SARBA – „KOWBOJE ATLANTYKU”
z dnia: 2021-04-09


Holowanie to zawsze  trudne i niebezpieczne żeglowanie. Nawet „orionka” z Elbląga do Gdańska, nawet samochodu

z Kartuz do Gdańska. Nie mówiąc już o holowaniu męża z knajpy do domu. Polskie Rarownictwo Okrętowe, armator

kilku mocnych i dzielnych holowników podejmowało się trudnych, ale „dewizowych” zadań. Choćby holowania pogłębiarki

„Lucyfer” i 2 szaland dookoła Europy z Gdańska do Famagusty na Cyprze.

Z tych najmocniejszych i najdzielniejszych holowników wymienię „Jantara” i „Korala”. Na obu pracował właśnie Marek Sarba.

Ciężka to i niezwykle trudna była służba.

Obraz Marka jak zwykle świetny.

Pozdrawiam wszystkich w czas okrutnej zarazy.

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

============================================

Drogi Jurku

Przesylam moja pierwsza prace w 2021. Jest  to nastepne wspomnienia z pracy “Kowbojow Atlantyku”.  Tak nas nazywano. Namalowałem ten obraz żeby zatrzymać jakoś czas i opowiedzieć fragment tamtych lat. Niedużo nas zostało z tamtych czasów i jeśli tego nie zrobie to kto to uczyni, jestem jedynym który może to zrobić w tej formie.

Serdeczne pozdrawiam

Żyj wiecznie

Marek.

=============================================================

Pierwszy  ukończony obraz roku 2021. Zadecydowałem sie na tę prace gdyz scena przedstawiona sytuacja wg mojej oceny była najbardziej dramatyczną ze wszystkich holowanh PRO podczas mojej pracyw tej firmie.

Tytuł obrazu “Piaty Dzien” - rozmiar  wiekszy - 40 inches X 26 inches (101.6 cm x 66 cm) w technice olejnej na płótnie lnianym.

 

.

Historia

Styczeń 1966 roku. Holownik oceaniczny PRO “Jantar” został skierowany do wykonania typowego zadania holowniczego - dostarczenie dwóch fregat przeznaczonych na złom  z Halifaxu (Kanada) do La Spezia (Hiszpania). Przejście z Gdyni do Halifaxu okazało się być było bardzo uciążliwe. Na na Północnym Atlantyku wiatr w porywach osiągał 10 stopni w skali Beauforta. Bardzo duże fale wraz z silnym wiatrem powodowały duże oblodzenie holownika stwarzając bardzo męczący klimat przejścia jednak wczesnym porankiem “Jantar” przechodził obok latarni Sambro na wejściu do portu Halifax zgłaszając się o czasie przewidzianym umowa na holowanie.

Przy nabrzeżu portowym czekały dwie fregaty o numerach burtowych “317” Cap de Madeleine” oraz ”305”  La Hulloise “. Bardzo szybko załoga “Jantara” odkryła ze wraki nie sa przygotowane do holowania z powodu braku dokumentacji zezwalającej zawsze wydawanej po przeglądzie ubezpieczeniowym. Postoj się przedłużył o parę dni w czasie którego usunięto zastrzeżenia inspekcyjne a załoga “Jantara” spokojnie mogla “uzbroic” wraki. Ostatecznie 29 stycznia 1966 zespół holowniczy w porannych godzinach rozpoczął żeglugę do odległej Hiszpanii. Każdy wrak miał załogę (runners) skladajaca sie z trzech osob, marynarz, motorzysta oraz młodszy oficer pokładowy. Za holownikiem jako pierwszy na holu szła fregata “317” a do jej rufu byl zamocowany następny hol z “305” na końcu. Typowe jedno z połączeń holowniczych dwóch jednostek ciągniętych. Po dwóch dniach pogoda zaczęła się znacznie pogarszać. Trzeciego dnia konwój znalazł się w środku huraganu. Wiatr w porywach dochodził do 11 B, fregaty nie były widoczne w rozpętanej śnieżycy. Nagle około północy zauważono w ciemności rakiety alarmowe za rufa “Jantara”. Bardzo szybko dotarła wiadomość radiowa z “317” (pierwsza za rufą) o urwaniu się holu z “305’ (druga fregata za rufa “317”). Następny meldunek radiowy z “305” potwierdził sytuacje.

Do samego poranka “Jantar” wraz z “317”  utrzymywal sie pobliżu urwanej jednostki i juz w swietle dziennym kapitan zdecydował się na ryzykowny manewr przekazując cieńsza line łącząca do urwanej ”305” zaczepiając ja do haka holowniczego. (“Jantar i “Koral’ miały jednobębnowe windy holownicze). W ten sposób “305” znalazła się jako bliższa jednostka za rufa holownika. Pogoda troszkę się poprawiła lecz ciągle konwój był nękany częstymi mocnymi szkwalami. Po północy ciemność nocy znowu została rozświetlona rakietami alarmowymi za rufa “Jantara” i tym razem rakiet były wystrzeliwane z dwóch fregat. Bardzo duza sztormowa fala rzucila holownik w bok, liny holownicze się skrzyżowały i lina dopiero założona na złapana kilkanascie godzin temu “305” zerwała się , fala rzuciła dryfująca już fregate prosto na dziób holowanej za nią na dłuższym normalnym holu “317”. Uderzenie było bardzo silne, zmiażdżony dziób “317” rozpruł poszycie kadłuba “305” tuż powyżej linii wodnej i woda zaczęła zalewać wnętrza fregaty. Rozpoczęła się walka o zamknięcie przejść grodziowych zalewanych przedziałów zakończone powodzeniem pomimo walki z zardzewiałymi elementami włazów i przejść .

Załoga wraka sama była rzucana przechylami, to była walka o istnienie. Na holowniku następna zapasowa lina holownicza została przygotowana ale rozszalały ocean nie pozwalał na żaden manewr podejścia do dryfującej “305” i przekazania holu. “Jantar zataczał koła wokół dryfującej rzucanej falami  fregaty “305” ("La Hulloise”) przez 5 dni. Piątego dnia pogoda uległa poprawie na tyle ze kapitan “Jantara” Włodzimierz Słociński zdecydował się na ryzykowne podejście w celu przekazania następnej liny. Udalo sie…holowanie wróciło do normy. Zespół dotarł do Gibraltaru gdzie dobrano zapasy paliwa i wody oraz wymieniono mocno nadwyrężony prowizoryczny hol na regularny po czym już bez przygód dokończono podróż wchodząc do La Spezia.

Na obrazie jest przedstawiony właśnie ten “Piaty Dzien” . „Jantar”podchodzi wyceniając sytuacje po to zeby zrobic jedna cyrkulacje dodatkowo i podejść od strony rufy do urwanej i przechylonej “305” w celu przekazania następnego prowizorycznego holu. Z prawej strony obrazu widać ciągnięta “317” z rozbitym dziobem. Ta podróż holownicza trwała 35 dni kończąc się 4 Marca 1966 w La Spezia. Następne dwa holowania identycznych jednostek już trwały tylko 14 dni każda.

Szanowni Państwo mnie nie było w tej podróży ale w czasie niedługo późniejszym w wielu podobnych podróżach na “Koralu” i “Jantarze” rozmawialiśmy o tym holowaniu . Wszystkie opowieści słyszałem od uczestników włącznie z kapitanem Słocińskim z którymi razem żeglowałem w wielu holowanich z przygodami lub bez.

Marek.

 

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3758