Drodzy Czytelnicy i Skrytoczytacze SSI obojga płci,
Rozwój biblioteki marynistycznej Michała Kozłowskiego przybrał już wymiar po prostu - niewiarygodny. Z tego co mi wiadomo biblioteka ostatnio wzbogaciła się o oryginały planów jachtów zaprojektowanych przez Tomasza który poprzednio przekazał około 100 kg zagranicznych żeglarskich wydawnictw, a teraz Michał odebrał kolejna partia interesujących materiałów. Marek dostarczył ostatnio podobny pakiet. Zapowiedział przesyłkę Wojtek. I to z pewnością nie koniec.
Podziwiam!
Życzę dalszych sukcesów!
Don Jorge
Don Jorge,
Zostałem mile zaskoczony przyznaniem „Nagrody Przyjaznego Brzegu 2024”, to już nagroda za bibliotekę. Spowoduje to jeszcze większą motywację do dalszych prac. Znowu biblioteka trochę urosła, opiszę tylko najciekawsze nowości w zbiorach, bo jest tego dużo.
Kolega dał mi karton „Żagli”, przy rozpakowywaniu czasopism znalazłem niespodzianki, najpierw kilka numerów „Katiera i Jachty”. To bardzo ciekawe gazety. Dużo zdjęć i artykułów o jachtach, nawet z siatkobetonu. Trochę rysunków linii teoretycznych motorówek. Niewiele reklam i propagandy, jedynie reklamy Navimoru (Carter 30, Conrad 24, Conrad 45, Carina i Tornado). Kolejna niespodzianka to plany jachtów „Myszka” (1962) i P7 Bis (1958) projektu M. Plucińskiego. Dziś trochę śmieszą instrukcje dla budowniczych: zbiorniki powietrzne wykonać z dętki motorowej i obszyć w grube płótno. Znak na żaglu to myszka i ma mieć ogonek (tasiemkę luźno zwisającą i zamocowaną w jednym punkcie do sylwetki myszki). Nawet do głowy by mi nie przyszło, że za kilka dni to będzie raptem początek olbrzymiej kolekcji planów. Dostałem ponad dwadzieścia planów różnych jachtów razem z oryginalnymi rysunkami na kalce, to już faktyczne skarby. Nawet siatkobetonowe jednostki są wśród nich. Przejrzenie wszystkich planów wymaga wiele czasu, to wspomnę tylko o kilku.
.
Mam dokumentację jachtu morskiego „Delfin” Leona Tumiłowicza z 1968 roku. Niedawno był w SSI artykuł o kutrze ze stacji Arctowskiego „Słoń Morski”, dzięki Darczyńcy oryginalna dokumentacja tego jachtu jest już w moich zbiorach. Monet nie zbieram, ale jedna była szczególna… Trafiłem na aukcji na monetę 1zł wydaną przez Spółdzielnię Morskiego Batalionu Lotniczego z Pucka. Przed wojną było wiele monet wybitych przez różne spółdzielnie wojskowe, ale ta jest morska. To był rodzaj pożyczki, dostawali żołnierze i płacili tym w kantynie czy sklepie w koszarach. Mój egzemplarz jest uszkodzony, ale przy jego wieku to nie ujma. Może latał na wodnosamolotach. Z Dywizjonem z Pucka niestety związana jest bardzo smutna tragedia. W 1922 roku podczas pokazu lotniczego omyłkowo zrzucono bombę w tłum widzów, zginęło 9 osób i było wielu rannych.
.
Pierwszego września 1939 baza w Pucku została zbombardowana, wybuchła amunicja i zginął dowódca. Samoloty przebazowano na plaże Kużnicy i Jastarni. Do ósmego września niemal wszystkie samoloty zostały niestety zniszczone. Trafiłem na niepotwierdzone informacje, że jeden z samolotów ostrzelał defiladę 7.09. 1939 po zdobyciu Westerplatte. Załoga kolejnego wodnosamolotu próbowała 30 września polecieć do Szwecji, niestety silnik się zepsuł kilkanaście kilometrów od polskiego brzegu. Załoga się uratowała. Mam sporo różnych medali pamiątkowych a ostatnio doszedł ciekawy z wizerunkiem jachtu „Kraziewicz”. Na rewersie napis Wojewódzki Związek Kółek Rolniczych 21.04.1979. To chyba z wodowania.
Juliusz Kraziewicz założył Towarzystwo Gospodyń w 1866 roku (pierwsze koło gospodyń wiejskich) Kilka lat temu przywieziono do Jadwisina drewniany jacht nazywany „Kniaziewicz”, to ten sam, tylko ktoś przekręcił nazwę. Stał ze dwa lata pod gołym niebem i wyglądał jak wrak. Później go przykryto i przynajmniej nie niszczeje dalej. Chyba czeka na odbudowę, ale to już kilka lat. Szukałem informacji o tym jachcie, ale jakby nie miał historii, dopiero pojawia się jako wrak leżący pod płotem. Może ktoś wie coś więcej i zechciałby kilka zdań o tym jachcie napisać. Kolejny medal z historią to „Rejs Krylowy Antarktyka” 1975/76. Była to pierwsza Polska wyprawa do Antarktyki. Statki „Profesor Siedlecki” i „Tazar” odbyły rejs w celu sprawdzenia możliwości przemysłowego połowu kryla. Złowiono 600 ton koło Południowej Georgii. W wyprawie uczestniczyła ekipa telewizyjna i redaktor Badowski i tak powstał materiał telewizyjny. Chodziło też o rozpoznanie możliwości i wytypowanie lokalizacji do założenia bazy polarnej. Dzięki temu rok później założono „Bazę Arctowskiego”.
.
Mam książkę "Polskie Porty Otwartego Morza" z 1947 roku. Już wtedy pisano o przekopie przez Mmierzeję Wiślaną i częściowym osuszeniu Zalewu dla celów rolniczych. Wspomniano o braku miejsca na rozwój portu Elbląg i o bezcelowości jego rozwoju w związku z brakiem swobodnego wyjścia na morze.
Planowano kanał w Łysej Górze; rozmiary miały umożliwić żeglugę statków do 3000 ton pojemności i 5m głębokości szlaku. Planowano prace w kilku etapach: 1. Przekopanie mierzei i śluza koszt 2,5 miliona zł, 2.budowa awanportu 3 miliony zł. 3. Kanał na Zalewie i pogłębienie Elblążki 2 miliony. 4. Rozbudowa portu w Elblągu.
Dla Łeby przewidywano budowę falochronów podobnych jak we Władysławowie. Wielokrotnie powtarzam, że tu czy tam zdobyłem kolejną jakąś pozycję do biblioteki. Tym razem przypadkiem we własnej bibliotece znalazłem rocznik „Morza Marynarza Polskiego”. Wiedziałem, że mam wszystkie numery „Marynarza Polskiego”, ale teraz przeglądając je spostrzegłem, że końcowe numery to cały rocznik 1948 następcy. Jest w znakomitym stanie, niemal nówka. Dostawiłem regały na korytarzu, ale widząc kres miejsca otworzyłem filię.
.
W domu jeden pokoik przerobiłem na magazyn, pomieścił sześć regałów, część zdublowanych gazet wywiozłem i mam puste półki, na kilka miesięcy starczy może. Trochę zaszokowało mnie, że wywiozłem ze 150 kilogramów gazet a niewiele ubyło z muzeum. Miałem jeden egzemplarz miesięcznika „Szwał” i długo nie umiałem znaleźć kolejnych. Moja kolekcja wzbogaciła się o 12 numerów w znakomitym stanie z lat 1935, 1936 i 1937. Przeczytałem w nich ciekawy artykuł o przesądach żeglarskich. Trzeba złapać rekina, obciąć mu ogon i powiesić na słońcu, a cielsko wyrzucić do kisty (za burtę). Po zupełnym wyschnięciu ogon umocowuje się na końcu bykszprytu. Tak stercząc, przyciąga najpomyślniejsze wiatry, same halfwindy i baksztagi. Chyba, że Łysy (Neptun) specjalnie uprzedzi się do danego żaglowca. Więcej można poczytać w czasopiśmie „Szkwał” nr. 4/1936. Nie wspominałem, ale dostałem też mnóstwo czasopism żeglarskich obcojęzycznych, w sumie pewnie ze dwieście kilo… Dostałem też pokaźny zbiór „Planów Modelarskich” z lat sześćdziesiątych , oczywiście same jednostki pływające. Do kilku posiadanych numerów „Katiera i Jachty” dokupiłem kolejne kilkadziesiąt, tego już nie da się szybko przejrzeć to odłożyłem na emeryturę. Z serii „Miniatur Morskich” mam chyba większość, ale trafiłem bardzo tanio to kupiłem z metr bieżący… pewnie oddam jak zrobię selekcję, ale grzech było nie brać. Podobnie postąpiłem widząc w znakomitym stanie kilkanaście numerów przedwojennych „Morza”. To już chyba przesada, bo mam te numery, ale będzie znów co wystawić „na Owsiaka” za rok. W tym roku wystawiłem rocznik „Morza” 1937 i WOŚP zarobiła na nim 580zł, miałem zdublowane i nie roztrwonię kolekcji. Dodałem do zbiorów kilka numerów „Morza” z 1946, ale nie bardzo jest o czym pisać, szaro i smutnie. Poluję na te najstarsze, ale to trudne zadanie. Nadchodzi gorący sezon w budowie jachtów to może brakować czasu na pisanie, ale gromadzę dalej.
Pozdrawiam
Michał
Don Jorge,
Odwiedziłem dziś Twoja stronę.
To już 27 lat !
Jak było obchodzone 25-lecie ?
Przeczytałem teraz spis treści na pierwszej stronie..
Gratulacje - bardzo ciekawe i i użyteczne pozycje.
Jerzy
Dopiero ukazał się mój artykuł, ale chciałbym dodać świetną nowinę.
Zdobyłem oprawione roczniki "Morza" od pierwszego numeru z 1924 roku do
końca 1927. Kolejny artykuł chyba o samym "Morzu" będzie...
Szczęśliwy Michał