GOTLAND W "ŻAGLACH" !
z dnia: 2012-02-05


Czytelnicy "ZAGLI"  może już zauważyli początek serialu "locyjkowego" Gotlandu. W numerze styczniowym wyjasniałem dlaczego w nadchodzącym sezonie koniecznie należy pożeglować na tę największą wyspę Bałtyku. Tam też pokazałem jakie mrowie portów i przystani ma Gotland. Polscy żeglarze najczęsciej odwiedzają Visby, bywa że sztorm lub zmęczenie zmusi ich do zawinięcia do południowych portów "przyczółkowych Burgsvik lub Vandburg. Ambitni ciągną dalej na północ, aby prześlizgnąć się przez cieśninę Farosund. Ktoś tam od czasu do czasu staje na popas w Slite. W innych portach i przystaniach Gotlandu polskich jachtów nie widać. Ludzie myślą, że na tej wyspie portów nie ma więcej niż 11, bo tyle stary Kuliński opisał i obrysował prawie dwie dekady temu.
Tymczasem, tymczasem, aż trudno w to uwierzyć tych portówi przystani Gotland ma bezmała 100 (!). Duże, średnie, maleńkie. Głębokie, umiarkowanej głębokości i płyciutkie - w sam raz dla jachcików balastowo-mieczowych lub takich kilowych maleństw jak "Holly" czy "Romuś". "Holly" na Gotland w najbliższym czasie nie pożegluje, bo dzielnemu "Gale" marzy się ocean. Ale podobnej wielkosci (i zanurzenia!) łódek w Polsce nie brakuje. Tym razem zinwentaryzowałem 28 portów i przystani. Czyli mam coś dla Was - Drodzy Czytelnicy.
W czerwcu ubiegłego roku grasowałem (to właściwe określenie) w gotlandzkich portach  i przystaniach. Mierzyłem, sondowałem, szkicowałem, fotografowałem. Rezultaty tej pracy znajdziecie więc w "ŻAGLACH". Niektórych z nich próżno szukać w szwedzkich, urzędowych pomocach nawigacyjnych czy zobaczyć na chartplotterach.  Dlatego śledzcie ten serialik już teraz, zawczasu, przed sezonem.
Dziś mam dla armatorów maleńkich jachtów specjalną przynętę, której "ŻAGLOM" nie dałem. To coś "exclusive" dla Czytelników SSI oraz ich krewnych i przyjaciół. Kto chce niech sobie drukuje, laminuje, używa. Żadnego tam "copyrightu".Jeśli wola - możecie to nazwać "pro publico bono".
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
___________________________________

D J U P V I K (Djauvik)

(57º18,5’N  i  018º08,9’E)

 

Na południowym odcinku zachodniego wybrzeża leży niewielka miejscowość letniskowa Djupvik o rybackiej już raczej przeszłości. Taka zwyczajna, a jednak wszyscy gotlandczycy pamiętają, że w roku 1361 właśnie tu wylądował ze swą armią duński król Waldemar IV Atterdag (Odnowiciel), aby po Skanii podbić Gotlandię. I udało mu się to łatwo – zręcznie wykorzystując rokosze tutejszego chłopstwa przeciwko władzy w Visby. Król Waldemar miał za co wojować – 15 lat wcześniej sprzedał Estonię Krzyżakom. Rozumiem, że już nabraliście ochoty powtórzyć sukces Waldemara – lądując właśnie tu – w Djupvik.

 

Niestety nie wszystkim będzie to dane. Wbrew nazwie Djupvik*) znaczy głęboka zatoka – jest portem tylko dla jachtów mieczowych lub kilowych maleństw. Jachty o zanurzeniu przekraczającym 1,4 m nie powinny tu zawijać. Nie traktowałbym portu Djupvik jako miejsca spokojnego przeczekania sztormu, zwłaszcza z NE.

  

Nie oczekujcie tu szkła, aluminium i marmuru.  Najwyżej kamienie, beton, gonty i ... eternit.

 

Badekunda „Kamienny krąg” – podobno to zabytek.

 

Miejscowość nie wyróżnia się niczym szczególnym. Ta sama atmosfera, zieleń, porządek, spokój – której nie zakłóca nawet biegnąca wzdłuż brzegu kołowa obwodnica wyspy. Miłą dla oka jest morska perspektywa z widokiem na malownicze wyspy Lilla Karlsö (bliższa) oraz Stora Karlö. Do roku 2005 z Djupvik wypływały do wysp motorówki z wycieczkowiczami. Zostały jednak przegonione do Klintehamn. W Djupvik możecie obejrzeć „kamienny krąg” o zarysie statku,  poplażować, zrobić zakupy w minimarkecie, pojechać autobusem do stolicy gminy – Klintehamn (13 km).

Port. Jest własnością i pod zarządem lokalnego samorządu rybackiego. Z daleka wygląda na poważny, tylko te płycizny w basenie i na podejściu. Kształt dość oryginalny – port w porcie. Od falowania z sektora SW do NW akwatorium portowe osłania falochron narzutowy (zbudowany w 1984 r), po którego stronie

 

A na horyzoncie Lilla Karlsö.

 

Gasthamn – tu zacumujecie.

 

wewnętrznej zbudowano drewniany pomost cumowniczy dla jachtów. Cumować też można do przygłowicowego odcinka nabrzeża falochronowego. Gdyby falowanie się wzmagało – można starać się o pozwolenie przestawienia jachtu do basenu wewnętrznego, ale tam jest już naprawdę płytko. Tylko tam oświetlenie kei. Nieliczne, punkty poboru prądu i wody zlokalizowano na brzegu. Z usług bytowych tylko toaleta. Gospodarzem tego gospodarstwa jest pan Lennart Melin (tel. 0498-24 11 51 oraz 0704-75 25 51). Opłata postojowa 60 SEK.

Podejście. Odradzam zawijanie przy silniejszych wiatrach z N. Znalezienie portu w panoramie brzegu nie jest łatwe, ale mając na podorędziu wielki drogowskaz w postaci Małej Karli – sprawa jest banalnie prosta. Od środka wyspy namiar na port Djupvik – wprost na wschód. W odległości około 0,5 mili starajcie się podchodzić prostopadle do brzegu – jednocześnie bardzo pilnie wypatrując nabieżnika krk 137º. Jest to para białych trójkątnych tarcz. Znak przedni w linii brzegowej, wewnątrz portu – znak tylny na pagórku za portem. Za tym znakiem widoczny jest spory, biały pawilon pensjonatu. W nocy linię nabieżnika wyznacza para czerwonych świateł stałych. Na głowicach falochronów żadnych znaków nawigacyjnych nie ma. Nie są one też podświetlone. □

______________________ 

 *) Niektórzy mieszkańcy upierają się przy nazwie Djauvik. Nawet na niektórych mapach znajdziecie tę nazwę

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=1907