SZWAJCARIA KASZUBSKA
Cieszą mnie wnioski korespondencji Łukasza Szmajducha. Czyli, że kaszubskie jeziora na szczęście jeszcze nie przypominają mazurskich.
Oby jak najdłużej.
Cieszy mnie też pochwała przystani w Stężycy, którą zachwycałem się przy okazji newsów: http://kulinski.navsim.pl/art.php?id=2721&page=0 , http://kulinski.navsim.pl/art.php?id=2827&page=0 i http://kulinski.navsim.pl/art.php?id=2945&page=0 (tam także zachwyt mistrza Piotra Adamowicza).
Ciekawym czy Łukaszowi spodobał się cumujący w Stężycy jachcik popularnej holenderskiej klasy regatowej o nazwie "Marquito" ?
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
.
----------------------------------
.
Witaj Jerzy.
Jak co roku na wakacje rodzinne wybrałem się na północ Polski - niezmiennie Kaszuby - dokładniej Szwajcaria Kaszubska. Zresztą tereny teź dobrze Ci znane. Nie mogło oczywiście zabraknąć akcentów żeglarskich. Rok temu pisałem już o żeglowaniu po jeziorach Szwajcarii Kaszubskiej - od tego czasu nie zmieniło się zbyt wiele.
Lenka
.
Na pierwszy ogień poszła Stężyca. Przystań z biegnącym wzdłuż brzegu pasażem położona nad Jeziorem Raduńskim Górnym jest potężna jak na warunki śródlądowe, a głębokości w porcie umożliwiają wpływanie jachtom kilowym. Mimo ubiegłorocznych zapewnień pani bosman - w sezonie 2016 niestety dalej nie można wypożyczyć nic co byłoby napędzane wiatrem. Marina jest niewykorzystana.
Stężyca.
.
Do dyspozycji żeglarzy jest m.in. prąd i woda na kejach czy odsysarka fekaliów - takich rzeczy to nawet w polskich portach morskich nie ma. Nikt nie korzysta z tego typu udogodnień - większość stojących jachtów to otwartopokładowe prywatne łódki, a możliwości wypożyczenia jachtu nie ma. Zresztą tych jachtów w sumie doliczyłem się 6 sztuk...
Subiektywnie - jedyny jak na razie pozytywny aspekt budowy przystani w Stężycy to zainteresowanie żaglami najmłodszych - szkółka optymistów jest częstym widokiem na wodzie.
Trochę szkoda bo kompleks Jezior Raduńskich to 15 km głównego szlaku wodnego. Jezioro Raduńskie Górne ma długość 5,9 km i szerokości dochodzące do 1 km, największa głębokość to 43m. Południowa część jeziora rozwidla się na dwie zatoki. Raduńskie Górne jest połączone kanałem pod mostem drogowym z Jeziorem Raduńskim Dolnym. Przesmyk nazywany jest Bramą Kaszubską. Żeglarze mogą przypomnieć sobie jak to dawniej bywało - konieczne jest położenie masztu i burłaczenie. Samo Jezioro Raduńskie Dolne jest większe - prawie 10 km długości i szerokości dochodzące do 1,5km, głebokość do 35m. Jezioro posiada 2 zatoki i połączenie z jeziorami: Łączyńskim i Nierzostowskim. Wypożyczenie jachtu jest możliwe w ośrodku Modrok na zachodnim brzegu. Cumować możemy na dziko - w sposób identyczny jak w szkierach - kotwica z rufy, cumy z dziobu - zazwyczaj jest na tyle głęboko że możemy tak podejść nawet jachtem kilowym. Warto popływać po tych jeziorach - niesamowita cisza i spokój.

Po kilku dniach odwiedziliśmy jeszcze Złotą Górę nad Jeziorem Brodno Wielkie. Została zbudowana tam bardzo ładna przystań Centrum Sportów Wodnych i Promocji Regionu. Akwen nie jest może zbyt duży - długość ok. 3 km i szerokość ok 700 m, ale za to dostępne są tutaj bardzo ładne i stosunkowo nowe omegi w cenie 100zł za 3 godz. Warto skorzystać z możliwości popływania współczesną regatową omegą w bardzo dobrym stanie. Szczerze powiedziawszy nie znam drugiego takiego miejsca gdzie można wypożyczyć omegę w takim stanie (niepoobijaną i niezmęczoną wypożyczaniem). Oprócz tego można bez opłat popływać rowerkiem wodnym czy kajakiem.
Złota Góra
.
Ostatnim miejscem Szwajcarii Kaszubskiej gdzie jeszcze można popływać jest Jezioro Ostrzyckie - w pensjonacie "Helena" jest kilka żaglówek w tym 2 omegi - starsze egzemplarze, ale zadbane i sprawne. Tam wybraliśmy się w ciągu tygodnia. Pływaliśmy kilka godzin - oprócz nas na wodzie widziałem przez ten czas 2 kajaki i 1 rower wodny. Cisza spokój, poczucie luzu i wolności jakie poczuć można jeszcze tylko na morzu. Kaszuby są niezmienne od lat. Z jednej strony nie jestem zadowolony z braku dostępności jachtów na tych jeziorach z drugiej strony nie byłbym zadowolony, gdyby był tłok jak na Mazurach.

Odwiedziliśmy jeszcze znajomych w Trójmieście i pokręciliśmy się po Zatoce. W nawiązaniu do newsa Colonela
http://kulinski.navsim.pl/art.php?id=2984&page=15 o tym że "zachód" zaczyna się w Łebie - łyżka dziegciu dla zarządców mariny NCŻ w Górkach - od początku sezonu nie ma wody na pomoście i nie można jej zatankować - trzeba kombinować z pobieraniem wody przy stanowisku SAR od zewnętrznej strony. Ponadto w ubikacjach zdarza się że brakuje papieru, a w toalecie przy męskim prysznicu dalej pęknięta deska sedesowa... Niezbyt miło, tym bardziej że armatorzy płacą niemałe kwoty za postój.

Pozdrawiam serdecznie.
Pamiętajcie o kamizelkach (na jeziorach też).
Łukasz Szmajduch
Komentarze
Brak komentarzy do artykułu