REMEDIUM NA PRZEDŁUŻAJĄCY SIĘ POSTÓJ JACHTU W PORCIE
z dnia: 2024-12-15
Tadeusz Lis powraca do rozległej tematyki wyrafinowanej jachtowej sztuki kulinarnej. Wstępy do takich porad przychodzą mi najtrudniej, jako, że w tej dziedzie jestem absolutnym dyletantem. Co więcej – mam na tym tle taki sam kompleks jak w stosunku do muzyki. Bo jednak mimo skrupulatnie przestrzeganej diety nie da się ukryć - gruby jestem. Trudno mi sobie wyobrazić jak bym wyglądał gdybym poddał się takiemu rozpasaniu jakie Tadeusz przedstawia poniżej. No bo przecież wszyscy przeczuwają, że to co smaczne to tuczy. No i volumen piwa w tym przepisie (per capita) mnie nieco onieśmiela.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
=========================
Uwaga. Uwaga. Mięsożercy u bram kokpitu!
Czcigodni!
Tego typu alert zadźwięczał niespodziewanie niejednemu w głowie, gdy przedłużający się postój w porcie wywołał eksplozję wieczornych wizyt i rewizyt.
Dobrze jest mieć coś pod ręką, co nie jest bardzo pracochłonne, a prawie zawsze wywołuje zachwyt gości swoją nutą niezwykłości i bukietem smaku. To HILSBURGER – autorstwa mojego brata Tomka z Nowego Dżersejowa.
.
Składniki dla czterech, pięciu osób
- Mięso: Mielona wołowina (80/20), ok. 2 kg
- Bekon: ok. 900 g, plastry standardowej grubości – około 3 mm.
- Dodatki: Podsmażane pieczarki, cebula, papryka, jabłka duszone, pomidory, chili w puszce, plasterki sera, BBQ lub inny ostry sos
- .
Przygotowanie – sugeruje zachować kolejność i równoległość prac
Hilsburgery przygotowuje się szybko jako danie główne – porcja ma około 450 – 500 g i satysfakcjonuje nawet szwedzkiego drwala. Koniecznie uzupełniona o litrowy kufelek ciemnego piwa.
.
1. Na patelni dusimy pieczarki i paprykę czerwoną pokrojone w drobną kostkę, aż cebula się zeszkli i zrumieni – odstawiamy patelnie, żeby farsz trochę przestygł. Przekładamy go do miseczki
2. Przygotowujemy tzw. hash wołowy. Na tej samej patelni wolno dusimy zmielone mięso wołowe, pomidory, bekon, chili i to co nam podpowie ułańska fantazja (również drobna kostka. Doprawiamy ostro – słodka lub wędzona papryka czerwona
3. Otwieramy słoik z duszonymi jabłkami, który na każdym jachcie powinien być stałym członkiem załogi. Optymalne jabłko to kwaśna, szara reneta uduszona z cukrem
4. Wyrabiamy mielone mięso z ulubionymi ziołami (np. kolendrą, tymiankiem, itp.) – ma silnie pachnieć, proporcje są niekrytyczne. Unikamy gotowych przypraw do mięsa ze względu na glutaminian sodu – subtelne podniebienia to wyczują.
5. Solimy używając soli czosnkowej.
6. Dzielimy mięso na 4 lub 5 porcji formując z niego duże kule. Mięso wyrabialiśmy do momentu, aż przestanie się kleić do rąk. Teraz stop.
7. Włączamy piekarnik i rozgrzewamy go do 180 stopni. Wkładamy blachę, na spód której kładziemy papier do pieczenia.
8. Sztuczka. Papier będzie leżał idealnie jeżeli zostanie starannie zmięty w kulkę przed włożeniem, a potem rozprostowany.
9. Piekarnik się rozgrzewa, a my w uformowane kule wciskamy pełną puszkę piwa. Tworzy się dość głęboka kieszonka.
10. Napełniamy kieszonkę farszami w następującej kolejności:
a. Na dno idą słodkie jabłka
b. Druga warstwa to hash wołowy – ostry, aż urywa język
c. Trzecia (górna) warstwa to średnio doprawiony farsz grzybowo-paprykowy
11. Całość owijamy ściśle plastrami boczku i nitujemy do korpusu Hilsburgera drewnianymi wykałaczkami.
12. Całość wypełnionego wołowego kubka nakrywamy grubymi plastrami ulubionego sera – raczej łagodnego, acz wyrazistego.
13. Piekarnik się nagrzał – więc przenosimy delikatnie pacjentów na papier zostawiając miejsce wokół nich, aby tłuszcz z boczku mógł swobodnie spływać.
14. Pieczemy około 45-50 minut. Boczek który zrumieni się na złoto, powie nam, kiedy Hilsburger jest gotowy do przeszczepu z piekarnika od razu na talerze gości. Nie ma obaw – po upieczeniu robi się zwarty, a opaska z boczku trzyma go pewnie.
15. .
Jemy go niespiesznie od góry, delektując się symfonią smaku. Kolejne warstwy odsłaniają nową subtelność bukietu. Na sam koniec czeka nas poezja miękkiej wołowiny przesyconej delikatnie skarmelizowanym sokiem z duszonych jabłek.
.
Piwo podajemy w dzbanie, na jachcie chłodzimy go w puszkach w lodówce i przelewamy tuż przed podaniem. Litr na gościa zazwyczaj wystarczy – musimy uwzględnić nieco zajzajerowaty smak warstwy środkowej, dla której górna stanowi zręczne wprowadzenie.
Poniżej komiks z mojego ostatniego gotowania z Tomim. Zgłodniejecie następnego dnia w okolicy kolacji…
Pozdrawiam Cały Klan.
T.L.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Rys.SSI 1 główna część formowania Hilsburgera
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Rys.SSI 2 - sztukamięsa po obróbce termicznej. W przekroju technicznym widać charakterystyczne warstwy
|
|
|