JAK OPŁYNĄĆ ŚWIAT
z dnia: 2018-07-29
W sieci możecie przeczytać, że Autor książki Jean Jacques Kowalczyk (33) od dziecka wychowywany był w atmosferze
przygody i kontaktu z przyroda. "Kronika XX wieku" Larousse'a odnotowuje ze w wieku 2 lat razem z ojcem usiłują wejść
na Mont Blanc. W wieku 4 lat zdobywa swój pierwszy 4-tysiecznik w Alpach. Swoje 18 urodziny obchodzi samotnie na
szczycie Mt. Blanc. W wieku 21 lat remontuje stary, drewniany jacht żaglowy, którym dwa lata później wypływa w rejs
dookoła świata. Podroz zakończoną po 2 latach opisuje w recenzowanej przez Eugeniusz Ziółkowskiego książce.
Gienek pisze do mnie: „Chłopak patrz na świat w sposób, który mnie zaskoczył. Widzi więcej niż my starzy. Używa języka
na poziomie blogowym, ale w całości książka tworzy logiczna całość. Widać, że nie idzie na wynik (ilość stron) ale pisze
bardzo oszczędnie, czysto.”
Ksiązkę wydała znana Czytelnikom SSI Polska Oficyna Wydawnicza Andrzeja Kowalczyka we Francji (Adge) – której
„Miniaturę Zeglarską” poświęconą Wagnerowi znajdziecie tu: http://kulinski.navsim.pl/art.php?id=3315&page=0
„30 tysięcy mil samotności” można nabyć w Allegro lub bezpośrednio od Andrzeja – an.ko@hotmail.fr
Dyskontujcie fajną pogodę
Zyjcie wiecznie !
Don Jorge
Zbyszek Turkiewicz
-----------------------------------------
Ostatnie dziesięciolecie to istny „wysyp” rejsów wokół naszego globu. Większość z nich zostaje mniej lub bardziej atrakcyjnie opisana w książce-relacji z rejsu.
Ile książek tyle prób szczególnego zainteresowania czytelnika bohaterami rejsu – załogi i jachtu. Szczególnym przypadkiem są książki poświęcone wokółziemskim rejsom realizowanym przez żeglarzy samotników.
Autor -siłą rzeczy- oszczędza nam opisów skomplikowanych relacji międzyludzkich mikro społeczności stłoczonej na bardzo małej przestrzeni. Nie ma nic o Pierwszym po Bogu, o upodlonym kuku, który jak wszem wiadomo, nie jest człowiekiem, o rodzących się przyjaźniach lub (częściej) nienawiściach. Osobiście nie tęsknię jako czytelnik za dramatyzmem grupowego, wokółziemskiego rejsu żeglarskiego.
Wolę przeczytać relację z okrążenia naszego globu przez samotnika. Głównie z powodu przejrzystości reguł, jakie obowiązują w tego rodzaju książce.
Głównych bohaterów jest trzech — żeglarz, jacht i morze z przynależnymi mu portami. Relacje między tą trójką są równie klarowne – żeglarz i jacht współpracują i wspólnie usiłują namówić do współpracy trzeciego, niezwykle potężnego współuczestnika rejsu, dla którego są nieskończenie małą drobiną.
Taki podział ról wśród głównych postaci rejsowych zdarzeń narzuca jednoznaczną klasyfikację rodzaju literackiego, powstającej książki – dramat
Czy tak być musi?
Niekoniecznie.
Książka Jeana Jacquesa Kowalczyka „30 tysięcy mil samotności”, opisująca rejs samotnika wokół świata, nie jest jednak dramatem. Mimo że sytuacje w niej opisane wystarczyłyby na scenariusze do paru krótkich filmów z gatunku horroru.
Jasiek Kowalczyk – tak się często na kartach książki przedstawia autor – opisuje swoje przygody podczas rejsu w sposób wyjątkowy.
Bardzo precyzyjnie posługuje się narracją do własnych działań, opisując stan rzeczy takim, jaki jest, bez dramatyzowania, czy też nonszalancji. Jeśli musi wejść na maszt jachtu rozbujanego oceaniczną, szelfową falą oceanu, to po prostu wchodzi. Zdaje sobie sprawę z ryzyka, jest skoncentrowany, a po powrocie na pokład nie uważa się za herosa. Stać go na refleksję, że w ferworze walki z problemem zapomniał założyć szelki bezpieczeństwa.
Powyższą sytuację przywołuję jako przykład właściwego, wolnego od literackiego retuszu sposobu opisywania różnych zdarzeń podczas rejsu. W ten sposób opisywane są zarówno sytuacje dramatyczne, codzienne, jak i komiczne.
Jasiek – pozwalam sobie na poufałość, do której upoważnia mnie pomimo różnicy wieku, podobne postrzeganie świata – popłynął w rejs dokoła świata, bo chciał „zajrzeć za horyzont”.
Realizując własne marzenie (myślę, że po części, marzenie ojca) liczył na własne siły, swojej rodziny i przyjaciół. Podczas rejsu, gdy zabrakło pieniędzy, po prostu poszedł na parę miesięcy do pracy, mimo że jak sam oceniał sytuację, wystarczyło poprosić o parę euro liczną rzeszę fanów i byłoby po problemie.
Wszystko, co zostało opisane w książce „30 tysięcy mil samotności”, w najmniejszym detalu nie kłóci się i ideą wspaniałej przygody, realizowanej według własnego scenariusza, stosownie do własnych umiejętności i możliwości finansowych.
Pozytywnego wrażenia po przeczytaniu książki nie pomniejszają drobne błędy redakcyjne. Trochę męczy częste przeliczanie z mil morskich na kilometry (trzeba się na coś zdecydować), ale to moje subiektywne wrażenie.
Czytając książkę, należy pamiętać, że Autor jest bardzo młodym jak na samotnika człowiekiem. Na kartach książki wyraźnie widać jak w ciągu dwóch lat przechodzi przyspieszany proces dojrzewania emocjonalnego, jak gwałtownie rośnie dystans do postrzegania i oceny spraw małych i wielkich.
Zachęcam do lektury.
Eugeniusz Ziółkowski
P.S. Jak zdobyć książkę Jaśka Kowalczyka „ 30 tysięcy mil samotności” odsyłam do gospodarza SSI Do Don Jorge.
|