NIE CHCĄ BYĆ KAPITANKAMI
z dnia: 2024-11-09
Już w pierwszym zdaniu swego felietonu Marian Lenz utyskuje na obserwowane ostatnio ociąganie się członków Klanu SSI w nadsyłaniu newsów i komentarzy. Zupełnie jakby mi tą ocenę z ust wyjął.
Felieton niby jest o poszukiwaniu interesującej go książki, a tylko niby przypadkiem ześlizguje się na feminatywy*), które chyba nawet nie wszystkim „progresywnym” kobietom się podobają.
No chyba – przynajmniej dla mnie tytuł „kapitanka” brzmi jakoś prześmiewczo. O tym poniżej. A Wam – jak się widzi „kapitanka” ?
Żyjcie wiecznie !
*) Wikipedia: Według Marka Łazińskiego feminatywy można zdefiniować jako „rzeczowniki nazywające kobiece zawody i funkcje, najczęściej derywowane od nazw męskich z sufiksem kategorii feminativum lub bezpośrednio od czasowników z sufiksem złożonym kategorii wykonawców czynności” oraz „żeńskie warianty nazw wykonawców czynności oraz osobowych nazw charakterystycznych”.
==========================
Don Jorge !
Coś te kapitany z Klanu SSI ociągają się z komentarzami, nie mówiąc o newsach a tymczasem...
Życie niesie różne niespodzianki !
W poszukiwaniu książki "Wspomnienia polskiego okrętowca w latach 1922-1945", Aleksandra Potyrały, trafiłem do biblioteki Oceanografii i Okrętownictwa PG. Mimo, że książka traktuje o Gdańsku, o Technische Hochschule Danzig i Werft Danzig, nie mogłem jej zaleźć w żadnej bibliotece publicznej Gdańska (sic!).
.
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło ! W politechnicznej bibliotece, w kolejce stały dwie dorodne, jak się ostatnio mawia dziewuchy, dziewuchy erste klasse, prima sort, palce lizać ! Brunetka i blondynka, do wyboru. Bez tatuaży i kolczyków w nosie, takie jak je Pan Bóg stworzył z adamowego żebra, a jemu na pociechę. Ostatnio na spacery chodzę z laską...jak mi przymówił kolega: tak to jest, całe życie z laską...więc możecie mi wierzyć.
.
Panienki wypożyczały grubaśne foliały tłumaczonych z angielskiego książek "Projektowanie jachtów"; co mnie zdumiało. Zacząłem je delikatnie molestować, delikatnie bo tym razem byłem sam, bez zaprzyjaźnionego adwokata. Przedstawiłem się grzecznie, jestem kapitanem jachtowym i zdumiewa mnie ich, moim zdaniem, w tym temacie, nietypowe zainteresowanie. Okazało się, że właśnie zaczęły studia na kierunku… budowa i architektura jachtów, a na roku jest sześćdziesięciu studentów. Aż mnie zatkało - o Polsko Ludowa !
.
Zainteresowało mnie co je do tego skłoniło i czy są żeglarkami ? Okazuje się, że jedna pochodzi z Olsztyna i żeglarką nie jest, druga z Ełku i trochę interesowała się wioślarstwem, to prawie jak żeglarstwo, dodaje. No nie wiem ? Może tak ? W dzisiejszych czasach wszystko takie płynne... Chociaż... kiedyś były kombinowane regaty sprawnościowe wioślarsko-żaglowe na DZ-etach. Nie drążyłem głębiej tematu, bo jak wspomniałem byłem bez adwokata. Poleciłem im żeby zainteresowały się żeglarstwem i zapisały się na jakiś kurs żeglarski. Zgodziły się ze mną z entuzjazmem. Widząc zapał zażartowałem, może zostaną kapitanami i zaraz się poprawiłem, znaczy się kapitankami ! O nie ! Zaprotestowały zgodnie, "kapitanami" - tak, "kapitankami" - co to, to nie, nie chcą być.
Szok ! Po prostu szok ! One nie chcą być "kapitankami", a tu w koło brylują różnego chowu "ministry", czy "chlewmistrzynie" itp. Zaraz przypomniała mi się przypowieść z Ewangelii wg św. Mateusza o pannach roztropnych i nieroztropnych, czyli po prostu głupich...
Oby tylko jeszcze poszły na jakiś kurs żeglarski, tak na dobry początek i pożytecznie wykorzystały ten smutny zimowy czas !
Ramzes XXI
|