O "ZEJMANIE"
z dnia: 2014-06-10
Lektura newsa o alternatywie "pokonać lub pokochać", czyli o nagrodzeniu Andrzeja Dębca Medalem Księcia Mściwoja II natchnęła bywalca Międzynarodowego Klubu Morza - Mariana Lenza do rozszerzenia wiedzy Czytelników SSI o "ZEJMANIE"
Przypominam o zakładaniu kamizelek przed wejściem na pokład jachtu.
Zyjcie wiecznie !
Don Jorge
.
.
---------------------------------
.
Międzynarodowy Klub Morza „Zejman” Ponoć nie ma w świecie bardziej oryginalnej tawerny niż mieszczący się na Wyspie Spichrzów, w Gdańsku, Międzynarodowy Klub Morza „Zejman”. Tego zdania są globtroterzy, którzy już z niejednego pieca chleb jadali.
 Do początku XIX wieku Wyspa Spichrzów ze swymi trzystoma spichlerzami była centrum handlowym gdańskiego starego portu. Do spichrzów nad Starą i Nową Motławą, Wisłą docierały tratwy, szkuty i barki, lądem wozy, a z morza statki żaglowe. Później wtaczała wagony kolej żelazna, a żagle zastąpiła para. Mimo pożarów i przemian wyspa tętniła życiem. Tłum marynarzy-obieżyświatów i dokerów w charakterystycznych czapkach z daszkiem, wśród których kręcili się maklerzy w kapelusikach, i tu, i ówdzie, gdański frant i cwaniaczek, bówka, nadawał jej specyficznego kolorytu, kolorytu właściwego portowym miastom. Wszyscy, po pracy, zwykle w roboczym odzieniu przesiadywali w miejscowych karczmach. Jadali „brabanckie sardele” i popijali je piwem, lub kieliszkiem gdańskiej jałowcówki zwanej „Machandel”.
Wprawdzie, to o angielskich marynarzach w swych „Pamiętnikach” Stanisław August Poniatowski, tak pisał: „Wieczną ich wesołość przypisują temu, że skoro służby swej dopełnili, żadna już troska ich nie zaprząta. (….) Wysiadłszy na brzeg, zostawiają tam zazwyczaj cała swą pensję (…), a zrobiwszy ten wydatek, znajdują się znowu w niedostatku i gotowi zaciągnąć się do służby na powrót. (…) Zwinni, zręczni i zawsze weseli jak te zwierzęta, których złośliwości nie mają jednak, (….). Jeżeli się zdarzy, że nie pozostawią wszystkich pieniędzy u kobiet, oddają resztę pierwszemu lepszemu, który ich o to poprosi. Żadna troska o jutro ich nie zaprząta, (…).
Przeważnie szachulcowej budowy spichlerze w większości spłonęły w 1945 roku. Ostał się, nie największy „Steffen”, po drugiej stronie Mariny Gdańsk. Pasjonaci tchnęli w chylącą się ku upadkowi ruinę ducha minionej epoki uruchamiając tawernę-siedzibę klubu „Zejman”. Oryginalne pomieszczenie posiadające potężny belkowy strop, wsparty na równie masywnych drewnianych słupach uzupełniono prostymi drewnianymi stołami i ławami. Wnętrze przypomina zagracony nautykwariat. Pełno tu morskich eksponatów zebranych z całego świata. Każdy ma swoją historię. Tawerna nie jest stylizowaną „podróbką”, dla bogatych snobów. Nawiązując do marynarskiej tradycji jest autentyczna.
Siedzibę ma tu Bałtyckie Bractwo Jungów. Klub słynie z przyznawanych żeglarskim indywidualnościom „żeglarskich Conradów” (dokładnie: Międzynarodowej Nagrody Conrada). Tawerna jest otwarta w każdą sobotę, dla posiadaczy karty Klubu i ich znajomych, a w sezonie dla załóg cumujących w Marinie Gdańsk.
Tekst i zdjęcie Marian Lenz
|