WIZJA, ZAPAŁ, WYTRWAŁOSĆ

Ten niebieski wstęp jest lakoniczny, jako że każdy Czytelnik i Skrytoczytacz SSI (wszystkichj płci !) widzi „jaki jest qń”. Michał Kozłowski już dawno dał się poznać jako samodzielny człowiek czynu. Miał wizję budowy jachtów – ma cenioną i dobrze prosperującą szkutnię. Zapragnął zostać luminarzem – ma docenianą bibliotekę marynistyczno-żeglarską, która nieustannie się rozwija. Chciał samodzielnie (nie na „krzywy ryj”) żeglować po Bałtyku – czytacie w SSI  Jego pamiętniki rejsowe. To człowiek „dwóch prawych rąk” i „na swoim i za swoje”. Nigdy nie podczepiał się pod szemrane „fundacje” udające promowanie Polski za granicą, nie prosił o „granty”. Tylko niech się nie obsunie na gorszący temat kakaryk.

Podziwiam.

Życzę dalszych sukcesów.

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

===============================================

Drogi Jerzy,

Długo się nie odzywałem bo trochę miałem nadmiar pracy przy jachtach. Teraz zwodowałem wszystko i mogłem zająć się drugą pasją, gazetkami. Miałem od dawna wersję wstępną artykułu, ale teraz ją dokończyłem. Jak Uznasz za ciekawą to miło będzie jak zamieścisz na stronie  SSI. Stale przybywa pozycji na półkach. Spotykam się z wielką życzliwością wszystkich ofiarodawców. Nawet handlujący na allegro gdy słyszą co robię to zmieniają podejście i stają się bardziej elastyczni cenowo. Miałem już nawet oferty darowizn od zupełnie obcych ludzi, to dzięki Twojej stronie. Teraz Tomasz Piasecki zaoferował górę czasopism zagranicznych zupełnie za darmo. Z Krakowa ktoś zupełnie obcy właśnie wysyła za darmo sto numerów „Morza”. Tak to łatwo powiększać zbiory. „Żagli” już nie przyjmuję kolejnych bo mam nadmiar. Mam dwie półki książek zdublowanych i rozdaję moim gościom. Trochę niepokoją mnie moje nowe pomysły: dekoracja biblioteki, kupiłem dwie lampy okrętowe i tak dalej. Miejsca zabraknie działając tą metodą. W sierpniu cztery tygodnie na Bałtyku planuję spędzić z kumplami, to może powrócę do pisania o rejsach, żona dała urlop.

Dbaj o siebie i ciągnij jak najdłużej w dobrym zdrowiu,

Michał

===============================================

Don Jorge,

Książki to raczej lektura na zimowe wieczory, teraz lepiej wykorzystać czas na żeglowanie. Podczas pływania oczywiście też można czytać. Na zbieranie jest zawsze dobry czas. Do mojej kolekcji przybyło sporo kolejnych czasopism. Moja najstarsza pozycja to czasopismo „Wędrowiec” z 1876 roku. Opis rejsu do Mesyny i po wyspach Liparyjskich to całkiem żeglarstwo, rysunki są wykonane jeszcze techniką drzeworytu. Miesięcznik „Morze” obchodził niedawno stulecie powstania. Nie umiałem znaleźć najstarszych roczników w otrzymywanych ofertach. Moją kolekcję otwiera reprezentant z 1928 roku. Późniejszych mam dużo, od 1930 już większość numerów. Czytając kolejne numery z 1930 roku trafiłem na serię opisów tworzenia i walk Flotylli Pińskiej. To bardzo ciekawa lektura, szczególnie, że pisana prawie na gorąco po walkach. Relacje rejsów Władz Polski po Bałtyku na statku „Polonia” po portach Szwecji, Łotwy i Estonii, teraz to raczej niespotykana metoda odwiedzin. Nawet dział ogłoszeń w przedwojennych numerach dziś jest ciekawą lekturą.


.

Nakłady w latach trzydziestych były olbrzymie, ponad sto tysięcy, dlatego dużo przetrwało. Po wojnie pewnie zmniejszono nakłady i trudno znaleźć roczniki od 1946 do 1958. Z 1946 roku mam jedynie numery 11 i 12 i jakby ktoś miał to chętnie kupię pozostałe, lub zamienię na przedwojenne. „Morze” przez trzy lata zmieniło nazwę na „Morze-Marynarz Polski” /1947-49/ wchłaniając miesięcznik „Marynarz Polski”. Opisywano również wchłonięcie „Młodzieży Morskiej” (01.1948), ale coś się nie zgadza, bo była wydawana równolegle z „Morzem” do końca 1948 roku. Pewnie wtedy dopiero się połączyli. Mam sporo reprezentantów tego okresu. Dziś już propaganda komunistów tak nie razi, a raczej śmieszy, ale było tego dużo w powojennych gazetach. Zdobyłem kilka numerów miesięcznika „Młodzież Morska” z 1946-48. W początkowych numerach jest sporo ciekawych informacji o odległych krajach, o połowach wielorybów, wyprawach polarnych. Trochę informacji o rodzajach żagli i ich konserwacji. Z kolejnymi numerami wzrasta ilość artykułów propagandowych. „Służba Polsce” się przewija coraz częściej. Trochę informacji o naszym największym sojuszniku... i jego sukcesach. Przed wojną był wydawany miesięcznik „Żeglarz”, po wojnie przejęto nazwę, ale dodano dużo propagandy. Mam kilka numerów „Żeglarza” przedwojennych i kilka powojennych. W numerach z 1936 i 1937, aż trudno uwierzyć, ale są same artykuły o jachtach i rejsach. Po wojnie niestety została tylko nazwa. Mam kilkanaście powojennych numerów łącznie z pierwszym \maj 1946\ a pierwsze numery z serii są najbardziej cenne w kolekcjach. Przeczytałem cały nr.1, ale oprócz żeglarza w nazwie nic z żeglarstwa nie znalazłem. W kolejnych podobnie mało żeglarstwa, trochę żagli na kutrach rybackich i informacje o kursach w nowo powstałym Państwowym Centrum Wychowania Morskiego. Kursy na marynarzy, rybaków i kandydatów do szkół morskich, a gdzie kursy żeglarskie? W drugim numerze trafiłem na artykuł o czasopismach morskich, teraz wiem czego mam szukać. W numerze rocznicowym identycznie brak żeglarstwa. W tym samym czasie ukazał się pierwszy numer „Marynarza Polskiego”, miesięcznika Marynarki Wojennej /kwiecień 1946/ mam wszystkie. Z połącznia „Żeglarza” i „Młodzieży Morskiej” powstał „Młody Żeglarz”, pierwszy numer jest podwójny 1- 2 /1946, mam go w zbiorach. Pierwszym artykułem był opis 31 rocznicy armii pokoju…  Jedno zdjęcie „Pamira” pod żaglami musi wystarczyć. W kolejnym numerze było całkiem bez żagli. Niemniej dziś to ciekawa lektura. Później połączyli go z „Morzem” i zniknął.

.  

Nie umiałem znaleźć a dostałem upragniony numer miesięcznika „Szkwał” z 1935 r. Zdobyłem też pierwsze numery miesięcznika „WIATR OD MORZA”. Wydawany był od 1946, mam od pierwszego siedem kolejnych. Zgromadziłem kilka całych roczników „Przeglądu Morskiego” 1953-64 i kilka starszych numerów. To miesięcznik wydawany przez Dowództwo Marynarki Wojennej. Była adnotacja, że jest tylko…  dla oficerów WP.  Mam coraz więcej różnych czasopism, ale czytając je dowiaduję się o kolejnych nieznanych mi tytułach. Nadal wielu brakuje, ale będę je tropił. Nawet bym nie pomyślał, że im więcej będę miał tym więcej będzie brakowało. To proste, zdobywam większą wiedzę o brakujących pozycjach. Przeczytałem książkę „Czasopiśmiennictwo Morskie Drugiej Rzeczypospolitej” i teraz wiem, że bardzo wielu tytułów mi brakuje. Czytając artykuły Marka Słodownika o gazetach marynistycznych też utwierdzam się w przekonaniu o ogromie pracy jaka mnie czeka by zebrać wszystkich reprezentantów. W „Wietrze od Morza” \1946\ przeczytałem artykuł o okręcie „Piorun”, wspomniano w nim o gazetkach wydawanych podczas wojny na wielu okrętach. Autor pisze o kilku trzymanych w ręku numerach „Tu Mówi Piorun”. Takie gazetki to tylko w muzeach czy archiwach wojskowych pewnie istnieją, ale mnie pobudzają do dalszych poszukiwań. Podobnie pisane były na „Ślązaku”, „Dragonie”, „Conradzie”, „Krakowiaku”, „Kujawiaku”, „Burzy”, „Błyskawicy”, „Garlandzie”.

  

.

Miałem większość numerów „Żagli”, ale wypatrzyłem w ogłoszeniach ślicznie oprawiony zestaw i nie umiałem się powstrzymać przed kupnem. Będzie upiększał moją bibliotekę. Dostałem od sympatyków mojej pasji także sporo różnych świeższych tytułów. Zrozumiałem, że brakowało mi wiedzy nawet o najnowszych pozycjach. „Żeglarstwo, Jachty Motorowe”, „Nasze Morze”, „Wiosło”, „Wiatr”, „Wodny Świat”, „Jachting”, „Jachting Motorowy”, „H2O”, „Wodomaniak”, „Morze Statki i Okręty”, „Świat Żagli”, „Rejs”, „Wielki Błękit”, „Gospodarka Wodna”, a na pewno jeszcze coś przeoczyłem. Trochę jestem zaskoczony, że aż tyle różnych tytułów ostatnio wychodziło. Mam trzy gazetki ścienne „Młodzieży Morskiej” 1949r i Ligi Morskiej 1983, szkoda, że nie umiem znaleźć kolejnych. Może gdzieś się Wam kurzą na strychach. Było wydawanych dużo, ale raczej trafiały do kosza po otrzymaniu następnego numeru. Przy okazji odkryłem co znaczy liga morska, to stara jednostka odległości. Zasięg wzroku człowieka o wzroście 1,8 m stojącego na poziomie morza to około 3 mile morskie. Z ciekawostek zdobyłem książeczkę żeglarską z 1947 roku. Mam podstemplowaną listę załogi na zgłoszeniu wyjścia jachtu „Barbakan” z 1985 roku. To miał być rejs do Lubeki i Hamburga. Młodsi pewnie nie wiedzą, że coś takiego było niezbędne do wyjścia z portu. W książkach też mam sporo nowych pozycji. Najstarsza to „Lądy i Morza” z 1903 roku z adnotacją po rosyjsku: ocenzurowano…  Mam książkę „Gen. Zaruskiego Na Skrzydłach Jachtów”, wydaną we Lwowie. Zdobyłem tomik wierszy wydany we Włoszech w 1947 przez Drugi Korpus. Jeden cały regał zajmują książki związane z wojnami morskimi i Marynarką Wojenną. Wśród autorów króluje tu Pertek, chyba połowa książek jest jego autorstwa. „Marynarz Polski” i „Bandera” to czasopisma Marynarki Wojennej. Nautologii kilka mam, ale musiałem sprawdzić co znaczy ten tytuł. To nauka o rozwoju żeglugi i historii. Sporo ciekawych artykułów o historii żeglugi. W serii „Miniatur Morskich” jest wiele pozycji związanych z wojnami. Były wydawane w kilku seriach, ale brak czasu by je posegregować, mam pewnie ze 150 pozycji. Kolejny dział wśród książek to budowa jachtów i statków. Książki „Budowa Jachtów” i „Sam Zbuduj Łódź” tyle razy czytałem w młodości, że znałem je na pamięć. Marzyłem by nauczyć się szkutnictwa i sobie coś zbudować. Miałem od dzieciństwa Pirata, ale marzyłem o jachcie kabinowym. Nawet kupiłem dokumentację i planowałem rozpocząć budowę jachtu. Dziś tyle lat buduję jachty, że nic innego już nie umiem.

   

.


Mam znakomitą pozycję Milewskiego: „Budowa i Projektowanie Jachtów”. „Mieczysław Pluciński i Jego Łodzie” - Norberta Patalasa to bardzo ciekawa książka z opisami wielu konstrukcji od kajaków po pełnomorskie jachty. Trochę  żartem to zebrałem, ale mam również: „Technologię Budowy Kadłubów Okrętowych”, „Organizację Pracy w Stoczni”, „Teoria Okrętu”, „Konstrukcja Kadłuba Okrętowego”, „Wyposażenie Statku Handlowego”, „Konserwacja Statku” itd. Dużo mam podręczników związanych z nawigacją, dziś archaicznych, ale jak wyłączą GPS to trzeba będzie je odkurzyć. Zebrałem wiele książek z bibliotek statkowych. To „Podręcznik Medyczny Dla Kapitanów”, „Wademekum dla Kapitanów Statków”, „Podręcznik Marynarza”, „Kodeks Morski”, spisy świateł i dużo nawigacyjnych pozycji. Locje zajmują dwie półki. Wśród nich mam dużo żółto/niebieskich pozycji Jerzego Kulińskiego, wiele z dedykacją Autora. Dla mnie to szczególne książki, bo od ich lektury rozpocząłem poznawanie Bałtyku. Niektóre pływają nadal ze mną jako ściągawka. Poradniki żeglarskie to kolejne półki. Wśród książek mam też kilka pozycji muzycznych, najstarsza jest z 1947 roku to: „Piosenki Marynarskie”. Seria „Biblioteki Morza” to kolejna półka, nawet bym nie przypuszczał, że aż tyle było pozycji. Mam kilka oprawionych roczników z lat 50/60 „Techniki i Gospodarki Morskiej”. To bardzo techniczne i mnie nie zainteresowało. Podobnie Przeglądy Portów z lat siedemdziesiątych, mnie nie zaciekawiło. Teraz mam siedem regałów, ale kolejny czeka na złożenie. Nie Liczcie na to, że na tym poprzestanę, będą kolejne odcinki jak coś ciekawego dozbieram. Jeśli oczywiście nasz kochany Jerzy Kuliński zgodzi się zamieścić.

Pozdrawiam

Michał

 

 

 

 

Komentarze
Brak komentarzy do artykułu