OSTATNI DZWONEK PRZED SEZONEM
z dnia: 2019-02-26


W serii ciekawych, poszerzających horyzonty newsów „intelektualnych” wypada zrobić przerwę dla newsa poradnikowego,

praktycznego, wskazanego do przeczytania zanim będzie za pózno. Bo wiosna  tuz, tuż (u mnie tulipany już wychyliły

 się z ziemi) i żurawie samochodowe już się czają przy bramach przystani jachtowych. Czyli ostatni dzwonek !

Dzwoni Wiesław Cybulski, który się ocknął na czas. Bo moi kochani Czytelnicy i Skrytoczytacze – odeszła już era silników

Volvo-Penta słynnej serii MD1 i MD2 określanej jako konstrukcje nie do zdarcia – „idiotenfest”, ale i wykonane z najwyższej jakości

materiałów. Przeczytajcie bogato ilustrowany tekst edukacyjno-poradnikowy.

Czy na  wyjazd na targi Wiatr i Woda jesteście już spakowani ?

Wiesiu – dziękuję !

Zyjcie wiecznie !

Don Jorge

-----------------------------------------

Przypadki z wymiennikiem ciepła w silniku Nanni Diesel.

 

Do napisania tego tekstu nakłonił mnie Tadeusz Lis, twierdząc, że być może poniższe doświadczenia przydadzą się innym żeglarzom.

Na moim obecnym jachcie Albin Ballad (mam go od dwóch lat) jest silnik Nanni Diesel 3.75 HE z 2002 roku. Jest to, uważany za bardzo dobry, japoński silnik Kubota, które to silniki są od dawna marynizowane przez wiele znanych firm jak również przez mniejsze warsztaty. Mój silnik zmarynizowała francuska firma Nanni.

W tym sezonie zimowym postanowiłem zrobić gruntowniejszy przegląd mojej jednostki napędowej (w poprzednim, martwym sezonie zimowym wymieniłem tyko filtry i płyny eksploatacyjne). Postanowiłem sprawdzić stan podzespołu, który nie jest oryginalnie japoński tylko dorabiany przez Nanni. Jest to kompaktowy zespół: chłodzony kolektor wydechowy, wymiennik ciepła, zbiornik wyrównawczy płynu chłodzącego, mokry wydech (tzw. mixer) i jeszcze termostat. Trzeba to urządzenie do czasu do czasu przejrzeć i przepłukać, gdyż przez rurki wymiennika przepływa woda morska i mogą się tam osadzać brudy zmniejszające skuteczność chłodzenia.

Pierwsze lekkie zdziwienie dopadło mnie, gdy spostrzegłem, że wszystkie śruby, paski zaciskowe, rurki itd. są pokryte oryginalną farbą. Nigdy nie były odkręcane!! Czyli poprzedni właściciele przez 15 lat nie robili żadnych przeglądów! Wyobraźcie sobie moją „rozbawioną” minę, gdy zdejmując gumową rurkę doprowadzającą wodę do mixera, ukruszył się żeliwny króciec (zdjęcie 1). Tak, ukruszył się a nie ułamał. Pozostały kikut króćca można było dalej rozkruszać palcami!

/     

Teraz już wiem, że pierwsze modele mojego silnika nie miały anody cynkowej (późniejsze już mają) i korozja elektrochemiczna poczyniła takie zniszczenia w żeliwnym elemencie.

Ale, że z natury jestem optymistą, nie wpadłem w czarną rozpacz tyko spokojnie dorobiłem uszkodzony element ze stali nierdzewnej (usługi ślusarskie 200zł) (zdjęcie 2).

Teraz przed zamontowaniem nowego mixera trzeba było oczyścić cały wymiennik ciepła (zdjęcie 3). Cały ten kompaktowy zespół jest wykonany z aluminium. Moje zdziwienie było dużo większe niż poprzednio, gdy zobaczyłem, że gniazda, w które wciska się sam wymiennik (rurki mosiężne), są całkowicie skorodowane, a z oringów uszczelniających pozostały jakieś sparciałe fragmenty. W jednym miejscu powstała dziura – całkowita perforacja. (zdjęcie 4). (muszę dodać, że cały demontaż i później montaż to niezła ekwilibrystyka – gdy się już człowiek wciśnie w trochę wolnego miejsca pod kokpitem, to nie ma jak operować obiema rękami – no, ale to wszyscy znają z autopsjiJ).

/    

Wyjęcie całego zespołu, a później wysunięcie zestawu rurek wymiennika ciepła z obudowy, to historia na bardzo długą opowieść... ale udało się (zdjęcie 5).

Koncepcji naprawy było kilka (między innym sprowadzenie tej części z Francji – cena ponad 2500 EUR!!!!) lecz wygrała następująca: oczyszczenie skorodowanych gniazd do czystego metalu i napawanie grubej warstwy aluminium a następnie przetoczenie gniazd do wymaganej średnicy. Koszt napawania 120zł (spawacz, bardzo kontaktowy i dowcipny człowiek – pytam: „Ile?”,  „Hmmm... 320 zł  ale dzisiaj mamy promocję i udzielam panu 200 zł rabatu ...hahahaha...). (zdjęcie 6). Przetoczenie gniazd dałem do warsztatu remontującego silniki, gdyż ważne było aby gniazda z obu stron były dokładnie w osi a tam mieli specjalną pionową tokarkę do wytaczania gniazd pod tuleje cylindrowe. Koszt 300 zł – bez promocji;-)

/

Teraz już wszystko jest zmontowane na jachcie i działa bez zarzutu.

Jaki jest „morał” z powyższego opowiadania?

No cóż, trzeba przeglądać ważne elementy silnika, bo mogą zawieść w najbardziej nieoczekiwanym momencie.

W moim przypadku wygląda, że wszystko trzymało się na „słowo honoru” aż w końcu musiałoby puścić i doprowadzić do bardzo poważnej awarii.

Dziękuję Tadeuszowi Lisowi za techniczne konsultacje telefoniczne.

 

Wiesiek Cybulski s/y „Free.Dom”.

------------------------------------------------------------------------------------------

Ilustracja do komentarza Tadeusza Lisa


 

 

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3471