznicami, pralnią i suszarnią, zmywalnią naczyń, salą komputerową, WiFi itp.
Drugim krokiem ma być zbudowanie właściwego PGP w głębi Basenu Prezydenta, pod Sea Towers. Ma to nastąpić przez sezonem 2013. W ciągu kolejnych pięciu lat maja powstać PGP w Jastarni (wreszcie koniec z „okupacją” LOK – rozmowy sekretarza generalnego PZŻ z Siemoniakiem i Bonim są w toku), Helu ( na bazie portu wojennego, na 400 miejsc plus warsztaty i hotel Spa – tu wyjątkowo z udziałem inwestora prywatnego), Górkach (na bazie portu Jachtklubu Stoczni Gdańskiej),Elblągu (pod warunkiem budowy kanału ZZ ( Zalew – Zatoka), Władysławowie (zewnętrzna cześć basenu wzdłuż nowego falochronu), Łebie (postronnie miasta), Ustce (po zachodniej stronie), Darłówku (po zachodniej stronie), Kołobrzegu (tu niestety też po zachodniej stronie – więc daleko od miasta ale podobnie jak w Ustce ma być mały promik kursujący w sezonie od 0700 do 2300), Mrzeżynie, Świnoujściu (znany żeglarzom Basen Północny), Szczecinie (w Kanale Dębickim) oraz Trzebieży i Nowym Warpnie.
To do roku 2018. Potem ma przyjść czas na pogłębienie Rowów i Dźwirzyna, Stepnicę, Lubczynę, Frombork, Krynicę Morską, Chałupy, Puck i…
Gdyński PGP będzie swego rodzaju konkurencją dla Mariny Gdynia, co z pewnością dobrze wszystkim zrobi ale nastawiony będzie wyłącznie na gości, żadnych rezydentów. Będzie dysponować wszystkim, czego żeglarz może potrzebować, miejscami w y-bomach, oznakowanymi tabliczkami czerwone/zielone, żeby nie trzeba było zgadywać które miejsce wolne, prysznicami, pralnią i suszarnią, zmywalnią naczyń, salą komputerową, WiFi itp.
Drugim krokiem ma być zbudowanie właściwego PGP w głębi Basenu Prezydenta, pod Sea Towers. Ma to nastąpić przez sezonem 2013. W ciągu kolejnych pięciu lat maja powstać PGP w Jastarni (wreszcie koniec z „okupacją” LOK – rozmowy sekretarza generalnego PZŻ z Siemoniakiem i Bonim są w toku), Helu ( na bazie portu wojennego, na 400 miejsc plus warsztaty i hotel Spa – tu wyjątkowo z udziałem inwestora prywatnego), Górkach (na bazie portu Jachtklubu Stoczni Gdańskiej),Elblągu (pod warunkiem budowy kanału ZZ ( Zalew – Zatoka), Władysławowie (zewnętrzna cześć basenu wzdłuż nowego falochronu), Łebie (postronnie miasta), Ustce (po zachodniej stronie), Darłówku (po zachodniej stronie), Kołobrzegu (tu niestety też po zachodniej stronie – więc daleko od miasta ale podobnie jak w Ustce ma być mały promik kursujący w sezonie od 0700 do 2300), Mrzeżynie, Świnoujściu (znany żeglarzom Basen Północny), Szczecinie (w Kanale Dębickim) oraz Trzebieży i Nowym Warpnie.
To do roku 2018. Potem ma przyjść czas na pogłębienie Rowów i Dźwirzyna, Stepnicę, Lubczynę, Frombork, Krynicę Morską, Chałupy, Puck i…
UWAGA SENSACJA: całkiem nowy port w ujściu rzeczki Piaśnicy, mniej więcej na wysokości sławnych Dębek (to w związku z planami tamtejszych gmin otwarcia Jeziora Żarnowieckiego na Bałtyk przy okazji budowy przez PGE elektrowni jądrowej Choczewo oraz farmy wiatrowej na morzu koło Dębek) oraz co najmniej dwa PGP na Jeziorze Dąbie.
Za Gierka taki pomysł nazwano by woluntaryzmem ale dziś czasy się zmieniły. ZG PZZ wie, ze za nim stoi milion polskich żeglarzy, wie, ze polski przemysł jachtowy produkuje i sprzedają skutecznie 17 000 jachtów i łodzi rocznie (2011), wie także, iż dzięki postępującej liberalizacji przepisów ilość żeglarzy chcących zaznać słonego wiatru zacznie wkrótce rosnąć lawinowo. Tak więc nic tu woluntarystycznego, najlepszy dowód, że program znalazł uznanie w organach Unii Europejskiej, która zdecydowała się dofinansować go w 49% jeszcze w perspektywie budżetowej 2013-2018. Drugi etap, jak zakłada PZŻ, powinien być już samofinansujący się.
No cóż, zazdroszczę młodym. Znów o zazdrości ale zapewne nie zdążę już obżeglować wszystkich planowanych PGP. Można jednak spojrzeć z optymizmem w przyszłość, w druga swoja setkę swych lat PZZ będzie wchodził jako pełnoprawny partner renomowanych organizacji działających w interesie żeglarzy w innych krajach.
Andrzej wciąż w kamizelce Colonel Remiszewski
Za Gierka taki pomysł nazwano by woluntaryzmem ale dziś czasy się zmieniły. ZG PZZ wie, ze za nim stoi milion polskich żeglarzy, wie, ze polski przemysł jachtowy produkuje i sprzedają skutecznie 17 000 jachtów i łodzi rocznie (2011), wie także, iż dzięki postępującej liberalizacji przepisów ilość żeglarzy chcących zaznać słonego wiatru zacznie wkrótce rosnąć lawinowo. Tak więc nic tu woluntarystycznego, najlepszy dowód, że program znalazł uznanie w organach Unii Europejskiej, która zdecydowała się dofinansować go w 49% jeszcze w perspektywie budżetowej 2013-2018. Drugi etap, jak zakłada PZŻ, powinien być już samofinansujący się.
No cóż, zazdroszczę młodym. Znów o zazdrości ale zapewne nie zdążę już obżeglować wszystkich planowanych PGP. Można jednak spojrzeć z optymizmem w przyszłość, w druga swoja setkę swych lat PZZ będzie wchodził jako pełnoprawny partner renomowanych organizacji działających w interesie żeglarzy w innych krajach.
Andrzej wciąż w kamizelce Colonel Remiszewski
Trochę niepokoi, że rozmowy z ministrem Bonim jeszcze w toku L
Minister wycofa się i będzie przepraszał, ot co…
A PZŻ i środowisko żeglarskie zostaną z ręką w nocniku !
Może na razie lepiej dmuchać na zimne ? Po owocach ich poznacie !
Na marginesie: a co z obowiązkiem zaliczania portów Wybrzeża do stażu na egzaminy ?
Czy taka sama ilość, czy więcej ?
Ramzes XXI
Cenię optymizm Andrzeja Colonela Remiszewskiego, ale rzeczywistość nie jest taka różowa. Po odstaniu swoich 2.15 minut na Ludwiki 4 - wykupiłem trzyletni, „premiowany” abonament na lata 2013-2016 przy nabrzeżu południowym PGP w Gdyni za 3210 zł, co daje 1070 zł rocznie za postój mojego 40 stopowego szpicgata, z zimowaniem w nieogrzewanym hangarze. Jest to cena bardzo atrakcyjna np. w porównaniu z "Neptunem" – ale uwaga: taka będzie obowiązywać tylko w okresie 5 lat od dnia otwarcia mariny (bo tyle będzie trwało dofinansowanie z Łunii na pobudzenie gospodarki morskiej). Ile będzie potem – licho wie…
Panienka, która wydała mi kartę chipową do jeszcze nieistniejącej bramki wejściowej poinformowała mnie wyniośle, że muszę się liczyć jeszcze z dodatkowymi opłatami. I tak:
a) Za wyciągnięcie jachtu po sezonie dźwigiem wraz z demontażem masztu liczą sobie 90 zł i tyle samo za wodowanie – razem 180 zł. Z pewnością to nie drogo, ale w regulaminie jest napisane, że przy wyciąganiu jachtu z wody musi być obecny właściciel jachtu (ale uwaga; cyt: „nie może wykonywać żadnych czynności, gdyż jest to równoznaczne ze zwolnieniem z odpowiedzialności wykonującego usługę”). To oznacza, że mam jechać z Tarnowa i tylko po to, aby popatrzeć jak mi ładnie wyciągają jacht i wloką na wózku do hangaru,
b) A propos hangaru: do jachtu w hangarze przynależą dwie szafki, tak na oko 5 m sześciennych każda, zamykane stalowymi drzwiami (trochę przypominają szafki na broń obiektową na strzelnicach), 2 aluminiowe drabinki z podestem, najaśnica halogenowa 2 x 400 w + przenośna skrzynka rozdzielcza z zabezpieczeniem 4 gniazdowa (150 m kabla). Czyli na oko nie jest źle. Ale tylko na oko. Przydział mocy na stanowisko wynosi tylko 1.5 kW (sic!). To co? Jak włączę światło, to z narzędzi elektrycznych mam podłączyć sobie szczoteczkę elektryczną do zębów?
c) Druga rzecz: na całą halę, w której ma się zmieścić 20 jachtów (w każdej z hal) przewidziano tylko jedną przestawną komorę do lakierowania bezpyłowego. Ktoś, kto to projektował chyba kompletnie nie potrafi sobie wyobrazić, co się będzie działo na wiosnę, gdy wszyscy rzucimy się do szlifowania i malowania kadłubów. I co mi po sprężonym powietrzu na stanowisku i możliwości bezpłatnego wypożyczenia zestawu lakierniczego, skoro przewidziano 1 komorę lakierniczą na cały hangar…To taka przypadłość z PRL-u – albo rybki, albo akwarium…
d) Poza tym uprzedzono mnie, że jeśli będę chciał skorzystać z suwnicy w hangarze (24T) to będę musiał płacić około 10 zł za godzinę pracy – gdybym chciał przestawiać lub obracać łódkę (przypominam, że całość jest dofinansowana z Unii) – czyli jeśli ją zostawię podwieszoną na dobę do przeschnięcia kadłuba to muszę dołożyć do tego równowartość 1 litra drogiej farby. Ale tutaj się nie czepiam bo suwnica nie jest (na szczęście) samoobsługowa tylko ma mieć operatora (2 na przystań).
Samo wyposażenie PGP nie powala (podobno w tej części pod Sea Tower ma być lepiej). I tak:
a. Gwarantowana prędkość internetu to tylko 2 MB (WiFi). Wprawdzie już na otwarciu będzie można mieć 8 MB/s na jachcie – ale trzeba gnać do bosmanatu po wypożyczenie modemu bezprzewodowego (i pamiętać o oddaniu przy wyjściu w morze)
b. Zła wiadomość dla motorówkarzy. Ponieważ nie przewiduje się w 2013 stałej stacji paliwowej, po nabrzeżu ma jeździć 2 razy dziennie ruchomy dystrybutor. I co? Ano po pierwsze trzeba będzie go zamawiać rano (tak mówili w kolejce – zresztą całość projektu wskazuje na porozumienie dobrze dogadanych kolesiów), po wtóre panienka uprzedziła mnie, że jednorazowe tankowanie jest ograniczone do 300 paliwa (oleju napędowego) oraz 150 l etyliny (troska o ekologię?). Mi to wystarczy, ale kolegom motorowodniakom pewnie nie do końca (przyjaciel ma Baylinera 335 SB, nie znam się na tym, ale wygląda na żarłoczne bydlę i już widzę w lokalnej tawernie pokątny handel kartkami na paliwo). To nie żart, bo tym razem PZŻ się znalazł jak rzadko kiedy i w marinach o których pisze Andrzej będzie dla nas paliwo ze zmniejszoną akcyzą (około 2.05-2.15 zł za litr – tak zwany „red diesel”, tak jak w Wielkiej Brytanii). Ale uwaga, biurokraci nie mogli sobie darować i warunkiem sprzedaży będzie pieczątka „leisure” lub „recreational” w dowodzie rejestracyjnym jachtu. Jak powszechnie wiadomo bez tej pieczątki mógłbym potajemnie używać mojej łódki jako – dajmy na to - rudowęglowca. Na poważnie, na dziś nie jest jasne, jak będą traktowane jachty czarterowane (info z kolejki)
c. Sanitariaty na wizualizacji wyglądają przyzwoicie, zwłaszcza sauna z przeszkloną ścianą patrzącą na morze, ale jak policzyłem, 1 pralka przemysłowa przypada na 10 jachtów. Ciekawe jak oni sobie wyobrażają dialogi załóg z worami brudów pod wejściem do pralni. I co z tego, że dostęp ma być całodobowy, skoro suszarnia dogrzewana jest głównie solarnie – czyli wygrywają szczęśliwcy, którym pranie skończy się rano. Dobrze, że przynajmniej pomyślano o dużej prasowalni z automatami – wprawdzie ulubionej koszuli do muszki nie powierzyłbym tym maszynom, ale prześcieradła i T-shirty wychodzą przyzwoicie, najważniejsze dla mnie jest automatyczne pakowanie w worki próżniowe – bo to rzeczywiście na małym jachcie oszczędza sporo to miejsca.
d. Tak z pamięci są jeszcze inne opcjonalne opłaty takie jak (cyt. z pamięci, więc mogłem coś pokręcić: 12 zł na miesiąc za uruchamianie silnika co 2 tygodnie (od biedy może być), mycie jachtu 15 zł na miesiąc (ale ma być Karcher z gorącą wodą i jakimś badziewiem myjącym, podobno biodegradowalnym), płukanie z suszeniem mokrych żagli 35 gr/m2. Odbiór fekaliów z jachtu płatny, ale w moim abonamencie „premiowym” ma być za darmo.
Na zakończenie kilka uwag praktycznych:
a. w środę jest nieczynne
b. abonament kupujecie w dziale majątkowo-inwestycyjnym PZŻ
c. weźcie coś do czytania, bo swoje odstoicie,
d. Można płacić kartą Visa i Mastercard (a o innych nie wiem)
e. Wybierając miejsce dla swojej łódki na terminalu dotykowym (tym na prawo od wejścia) zwróćcie uwagę na kwadracik z literką S (Sanitariaty) oraz półksiężyć KL (kino letnie – w pobliżu może być głośno)
f. Nie jest to napisane, ale miejsca ciemnozielone przy kei mają głębokość 5,5 a nie 3,5 m (i są droższe)
g. Numer jachtu wpisujecie taki jak w dowodzie rejestracyjnym, wpiszcie tylko jedno imię armatora w pole First Name. Aha, nazwa jachtu bez polskich znaków diakrytycznych – mimo, że można je wprowadzić (CTRL + Litera) – polskie znaki nie drukują się potem na karcie chipowej.
h. Jeśli wasza łódka ma więcej niż 60 stóp zaznaczamy checkbox oznaczony jako LOA standard +
i. UWAGA NA STRAŻ MIEJSKĄ NA LUDWIKI – LEPIEJ AUTO ZOSTAWCIE NA PŁOCKIEJ I PODEJDŹCIE KAWAŁEK
Podsumowanie: lepiej późno niż wcale, mam nadzieję, że PZŻ-towi nie przejdzie zapał. Pozdrawiam kolegów – do zobaczenia w PGP.
Tadeusz Alopeks
PS. Chętnie oddam pióro wieczne koledze z kolejki za mną, które z roztargnienia zabrałem ze sobą – moje dane teleadresowe są u Gospodarz SSI.
Przepraszam. TA.
Dziwię się, ze Kolega Tadeusz oburza sie na konieczność placenia za usługi. Dotacje z UE (nie z jakiejś księżycowej Łunii - od Łuna) są przyznawane wtedy, gdy udowodni się ekonomiczna sensowność przedięwzięcia. PGP musza na siebie zarabiać, całość przedsięwzięcia oraz każde z osobna ma biznesplan i utrzymanie "ścieżki cenowej" będzie kontrolowane przez siedem lat od ostatecznego rozliczenia calego projektu.
Żyjcie wieczn ie w optymiźmie (o kamizelkach nie zapominając)
Andrzej Colonel Remiszewski
PS. Honorowane są także karty Diners Club i duńskie, zapomniałem jak się nazywają... KVB czy podobnie.Zbliżający się Sejmik PZŻ na pewno będzie Wielkim Marszem naszego zasłużonego związku. Zmiany w postrzeganiu środowiska żeglarzy przyjemniaczków przez działaczy PZŻ są tak głębokie, że przerażają ich samych. Cytowany przez Colonela program to tylko zwiastun zmian.
Słyszałem nieoficjalnie o prawdziwym zwrocie przez rufę w sprawie stopni żeglarskich. Otóż Sejmik ma podobno podjąć uchwałę zobowiązującą ministra transportu i gospodarki morskiej do zapisu w przygotowanym rozporządzeniu o całkowitej dobrowolności posiadania wszelkiego rodzaju patentów żeglarskich. Obowiązujące stopnie będą zalecane a dla zachęty ich posiadania, właściciel patentu będzie miał prawo noszenia na czapce logo PZŻ, na prawym ramieniu błękitnej chusty, a na szyi sznura szekli (jedna szekla-jeden rok stażu).
Aby wymusić zmiany w ministerstwie PZŻ zagroził, że w przypadku odmowy spełnienia postulatu w sprawie stopni będzie rozdawał patenty bez jakichkolwiek opłat i szkoleń, na podstawie złożonych wniosków. Trzymajmy kciuki za powodzenie reform w PZŻ.
Eugeniusz Ziółkowski
Marian Janaś