WNUK NA POKŁADZIE (IV)
z dnia: 2020-05-24


Kolejny „edukacyjny” felietonik Józefa „Ziutka” Kwaśniewicza na temat  kształtowania zainteresowania maluchów żeglarstwem.

Autor ma nadzieję, że prezentowany opis rejsu zatokowego z jednorocznym wnuczkiem przekona rodziców i dziadków, że to

dobra droga. Tym razem jest o chłopcu. Żeglarstwo turystyczne bardzo się zmieniło i powinniście z tego korzystać w pełni.

Miejmy nadzieję, że koronawirus zostanie wkrótce wygaszony.

Pozostaną blizny, ale tak to już jest.

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

--------------------------------

Ten trzypokoleniowy rejs odbywał się w składzie: Paweł – 1 rok, mama – Małgorzata, tato – Piotr, babcia – Grażyna i ja - dziadek .

 

18 lipca – środa. Stoimy w Pucku, o wschodzie słońca śliczna pogoda. Dzieci przyjechały autem z Gdańska o 1030, powitaliśmy ich na gościnnej kei. Pawełek rozpoczął powolną adaptację w nowym dla niego miejscu. Niespełna roczne dziecko pierwszy raz przebywało na pokładzie, zatem doświadczenia z tak małym dzieckiem nikt   z nas nie miał. Jako najbezpieczniejsze miejsce uznaliśmy koję dziobową.

Jacht stojący na cumach, poruszany falą co chwilę uderzał o nabrzeże. Siedzący na materacu roczny brzdąc był co chwilę wytrącany z równowagi i denerwując się nieznanymi zjawiskami przewracał się na materac. Początkowo bardzo się buntował, ale po pół godzinie wpadł w rytm i opanował problemy z zachowaniem równowagi, przestał też zwracać uwagę na harce jachtu przy nabrzeżu. Po zaspokojeniu potrzeb Pawełka wypłynęliśmy na Zatokę Pucką. 


 

W czasie manewrów wnuk przebywał pod pokładem. Przy zachodnim wietrze 3 – 4°B postawiliśmy foka i rozpoczęliśmy ostrożną żeglugę w stronę Chałup. Pawełek mógł wyjść na pokład, gdzie w ramionach opiekuna bawił się szotem foka.

Ten rejs to inauguracja obchodów jego pierwszych urodzin. Dziadek ma nadzieję, że w ten sposób zarazi wnuka swoją pasją. Na tę okoliczność Małgosia przywdziała jachtową koszulkę, a Pawełek został ubrany w marynarską bluzę. Tym czynem zyskała ogromną wdzięczność dziadka, teścia i kapitana.

Gdy płynęliśmy kolejnym kursem w stronę Rzucewa, zwiększył się rozkołys. Nasz jubilat położony w dziobie smacznie spał, a kołysanie jachtu wcale mu nie przeszkadzało.

        

 

Pierwszy posiłek Pawełka na jachcie.                                           Zabawa szotami foka bardzo angażowała najmłodszego załoganta

..
  
 Stroje galowe załogi i nasz przewodnik po Zatoce Gdańskiej.     Sen w koi dziobowej wydaje się bezpieczny.

.

Dopiero około 1500, gdy obudził się najmłodszy załogant, uruchomiliśmy silnik by stanąć w Pucku na poprzednim miejscu. Spacer w cudnej słonecznej pogodzie sprawił radość wszystkim. Po powrocie na łódkę odbyło się najważniejsze, czyli przygotowanie Pawełka do pierwszego w jego życiu spędzenia nocy na jachcie. Nasz wnuk, za najprzyjemniejszą jachtową zabawę uznał przekładanie z ręki do ręki szotów foka. Ta rozrywka bardzo go zajmowała.

 

.
9 lipca – czwartek. Dla Pawełka ranek był radosny, śmiał się, raczkował po kojach i był bardzo ożywiony. Wnuczek doskonale zaaklimatyzował się w nowym miejscu. Po śniadaniu oddaliśmy cumy. Postawiliśmy żagle i w ramach poznawania Zatoki Puckiej postanowiliśmy odwiedzić Rzucewo. W czasie pokonywania trasy Pawełek bawił się szotami foka i wcale mu nie przeszkadzało, że dziadek z zachwytem patrzył na jego pierwsze żeglarskie prace. Z czasem przyszła pora snu w koi dziobowej, a my w tym czasie dotarliśmy do pływającego pomostu w Rzucewie. Po przebudzeniu Pawełek zjadł obiad i wszyscy poszli zwiedzać okolicę. Powrót do Pucka odbywał się w nieustającym, ulewnym deszczu. Załoga chroniła się pod pokładem, gdzie mały załogant bawił się z dziadkiem w wiązanie „supełków”.

W Pucku dzieci spakowały jubilata do samochodu i wróciły do Gdańska, a my z Grażynką rozłożyliśmy wszystkie mokre ubrania, aby do rana przeschły.

Tak zakończył się pierwszy rejs rocznego Pawełka.

 

Okazało się, że tak małe dziecko doskonale i szybko przystosowuje się do jachtowych warunków. Koja dziobowa była dostatecznie dużym placem zabaw, wygodnym miejscem do spania i spożywania posiłków.

Najważniejsze było nakarmienie i położenie spać o zaprogramowanych godzinach oraz pozytywne nastawienie obojga rodziców.

 

C. D. N.

Pozdrawiam i zdrowia życzę

Józef „Ziutek” Kwaśniewicz

s/y "Marzenie J."

==============================================================

A to są wnuczęta Marka Białego Wieloryba Popiela


 

 

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3638