MICHAŁ KOZŁOWSKI – UDEKOROWANY „PRZYJAZNYM BRZEGIEM”
z dnia: 2025-04-05


Nie ma to jak refleks, czyli o pożytku z czytania SSI. Kolejne gratulacje dla Michała Kozłowskiego, który ambitnie podjął i uparcie, a bezinteresownie rozszerza propagowanie polskiej marynistyki.

Michałowi SSI gratuluje!

Sezon u progu.

Pamiętacie o kamizelkach?

Żyjcie wiecznie!

Don Jorge

========================================

Don Jorge,
W poprzednim artykule w SSI wspomniałem o przyznaniu mi „Nagrody Przyjaznego Brzegu”. Teraz na uroczystości w siedzibie głównej PTTK odebrałem dyplom. Było to dla mnie wielkie wyróżnienie i duże emocje. Ja wśród Takich Sław żeglarstwa.


Honorowy Dyplom Nagrody Przyjaznego Brzegu.

.

Całkowitym szokiem okazało się natomiast zakończenie imprezy. Ustępujący Prezes PZŻ Tomasz Chamera i kandydat na nowego Prezesa PZŻ Tomasz Holc wyszli na scenę i zaprosili mnie do siebie. Zostałem udekorowany „Honorową Odznaką Zasłużonego Dla Żeglarstwa Polskiego”. Tu nogi pode mną się trochę ugięły i nie umiałem nawet podziękować, emocje były zbyt wielkie. Bardzo dziękuję teraz za oba wyróżnienia, są dużym wsparciem i upewnieniem  w przekonaniu, że to co robię ma sens. Będą zachętą do gromadzenia kolejnych pozycji marynistycznych. Oczywiście książki i gazety nie są konkurencją dla żeglarstwa czego najlepszym dowodem jest przyznana nam nagroda „Rejs Roku Portalu Nowe Żagle” za ubiegłoroczny rejs do Helsinek.

.

Teraz powracam do informacji o zbiorach. Miałem kilkadziesiąt kopert ze stemplami okolicznościowymi i kilkadziesiąt pocztówek z żaglowcami i okrętami. Doszło wiele starych pocztówek z Jezior Mazurskich i innych akwenów, sporo też z wybrzeża. To też znakomite dowody zmian jakie zachodzą wokoło i dokumentów historii. Zdjęcia pokazują, jak wyglądało żeglarstwo w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Dodałem do zestawu setkę kolejnych marynistycznych pocztówek z zagranicy. Dostałem też od kolegi Wojtka jego pokaźny zbiór kopert z pieczątkami marynistycznymi. Tą metodą w mojej kolekcji powstał już duży dział kopert z pieczątkami okolicznościowymi i pocztówek. Ostatnio wspominałem, że trudno uzupełniać dalej roczniki Morza, bo nigdzie nie umiem znaleźć najstarszych.

.

Sytuacja się zmieniła, zdobyłem oprawione całe pierwsze roczniki od pierwszego numeru z 1924 roku do 1927, nowszych już mam dużo. To niespotykana pozycja, ale gdzie jak nie u mnie jest jej miejsce. Teraz wypełnienie pozostałych dziur w kolekcji miesięcznika „Morze” to już tylko kwestia czasu. Projekty okładki w numerach z 1926 roku są
niespotykane nigdy później, ale przez kilka numerów różnią się tylko kolorami. Ciekawie się dziś czyta artykuł o wadach i zaletach statków motorowych kontra statki parowe. Tłumaczono, że tam, gdzie jest łatwy dostęp do węgla trzeba stosować parowce. Inny artykuł to opis rejsu jachtu „Witeź” do Szwecji. Porównanie Warszawy do Karlshamn, miasto szwedzkie skromne, sklepy pustawe, ale czystość niespotykana. Cytat: Obiad ma o cztery tony mniej
temperamentu niż w Polsce. Później przepłynęli do wyspy Hanö i dalej na Bornholm do Rønne. Powrót do Gdyni i to wszystko oczywiście bez GPS.

Kolejny artykuł to opis stanu Kanału Królewskiego łączącego Morze Bałtyckie z Morzem Czarnym (nie mylić z Kanałem Żerańskim\Królewskim). Krytykę pobierania opłat za spływ i braku remontów szlaku. Kolejna ciekawostka to
zdjęcia z budowy portu w Gdyni. Duża relacja z otwarcia portu morskiego w… Tczewie. Przez pół roku wywieziono przez port 230.000 ton węgla. 12.01.1927 przybył do Polski zakupiony szkuner „Iskra”, dowodził nim podczas rejsu z Anglii Konstanty Maciejewicz. Kolejna relacja z rejsu jachtem „Witeź” do Szwecji i Łotwy, kapitan Mariusz Zaruski 9-25.07.1927. Informacja o pierwszych statkach wojennych zbudowanych w całości w Polsce. To monitory Wilno i Kraków dla Flotylli Pińskiej. Długość 35 metrów, zanurzenie 40 cm, średnia prędkość 15km/h, dwa silniki po 60KM. Obie jednostki wybudowano w Krakowie w fabryce maszyn i wagonów. Poświęcenie odbyło się koło mostu Kierbedzia w Warszawie (1926 rok). Uroczystość zaszczycił prezydent Mościcki. To tylko niektóre z artykułów w pierwszych rocznikach „Morza”. W książeczce „Marynarze Generała Kleeberga” jest opis dalszych losów obu wspomnianych okrętów „Wilno” i „Kraków”. Po ataku Rosjan w 1939 roku załogi zatopiły okręty Flotylli Pińskiej, dodatkowo monitor „Kraków” został wysadzony by nie wpaść w ręce wroga. Faktycznie okupanci wydobyli i wyremontowali wiele z jednostek pośpiesznie zatopionych Flotylli Pińskiej. Wysadzenie było lepsze, ale wtedy liczono jeszcze na odzyskanie okrętów. Ciężko musiało być kapitanom wydając rozkaz zatopienia czy wysadzenia własnych jednostek. Był niski poziom wody i okręty miały problem z przemieszczaniem co bardzo utrudniało obronę.

.

Mam paczkę czasopisma „Wiarus”, to był Organ Podoficerów Wojsk Lądowych i Marynarki Wojennej z lat 1930/31. Gazetki się rozpadają, przejrzałem je dokładnie, ale zbytnio nie ma artykułów o okrętach. Dodałem kilka kolejnych dokumentów żeglarskich do swoich zbiorów. Trzy książeczki żeglarskie, ale każda inna. Żeglarska Książeczka Klasyfikacyjna z 1955 roku wydana przez GKKF. Jachtowa Książeczka Żeglarska z 1958 wydana przez TKKF i Sportowa Książeczka Żeglarska wydana przez PZŻ. Wpisane patenty: żeglarza, sternika trzeciej klasy i sternika drugiej klasy. Zwróćcie uwagę, że część dokumentów wydał PTTK, bo PZŻ był wtedy zlikwidowany. Mam też kilka patentów zawodowych wodniaków.

.

Książeczka żeglarska i patent żeglarski… swoją drogą ciekawe, dlaczego patent żeglarski dotyczy stopnia stermotorzysta czy porucznika żeglugi śródlądowej. Mam też kilka dokumentów do tych uprawnień. Wydane przez Ligę Przyjaciół Żołnierza C.O.S.M. z Jastarni świadectwo ukończenia kursu Przysposobienia Techniczno Morskiego (radiotelegrafista) z 1961 roku. Kolejne to świadectwo zdanego egzaminu na mechanika trzeciej klasy (drugiego stopnia) z 1965 roku. Zaświadczenie z Ministerstwa Żeglugi, że obywatel zdał egzamin na stopień mechanika żeglugi śródlądowej 3 klasy z 1965 roku. Do mojej skrzyneczki skarbów właśnie jadą z Rygi dwie srebrne monety: 2 i 5 zł z 1936 roku, wydane z okazji 15 lecia portu w Gdyni. Orzeł w koronie a na rewersie żaglowiec to znakomicie pasuje do skarbów morskich. Ten żaglowiec to chyba „Lwów”. W listopadzie 1939 roku wszystkie takie monety okupant nakazał obowiązkowo wymienić na pieniądze papierowe, ale jak widać trochę przetrwało. Wiele lat już nie palę, ale zebrałem kilka ciekawych popielniczek marynistycznych. Do zestawu medali dodałem dwa wybite z okazji rejsu inauguracyjnego transatlantyka „Stefan Batory” w 1969 roku. Do sporego już zestawu pamiątek potransatlantykach doszedł bilet z 1972 roku. Kilka kart menu z rejsu tss „Stefanem Batorym” i pokaźny plik innych dokumentów z rejsu. Wtedy to była podróż życia, z samolotem porównać nie sposób. W informatorze dla pasażerów czytam: za zgubienie klucza do sejfu ekwiwalent wynosi 2 dolary USA lub 120 zł, wywóz złota i platyny jest zabroniony, można wywieźć 1000 zł w gotówce, ale trzeba je przywieźć do kraju… lub wydać na statku. Rozrywki: na dancingi nie obowiązują stroje wieczorowe, ale na wieczór kapitański są pożądane, na co dzień obowiązują wieczorem ubrania porządne, panie bez spodni… panowie w marynarkach. Gry rozrywkowe: codziennie odbywa się gra połączona z totalizatorem, polega ona na trafnym obliczeniu mil, jakie przebył statek w ciągu doby. Wyścigi konne odbywają się w salonie dancingowym… ale nie dotarłem do dalszych szczegółów. Sporo tego już mam i kiedyś warto zebrać wszystkie informacje w jeden artykuł o transatlantykach.

.

Zdobyłem broszurę Komunikat Polskiego Związku Motorowodnego z 1960 roku. To już czwarty rok wydawania, więc mam co szukać. Jest sporo informacji o organizowanych spływach i rajdach. Jest relacja z udziału w Eliminacji Motorowodnych Mistrzostw Europy w Hanowerze. Niestety lista awarii sprzętu jest dość długa: tuż przed startem wystrzeliła świeca w jednym z silników, w drugim wytopił się tłok, w kolejnym iglica pływaka się urwała, kolejny to awaria zaworu paliwa. Ostatecznie tylko Pan Talaga ukończył trzy biegi i zajął ósme miejsce. Trudne jak widać były początki.

.

Kolejny temat poruszony to uprawnienia do pływania łodziami motorowymi. Ogólnie nikt nic nie wie, Milicja wodna też. Dopiero artykuły w „Życiu Warszawy” trochę naświetlają potrzebę kursów i praw jazdy na motorówkę. Śmieszne, że o uprawnieniach pisze „Życia Warszawy” a Związek Motorowodny tylko przedrukowuje artykuły. Powinno chyba być odwrotnie.
Mam dwa numery „Modelarza” z 1956 roku, pierwsza strona to nekrolog wielkiego syna narodu – Bolesława Bieruta. Dalej jest naprawdę ciekawie: szczegóły budowy samolotu „Karaś”, kutra motorowego, jachtu klasy X- P108 projektu Mieczysława Plucińskiego. Będę szukał kolejnych, bo sporo ciekawostek zawierają te stare „Modelarze”, ale jak zacznę kleić z papieru statki to przestańcie mnie czytać. Na tym kończę dziś, ale ja tu powrócę jak coś ciekawego dozbieram.
Pozdrawiam

Michał

 

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=4215