PORT HELSINGOR DO ZAPISANIA NA PENDRIVE
z dnia: 2022-01-04


 Dlaczego warto zapisywać na pendrive? Przede wszystkim dlatego,

że planiki portów i mapki podejściowe w locyjce są siłą rzeczy wydrukowane

jako malutkie i nierzadko zmuszają do używania lupy. Z cyfrowo zapisanymi

obrazkami możecie wyprawiać co chcecie. Do piksela ostatniego !

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

-----------------------------------------

HELSINGOR  NORDHAVN 

(56o02,6’N  i  012o37,0’E)

.

Duński Helsingør  i szwedzki Helsinborg, oddzielone są zaledwie dwumilowym

pasmem wody, na którym dość skutecznie komplikuje się żegluga pomiędzy

Sundem i Kattegatem. W tym najwęższym przesmyku Sundu  mrowie promów

kursujących między tymi portami krzyżuje się swe trasy z bałtyckimi rutami

statków morskich. Jakby na domiar złego – owemu zagęszczeniu  ruchu

towarzyszy naturalne utrudnienie nawigacyjne w postaci silnych prądów wody,

będących skutkiem nie tylko lokalnych wiatrów, ale i całego ogólnobałtyckiego

bilansu wodnego (wlewy i wylewy).

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.


Zamek Hamleta”, czyli Helsingør Kronborg oczekuje turystów

.

 

Cieśnina

.


   Uporządkowaniu ruchu w wąskim przejściu między portami Helsingør i Helsinborg służy system rozgra-niczenia ruchu dużych statków oraz przybrzeżne strefy ruchu małych jednostek (generalnie do 20 m długości). Te drugie, między innym dla nas ustanowione, oznaczone są na mapach czerwonymi informacjami  Inshore traffic zone (ang.), Kysttrafikzone (duń.) lub Kusttrafikzon (szw.).

   Zmierzając do portu Helsingør  Nordhavn, zapewne doświadczycie pewnych utrudnień właściwych temu akwenowi.  Dlatego już na wstępie apeluję o wystawienie nadliczbowego obserwatora na ”oku”, zwłaszcza gdy żagle ograniczają sektor obserwacji. Pamiętajcie, że nie wolno wam utrudniać żeglugi statkom zarówno podążającym rozgraniczonymi pasmami ruchu „dalekobieżnego”, jak i „ekspresom” promowym Dania –Szwecja.

   Pamiętajcie, że promy z Helsinborga pędzą także do Kopenhagi, oraz że promy z Helsingoru płyną również do Landskrony i Malmo. Pełny wachlarz kierunków.

   Po takim mentorskim tekście – wracajmy do rzeczy. Płynąc do Helsingøru zawiniecie do portu jachtowego Nordhavn, zbudowanego w latach 1932 – 1934 w północnej dzielnicy miasta Gronnehave. Port został zbudowany dla rybaków, ale po rozbudowie przeprowadzonej w roku 1970 zmienił charakter na jachtowy.  Jachty do portu handlowego Helsingøru nie powinny zawijać.

   MIASTO. Helsingør, leżący na północno-wschodnim  narożu wyspy Zelandia, na styku Kattegatu i Sundu, najbliżej sąsiadującym ze Szwecją, jest miejscem wyjątkowym. Przekonuje nas o tym piękno krajobrazu, interesująca architektura budynków, bogata historia i przemiłe legendy. Nade wszystko bajeczki o zamku Hamleta i przemiłe uliczne widowiska, zwłaszcza z udziałem uroczych dziewczyńskich orkiestr. Wspominam jak kiedyś dwie niemal godziny, racząc się Carlsbergiem w ogródku piwnym przy Sct. Anna Gade, przyglądaliśmy się przemarszom i popisom  kilkudziesięcioosobowego muzycznego oddziału dmuchającego w trąbki, flety, bijącego w werble i mosiężne talerze. Marynarskie czapeczki z czerwonymi pomponami, granatowe dobrze dopasowane do figur kubraczki ze złotymi guzami i białymi  koalicyjkami. Białe minispódniczki, opalone nóżki oraz białe wysokie buciki. A ta werwa i ten przytup!

   Z tym zamkiem Hamleta to też dobry numer. Tak naprawdę, to Szekspir nawet zamku nie odwiedził. Swego histerycznego (miało być „histErycznego”?) bohatera stworzył w oparciu o mityczną postać niejakiego Amleta, występującego w duńskich legendach IX wieku. Dlatego odnaleziony przez Macieja Chylaka napis na ścianie zamkowej toalety Hamlet pisuared here – raczej mija się z obiektywnie udowodnioną prawdą historyczną. Tak czy inaczej tłumy turystów w zamku są gęste. Przeważają Japończycy, trzaski migawek ich „Canonów” i „Minolt” czy „Nikonów” oraz błyski fleszy są wszechobecne.                     

   Budowę zamku Kronborg na ruinach fortecy Eryka Pomorskiego zainicjował Fryderyk II w wieku XVI.  Jest to obiekt o imponującej  z zewnątrz i wewnątrz architekturze. Dobrze utrzymany. Duńczycy, na przykład Erling H. Andersson, kapitan szkunera „Pretty Girl”, utrzymują, że pod zamkiem spoczywa ciało Holgera Danske – mitycznego bohatera legend o Karolu Wielkim, gotowego zbudzić się gdy Dania naprawdę będzie go potrzebowała. W podziemiach zamku mieści się Muzeum Morskie. W Helsigørze jest co zwiedzać; konkretnie co –  dowiecie się z folderów otrzymanych w biurze informacji turystycznej.

Z osobliwych atrakcji turystycznych wymie-niam  pastiszową, a może prowokacyjnie prześmie-wczą rzeźbę przedsta-wiającą Sireneusa Hana. Jest to dzieło Elmgreena i Dragseta (2012), ekspo-nowane nad wodą w sercu Portu Handlowego. To ewidentnie kpina z kopenhaskiej Syrenki. Przedstawia cherlawego,  śliskiego młodzieńca wypatrującego lub wy-czekującego, no właśnie – kogo? Turyści oglądają, podśmiewają się, wzru-szają ramionami, a niektórzy wręcz kręcą palcami kółka na czołach.  Obejrzałem, oddaliłem się zniesmaczony.


Sireneus  

 

Helsingør to 50-tysięczne, zadbane miasto o zwartej, w dużej mierze zabytkowej architekturze. Żyje ze stoczni (2 doki), tranzytu do Szwecji i turystyki. Dawniej to bywało różnie. Strategiczne położenie nad cieśniną  przysparzało miastu bogactwa,kiedy to w 1429 roku na statki przemierzające ten przesmyk został nałożony „podatek cieśninowy”. Było to tak ważne wydarzenie, że swoim znaczeniem dorównuje mu jedynie absolutny krach i ekonomiczny upadek budżetowy, jaki nastąpił po zniesieniu tego podatku w XIX wieku.

    Miasto jest na tyle duże, że posiada wszystkie instytucje użyteczności publicznej, jakie powinny posiadać miasta Unii Europejskiej. A propos Europy: Dania to taka zeuropeizowana Skandynawia lub zeskandywizowana Europa. Specjalnie widać to w portach położonych nad Sundem. Odwiedzając na przemian portu duńskie i szwedzkie, zrozumiecie, o co chodzi.


Głaszczemy do złotego połysku

 

Wracając do opisu Helsingoru: zacznijmy od biura informacjiturystycznej, mieszczącego się przy ulicy Havnegade, po przeciwległej terminalowi kolejowo-promowemu stronie ulicy.  Banki: Den Danske BankStengade 45, Jyske BankTvedvej 7,  UnibankStengade 45. Koło skrzyżowania Stengade i Sct. Annagade obejrzyjcie zabytkowy kościół Sct. Olafa oraz klasztor Karmelitów, gdzie  mieści się miejskie muzeum.

    Dla żeglarzy mam specjalną informację z kategorii etykiety jachtowej.  Otóż właśnie ta etykieta zobowiązuje każdego znającego się na rzeczy skippera jachtu odwiedzającego Helsingør do niezwłocznego (po zacumowaniu)  pogłaskania  piersi zabytkowego posągu młodej damy stojącego  przy Kronborgsvej na wysokości Basenu Północnego. Rzeźbiarz ubrał ją dość dokładnie w przylegającą do ciała tunikę, której jedno ramiączko się obsunęło, obnażając kształtną pierś. Posag jest spiżowy, zaśniedziały, tylko prawa pierś od głaskania błyszczy jak złoto. Podtrzymujcie tradycję. Duńscy żeglarze porównali ten zwyczaj do wrzucania pieniążków do rzymskiej fontanny Di Trevi.

   PORT. Port jachtowy Nordhavn jest spory – na oko 1000 stanowisk cumowniczych. Dobrze chroni podczas kattegatowych sztormów. Wiem coś o tym. Falochrony kamienne, narzutowe. Falochron zachodni jest dłuższy, zakrzywiony, zachodzący za głowicę prostego falochronu wschodniego. Maleńki awanporcik dla uspokojenia akwatorium portowego.        


Fragment portu przy wejściu. W głębi zamek. Fot. CruisingAttitude...                   

  

    Osiemnaście pomostów i cztery nabrzeża. Na wejściu głębokości rzędu 4,5 metra. Wewnątrz portu nieco płyciej, ale jachty o zanurzeniu do 3 metrów mogą znaleźć tu schronienie. Wszystkie niezbędne urządzenia, instalacje, usługi na miejscu. Uniwersalny sklep żeglarsko-spożywczy Kronborg Marine, pracownia żaglomistrzowska, serwis silnikowy, wieloraka gastronomia, wypożyczalnia rowerów, punkty odbioru fekaliów, zużytych akumulatorów i bateryjek, jachtklub. Słowem wszystko. I to wszystko pod instrukcją: „Port  duty must by paid prior to depature’. Słowo „must” grubym drukiem i podkreślone. Bo jak wiadomo jachting to hobby gentlemanów. Telefon do Bosmana + 45 25 31 10 80.  Opłaty: jachty do10m długości – 155kr, do 12m – 185kr, do 15m – 230kr, powyżej 15 420kr. Żurawik do 3T – gratis, natryski – 7 kr. od osoby, pralka 50 kr, suszarka 20kr.


PODEJŚCIE. Nie będę się ośmieszał szczegółowym rozpisywaniem się „w temacie” podejścia do „mariny pod Hamletem” czyli Nordhavn. Jaki jest „qń” – wszyscy nawigatorzy widzą na załączonych obrazkach.   Geograficznie – wszystko jasne. Omówienia warte są jednak dwie kwestie. Pierwsza, to oczywiście bezpieczeństwo żeglugi  i poprawnego zachowania się w wąskim przejściu jakim jest dwumilowy przesmyk między Helsingorem i Helsinborgiem.  W przejściu tym, jak napisano na początku tego rozdziału, rozgraniczono  kierunki ruchu (naturalnie w oparciu o zasadę jego prawostronności).                                                                                                                                                                      

   Środkiem przesmyku, w pobliżu morskiej granicy państwowej duńsko-szwedzkiej, przebiega stumetrowej szerokości strefa rozgraniczenia ruchu. To nie jest trawnik między jezdniami Wisłostrady. Strefa rozgraniczenia ruchu  dużych statków nie upoważnia was do żeglowania tym zakreskowanym na zamieszczonym na wstępie rysunku pasem.  Zwłaszcza, że nie ma tam krawężników.  Rozgraniczone pasma ruchu także nie są przeznaczone dla małych (poniżej 20m długości) jednostek pływających. Żeglować powinniście w strefie ruchu przybrzeżnego.  Jeżeli możecie powstrzymać się od nawet ciasnego halsowania – tym lepiej.  Jeśli wieje wam dokładnie wmordęwind to odżałujcie kilka litrów paliwa. Ruch poprzeczny w Sundzie jest intensywny, co więcej – w okolicy Helsingoru bardzo się intensyfikuje.  Nowe generacje promów, wodoloty i superszybkie motorówy sprawiają, że sytuacja na wodzie zaczyna przypominać film o potrójnej prędkości taśmy video. Dopiero co wychylał się zza falochronu, a po minucie już nas mija, stawiając falę obalającą  szklankę z kawą. Obserwacja, obserwacja, obserwacja, przemyślane manewry, wyraźne manifestowanie zmiany kierunku, porzucenie złudzeń o priorytecie statku żaglowego. Nie gapić się w ekran monitora. Nie przeszkadzać!

   Przechodząc do specyfiki hydraulicznej tego szczególnego w Sundzie miejsca należy podkreślić, że skutkiem napotkania przez wodę przewężenia cieśniny jest przyrost prędkości tej wody. To jest istota fizycznych praw Chezy i Manninga (przepływ wody w kanałach otwartych). Nie są to jednak prądy jednorodne ani w prędkościach, ani kierunkach.  Prądom dominującym  – na skutek odbić i lokalnych zawirowań, a nawet pod wpływem zmieniającego się kierunku wiatru – towarzyszą niejednokrotnie, trudne do przewidzenia i oceny oraz zlokalizowania, prądy przeciwne. Prędkości obserwowanych w tym rejonie prądów  osiągają wartości tak znaczne, że profesjonalne locje pełne są różnorakich przestróg kierowanych do kapitanów statków dysponujących przecież niebagatelnymi mocami silników. Oto próbka: „statek, którego część dziobowa weszła w zasięg płynącego na południe  prądu, podczas gdy część rufowa pozostaje nadal w zasięgu prądu północnego może zostać przemieszczony na wewnętrzną stronę mola południowego … „ itd. Na domiar złego bywa, że lokalne zwyczaje odbiegają od prawa pierwszeństwa drogi : „Statki wychodzące z portu ustępują drogi statkom wchodzącym. Wychodzą one tylko wtedy, kiedy wejście portowe jest całkowicie wolne”. Wnikliwa  lektura  tych rad sprowadza się do ponurej konkluzji – NIE MA MĄDRYCH !  Ilość wariantów – jak w grach losowych.

   Jak poważnym jest zagadnienie prądów na podejściu do portu jachtowego Helsingor Nordhaven  przekonałem się osobiście  przy wietrze NW o sile 6oB.  Wzdłuż linii brzegowej wartko płynęła woda o kolorze i przejrzystości herbaty z mlekiem.  Podchodząc ku wejściu od strony Helsinborga musiałem skorzystać z pełnej mocy  silnika, aby jacht w ogóle chciał się przemieszczać do przodu.  Wielkość niezbędnej poprawki na dryf oscylowała między 40 i 50 stopniami.


 

Głowica falochronu – Helsigor Nordhavn wita.                                                                           

 

    Głowice na szczęście różnią się od konstrukcji falochronów narzutowych, co ułatwia zlokalizowanie wejścia. Są to płaskie platformy żelbetowe, malowane na biało. Na środku każdej z nich – kolorowe kolumienki rurowe z światłami błyskowymi (R. i G.) o okresie 3 sekund. Gdyby platformy były wyższe – wcześniej wejście by było widoczne..To, że są niższe, podyktowały pewnie względy bezpieczeństwa na wypadek zepchnięcia jachtu na głowice. Podchodzić można z szerokiego sektora w zależności od sytuacji. W nocy nie przeoczcie falochronowej ostrogi oznaczonej światłem Fl.R.5s.

   Orientację podczas nocnego podejścia może wam ułatwić białe światło błyskowe o okresie 5s, usytuowane na północnym odcinku falochronu zachodniego, nieopodal rzeźby Helgi Homskov (widocznej za dnia przez lornetkę). Zgadzam się z Maciejem Chylakiem, że jedna doba starczy na zwiedzanie, ale drugą proponuję poświęcić nawiązywaniu znajomości. Oby się nie okazało, że trzecią dobę będziecie potrzebowali na przyjście do siebie.q

Żyjcie wiecznie !

Jerzy Kuliński

 

 

 

 

 

 

 

 

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3851