ZIMOWĄ PORĄ (67)
z dnia: 2019-03-29


Aby tylko zdążyć przed zmianą czasu !   Mnie tam zmiana czasu mało interesuje. Może być letni,

może być zimowy – byle był taki sam we wszystkich krajach cywilizowanej Europy. Czas płynie

nieubłaganie, a wraz z czasem pojawiają się coraz to dziwniejsze „trendy”. Nie musi być piękna (łódka),

ani szybka, ani zwrotna, ani nawet dzielna. Ma po prostu szokować, ma być taka aby nikt nie miał

nawet  podobnej. Za dużo dobrobytu. W sam raz aby rozpętać nową wojnę.

A co Wy  tam wiecie o wojnie ?

Targi, targi – ot co !

Andrzej Colonel Remiszewski pod wrażeniem z targów. Bo targów jedyną zaletą (dla nas) jest okazja do spotkań.

I to się liczy !

Zyjcie wiecznie !

Don Jorge

-----------------------------------------

Zimowa przerwa w żeglowaniu kończy się. Zima emeryta była pełna wydarzeń, brakło nawet mocy przerobowych na pisanie tych felietoników. Teraz już całkiem czasu zabraknie, trzeba przygotować Piękną do wodowania, które w tym roku w Pucku wyznaczono wyjątkowo wcześnie.

Ostatnie tygodnie upłynęły mi na promowaniu wznowionej książki. „Z goryczy soli moja radość”, dało mi to radość nie z soli, a ze spotkań wielu fajnych ludzi. Jeszcze opóźnione spotkanie promocyjne w krakowskim „Starym Porcie” i zapewne będę mógł się skoncentrować na czym innym, nie mniej przyjemnym.

Tymczasem jednak pozostają pozimowe remanenty. Po za różnego rodzaju zebraniami, sprawozdaniami, internetowymi spotkaniami (potrójnie rozmnożony SIZ podczas targów w marcu) były właśnie targi i wystawy żeglarskie. Osobiście, jako maluczki armator małego i starego jachciku, nie wybrałem się na żadne wielkie europejskie salony. Dzięki uprzejmości organizatorów byłem w tym roku tylko na jednej imprezie, najbliższej mi geograficznie ale i sentymentalnie. Organizatorzy bardzo starają się nie odbiegać od głównych nurtów obserwowalnych w Europie, przy czym z oczywistych względów biznesowych muszą mieścić się w naszych realiach ekonomicznych.

Rynek polski jest jaki jest. Ogromna większość nabywców jachtów kupuje stare łódki z krajów bogatszych, nasuwa się tu analogia z latami 90-ymi w dziedzinie motoryzacji. Równocześnie podlegamy światowemu trendowi, który żeglarza nie cieszy ale po prostu jest: MOTORÓWKI. Skutek można zobaczyć na kolażu zdjęć z wystawy.

Kolaż własnych zdjęć smartfonem wykonany aplikacją Collagelt

.

Zabrakło na nim jeszcze stoiska „natychmiastowej depilacji” – tak było oblężone, że przez barierę damskich ruf – dość pękatych, jak te na współczesnych żaglówkach – obiektyw przebić się nie zdołał.

Słyszę narzekanie żeglarzy na takie oblicze kolejnych targów. Mnie to nie dziwi, wszak lubimy zrzędzić. Szczególnie na cudzy koszt. Ale niestety sprawa jest jasna: w kraju wolności gospodarczej na wystawach i targach pokazuje się ten, kto widzi interes. Kupuje od niego też tylko ten, kto z kolei w tym ma interes. I taki drobiazg: pieniądze.

Szaraczki, jak ja, chcieliby kupić TANIEJ akcesoria, sprzęt, może nawet jakiś ciuch albo załatwić sobie  JESZCZE TANIEJ czarter w Chorwacji, na Mazurach albo Malediwach. Takie okazje bywają, lecz sprzedawcy interesy robią raczej w Internecie, a nie tu.

Maniacy, jak ja, poszukują nowych i wspaniałych konstrukcji jachtów żaglowych. Do pooglądania! Z tego kontraktów nie ma. Nie na polskim rynku. A transport jachtu w jedną stronę ze stoczni na targi to dobre kilkanaście tysięcy złotych. Razy dwa. Plus stoisko, personel, materiały promocyjne. Po co? Dla pięćdziesięciu maniaków oraz kilkuset gapiów, którzy spędzają w hali targowej niehandlową niedzielę? W tej sytuacji podziwiam wystawców jachtów żaglowych. Ja bym odpuścił.

Pozostają motorówki. Jeśli motorówki to coraz bardziej luksusowe. A jak kogoś stać na luksusową motorówkę, to „musi” pod nią zajechać Jaguarem albo Grand Cherokee. Jeśli trzyma ją w Monaco, to dolecieć ośmiomiejscowym odrzutowcem. Dziecko zapędzi do lekcji fortepianu, a sam z panienką pójdzie oglądać w ogrodowym basenie z jacuzzi film na wielkim telewizorze. Używając oczywiście prestiżowych okularów słonecznych, a panienka wcześniej poćwiczy uda na falującym trenażerze. To właśnie się sprzedaje.

Gdyby nie obowiązek udokumentowania  dla Czytelników, minąłbym te atrakcje, no może po za fortepianami, a zamiast bezskutecznie poszukiwać żagli, skoncentrowałbym się na najważniejszym.

TARGI TO LUDZIE, KTORYCH SPOTYKAMY.

To jedna z niewielu okazji, by naraz spotkać i możnych świata przemysłu żeglarskiego i wielkich żeglarzy, i działaczy i dawno nie widzianych przyjaciół. To ich naprawdę największy walor targów! Zamiast więc zrzędzić na „motututki” i aeroplany bądźmy wdzięczni organizatorom. W niełatwych czasach robią, co mogą, a nam tworzą niepowtarzalną okazję do rozmów i wymiany doświadczeń, posłuchania wykładów i opowieści, snucia nowych projektów. I narzekania.

Dziękuję Wam Organizatorzy! Dziękuję też Czytelnikom za cierpliwość przez kolejną zimę. Komplet tekstów z poprzednich pięciu zim, można bezpłatnie pobrać w pdf z mojej strony.

Tymczasem przenieśmy nasze dusze utęsknione do tych pagórków fal siwych, do tych pędzli i wałków... wiosna w toku!

No cóż, życzmy sobie, by w tym roku wiosna skończyła się przed majem.

29 marca 2019

Colonel

Tekst zawiera osobiste, prywatne i subiektywne obserwacje autora.

Postarałem sie uniknąć lokowania w audycji czegokolwiek...

 

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3486