Nisko wiszące i nieoznakowane "druty" to koszmar szuwarowców. Mądrzejsi ich unikają, tracąc szanse
penetrowania co ładniejszych akwenów, mniej mądrzy ryzykują, a raz na jakiś czas, ktoś zasługuje sobie
na "Nagrodę Darwina". Pośmiertną.
Dlatego żeglarze od lat dopominają się o zaprowadzanie porządku - najlepiej linie energetyczne "kablować",
czyli chować pod powierzchnią gruntu. Żadna to nowość - tak jest na przykład w większości miast, przynajmniej
w centrach. Dlatego śródlądowe oko i ucho Rady Armatorskiej Stowarzyszenia Armatorów Jachtowyuch - członek
RA SAJ Andrzej Różycki, skądinąd żeglarz także jak najbardziej morski - łatwo namówił SAJ do działania.
Na początku 3 LATA TEMU poszło łatwo. Padły obietnice. Potem było gorzej: działo się mało albo NIC.
I tu zadziałała zasada chwytu buldoga. Rada Armatorska jak się przypnie to nie odpuszcza. Konkretnie robił to
w jej imieniu Andrzej Różycki, który zasypywał pracowników ENERGI różnych szczebli i w różnych jej spółkach
telefonami, nękał wizytami, a raz na jakiś czas proponował kolejne pisma ponaglające.
No i jest!
"Druty"zostały schowane pod dno!
A teraz postawcie Andrzejowi kielicha na pierwszym z brzegu spotkaniu SIZ albo targowym. A wdzięczność i
akceptacje najlepiej okażecie płacąc składki: tylko 60 złotych rocznie.
Chyba warto?
Dostojny Prezesie, Czcigodna Rado, Drogi Andrzeju – dziękuję w mieniu „Braci Szuwarowców”
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
KOMUNIKAT RADY ARMATORSKIEJ STOWARZYSZENIA ARMATORÓW JACHTOWYCH
Niedawno kręgi żeglarskie obiegła wiadomość o skablowaniu linii energetycznych przecinających jezioro Płaskie w kompleksie Jezioraka. W ostatnich trzech latach Stowarzyszenie Armatorów Jachtowych intensywnie zabiegało o usunięcie niebezpiecznej zawalidrogi. Oto krótkie podsumowanie napisane przez Andrzeja "Murfela" Różyckiego, który pilotował temat z ramienia Rady Armatorskiej
]Napowietrzna linia energetyczna umieszczona nad przesmykiem jeziora Płaskiego w kompleksie jeziora Jeziorak ma długą historię. Po wypadku w roku 2004, w którym porażeniu (na szczęście nie śmiertelnemu) uległa załoga jachtu, przeprowadzono w roku 2006 remont linii 15 kV osadzając ją wyżej, na 18-metrowych, drewnianych słupach, sprowadzonych z Finlandii – włącznie z kulami zaznaczającymi położenie przewodów. Wtedy linię tę, po pomiarach wysokości przewodów (16,3 m) oznakowano wysokością 14,0 m (znak E-2.
Ponieważ odstępy między przęsłami są w tym miejscu relatywnie duże – żeglarze mniejszych jachtów pływali, widząc mocno opadające przewody, wzdłuż południowego brzegu, a większe jachty już dalej się nie zapuszczały. W tym czasie, tj. w roku 2014, żeglarze indywidualnie, zaczęli słać pisma do z wnioskami o przebudowę linii na wersję kablową. W tym samym roku, niejako jednocześnie ENERGA OPERATOR SA dokonała rewizji oficjalnego odstępu przewodów od powierzchni jeziora oznakowując jej wysokość na dużo niższym poziomie, tj. na 12,4 m ! Czyli formalnie sytuacja powróciła prawie do punktu wyjścia, a żeglarze tym bardzie ograniczyli wpływanie na ten akwen.
W roku 2016 działania podjęło SAJ, który otrzymał obszerną odpowiedź i obietnicę jej przebudowy w roku 2017. W rezultacie inwestycja weszła do planu na rok 2018, ale z powodów już niezależnych od inwestora (skomplikowany zakres projektu, m.in. z powodu znalezionych artefaktów archeologicznych- linię kablową poprowadzono na głębokości aż 14 m), inwestycję zakończono w grudniu 2019 r.
Rada Armatorska wystosowała podziękowanie do inwestora: ENERGA OPERATOR Oddział w Olsztynie.
Rada Armatora Stowarzyszenia Armatorów Jachtowych
--------------------------------------------------------------------------------