NOWE ŻYCIE PANELI SŁONECZNYCH
z dnia: 2024-10-01



Dziś Tadeusz Lis przedstawia prostą metodę leczenia paneli słonecznych, które po latach pracy opadły z sił. Porada szerokiego zastosowania, bo teraz takie compact panele słoneczne widzimy nie tylko na jachtach i dachach camperów, ale i w  wielu ogrodach.

Zabieg prosty, mało fatygujący, a satysfakcja – ogromna.

Podziękowania od Klanu SSI i grona nieśmiałych Skrytoczytaczy.

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

=========================

Nowe życie starych paneli słonecznych

Tegoroczny mazurski rejs na „Cederku” zaczął się przyjemnie. Wyborowe towarzystwo Wujak Jurka, świetna pogoda, duży zapas paliwa, słodkiej wody i żywności.

Ale. Zaczęła wierzgać lodówka – powód: słabo naładowany akumulator. Nie trzeba było długo szukać. Patrzyłem smętnie na umyte panele fotowoltaiczne, które montowałem raptem 5 lat temu. I w głowie kołatał mi się cytat z Księgi Koheleta: (wiersz 11)

I przyjrzałem się wszystkim dziełom,

jakich dokonały moje ręce,

i trudowi, jaki sobie przy tym zadałem.

A oto: wszystko to marność i pogoń za wiatrem!

Z niczego nie ma pożytku pod słońcem.

.

Stało się to co zwykle. Intensywne oddziaływanie słońca zmatowiło tworzywo sztuczne pokrywające krzemowe ogniwa, a pył niesiony wiatrem dołożył swoje. Współczuje głęboko ogniwom elastycznym montowanym na krzywiznach nadbudówek. Pracują one w bardzo trudnych warunkach, ponieważ brak chłodzenia od spodu oraz naprężenia mechaniczne (również termiczne) sprawiają, że stosunkowo łatwo degraduje się wierzchnia warstwa.

.

Planowaliśmy tylko tydzień pływania, więc wizja poszukiwania nowych baterii słonecznych, a potem montażu wydawała mi się, jakby to powiedzieć, umiarkowanie pociągająca.

I wpadłem na pomysł, że skoro i tak są definitywnie kaputt, to może spróbujemy je przepolerować. Miałem akurat w podręcznym zestawie narzędzi polerkę oscylacyjną (obrotową), tarcze i mleczko polerskie.

Powiodło się znakomicie, wróciła ich nominalna sprawność i sądzę, że jeszcze pewien czas posłużą. Oto jak to zrobiliśmy, w kilku prostych krokach:

Mycie ciepłą wodą z detergentem w celu usunięcia wszystkich zabrudzeń organicznych – głównie odchodów ptaków. Żmudne, ale trzeba to zrobić starannie szorstką gąbką, wiele razy, spłukując je obficie wodą. Uwaga! Panel stosunkowo szybko będzie wydawał się czysty, ale opuszki delikatnych palców wykryją zabrudzenia które trzeba doczyścić.

.

Polerowanie także pastą do zębów ale na średnich obrotach. Ważne, żeby była to pasta do zębów kredowa, a nie typowa przemysłowa pasta ścierna z ziarnami korundu, ponieważ nawet ta najdelikatniejsza (fine) prawdopodobnie porysowałaby nieodwracalnie powierzchnie baterii. Kreda pod naciskiem rozpada się na bardzo delikatny proszek zbierając cienką warstwę.

A więc pastę do zębów nakładamy na tarczę polerską tzw. groszkując ją, to znaczy nie smarujemy tarczy tylko nakładamy w połowie jej promienia 5-7 małych kropek. Dzięki temu rosnące obroty rozprowadzą pastę po tarczy, a nie po naszych oczach, ubraniu i otoczeniu.

.

Polerujemy NIE DOCISKAJĄC SZLIFIERKI. Jej własny ciężar jest wystarczający. Ruchy okrężne, tak aby okręgi na siebie częściowo zachodziły. Kończymy po 10-15 minutach, gdy bateria odzyska swój pierwotny kolor. Ale to nie wystarczy – mimo, że amperomierz od razu zamruga do Was z radosną wiadomością.

Myjemy teraz znów panele (ciepła woda i detergent), obficie je spłukując.

Teraz wymieniamy tarcze na świeżą, i znowu ją groszkując -  nakładamy mleczko polerskie z woskiem (jak na karoserię samochodu). Obroty powinny wynosić ¾ zakresu maksymalnego. Kontrolujemy posuw, aby nie przypalić powierzchni.

Po 15-20 minutach panele zaczynają lśnić jak nowe, a amperomierz jako świadek koronny potwierdza, że akumulatory hotelowe znów są ładowane z mocą nominalną.

Na koniec przecieramy je starannie szmatką z mikrofibry, żeby usunąć nadmiar twardego wosku. Polewamy je zimną wodą i patrzymy, czy formują się kuleczki z kropel wody samorzutnie spadające w dół krzywizny na całej powierzchni (ze względu na celowo obniżone napięcie powierzchniowe). Dzięki temu panel bardzo długo pozostanie czysty.

Efekt możecie zobaczyć na poniższym zdjęciu – w rzeczywistości wygląda to dużo lepiej.


Rys.SSI 1 - polerkę prowadzimy bardzo delikatnie, nie musimy jej dociskać.

 


Rys. SSI.2 - groszkowanie tarczy pastą z tuby.

.


Rys. 3 SSI - Tania, solidna oraz o optymalnym ciężarze. Używam jej od lat (dzięki uprzejmości firmy alleLakiery, Allegro)

Na zakończenie jeszcze jedna uwaga praktyczna. Kompresorowa lodówka skrzyniowa rozładowywała nam przez noc akumulator prawie do połowy. Więc nie zostawało prądu na wieczorny telewizor dla Cioci, który z Jej punktu widzenia jest podstawowym wyposażeniem jachtu o statusie must be.

To ból. Rozwiązanie okazało się trywialnie proste – na noc wyłączaliśmy lodówkę opatulając ją poczwórnie złożonym kocem. Efekt – prądu starczyło na wszystko przy jednej skromnej 120-tce (drugi akumulator zdechł w piątej wiośnie swego życia z powodu zwarcia jednej z cel).

.

Aha. Lodówka stała w nogach nieużywanej koi, na materacu, więc od spodu była też dobrze izolowana. Może te proste wskazówki przydadzą się komuś z Klanu SSI. Pozdrawiam Was serdecznie – o małym telewizorze na jachcie w osobnym odcinku, jeżeli kogoś ta perwersja zainteresuje.

Tadeusz

 

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=4163