PRZYJEMNY, CIEKAWY, POUCZAJĄCY ALE ZE SZCZYPTĄ… WSTYDU
z dnia: 2023-02-02


Mam dla Was dziś ciekawy opis rodzinnego rejsu bałtyckiego

Waldemara Cholcha. Oceniłem tekst także jako przydatny,

zwłaszcza dla tych, którzy „na swoim i za swoje” pożeglują w

rejon przepięknego  „tylnego wybrzeża Szwecji” tego lata.

A co z tym wstydem?

Zawsze obruszam się gdy przykleja mi się etykietkę „upowszechniacza”

żeglarstwa morskiego. Bo to nieprawda. Otóż uważam, że nic

tak nie szkodzi żeglarstwu jak jego upowszechnienie. Owo

upowszechnienie wprowadziło na pokłady jachtów wielu takich,

którzy nie tylko szkodzą wizerunkowo środowisku, ale wyrabiają

ogółowi Polaków fatalną markę. To jest ta szczypta wstydu, o której

poniżej wspomina Waldemar.

Ja wiem, to jest niestety wytykanie bezskuteczne, bo przecież

„taki element” SSI nie czytuje.

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

=================================================

Dzień dobry Jerzy

W sezonie 2022 zamiast planowanego Sundu ,,zrobiłem" opływkę połowy Bałtyku. Tak wyszło. Nie mogłem więc, mimo że obiecałem, sprawdzić świateł w Sundzie Przepraszam. W załączeniu przesyłam  krótkie sprawozdanie z rejsu wraz z uwagami jakie mi się w trakcie nasunęły. Tam także kilka zdjęć. Jeżeli uznasz, że komuś to się przyda i warto to upublicznić na Twoich stronach, będę zaszczycony.

Pozdrawiam

Waldemar                          

--------------------------------------------------------------------------------------                                      

Bałtycka wyprawa 2022 s/y ”Amaretta”

Opis rejsu (i uwagi porejsowe) na jachcie „Amaretta” w sezonie 2022

S/y „Amaretta” to jacht typu Compis 28. Jacht zarejestrowany jest na 5 osób, ale staram się pływać w dwie lub trzy osoby. Gdy więcej robi się tramwaj, a po co mi to? Zanurzenie jachtu - 1,51 m, silnik stacjonarny Yanmar 8 Hp. Staram się pływać wg zasad wypracowanych przez śp kapitana Andrzeja Colonela Remiszewskiego CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI, to znaczy: pływam zportowo (z portu do portu, rano kawa, prysznic i dalej po śniadaniu)

Pływam spokojnie, pośpiechem się brzydząc(jeśli tylko mogę).

.

Pamiętam, że dżentelmeni pod wiatr nie żeglują (oczywiście jeżeli się uda ). Rejs trwał od 30.05.22 do 01.08.22. Przepłynęliśmy 1371 Nm, odwiedzając 26 zagranicznych

portów (+ 3 powtórnie) + 5 nocy w szkierach (niektórzy nazywają to ,,porty naturalne”)

Start z Gdańska, samotnie do Dziwnowa, gdzie zaokrętowała moja córka Magda (też

żeglarka). Dalej Świnoujście, morzem do Peneminde, Kroslin, Stralsund, Barhoft, przeskok do Klintholm, Rodvig, Kopenhaga (Kastrup).

.  

Magda wróciła samolotem do Gdańska, a przyleciał Łukasz - żeglarz i opiekun naszego silnika. Płyniemy przez Hollviken, Falsterbokanal, Ystad, Kaseberga, Simrishamn, Solvelsborg, Karlshamn,  Tjaro, Ekenas-Ronneby aż do Karlskrony. Łukasz wraca do Gdańska, a przylatuje moja żona Elżbieta.  Dalej Drogą żaglową króla Waldemara przez :   Sandhamn, Kalmar, Okno, Vastervik, Fyruden, Arkosund do Oxelosundu. Po drodze kilka noclegów w szkierach archipelagu Gryt.

.  

.

  

Okno                                                                                                                                       Oxelosund

.


MARIENHAMN. Freedom and Fraternity on the Seas

.

Elżbieta wraca do Gdańska, a przylatuje Grzegorz - jsm z Krakowa. Dalej idziemy przez szkiery i   Kanał Dragets do Nynashamn. Dalej przez szkiery Sztokholmu na Alandy do Marienhamn. Nieco pływania i okazuje się że trzeba szybko wracać do Gdańska. Trochę na ,,wariackich papierach (wbrew zasadom mojego pływania) przez Nynashamn, Oxelosund, Vastervik, Burgsvik  na Gotlandzie idziemy prosto do Władysławowa. Dalej już sam – szybki przeskok do Górek.

.

Obserwacje i wnioski.

Rejs jak rejs, pewnie jeden z wielu w sezonie 22. Nie ma co się rozpisywać. Nasuwają się jednak obserwacje i wnioski które mogą się komuś przydać w sezonie 2023.

Pomoce nawigacyjne: ja pływam na mapach Wartsila isailor na iPadzie. Jako zapas mam Navionics na tablecie. Oczywiście mapy papierowe pod materacem. Przewodniki Jerzego Kulińskiego: „Sund”, „Kalmarsund i Oland” (AKTUALNE I KONIECZNE ), mogą się przydać: „Wybrane porty Niemiec  Wschodnich”, „Porty południowej Szwecji”, „Gotland”. Przewodniki Palacza, - szczególnie „Południowa Szwecja”. Podstawowy przewodnik w szkierach to „Havneguide” nr 7 i 8. Bez tego nie próbujcie wpływać w szkiery poza farwaterami. Ponadto „Gasthamnsguiden” – w formie elektronicznej można ściągnąć za free lub papierowej do uzyskania w wielu szwedzkich marinach też za free.

.

W marinie Kroslin w sklepie, widziałem piękne mapy papierowe formatu jachtowego

wód  wewnętrznych Niemiec. Mariny dzielę na małe np. Barthof, duże np. Nynashamn i klubowe np. Okno.

- w małych zawsze znajdowałem miejsce, na pomostach ludzie uśmiechali się do siebie i zawsze pozdrawiali (choćby zwykle Hej ). Nie wspomnę o pomocy w cumowaniu - to normalka.

- w dużych, szczególnie po rozpoczęciu wakacji w Szwecji tłok, trudno o miejsce, na pomostach - sądząc po zachowaniu wielu nie żeglarzy

- klubowe (szczególnie Okno) - sam miód. Cisza, spokój, życzliwość, przystępne ceny.

Bosmani: na kei spotkałem tylko dwóch. W Barthof, aby pomóc w cumowaniu i w Burgsvik na Gotlandzie - informując że właśnie uruchomili saunę i zapraszają za pół godziny. Nigdzie nie zjawiali się nie proszeni aby ,,skasować”. To nie Hel ani Władysławowo.  Barwy Narodowe: Miło jest widzieć w obcym porcie polską flagę. I tak - nasza flaga podniesiona na stałe np. w Kastrup, Vastervik lub stawiana po naszym wejściu np. Kroslin, Arkosund, Oxelosund. Banderka na jachcie: starałem się być na łodzi około godziny 20 i chowałem banderkę. Jak zauważyłem, tylko Niemcy i Holendrzy (a spotkałem ich na Bałtyku wielu) przestrzegają tego zwyczaju, Duńczycy już rzadziej. Szwedzi czym dalej na N tym mniej. Jeszcze dalej na N tzn. Finowie – przestrzegają.

.

A teraz oceńcie sami taką sytuację: Marienhamn, godzina 2000. Sygnał trąbki. Wypadam na pokład, a tam przy jej akompaniamencie (tzn.trąbki) spływa na dół majestatycznie wielka fińska flaga. Wszyscy zwijają swoje banderki. Przy sąsiednim pomoście cumuje rufą do pomostu polski jacht. Załoga w kokpicie z rozdziawionymi gębami przygląda się widowisku. Nikomu tam nie przychodzi do głowy zwinięcie banderki. O tym jachcie napiszę jeszcze dalej parę słów.

Cumowanie. Oczywiście jak uczyli ojcowie tzn. w obcym porcie dziobem do pomostu lub longside. Zawsze można liczyć na to, że ktoś z sąsiadów odbierze cumę. Z wyjątkiem, no właśnie. - port Sandhamn. Stoi polski jacht .Przechodzimy koło niego w odległości 5 metrów. W kokpicie dwóch kolegów żeglarzy. Udają że nas nie widzą. Dochodzimy do kei. Z nastepnego jachtu wyskakuje Szwed i odbiera cumy. DZIĘKUJEMY POLSCY KOLEDZY ZEGLARZE. - port Marienhamn. Do sąsiedniego pomostu podchodzi  r  u  f  ą   polski jacht . Nie widzę chętnych do odebrania od nich cum. Na pokładach dużo ludzi. Wszyscy patrzą, ale nikt się nie rusza aby pomóc. Zacumowali. Pan kapitan cały dumny z manewru. To ten jacht o którym pisałem przy spuszczaniu flagi. Tylko sąsiad Szwed się pyta czemu oni stanęli rufą. Próbuję tłumaczyć, że dziób wysoki, z rufy łatwiej zejść na keję itd. Kiwa głową nie przekonany i słyszę:,, jeżeli stać go na taki jacht to stać go przecież na stołeczek”. I co mam powiedzieć? Że na kursach teraz uczą czarterowiczów manewrów z użyciem sterów dziobowych z myślą o południu Europy gdzie liczy się tylko ,,przerób” i wygoda załóg a na szkolenie z podstaw etyki żeglarskiej i żeglarskiego savoir-vivre nie ma już czasu?Przecież tego nie powiem Szwedowi, i tak nie zrozumie. W cywilizowanej Europie Skandynawowie mają na dziobach drabinki szkierowe więc łatwo im zejść na pomost. Niemcy,Holendrzy i Duńczycy mają zwykłe stołeczki. Niektórzy jeśli jacht wysoki ,mają stołeczki dwu stopniowe, ale cumują dziobem do pomostu.

Opłaty: większość automaty, w niektórych portach aplikacje (np. Kaseberga ) w Oknie po staremu – koperta z opłatą do skrzynki klubowej. Bosmani są w zdecydowanej większości po to aby pomóc, regulować korzystanie z pralek (Ystad ) tankować paliwo (Oxelosund w odpowiednich godzinach) lub na ribach witać gości przed mariną i prowadzić na miejsce (Vastervik, Arkosund) Podejrzewam, że to nie tylko uprzejmość , to ,,naganiacze”.Przygotujcie się i rozglądajcie. Obok, w przystaniach klubowych postój może być tańszy.

WC i inne usługi. W wielu marinach prąd wliczony jest w cenę, w innych możliwy zwrot na kartę opłaconej nadwyżki. Kody wejściowe do sanitariatów w wydrukach z automatów lub telefoniczmie po zgłoszeniu (Kalmar,Ekenas-Norreby ). Taka sytuacja: wracam na jacht z miasta (Karlskrona), przy wejściu do sanitariatów 2-ch młodzieńców kombinuje z klawiszami. Mówią po polsku. wiem jak to jest gdy kogoś ,,przypili”. Podchodzę, nie odzywam się .Koledzy grzecznie odsuwają się na bok i podglądają. Otwieram drzwi kodem i wchodzę. Oni za mną. Widzę, że nie są w potrzebie bo zwiedzają spokojnie przybytek. Zwracam im uwagę, że kody dostaną na wydruku z automatu i słyszę ,,po co płacić,można podglądnąć”. No cóż, można i tak. Pranie.We wszystkich marinach była możliwość korzystania z pralek. Niektóre w cenie np. w Karlskronie, za inne trzeba dodatkowo płacić. Na ogół zapisy. Pilnujcie swoich czasów. W Fyruden pewna Niemka wepchnęła się poza kolejnością zapisów. Po nieprzyjemnej scenie (interweniowała bosmanetka ) opróżniła już załadowane 2-wie pralki i mogliśmy prać. Wszędzie jak pralki to i suszarki. Na ogół bębnowe. Wyjątek to Oxelosund - tam jest szafa, bardzo się przydała. Po przelocie z Nynashamn do Oxelosundu i źle domkniętej forklapie (ostry bajdewind i fala wchodząca na pokład ) mieliśmy cały forpik do suszenia. Na nasze szczęście w szafę weszły nawet materace.

Paliwo. We wszystkich dużych i średnich marinach paliwo bez problemów na miejscu. Diesel bez dodatków BIO. Uważajcie na godziny otwarcia. Info na mapach wujka Gesegoogla. Wracając pospiesznie z Alandów, a wiatr silny i fala prosto w nos, szliśmy kryjąc się drogą wewnętrzną w szkierach, cały czas wspomagając się silnikiem. Paliwo było potrzebne. Po dojściu do Vasterviku okazało się, że stacja już jest zamknięta. Wychodziliśmy następnego dnia wcześnie ranonie mogliśmy czekać. Grzegorz z dwoma kanistrami w rękach pognał na stację ,,lądową” – około 2 km i przyniósł (szacun).

Rowery. Darmowe rowery trafiliśmy w Hollviken - wycieczka do Falster. Sandhamn: wypad do Torhamn i sklepu, w Okno tu uwaga - bardzo wysoka rama w męskim rowerze - piękna okolica i oderwanie od ,,kieratu”, oraz w Oxelosundzie b. przydatne do dojazdu do miasta (świetnie zaopatrzony sklep) i zwiedzanie. Powtarzam : darmo. Korzystajcie bo u nas będziecie za rowery płacić.

Chleb, nasz jest bez porównania lepszy niż szwedzki, dlatego tam gdzie prąd był w cenie piekliśmy sami w prodiżu.

Szkiery. Nie schodźcie ze szlaków bez dokładnych map. Miejsc do przenocowania mnóstwo. Nie tylko te wskazane w Hamneguiden. Jeżeli zobaczycie wystające zza skał maszty - oznacza że miejsce się nadaje. Miejscowi wiedzą dużo więcej niż najlepsze przewodniki. Koniecznie sprawdźcie na mapie jak tam dojść (może akurat na Waszej trasie jest samotna podwodna skała - to bardzo ważne)!!

Woda w szkierach archipelagu Gryt mnie zawiodła. Bardzo dużo glonów. Nie zachęcały do kąpieli. Dalej na N było już dużo lepiej . Najlepiej na Alandach. W wielu miejscach w szkierach są przygotowane WC (patrz w przewodnikach ) ale nie wszędzie. W jednym miejscu sąsiedzi Szwedzi pomogli nam z cumowaniem do skał ale zauważyliśmy że pilnie nas obserwują. Bardzo szybko okazało się dlaczego. Mam na jachcie septitank do przechowania ścieków. Czy się go używa czy nie - to widać z zewnątrz. Po pierwszym użyciu Szwedzi ,,zdjęli obserwację”. Poszliśmy na spacer po skałkach. Ku naszemu zaskoczeniu trafiliśmy na świeże ,,papierzaki”. Po powrocie na jacht zwykłe sąsiedzkie pogaduszki. Okazało się, że poprzedniej nocy był na naszym miejscu jacht z Polski. To oni zostawili te ślady po sobie .Znowu wstyd za naszych! Jeżeli wybieracie się w szkiery koniecznie zamontujcie, jeśli nie macie, septitank, to naprawdę niewielki wydatek a opróżnianie darmo w każdej marinie i porciku w Szwecji. 1

Wymiana załogi. Pierwsza zmiana odbyła się w Kopenhadze przez lotnisko Kastrup. Niestety z Gdańska nie latają tam tanie linie. Odpowiednio wcześniej kupiony bilet kosztował ok 260 zł. Następna zmiana w Karlskronie przez lotnisko Vaxjo (tanie linie) dalej koleją z jedną przesiadką. Za 72 zł po 1,5 godz. od wylądowania Elżbieta była w Karlskronie.  Dworzec 300 m od mariny. Dużo drożej i dłużej można promem z Gdyni. Ale za to można zabrać większe bagaże. Ja przed wypłynięciem z Gdańska odebrałem od załogi śpiwory, sztormiaki i inne ,,duże”. Za magazyn cały rejs robiła hundka. Następna zmiana w Oxelosundzie przez lotnisko Skavsta (tanie linie)+autobus miejski do Nykoping + drugi miejski do Oxelosundu. Razem po 1 godzinie od wylądowania Grzegorz był na jachcie, a Elżbieta po 1 godz. była na lotnisku (przelot do Gdańska też ok. 1 godz.)

.

Może moje uwagi po rejsowe komuś się przydadzą w sezonie 2023. Zdaję sobie sprawę, że te dotyczące etyki żeglarskiej mogą być komuś nie w smak. Nie zamierzam dyskutować i proszę nie oczekujcie ode mnie jakiejkolwiek odpowiedzi na ew. polemikę. Mogą się odezwać urażeni ,,rufowcy”.Po prostu - są to moje subiektywne obserwacje i już.  Mnie uczono, że nos należy wydmuchiwać w chusteczkę i tak też czynię, mimo, że niektórzy twierdzą, że w rękaw jest wygodniej. Nie dyskutuję. Pozdrawiam cały Klan SSI. Do zobaczenia na wodzie.

Waldemar

 

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3993