ZIMOWĄ PORĄ (43)
z dnia: 2016-03-19
Niech jako wprowadzenie do ostatniego przedsezonowego felietonu posłuży stary, prymitywny dowcipas: nocną porą milicjant pyta pełzającego pod latarnią na czworaka pijaczyny
- co tu wyczyniacie obywatelu ?
- klucza szukam panie władzo
- tu żeście go zgubili ?
- nie tu - tam koło tamtego drzewa
- no czemu tu szukacie ?
- bo tam ciemno panie władzo.
Tak mi się to jakoś skojarzyło z opisywaną przez Andrzeja Colonela Remiszewskiego troską ochrony Slowińskiego Parku Narodowego. A może ja aluzju nie poniał ?
Ja wiem natomiast co innego - po mojemu (subiektywnie) największym zagrożeniem dla żeglugi jest bliskość brzegu. Z dawnych lat pamiętam, że do koi kładłem dopiero się gdy ląd ginął za horyzontem.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Niby ta dziwaczna „zima” jeszcze trwa, a felietoników długo nie było. Nałożyło się kilka okoliczności: z jednej strony był to ogrom zajęć autora związanych z SAJ, spiętrzenie wyjątkowe; z drugiej - lenistwo innych korespondentów, a jest przecież w SSI zasada, że trzeba dać Czytelnikom ode mnie odetchnąć.
I tak niepostrzeżenie doszliśmy do końca zimy. Oczywiście szczęściarze lub, jak kto woli mądrzejsi, już żeglują. Po Kanarach, Azorach, Karaibach i po Zatoce Gdańskiej. Ale większość zabiera się dopiero do wiosennych przygotowań. Odbyły się jachtowe (motorówkowe?!) targi, wręczono nagrody (gratulacje dla członka SAJ Piotra Kuźniara, który wziął prawie wszystko, poza Honorową SAJ: Rejs Roku, Żeglarza Roku, Kolosa, Wiktorowicza), rozliczono zarządy klubów i stowarzyszeń, stary sezon dawno podsumowany i opowiedziany, czas na nowe przygody.
„Porty są do niczego – statki gniją, a ludzie schodzą na psy” - napisał Conrad w „Zwierciadle morza” (cytuję za „Słowami wiatrem i falą pisanymi” Aliny Raduły). Coś w tym pozostało do dziś. Najmocniej odczuwam to po pierwszych dwóch, czy trzech dniach sezonu, kiedy stwierdzam, że na moim jachciku wreszcie wszystko jest na swoim miejscu, w miarę wysprzątane i przejrzane, działa jak należy, a zapach zimy zginął. Psy zostawiłbym w spokoju, bo co winne są biedne zwierzaki.
Najwyższy więc czas na przygotowania do sezonu. Obok zajęcia się jachtem i wymyślenia trasy rejsu, warto zająć się też przygotowaniem „nawigacyjnym”. I tu można spotkać przykre niespodzianki.
Ostatnio najbardziej denerwuje mnie „ochrona przyrody w rejonie wybrzeża Słowińskiego Parku Narodowego”, czyli mówiąc zrozumiale dla żeglarzy: na odcinku Łeba-Rowy. Otóż istnieje nie pokazana na mapach dwumilowa strefa zamknięta na tym odcinku. Administracja ściga naruszających, w tym także jachty zagraniczne. Mogę, choć z pewnym trudem, zrozumieć nawet „ochronę powierzchni morza” przed małym jachtem żaglowym, nieco łatwiej przed motorówką albo łodzią rybacką. Ale nie rozumiem małpiej złośliwości w sposobie wyznaczenia skrajnych krawędzi. Odchodzą one prostopadle od brzegu, co oznacza dla jachtów wychodzących z Łeby na zachód i analogicznie z Rowów na wschód konieczność nadkładania drogi i wydłużania ewentualnego halsowania. Dla jachtów dużych i w niezłych warunkach, to jest być może niezbyt istotne, choć denerwujące, ale dla łódek małych, żeglujących wzdłuż wybrzeża, to sprawa fundamentalna. Czy naprawdę nie można było ściąć tych narożników pod kątem 45 stopni?
Właśnie w taki sposób odstraszamy żeglarzy od polskiego wybrzeża, i tak, z naturalnych powodów, dość niegościnnego. A do tego dodajmy, że kilka godzin poszukiwań w Internecie nie pozwoliło mi odnaleźć jakiegokolwiek konkretnego przepisu na ten temat. A o mapce to pomarzyć można. Co znalazłem?
Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 2 marca 2004 r. w sprawie Słowińskiego Parku Narodowego (Dz.U.2004.43.390) podaje granice parku i jego otuliny ale wyłącznie na lądzie!
Zarządzenie nr 31 Ministra Środowiska z dnia 18 czerwca 2013 r. w sprawie zadań ochronnych dla słowińskiego parku narodowego (Dz.Urz.MŚ.2013.41) wspomina lakonicznie w jednej z tabel:
„ 4.Ochrona Bałtyku poprzez ograniczenie niekontrolowanej presji turystycznej i rybackiej (wprowadzenie rybołówstwa kulturowego) - 11 171 ha - Obszar morski”.
Ciekawe, jaki to obszar morski? Program prawniczy o tym nie mówi. Podana powierzchnia 11 tysięcy hektarów odpowiada powierzchni owego mitycznego dwumilowego pasa. A jeśli on jest krótszy ale sięga dalej w morze? Albo jakoś fantazyjnie powyginany?
A jak żeglarz, każdy żeglarz, nie tylko zagraniczny, ma wpaść na pomysł, żeby szukać dziennika urzędowego jakiegoś ministerstwa? Jak ma go zdobyć? Skąd ma wiedzieć, jak przejść z hektarów na mile morskie? Już wznawiamy „Wielką Grę”?
Może ktoś z Czytelników ma lepszą informację z aktualnej mapy Bałtyku albo znalazł coś w Wiadomościach Żeglarskich BHMW? Don Jorge z pewnością zechce to opublikować.
Inna niemiłą niespodzianką jest brak harmonogramu zamykania akwenów dla żeglugi i rybołówstwa. Zazwyczaj publikowano go w Wiadomościach Żeglarskich w grudniu poprzedzającego roku zgodnie z:
§ 5. 1. Terminy zamknięcia stref nr 6, 6a, 6b i 6c, o których mowa w § 1 ust. 1 pkt 3, w każdym roku kalendarzowym Biuro Hydrograficzne Marynarki Wojennej podaje do wiadomości w ostatnim numerze "Wiadomości Żeglarskich" w roku poprzedzającym dany rok kalendarzowy.
2. Strefy nr 6, 6a, 6b i 6c w okresie ich zamknięcia są dostępne dla żeglugi i rybołówstwa w poniedziałki, niedziele i dni wolne od pracy określone w art. 1 pkt 1 ustawy z dnia 18 stycznia 1951 r. o dniach wolnych od pracy (Dz. U. Nr 4, poz. 28, z późn. zm.), z zastrzeżeniem ust. 3.
3. Dla stref nr 6, 6a, 6b i 6c w sytuacjach podyktowanych potrzebami prowadzenia szkoleń i ćwiczeń wojskowych można określić dodatkowe terminy, inne niż określone w ust. 1, w których strefy te są zamknięte dla żeglugi i rybołówstwa.
4. Biuro Hydrograficzne Marynarki Wojennej zamieszcza terminy, o których mowa w ust. 3, w "Wiadomościach Żeglarskich" co najmniej z siedmiodniowym wyprzedzeniem.[i]
/
Mapa ze strony jaroslawiec24.pl
,
Mapa NAVIONICS
.
A tu nic. Informacji brak. Jaka to zmiana? Tak wiem: to zmiana na lepsze.
Na szczęście jeszcze kilka tygodni i czeka nas zmiana naprawdę na lepsze. Wyjdziemy na wodę i żadne czytanie rozporządzeń nie będzie nam zatruwać życia.
Don Jorge napisał kiedyś: „Marynarze pływają jedenaście miesięcy i rozprawiają o tym jeden miesiąc rocznie, a żeglarze odwrotnie” (znów cytuję za „Słowami wiatrem i falą pisanymi” Aliny Raduły). Oby się mylił! Obyśmy pożeglowali ze sześć miesięcy tego roku, nie musieli kontaktować się z urzędami, a po powrocie mieli materiału na gawędy w tawernach na kolejne sześć miesięcy. Czego sobie i Wam życzę.
A już na koniec: nie zapominajcie o szelkach, uprzężach i life-linach. Kamizelki kamizelkami, dobre są w ciepłej pogodzie albo w porcie, co oznacza, że i tak warto je nosić! Ale w morzu nie warto wypadać nigdy. Kamizelki, uprzęże, lifeliny!
KAMIZELKI, UPRZĘŻE, LIFELINY!
19 marca 2016 r.
Colonel
Tekst zawiera osobiste, prywatne i subiektywne obserwacje autora.
[i] Rozporządzenie Ministra Obrony Narodowej z dnia 3 kwietnia 2014 r. w sprawie stref zamkniętych dla żeglugi i rybołówstwa na obszarach morskich RP (Dz.U.2014.482)
==================================================================================================================
Ilustracja do komentarza Krzysztofa Bosaka
|