ZIMOWĄ PORĄ (38)
z dnia: 2016-01-13


Dzisiejszy felieton Andrzeja Colonela Remiszewskiego odbieram jako osobliwe podsumowanie pierwszej połowy naszej zimy i antartycznego lata. Tu coś sie kończy - gdzie indzej zaczyna, a pomiędzy żegluje ... Szymon Kuczyński.
Jest też o konkursie, w którym nie dostojni jurorzy, a zwykli żeglarze mają okazję pokazać, co im się podoba, kogo cenią.
Nie mogę się oprzeć pokusie podkreślenia, że w plebiscycie "Wiatru" dwie pierwsze pozycje zajmują członkowie SAJ.
I to o kilka długości przed "peletonem".
Felieton jest fajny.
Czytajcie.
A może ktoś przyśle komentarz ?
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
---------------------------------
Sam, bez nikogo,
Znów pójdę w drogę,
Pójdę w rejs, bo chyba już czas
Ten omszały ruszyć głaz, ruszyć głaz...
Jeszcze nadzieją
Oczy się śmieją.
Pójdę w rejs, pewno spotkam znów
Prawdę zamiast pustych słów, pustych słów...
.
[Jerzy Porębski, Soledad]
.
„Białe święta” coraz bliżej. Nawet pojawił się śnieg, lasy koło Rumi przybrały baśniowy wygląd. Lecz pogoda nie jest baśniowa. Chmury schodzą jeszcze niżej, niż ciśnienie atmosferyczne, na drogach co raz to jakiś kierowca dostaje małpiego rozumu i zgoła nie małpiego braku zdolności manualnych. W telewizorze słowa, które znaczą coś dokładnie odwrotnego, niż w polszczyźnie, jakiej używaliśmy jeszcze niedawno. Co z tego, że przygotowania do kongresu solidarnie skaczących przyjaciół przebiegają sprawnie, co z tego, że chwilami atmosfera przypomina wspaniałe miesiące sprzed 35 lat, kiedy spojrzenie na ekran telewizora powoduje wizję wielkich uszu (starsi zrozumieją, młodsi starszych zapytają). No i ja pamiętam, że wtedy trzeba było długich i mrocznych ośmiu lat do ponownej radości.
Do sezonu jeszcze z osiem może dziewięć tych felietoników, do głównego rejsu – pół roku. A już by się chciało ruszyć. Tymczasem możemy się emocjonować regatami o żeglarskie wyróżnienia, wszędzie tu widać członków SAJ, wyścigiem „Polonusa” z nadchodzącą jesienią antarktyczną, no i powrotem Szymona Kuczyńskiego z wielkiej pętli.
Regaty wyróżnień to w tej chwili przede wszystkim konkurs miesięcznika „Wiatr”. Tam rywalizujący o wiele długości przed innymi członkowie SAJ reprezentują dwa, w pewnym sensie przeciwne bieguny żeglarstwa. Wielki oceaniczny i polarny wyczyn i rodzinne żeglowanie na małym jachcie. To drugie jest bardziej zgodne z moimi obecnymi preferencjami, to pierwsze przypomina niezrealizowane nieśmiałe marzenia sprzed lat. I jak tu podejmować biurokratyczne decyzje kto lepszy? Chyba nie przypadkiem „analiza porównawcza” Tomka Piaseckiego pobiła wszelkie rekordy czytelnictwa w SSI.
„Polonus” zawędrował głęboko w antarktyczny ląd i po rocznym pobycie postanowił wrócić na ocean. Grupka zapaleńców, którzy nie wiedzą, że to NIEMOŻLIWE, wykonała własnymi rękami remont, a teraz od kilku już tygodni, także tymi gołymi rękami przepycha kilkanaście ton stali do wody. Brak jeszcze centymetrów. Brak szczęśliwego zbiegu okoliczności. Stan spraw jest taki, że zanim wyślę ten tekst „Polonus” może pływać albo nie istnieć.
/
Początek akcji – ze strony jacht-polonus.pl
.
/
To jeszcze nie koniec – ze strony jacht-polonus.pl
.
I wreszcie Szymon, o którym już pisywałem dla SSI. Płynie na 6,5 metrowym jachcie. Płynie, jak dotąd szybko i skutecznie, osiągając przebiegi większe, niż dwukrotnie dłuższe jachty posiadające sponsorów na milionowe kwoty. „Atlintic Puffin” jest już znów „atlantycki”, nie ”pacyficzny albo indyjski”. Poniekąd ten ostatni etap może być najtrudniejszy. Szymon ma za sobą trzy oceany i obejście pod wiatr burzliwego Przylądka Dobrej Nadziei, jest na ostatniej prostej. Lecz wie, że najwięcej wypadków zdarza się himalaistom już po zdobyciu szczytu. I zapewnia, iż nie pozwoli sobie na zbędny luz i nie zapomni, że jacht już swoje wysłużył.
Cztery różne sytuacje żeglarskie, które zaprzątają moją uwagę tą zimową porą, odwracając ją choć na krótkie chwile od zalewu pustych słów. Tak właśnie wygląda dziś żeglarstwo: każdy znajdzie coś dla siebie. Tak, wiem, że pominąłem regatowców, ale nie wypada mi się mądrzyć, jeśli jedyne regaty w jakich startowałem wygrałem śpiąc spokojnie w koi. Pominąłem też statki do przewozu żagli, czyli trawestując Zbieraja „wypasione sasanki”. Tu powinienem bić się w piersi. Przecież różnego rodzaju „szkoły pod żaglami” są wspaniałym pierwszym krokiem dla tych wszystkich młodych ludzi, którzy nie mają szans rozpoczynać pod kierunkiem rodziców.
Żeglarstwo ma tysiąc barw. Może to rozświetli nam długą zimę.
A potem:
Pójdę w rejs, pewno spotkam znów
Prawdę zamiast pustych słów, pustych słów...
.
13 stycznia 2016
Colonel
------------------
Tekst zawiera osobiste, prywatne i subiektywne obserwacje autora.
Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=2893