
Z pewnym zażenowanie publikuję artykuł Mariusza Wiącka, jako że przedmiotem Jego efleksji jest „Notatnik Skippera”, który przed laty, w ramach liberalizacji polskiego żeglarstwa opracowałem jako alternatywę dla nadmiernie dociekliwego związuniowego „Dziennika Jachtowego”.
„Notatnik Skippera” ukazał się w ubiegłym stuleciu pod auspicjami Stowarzyszenia Armatorów Jachtowych. Nie tylko nie miał klauzuli „All right reserved”, ale jego autor wręcz namawiał aby kserografowanymi stronami uzupełniać braki Notatnika w razie potrzeby. O potrzebie prowadzenia systematycznych zapisów o przebiegu żeglugi przypomina Autor niżej zamieszczonego newsa.
Mariuszowi dziękuję !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
=======================
Dobra praktyka żeglarska.
Przed laty - kupując od Jurka jego locjki Bałtyku dostałem w prezencie notatnik skippera. Szereg stron w ładnych błyszczących okładkach z informacjami o znakach kardynalnych o oznakowaniu torów wodnych. Numery alarmowe – taka wiedza która może się gdzieś w głowie skipara zawieruszyć podczas sytuacji stresowej, a bardzo przydatna.
/
Okładki
.
Subskrybując strony o żeglarstwie znalazłem informacje o poszukiwaniu notatnika skippera, nomen omen Kulińskiego. Ja sobie zeskanowałem czysty i drukuję za każdym razem jak przygotowuję kolejną morską wyprawę - ostatnio co raz rzadziej - niestety PESEL też daje znać o sobie, a raczej kolejki do lekarzy specjalistów.
/
Strony
.
Gdy zaczynałem przygodę z żeglarstwem na Mazurach, to najważniejszym dokumentem po Karcie Rejestracyjnej był Dziennik Jachtowy. Zeszyt gdzie wpisywało się kto skipperuje, jaka załoga - ile osób i dzień po dniu wpisy gdzie się wpływało. Koledzy którzy wtedy byli i steru klubu, duży nacisk stawiali na wypełnianie Dziennika – bo to zawsze jest dokument. Tak mi zostało do dzisiaj.
.
Pierwsze morskie mile stawiałem na Małym Bełcie pod okiem Bogdana, który skrupulatnie zapisywał co godzinę pozycję i na koniec dnia wypełniał w owym kajeciku. Godziny, mile przepłynięte, wiatry i porty. Ta pozycja była zapisywana pomimo iż na jachcie już był GPS – nie było jeszcze plotera map, i pozycję zapisywało się w Dzienniku i wyznaczało na mapie.
/
Fiord Flensburgski
.
Rejs był październiku. Pod koniec listopada dzwoni do mnie Bogdan że otrzymał pismo od policji niemieckiej (jacht był czarterowany we Flensburgu) że załoga jachtu podejrzewana jest o spowodowanie szkód na innym jachcie.
Bogdan poprosił mnie o zdjęcia dokumentujące nasz rejs, a zaczynałem wtedy zabawę z aparatem cyfrowym. Zdjęcia i skan z Dziennika spowodowały że skipper nie został oskarżony, pozwoliły nam się wybronić.
.
Dokumentowanie rejsu może być pomocne w niezwykłych okolicznościach i wyciągnąć z kłopotów. Może warto wydać ponownie „dziennik Kulińskiego” i rozpropagować go wśród firm czarterujących ? Nie wiem jaka jest obecnie świadomość wśród żeglarzy nie tylko wód chorwackich w sprawie notatek z rejsu – ale mnie uświadomiono że nagle elektronika może nawalić – prąd się na jachcie wysypać i jak masz zapisaną pozycję co godzinę to „wiesz gdzie jesteś”
Pozostaję z wyrazami szacunku
Mariusz port Mielec