MODŁY NIE O TAKIE PIENIĄDZE
z dnia: 2021-06-25


Mnie tam już rutynowy subiektywizm nie zadawala. Tak to jest ze wszystkimi uzależnieniami. Potrzebne są coraz silniejsze dawki.  Nie macie pojęcia z jaką ulgą odebrałem informację (Żony), że nie wyszliśmy z grupy. Koniec „stref kibica”, pokazów ćwiczeń gimnastycznych (wyświetlanych „w pętli”), koniec  przygłupich wywiadów prowadzonych przed stadionami z osobnikami w błazeńskich czapach, koniec zawracania sempiterny reprezentacją narodową, która ostatnio wygrała już  tylko z Andorą. Ale piłka nożna to tylko fragment większej całości wojny o wizerunek. Innym fragmentem zainteresował się Andrzej Kowalczyk – to ten, który patrzy z oddali i któremu różne wydarzenia wcale nie dziwnie się kojarzą. Cyrk przyjechał do Końskowoli !

UWAGA TECHNICZNA – reperowany nadal przez komputerowców firmy NAVSIM POLSKA program redakcyjny SSI jeszcze nie jest gotów do wstawiania obrazków. Dziękuję za maile z wyrazami współczucia.

Przepraszam, dopraszam się cierpliwości.

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

====================================================================

 

Don Jorge,

Był taki okres w moim życiu, gdy miałem przeróżne pomysły. Przeważnie związane z żeglarstwem, chociaż krążyły opinie, że bardziej z „laniem wody”. No ale gdzie nie ma złośliwców?

Otóż ostatni mój pomysł z 2018 roku, dotyczył ostrego podboju oceanów przez polskich żeglarzy. „Wejście smoka” miało się odbyć przez zakup jachtu mini-oceanicznego, czyli klasy Mini 650, starty w regatach tej klasy przez rok zwieńczone udziałem w transatlantyckich regatach „Mini Transat”. Pomysł nie taki nowy bo w zamierzchłych czasach PRL-u ówczesna nomenklatura pobłogosławiła tym samym pomysłem naszego Kubę Jaworskiego, który o mały włos „Mini Transatu” nie wygrał. Ja wyliczyłem, że na realizację mojego pomysłu, czyli zakup jachtu i starty przez sezon, potrzebne jest jakieś pół „melona”. Opisałem co i jak i pojechałem na odbywające się właśnie w Warszawie Targi Wiatr i Woda. Wkroczyłem dumnie na halę targową, akurat w momencie gdy znany redaktor przedstawiał zebranej publiczności znanego żeglarza. Znany żeglarz obwieścił, że właśnie zakupiliśmy jacht regatowy za „melona” ale w walucie euro i tym jachtem odwiedzimy sto portów, po drodze startując w regatach „Wielkiego szlema”. Wpadłem w panikę bo o „Wielkim szlemie” usłyszałem po raz pierwszy.

Ale jak to ja. Jak mam zły dzień to sobie opowiadam kawały i już jest lepiej. No więc wtedy, też natychmiast opowiedziałem sobie kawał. Nie będę taki i opowiem go też wam. Otóż przed ścianą płaczu w Jerozolimie modli się w skupieniu i ciszy grupa Żydów. W pewnym momencie do ściany podchodzi samotny Żyd i głośno pół-płacząc zawodzi: „Panie Boże spraw żebym miał do jutra 100 dolarów”. Grupka Żydów nieco zniesmaczona głośnym zachowaniem się nieszczęśnika, odsuwa się trochę w bok. Ale to niewiele pomaga. Żyd coraz głośniej modli się o te 100 dolarów. W pewnym momencie podchodzi do niego jeden z cicho modlącej się grupy, wyciąga z portfela 100 dolarów, daje zdumionemu głośnomodlącemu się i mówi: „Masz tu te 100 dolarów i nie zawracaj panu Bogu głowy, bo my się tu o nie takie sumy modlimy”.

Siadłem i ja na widowni przed sceną na której znany redaktor prezentował znanego żeglarza i starałem się jakoś ukradkiem schować mój plan wartości pół miliona. Dotarło też do mnie, że znany żeglarz dysponuje funduszem 40 razy większym.

Podobno przed śmiercią przed oczami nieszczęśnika staje całe jego życie. Mnie przypomniało się, gdy tuż po maturze zostałem kierownikiem Domu Kultury w Końskowoli koło Puław. Dom Kultury otwarty był po południu. A do południa rządziła w nim niepodzielnie pani sprzątaczka. Przyjeżdżam raz do pracy i od progu wita mnie pani z miotłą i radośnie oświadcza: Pan zobaczy kierowniku co u nas będzie. I rozwija plakat a na nim duży napis: „Po występach w Moskwie, Paryżu i Rzymie CYRK zawitał do Końskowoli”. No cóż. Widząc ogromną radość na twarzy pani sprzątaczki powiesiliśmy plakat na drzwiach frontowych Domu Kultury.

Tu się rozejrzałem dookoła, przypominam, że rzecz dzieje się na Targach Wiatr i Woda w stolicy Polski. Dookoła kwiat polskiego żeglarstwa. No i ja wśród nich. A oczy każdego aż błyszczą radością. Twarze zdają się mówić : Odwiedzimy te 100 portów i wygramy regaty Wielkiego Szlema.

I tu kolejna migawka z mojego życia. Otóż kiedyś w młodości postanowiłem wybudować sobie kajak konstrukcji Plucińskiego. Zakupiłem w tym celu podręcznik „Sam zbuduj łódź” i udałem się po porady do znajomego stolarza. Ten skierował mi do pomocy swojego syna, też marzyciela. I tak rozpoczęliśmy budowę. Po latach jego syn skończył Akademię Marynarki Wojennej a że w Puławach nie ma portu tejże marynarki, to przejął po ojcu zakład stolarski. Ale jego żona skarżyła się, że liczyła na coś więcej i pytała czy nie mam jakichś pomysłów. Niby miałem, ale w końcu to kolega. No więc kiedyś jak wypiliśmy trochę puławskiego samogonu powiedziałem mu o rozterkach jego żony. I razem ustaliliśmy, że na początek on zmieni nazwę z „Zakład Stolarski” na „International Decha Sęk”. Zapachniało wielkim światem, ale o ile wiem do zmian nie doszło. W każdym razie żona kolegi już mnie nie molestowała.

Burzliwe oklaski na stojąco sprowadziły mnie na Targi Wiatr i Woda. Znany Żeglarz zaczął rozdawanie autografów a Znany Redaktor uścisnął mi prawicę i zapytał o ten mój zapowiadany mu korespondencyjnie projekt. Wbiłem wzrok w czubki swoich i jego butów i stwierdziłem że jeszcze muszę go dopracować. To było zdaje się ze 3 lata temu i oto czytam kilka dni temu, że nasz super bolid za milion Euro, stu portów nie odwiedził ale w trzech był z całą pewnością. W USA, Portugalii i w Gdańsku. W regatach „Wielkiego Szlema” też nie startował. ale w Regatach Heinekena o skrzynkę piwa zajął był czołowe miejsce w grupie 4 startujących. Później szyki popsuł Covid. Ale czas mija cierpliwie i prędzej czy później, jak z tym cyrkiem, światowe stolice wyczerpują się i czas na Końskowolę. Otóż kilka dni temu gruchnęła wśród braci żeglarskiej wieść, że nasz dzielny jacht, przypominam za milion euro, startuje w regatach „Orvaldi B8 Race”. W pierwszej chwili z dumą pomyślałem, że to regaty z cyklu „Wielkiego Szlema”. Ale dla pewności sprawdziłem. Nawet ucieszyłem się, że informacja o regatach jest po polsku. Bo ja z języków obcych znam tylko język sąsiadki. No i czytam, że : „Orvaldi B8 Race został stworzony z myślą o żeglarzach , który lubią wyścigi długodystansowe.” Podkreślenie tłustym drukiem jak w oryginale informacji. No to, pomyślałem, mamy przynajmniej kilka miesięcy wrażeń tak jak przy Vendee Globe czy VOR. Ale i to postanowiłem sprawdzić. I okazuje sie, że /podkreślenie tłustym drukiem, też jak w oryginale/ : „Całkowita długość trasy to ok. 120 Mm.”. I w tym momencie pomyślałem że jednak piraci mają rację że pija rum. W końcu rum to rum. A od myślenia o bogactwie najczęściej boli głowa no i można w zamyśleniu wypaść za burtę. Tak, że w górę serca a żeby było światowo, wzniosę toast w światowym języku: Zdarowje tawariszczi kapitany.

 

Andrzej kiedyś z Agde Kowalczyk

 

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3781