REFERENDUM - SMIECHU WARTE

Mamy wolność, mamy demokrację mamy, many sieć - a więc każdy może sobie urządzać hucby jakie chce.
A mnie też wolno się z tego śmiać i to do rozpuklu. Do rozpuku !
Lubię Giżycko i trochę nie fair robić sobie jaja z tej sympatycznej miejscowości.
Nasz stały Korespondent Zbigniew Klimczak podszedł do sprawy poważniej. Dziękuję w imieniu służby dżidżeja.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
_________________________________
Na SSI, w ogniu starych, przebrzmiałych potyczek na temat „Ojców liberalizacji” nie pojawił się o dziwo drażliwy temat „Stolicy żeglarstwa polskiego” (już lepiej spierajcie się na ten temat, byle konstruktywnie). Tych „Stolic” to ci u nas multum i pochodzą głównie z samomianowania a nawet uzurpacji. Przeciętny żeglarz, zwłaszcza z głębi kraju, ma pogląd wyrobiony, bo jak kiedyś napisał Gospodarz tego szanownego portalu, im dalej od morza tym ci więcej żeglarstwa. To głównie śląscy, wrocławscy, lubelscy, krakowscy żeglarze rozdzielili role w ogłoszonym przez Magazyn „Wiatr” konkursie na 2012 rok. Oto wyniki:
1. Giżycko – 13107
2. Gdynia - 8515
3. Puck - 1948
4. Mikołajki - 744
5. Gdańsk - 689
6. Świnoujście – 330
7. Szczecin - 313
8. Sopot - 166
Długo studiowałem wyniki głosowania internautów, szukałem klucza, wytrycha....i doszedłem do następujących wniosków.
Po pierwsze dobre mniemanie o sobie takich potęg jak Gdańsk, Szczecin, czy szuwarowych Mikołajek minęło się z oceną szarych mas. Nie doszukuję się żadnych związków ilości otrzymanych głosów z lokalnym patriotyzmem. Przecież takie duże aglomeracje jak Szczecin, Gdańsk, Gdynia dostały znikomą ilość głosów. Informacja dla redaktorów Magazynu „Wiatr” – mieszkańcy miast nie czytają magazynu. No i w porzo – to nie dla nich piszecie!
Wniosek – czytają i głosują żeglarze. Pojawia się pytanie, a skąd oni pochodzą? Giżycko otrzymało ponad 13 tys. głosów. Z całym szacunkiem dla jego mieszkańców, ale chyba nie nazbieramy tam tylu żeglarzy. Z drugiej strony w Szczecinie zapewne naliczylibyśmy więcej żeglarzy niż 300.
Doszedłem do wniosku, że to głęboka prowincja, która w swojej pasji żeglowania obiera sobie określone porty wyjścia, na nie głosuje. Oczywiście dlatego, że z znanych sobie powodów je ceni. To zdecydowanie świadczy o świadomym głosowaniu. Jeśli chodzi o wysokie miejsce Pucka to z pewnością dużą rolę odegrali harcerze.
Zastanawiałbym się czy wrzucać do jednego worka porty morskie i szuwarowe – chyba nie!
Znaj proporcjum mocium Panie!
Tak więc morską stolicą Polski zostaje Gdynia a szuwarowcy na swoją stolicę wybrali Giżycko.
Stosując ten sam sposób rozumowania o roli „prowincji” na głosowanie to z Giżycka najwięcej startuje żeglarzy na mazurskie szlaki. Mimo wieloletnich starań, od czasów Steru i Intersteru, przywożenia szefów w teczkach z Warszawy, ładowania pieniędzy w Wioskę Żeglarską w Mikołajkach, nie da się wygrać z miastem wokół którego aż roi się od marin, tych starych jak LOK (wcześniej LPŻ) czy ZHP, od strony Niegocina i kilka marin od strony Kisajna, w tym COS czy Almatur. Długo by wymieniać, ale nie daruję sobie wspomnienia o śląskiej marinie blisko Giżycka, nad j. Tajty jaką miałem przyjemność projektować i budować. Zmiana ustroju sprawiła, że ten port nawet nie umywa się do jego projektu. Ale jest i działa do dziś.
Ponadto, Giżycko szeroko rozumiane, oferuje też tranzytowi znakomicie lepsze warunki bytowania... i głosowano jak głosowano. Uznaję wynik za oddający stan rzeczywisty na morzu szuwarowym. Gdynia ma prawo uważać się za stolicę morską...a Gdańsk? No cóż, niech się postara bo są tacy co zaczynają deptać po piętach.
Zbigniew Klimczak
www.przewodnikzeglarski.pl
1. Giżycko – 13107
2. Gdynia - 8515
3. Puck - 1948
4. Mikołajki - 744
5. Gdańsk - 689
6. Świnoujście – 330
7. Szczecin - 313
8. Sopot - 166
Długo studiowałem wyniki głosowania internautów, szukałem klucza, wytrycha....i doszedłem do następujących wniosków.
Po pierwsze dobre mniemanie o sobie takich potęg jak Gdańsk, Szczecin, czy szuwarowych Mikołajek minęło się z oceną szarych mas. Nie doszukuję się żadnych związków ilości otrzymanych głosów z lokalnym patriotyzmem. Przecież takie duże aglomeracje jak Szczecin, Gdańsk, Gdynia dostały znikomą ilość głosów. Informacja dla redaktorów Magazynu „Wiatr” – mieszkańcy miast nie czytają magazynu. No i w porzo – to nie dla nich piszecie!
Wniosek – czytają i głosują żeglarze. Pojawia się pytanie, a skąd oni pochodzą? Giżycko otrzymało ponad 13 tys. głosów. Z całym szacunkiem dla jego mieszkańców, ale chyba nie nazbieramy tam tylu żeglarzy. Z drugiej strony w Szczecinie zapewne naliczylibyśmy więcej żeglarzy niż 300.
Doszedłem do wniosku, że to głęboka prowincja, która w swojej pasji żeglowania obiera sobie określone porty wyjścia, na nie głosuje. Oczywiście dlatego, że z znanych sobie powodów je ceni. To zdecydowanie świadczy o świadomym głosowaniu. Jeśli chodzi o wysokie miejsce Pucka to z pewnością dużą rolę odegrali harcerze.
Zastanawiałbym się czy wrzucać do jednego worka porty morskie i szuwarowe – chyba nie!
Znaj proporcjum mocium Panie!
Tak więc morską stolicą Polski zostaje Gdynia a szuwarowcy na swoją stolicę wybrali Giżycko.
Stosując ten sam sposób rozumowania o roli „prowincji” na głosowanie to z Giżycka najwięcej startuje żeglarzy na mazurskie szlaki. Mimo wieloletnich starań, od czasów Steru i Intersteru, przywożenia szefów w teczkach z Warszawy, ładowania pieniędzy w Wioskę Żeglarską w Mikołajkach, nie da się wygrać z miastem wokół którego aż roi się od marin, tych starych jak LOK (wcześniej LPŻ) czy ZHP, od strony Niegocina i kilka marin od strony Kisajna, w tym COS czy Almatur. Długo by wymieniać, ale nie daruję sobie wspomnienia o śląskiej marinie blisko Giżycka, nad j. Tajty jaką miałem przyjemność projektować i budować. Zmiana ustroju sprawiła, że ten port nawet nie umywa się do jego projektu. Ale jest i działa do dziś.
Ponadto, Giżycko szeroko rozumiane, oferuje też tranzytowi znakomicie lepsze warunki bytowania... i głosowano jak głosowano. Uznaję wynik za oddający stan rzeczywisty na morzu szuwarowym. Gdynia ma prawo uważać się za stolicę morską...a Gdańsk? No cóż, niech się postara bo są tacy co zaczynają deptać po piętach.
Zbigniew Klimczak
www.przewodnikzeglarski.pl
Wybieranie stolicy ma sens zbliżony do wybierania sobie pogody na najbliższy weekend. To przyroda biznesowa z sumą bogactwa swoich pomysłów zagłosuje na stolicę – portfelami żeglarzy.
Mamy w niej pnie wygodnych pomostów cumowniczych, silne gałęzie czystych toalet oraz dostępnych z wody stacji paliwowych. Także dające przyjemny chłód grona małych knajpek i barów lgnących do marin.
Ekspansywność tego ekosystemu wyznaczają sensownie zestrojone rozkłady jazdy lokalnych dworców i wygodne godziny niedzielnych mszy św. Również nietoksyczne i ojcowsko pobłażliwe zachowania straży miejskiej wobec mojego Landrovera, które oszczędzają mi paprania rąk przy cięciu blokad i wymian kolejnego kompletu tablic rejestracyjnych – gdy na chwilę zostawiłem autko w pobliżu portu, aby przenieść na jacht skromne 300 kg wyposażenia na kilkutygodniowy rejs…
Lubię czystość trotuarów i niewidzialność służb utrzymania czystości. Głęboko doceniam rozsądną politykę cenowo-taryfową władz, która wpiera lokalne mikrofirmy rodzinne, dzięki którym po obiedzie mam odbitki zdjęć robionych o wschodzie słońca i szybką interwencje prywatnego internisty, gdy muszę wyciągnąć kleszcza. I jeszcze drobne tysiąc innych rzeczy….
Zatem, jako człowiek, u którego gen anarchii i samostanowienia jest nad wyraz rozwinięty - informuje potencjalnych włodarzy „stolic”. Owszem, zagłosujemy na Was całą rodziną – ale wyłącznie naszymi kartami kredytowymi. Albo nie – jeśli Wasz ekosystem żeglarski będzie spełniał powyższe warunki w stopniu z lekka niekompletnym. I mam nadzieję, że nie ogłosicie się samozwańczą „stolicą”…
Pozdrawiam. T.
Przystań Katowickiego Okręgu Żeglarskiego, mieszczący się nad jeziorem Tajty
Najbardziej zaciszny port jaki znam. Na Niegocinie może maszty łamać tam jest cisza spokój i niewielkie zafalowanie
Pierwszy raz tam przybiłem w 1989 roku.
Cumujemy tam klubowe łódki od bez mała 17 lat.
Mały cichy porcik, który ma wszystko co potrzeba.
Zaczynaliśmy jako klub za czasów władzy bosmana Tadeusza którego pokonał kilka lat temu rak.
Pozdrawiam Mariusz Mielec