Ministerstwo Sportu rozesłało do konsultacji („wstępnej” - jak napisano) projekt rozporządzenia w sprawie uprawiania turystyki wodnej. Ma ono zastąpić Rozporządzenie Ministra Sportu z dnia 9 czerwca 2006 r. w sprawie uprawiania żeglarstwa (Dz. U. z dnia 24 czerwca 2006 r. Nr 105 poz. 712), które wygasa z mocy ustawy o żegludze śródlądowej w połowie października. Można powiedzieć rychło w czas, „szkoły żeglarskie” oblegane przez spanikowanych adeptów koszą zamówienia wszystkich chcących zdążyć przed magiczną datą. Jakby przez półtora roku od uchwalenia ustawy nie można było stworzyć projektu prostego dokumentu! Zresztą podobno dobrą praktyką legislacyjną jest ogłaszanie projektów rozporządzeń wykonawczych razem z projektem nowej ustawy. Tak umie postępować Ministerstwo Transportu i Gospodarki Morskiej, za to przekracza to jak widać możliwości Ministerstwa Sportu.
Ostatecznie po tym długim czasie stworzono dokument pod nieszczęśliwym tytułem, bo już z pierwszego paragrafu wynika, że dotyczy on „wymagań niezbędnych do uzyskania dokumentów potwierdzających posiadanie uprawnień, w szczególności dotyczących wiedzy z zakresu żeglarstwa oraz odpowiadający im zakres uprawnień do prowadzenia jachtów żaglowych albo motorowych”. Tak więc turysta na lodzi wiosłowej albo kajaku turystą wodnym nie jest? Może i lepiej...
Dalej za to jest jeszcze gorzej. Przez półtora roku zdołano tylko przepisać dotychczasowe uregulowania, dokonując drobnych ale jakże symptomatycznych korekt. Generalnie sprowadzają się one do zwiększenia wymagań stażowych oraz przywrócenia egzaminu na sternika morskiego. Kto suflował te modyfikacje urzędnikowi ministerstwa ujawnia jedna zmiana, na pozór niedostrzegalna: ZAKRES UPRAWNIEŃ STERNIKA JACHTOWEGO.
W cytowanym wyżej Dzienniku Ustaw zakres uprawnień sternika jachtowego określa wzór patentu stanowiący załącznik do rozporządzenia. Oto on na obrazku, prosto z Dziennika Ustaw.
Dla łatwiejszego prześledzenia sprawy zacytujmy:
POLSKI ZWIĄZEK ŻEGLARSKI ZAŚWIADCZA, ŻE POSIADACZ NINIEJSZEGO PATENTU JEST UPRAWNIONY DO:
1. PROWADZENIA JACHTÓW ŻAGLOWYCH BEZ LUB Z POMOCNICZYM NAPĘDEM MECHANICZNYM PO WODACH SRÓDLĄDOWYCH
2. PROWADZENIA JACHTÓW ŻAGLOWYCH BEZ LUB Z POMOCNICZYM NAPĘDEM MECHANICZNYM O DŁUGOŚCI KADŁUBA DO 12 M PO:
- WODACH MORZA BAŁTYCKIEGO I INNYCH MÓRZ ZAMKNIĘTYCH,
- INNYCH WODACH MORSKICH W STREFIE DO 20 MIL MORSKICH OD BRZEGU.
A w projekcie ministerialnym stoi jak byk:
„Osoba posiadająca paten sternika jachtowego jest uprawniona do prowadzenia jachtów żaglowych po wodach śródlądowych i prowadzenia jachtów żaglowych o długości całkowitej po wodach morskich w stresie do 20Mm od brzegu”.
Oznacza to istotne, a do tego głupie i niebezpieczne, ograniczenie uprawnień. Skąd urzędnik ministerstwa wytrzasnął taki przepis?
Odpowiedź przychodzi błyskawicznie ze strony internetowej PZŻ. Oto cytat:
„Osoba posiadająca patent sternika jachtowego, wydany na podstawie aktualnie obowiązujących przepisów (Dz. U. z 2006 r., nr 105, poz. 712 - z późniejszymi zmianami) jest uprawniona do:
- prowadzenia jachtów żaglowych bez lub z pomocniczym napędem mechanicznym po wodach śródlądowych,
- prowadzenia jachtów żaglowych bez lub z pomocniczym napędem mechanicznym, o długości całkowitej do 12 m, po wodach Morza Bałtyckiego i innych mórz zamkniętych, oraz innych wodach morskich, w strefie do 20 Mm od brzegu.”
Krótko mówiąc można stwierdzić, że:
1. Ktoś w PZŻ uznał się za stojącego ponad ustawodawcą albo też, co bardziej prawdopodobne, panuje tam zwykły bałagan, powodujący, że związek sam nie wie jakie uprawnienia w imieniu Państwa wydaje.
2. Urzędnik z ministerstwa poddał się suflerce bałaganiarza z PZŻ („lub czasopisma” ???) albo zamiast sobie zadać trud i pomyśleć skopiował przepis ze strony internetowej bez żadnej refleksji.
Szczegółowe opinie o projekcie z pewnością napiszą stowarzyszenia żeglarskie. Parę jednak uwag ogólnej natury.
Konstytucja RP mówi jasno w Art. 31.
3. Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.
Cztery lata temu podniósł to w swym wystąpieniu Rzecznik Praw Obywatelskich, przywołując przykłady, tak często przez nas używane, krajów o nieporównywalnie lepiej rozwiniętym żeglarstwie rekreacyjnym.. Wydawało się, że parlament i Ministerstwo transportu zauważyły problem i przepisy wydawane w ostatnich dwóch latach zmierzały ku usankcjonowaniu pewnej, choć dalece niewystarczającej wolności. Pomysł Ministerstwa Sportu jest tu zdecydowanym zgrzytem! Krokiem wstecz. Żeglarze, być może za wyjątkiem niektórych „lobbystów” , oczekiwali uproszczenia systemu patentów. Oczekiwali ułatwienia wspinaczki po drabince stopni. Oczekiwali, ze Państwo spróbuje ograniczyć swe regulacje do obrony interesów klientów, kupujących usługi od jachtów komercyjnych. Tymczasem rozporządzenia w proponowanym kształcie w samym założeniu utrudni dostęp do żeglarstwa morskiego. Nie da się tego w żaden sposób obronić i w tym kontekście projekt jest sprzeczny z wymogiem cytowanego wyżej fragmentu Konstytucji.
Gorzej - zaproponowane rozwiązania spowodują bałagan prawny. Otóż posiadacze dotychczasowych patentów sternika jachtowego będą mogli pływać na Bornholm jachtem o długości na przykład 13,5 m (czyli o długości kadłuba 12 z 1,5-metrowym bukszprytem), zaś „nowi” sternicy będą kolędować wzdłuż niegościnnego polskiego wybrzeża na jachtach o długości całkowitej do 12 m, czyli w przypadku przykładowego bukszprytu o 1,5 krótszych.
Myślę, że nie warto brnąć dalej, analizować innych zapisów, szkoda cierpliwości Czytelników SSI.
Pani Minister pozostaje tylko jedno: BUBEL DO KOSZA!
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge