Spotkałem się już z zarzutami, że zarówno SAJ, jak i SSI przejmują się tylko kłopotami żeglarzy morskich. A to jest NIEPRAWDA !
SAJ właśnie teraz tarmosi się z władzami o wysokość linii napowietrznych WN nad rzeką Szkarpawą, a wystarczy użyć okienka wyszukiwarki na lewym marginesie strony tytułowej SSI, aby przekonać się jak często jest tu poruszana problematyka śródlądowego żeglowania. Jednym z liderów tej tematyki jest znany wam Zbigniew Klimczak. Dziś relacja z jego dobijania się o prawo użwania małych spalinowych silniczków pomocniczych na jachtach pływających po Wdzydzach.
Generalnie jestem przeciw hałasowaniu, ale nie dajmy się zwariować !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
____________________
Motto: Silnik na pokładzie jachtu śródlądowego jest przede wszystkim gwarancją bezpie-czeństwa dla zdrowia lub życia żeglarzy
Jestem z pokolenia żeglarzy dla których to urządzenie nie było znane przez długie lata a obowiązujący szpan nakazywał być artystą w manewrówce pod żaglami. Do dziś bark mi cierpnie na wspomnienie burłaczenia s/y PIETREK ( Konik Morski - dla niewtajemniczonych) przez Kanał Piastowski. Do dziś odczuwam ulgę jak dieselgrot zamilknie i słychać tylko szum wiatru i fali. Ale czasy się zmieniły, jachtów dużo i piekielnie drogich, na szlaku tysiące żeglarzy o różnym stopniu wyszkolenia a na pokładzie żony i dzieci. Mariny zatłoczone do granic możliwości i nie ma mowy o popisach na żaglach lecz grzecznie, delikatnie wsuwać się na wolne miejsce, niezależnie od odbijaczy prosząc wolną załogę o dodatkową asekurację.
To problemy, że tak powiem materialne ale motto ma na myśli przede wszystkim możliwość ucieczki do miejsca schronienia w razie pogorszenia się szybkiego warunków pogodowych.
Mnie zdrowie a może życie uratowało szybkie dotarcie dzięki silnikowi, do umówionego miejsca spotkania z Pogotowiem Ratunkowym.
Prozaiczne flauty, w sytuacji żeglarzy weekendowych, którzy muszą dotrzeć w niedzielę wieczorem do swoich samochodów to już drobiazg w porównaniu z poprzednimi przypadkami.
Tak – motto na dzisiejsze czasy jest aktualne. Pochodzi z książki jaka się niebawem ukaże a napisał je nie byle kto ( ale cicho-sza!).
Po tym przydługim wprowadzeniu przechodzę do sedna sprawy, czyli jak to w życiu bywa, jak dobre chęci mijają się z przepisami i zdrowym rozsądkiem.
Jak niektórzy się orientują utknąłem w 2000. r po zakończeniu zbierania materiałów do książki na Wdzydzach. Uległem urokowi tego akwenu. Moje pierwsze napisane słowa brzmiały, kto chce przypomnieć sobie Mazury z lat 60. niech szybko tu przyjeżdża, bo ten raj długo nie przetrwa.
Wdzydze to strefa ciszy ale przez te wszystkie lata wytworzył się obyczaj, że policja przymyka oko na pływanie na silniku w razie zaistnienia jednego z opisanych przypadków.
Wdzydze to Województwo Pomorskie, kolebka Liberatorów i Ojca Chrzestnego Liberalizacji, naszego Szanownego Gospodarza ( niech mi wybaczy tą wazelinę ale jak mówią na Śląsku ..co prowda to prowda). To kraina gdzie leży stolica żeglarstwa polskiego. Nie wymieniam nazwy bo życie mi miłe, o jakiej nie pomyślimy to leży i tak na Pomorzu.
Nic zatem dziwnego, że Wojewoda Pomorski podpisał Rozporządzenie, które dopuszcza do użytku na Wdzydzach używanie silników zaburtowych do 5 KM. Tętno skoczyło mi do prawie 100. Kiedyś chwaliłem radnych Bydgoszczy, którzy uczynili to samo dla Zalewu Koronowskiego, niestety po kilku latach wycofali się z tego.
Jeszcze raz okazało się, że człowiek czyta to co chce widzieć a nie to co widzi. Po chwili dotarło do mnie, że przeoczyłem wcześniej słowa „silniki elektryczne”.
Na początek mała dygresja. Zastanowiła mnie „hojnośc” prawodawcy. Przy napięcie akumulatora 12 V, taki silnik pobierałby ponad 300 A. To jaki jest potrzebny akumulator do zasilania tego silnika przez powiedzmy tylko 3 h. Obecne silniki elektryczne, spotykane powszechnie mają moce w przeliczeniu na KM w granicach 0,5 i trochę wyżej. Bywają silniki większych mocy ale uzyskuje się ją podnosząc napięcie do np. 48 V. To odpada oczywiście.
Orientacyjnie, dla doboru silnika, przyjmujemy zapotrzebowanie mocy 3 KM/ 1 tonę.
Taka sobie "Sasanka" potrzebuje więc 6 KM, a "Pegaz"??
Ale jestem cholernym legalistą i w ub. roku zjechałem z silnikiem elektrycznym, jednym z lepszych. Po zwodowaniu miałem jakieś 200 m do pomostu. Gdybym nie dołożył dwóch osiłków z pagajami, nie miałem szans na zacumowanie, przy przeciwnej dwójeczce i łusce falki. I tak, jak trochę dmuchnęło w chwili wchodzenia pomiędzy jachty przy pomoście „przytuliło mnie” do sąsiada. Dla mojego pokolenia to hańba, która nie daje spać przez kilka dni a wątroba boleje z piw opijających to smutne wydarzenie.
Po majówce jacht na boję a ja do Katowic szukać silnika spalinowego. Opisane wcześniej na SSI „Prawda i mity o chinczykach”.
Argument, że silnik elektryczny zapewnia poczucie bezpieczeństwa w warunkach zagrożenia jest absolutnie fałszywy. Tragedią jest to, że jak na razie władze uważają inaczej a policja, świadoma, że żeglarze mają alternatywę w postaci silników elektrycznych, bardzo się usztywnili. Przez moment nawet domagano się w marinach zdejmowania silników z pawęży. Na szczęście minęło, ale świadomość naruszania prawa w określonych okolicznościach jest stresująca. „Wejdą czy nie wejdą”.
W tej sytuacji „wyciągnąłem zardzewiałe pióro” z szafy i znowu zacząłem pisać. I już na samym początku cofnięto mnie do dawnych, minionych czasów, kiedy to np. pisano skargę na sekretarza Komitetu Zakładowego a organ rozpatrujący skargi przesyłał skargę do KZ z prośbą o odpowiedź. Tak było.. i co?!!
Pismo skierowane do Wojewody, ponieważ logicznie rozumowałem, że ten kto wydał Rozporządzenie jest władny je ew. zmienić. Błąd – przekierowano pismo do Marszałka Województwa. Nie ma sprawy, nawet lepiej, Marszałek to kapitan jachtowy i zasłużony dla żeglarstwa w pomorskim. Ale departament Urzędu Marszałkowskiego skierował pismo do dyrekcji Pomorskich Parków Krajobrazowych. No i jak myślicie, co mi odpowiedziano?
Że bardzo się mylę, bo w swojej dobroci Rozporządzenie zezwala na używanie silników elektrycznych do 5 KM, czyli tylko żyć a nie umierać.
Moja propozycja polegała tylko na małej korekcie Rozporządzenia, dopuszczającej użycie silnika spalinowego w określonych wcześnie sytuacjach oraz zaostrzenie kontroli do tych „żeglarzy”, którzy zamieniają jachty na motorówki, zapominając o napędzie żaglowym.
Na to ostatnie odpowiedziano mi, że nie dopuszczą silników spalinowych ponieważ jest pewien procent żeglarzy, którzy nadużywają ich. Co jest prawdą, sam widzę, tylko czy to metoda na wylewanie dziecka z kąpielą?!
Wszyscy wiemy, że współczesne benzynowe silniki, a szczególnie powszechne obecnie czterosuwy są ekologiczne i ciche. Często nawet nie słyszę jak stojący obok mnie jacht odszedł na silniku. Normy wyznaczają hałas w granicach 40 dB. Co to jest w stosunku do 100 dB roznoszonych w środy i soboty z ośrodków „tanecznych” na Wdzydzach.
Można spokojnie tańczyć przy tej muzyce nawet na Jeziorze. Radolnym.
W moich publikacjach i np. X Przykazaniach opracowanych po tragedii mazurskiej też podkreślam rolę silnika na jachcie i nakazuję, włączaj silnik i zwiewaj gdzie pieprz rośnie.
Wdzydze nie Mazury ale już kilka wypadków masowych wywrotek się zdarzyło.
Nie tracę nadziei na dalszą dyskusję i znalezienie złotego środka pomiędzy ekologią a bezpieczeństwem żeglarzy.
Zbigniew Klimczak
Wydaje mi się, że Kol. Zbyszek zupełnie niepotrzebnie dramatyzuje decyzje władz. Gdyby wykazał się większym zaufaniem dla włodarzy wymienionych wód to wiedziałby, że pomyśleli oni o tym, że:
a) Nad jeziorem zostanie rozpięta gęsta sieć napowietrznych linii energetycznych wyznaczających dokładnie kursy jachtów – napięcie linii: max 48 V
b) Zostanie wydane rozporządzenie nakazujące wyrównanie woluntarystycznie przyjętych długości masztów do jednej słusznej wysokości
c) Operacja będzie przeprowadzana setkami jachtów – w pierwszej setce mają się znaleźć SAJ-owcy. Lista będzie posortowana według malejącej częstotliwości zidentyfikowanych adresów IP na SSI
d) Dla wygody opłata będzie pobierana na miejscu, a ze względu na przewidywaną (acz jeszcze nieujawnioną) jej wysokość na miejscu przewidziano przewoźne pogotowie komornicze, zlokalizowane w opancerzonym autobusie (wszak to nasze (byłe L) pieniądze) o wdzięcznej nazwie Cziornyj Woron.
e) Obok opłaty głównej, właściciele jachtów zostaną obdarzeni przywilejem uiszczenia następujących opłat dodatkowych, których lista (acz nie wyłączna) podana jest niżej:
a. za instalacje pantografu na topie każdego jachtu
b. za instalacje skrzynki rozdzielczej z wyłącznikiem głównym
c. za instalacje panelu pomiarowego,
d. za instalacje licznika oraz 5 podliczników, gdyż przewidziano osobne taryfy dla oświetlenia nawigacyjnego, hotelowego, sprzętu audio, radiokomunikacji oraz oczywiście silnika głównego
e. za instalacje SYSTEMU odgromowego
f. za prawo montażu urządzenia do elektrycznego poławiania ryb
g. za prawo montażu obligatoryjnego krzesła elektryczno-dyscyplinującego sterowanego zdalnie z gminy (przez urzędnika właściwego) oraz opcjonalnych krzeseł elektrycznych montowanych z urzędu oraz na wniosek samych zainteresowanych
h. za instalacje głosowych urządzeń rejestrująco-nadawczych na każdym jachcie do minitoringu fonicznego poziomu hałasu silnika oraz innych głosów wymagających nadzoru przez urzędnika właściwego
f) W zakresie opłat eksploatacyjnych przewiduje się wprowadzenie poza normalnymi opłatami taryfowymi dodatkowe podatki za:
a. Użytkowanie linii napowietrznej
b. Użytkowanie słupów trzymających tę linie
c. Użytkowanie płotów kolczastych otaczających słupy
d. Użytkowanie transformatorów 3KV/48 oraz innej infrastruktury
e. Iskrzenie nocne pantografów
f. Zakłócenia radiowe
g. Eksploatacje urządzeń nabrzeżnych do zautomatyzowanego wyrażania poparcia dla władz, monitorowanych przez urzędników właściwych
h. Kremację zabłąkanych cudzoziemców umierających na brzegu ze zdumienia
Po osiemnastu latach nieobecności, w roku 2010 powróciłem na wspaniałe Jezioro Wdzydzkie. Zastałem je w lepszej kondycji niż się spodziewałem. Jachty zadbane, woda jak dawniej czysta, a i tak zwana kultura żeglowania na wyższym poziomie. Żeglarze w większości nie chodzą już z łopatką do lasu, mają chemiczne wc, wywożą śmieci do pojemników i dbają o szeroko pojętą przyrodę. Jest super nie ma tłoku, Każdy może sobie zastosować własny model odpoczynku. Począwszy od zabawy w regaty a skończywszy na rozkosznym leżeniu na dowolnym boku. W roku 2011 trzymałem swoją łódkę na Wdzydzach pięć miesięcy i odpoczywałem prawie w każdy weekend. Obserwowałem jakie są zwyczaje żeglowania na Wdzydzach. Wszyscy pływają na żaglach i prawie wszyscy mają na pawężach małe silniki zaburtowe. Silniki są odpalane w kilku sytuacjach:
- wyjście z mariny, co przy większym wietrze i tłoku przy pomostach jest jedynym rozsądnym manewrem
- brak wiatru i konieczność powrotu do domu. Na Wdzydzach wieczorna flauta to norma
- start w porannym wyścigu regat w sytuacji postoju w odległej części jeziora
- różnego typu nagłe wypadki które wymagają szybkiego dopłynięcia do przystani.
Obserwując wykorzystanie silników jachtowych na Wdzydzach trudno mówić o zakłócaniu ciszy i szkodzeniu środowisku. Są to sytuacje wyjątkowe, a współczesne silniki są bardzo ciche.
Przyjaciele żeglarze ostrzegli mnie o zakazie używania silników spalinowych i wzmożonych kontrolach Policji. Mówili też, że na Wdzydzach jest strefa ciszy. Postanowiłem odszukać stosowne uchwały. Stan prawny na dzień dzisiejszy jest następujący: Na Wdzydzach nie ma STREFY CISZY. Strefę ciszy ustanawia Rada Powiatu. Uchwały Rady Powiatu w tej sprawie nie ma, sprawdzałem to w 2011 roku i sprawdziłem ponownie dzisiaj.
Zakaz używania łodzi motorowych i innego sprzętu motorowego na otwartych zbiornikach wodnych Wdzydzkiego Parku Krajobrazowego wprowadza uchwała nr 145 Sejmiku Województwa Pomorskiego z dnia 27 kwietnia 2011r. W/w uchwale dopuszczono używanie łodzi o napędzie elektrycznym o mocy do 5KM.
Wystarczyłoby w uchwale zamienić słowa „o napędzie elektrycznym” na „napędzanych silnikami”.
Drobna korekta uchwały zlikwidowałaby „przestępczość” wśród żeglarzy i poprawiła bezpieczeństwo na wodzie.
Zbigniew Klimczak postawił pytanie jak tego dokonać i znaleźć złoty środek pomiędzy ekologią a bezpieczeństwem. Panie Zbigniewie - nie dajmy się zwariować, używanie napędu śrubowego na otwartych akwenach wodnych ma pozytywny wpływ na faunę i florę ( proszę sobie przypomnieć apel do warszawskich właścicieli motorówek aby pływali w upały po Wiśle i napowietrzali wodę likwidując „przyduchę”).
Jak dokonać drobnej korekty w uchwale? Myślę, że najprostsza droga to skoordynowana akcja stowarzyszeń „liberatorów” i wystąpienia do Sejmiku Województwa Pomorskiego w sprawie likwidacji szkodliwego zakazu.
Czytając wpis Tadeusza Lisa pod tekstem Zbyszka Klimczaka http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=1947&page=0 zerknąłem na datę, ale jednak nie Prima Aprilis. Biurokratyczne głupoty trwają cały rok.
Należę do osób, co od dawna krytykują iż przepisy o silnikach mają rodowód z czasów Piasta Kołodzieja (nie obrażając przyjaciół znad Gopła), nie odróżniają silników spalinowych od elektrycznych, hybryd, solarów.
Byście się też pośmiali – na jakimś spotkaniu reprezentant ekologów domagał się totalnego zakazu używania silników na obszarach Natura 2000, w tym na odcinkach Wisły, Noteci itd. Wyciągnąłem telefon komórkowy, strasząc iż doniosę na niego do WOPR i Policji Wodnej, pytając czy mają ochotę burłaczyć.
Przy kolejnym spotkaniu, kolejnemu ekologowi powiedziałem, że go popieram. Pod warunkiem, że dla takich odcinków rzek załatwi mi wykopanie objazdów...
Mirek Czerny
Szanowny Don Jorge,
Od ponad 37 lat żegluję po jez. Wigry, od lat 15 na własnej łódce 7,3m (z silnikiem elektrycznym40 funtów ) . Dla porównania: jez. Wdzydze 1.417 ha , łączna długość linii brzegowej 86 km - Wigry 2.115 ha i 64 km (bez wysp). Jezioro Wigry leży w obszarze Wigierskiego Parku Narodowego, więc objęte jest zakazem używania silników spalinowych. Na jeziorze jednak mamy: 2 motorówki WOPR, 1 policji, chyba 3 parkowe. Po wizycie Jana Pawła II ostał się jeszcze stateczek pasażerski. Zdecydowana większość łódek kabinowych bazujących na jeziorze posiada silniki elektryczne (i toalety chemiczne). Nie przypominam sobie okoliczności, w których posiadanie silnika spalinowego uznałbym za niezbędne dla bezpieczeństwa pływania. Od lat nie byłem na Mazurach ceniąc sobie ciszę i spokój na „swoim” jeziorze i niech tak zostanie.
Nie sądzę, by była prawna możliwość zezwolenia na używanie silników spalinowych wyłącznie przez jachty żaglowe i wyłącznie w sytuacji zagrożenia. Obawiam się, że pojawiłyby się zaraz motorówki i skutery. Czy dopuszczenie silników spalinowych na akweny chronione można utożsamiać z liberalizacją prawa w dobrym tego słowa znaczeniu ?
Żyj wiecznie
Krzysztof Andruszkiewicz