My tu w SSI ciągle o Atlantyku, Atlantyku… a tymczasem, a tymczasem jachcik „Bonifacy” przewrócił się i zatonął. Całe szczęście – załoga uratowana. Domyślam się, że uczestnicy wydarzenia na serio potraktowali namolne nawoływania SSI do zakładania kamizelek. Poczytajcie sobie historyjkę o finale żeglowania po śródlądowych oczkach wodnych, jakim dla większości Klanu SSI jest Jezioro Solińskie. Komandor Klubu, nasz współpracownik Mariusz Wiącek jakby zawstydzony.
A więc – kamizelki, kamizelki, kamizelki !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
-----------------------------
s/y „Bonifacy” zatonął.
Woda, czy to morska, czy to słodka jest sprawiedliwie wymagająca wobec żeglarzy. Jako szef (Komandor Klubu) otrzymałem informację: „Bonifacy zatonął”. Chcę opisać wypadek jaki zdarzył się na Solinie. Dnia 1 czerwca 2024 jachtem klasy „Sasanka 660SN” o wdzięcznej nazwie „Bonifacy”. Oddajmy głos Kapitanowi, który na okoliczność zatonięcia napisał stosowny raport:
„Przybyliśmy na przystań „ActiveSport” w Polańczyku, gdzie zacumowany był nasz jacht „Bonifacy”. Wspólnie dokonaliśmy sprawdzenia jachtu i przygotowania go do wypłynięcia. Stan techniczny nie budził zastrzeżeń, tym bardziej że poprzedniego dnia wspólnie pływaliśmy po akwenie i jacht nie był dla mnie jednostką nieznaną.
.
Załogę stanowiło 5 osób: ja jako Kapitan w randze JSM oraz asystował mi kolega również w randze JSM. Pozostała część załogi stanowiły osoby o małym doświadczeniu żeglarskim. Pogoda tego dnia była sprzyjająca wiatr około 5m/s i zachmurzenie umiarkowane. Obserwując akwen przed wypłynięciem widziałem średnie zafalowanie i coraz więcej jachtów wypływających. Nie zauważyłem aby jachty na akwenie pływały na zrefowanym ożaglowaniu.
Jacht sprawnie wypłynął na silniku z zatoki portowej gdzie panował spokój i nie było zafalowania. Po wypłynięciu z zatoki postawiliśmy żagle grot i fok i początkowo płynęliśmy bardzo spokojnie łapiąc delikatny wiatr z prawej burty. Obrałem kurs na Wyspę Zajęczą, aby ją okrążyć w dalszej kolejności.
.
Pracę żagli kontrolowałem talią grota, oraz współpracą steru. Gdy przebyliśmy około 2/3 drogi na Wyspę Zajęczą, obrałem kurs w kierunku zapory. Przez kilka minut płynęliśmy bardzo spokojnie.W pewnym momencie zauważyłem iż zwiększamy prędkość i pojawia się mocniejszy wiatr i coraz trudniej mi utrzymać kurs. Podjąłem decyzje o refowaniu żagli. W tym momencie dostaliśmy bardzo mocny podmuch wiatru z lewej burty i nastąpił bardzo mocny przechył. Cała załoga oprócz mnie znalazła się na prawej burcie i po chwili jacht przewrócił się na prawą burtę, a następnie całkowicie przewrócił się do góry dnem.
/
Jachcik przed rejsem Jachcik się wynurza (z grotem pod pokrowcem ?)
.
Sprawnie podjęta została akcja ratownicza podpłynął jeden jacht, wypłynęła motorówka WOPR, a niedoszłych topielców podjął statek białej floty. Na przystani cała załoga po udzieleniu pomocy, przebadana została alkomantem – wynik 0.0. Tego dnia udzielono też pomocy jednostce która straciła zdolności manewrowe i obijała się o zaporę.
.
Dlaczego to opisuję bo Jako szef (Komandor Klubu) otrzymałem informację telefoniczną żę nasz jacht „Bonifacy zatonął na Solinie” druga informacja była taka że nikt nie ucierpiał wszyscy uratowani. Zaś „Bonifacy” zacumował na głębokości 45 metrów. Strata dla klubu to około 40 tys. zł. Jest dosyć znaczącą. Oferty na wydobycie jachtu z głębin opiewały na kwotę 8-9 tys. zł, a transport do Mielca to około 1500 zł, do tego koszty remontu (jeszcze nie oszacowane). Duży stres dla mnie dopiero po tygodniu mnie odpuścił.
Udało nam się w ciągu tygodnia wydobyć jacht na powierzchnię zabezpieczyć do transportu. Także Narodowy Instytut Wolności – NIW ma program pomocy dla organizacji pożytku publicznego w przypadku kataklizmu, nieprzewidywalnego nieszczęścia, wniosek został zaakceptowany – zmniejszając straty KŻ „Orkan” które wstępnie wyliczyliśmy na 15 tys. złotych.
.
Dlaczego opisuję ten wypadek – jako przestrogę świetnie zapowiadający się weekend mógł się zakończyć tragedią. Alerty pogodowe na Solinie przychodziły SMS’ami i tu jest moje pytanie czy one nie są za częste i powodują uodpornienie się na tego typu wiadomości.
Czy czytacie prognozę pogody, czy pływacie w kamizelkach?
Przestrzegam przed wujkami dobra rada - koło pod maszt to nie zatonie. Czy jacht był ubezpieczony? Ja się pytam, a dlaczego prowadzący nie miał OC skippera?
.
Moje refleksje Jachty mają dopuszczenie do 6 stopni w skali Beauforta – czyli nie pływamy gdy takie są warunki, a przy jakiej sile wiatru się refujemy? Podobno zdaniem miejscowych był to pierwszy jacht który zatonął na Solinie.
Na starych mazurskich mapach z lat 80 był napis refuj się pierwszy – inni mogą potrzebować swojej pomocy. Mój kolega zadawał pytanie jak najlepszy żeglarz sztormuje? Od razu sobie odpowiadał - pijąc piwo w tawernie.
Mariusz
Drogi Don Jorge
Potrafisz zaskakiwać nawet starych wilków morskich takich jak ja. Jeszcze nie ochłonąłem po Twoim apelu aby głosować właściwie, a tu czytam o jachcie który zatonął na Solinie. Czytam i własnym oczom nie wierzę. Najpierw JSM pisze że z trudem utrzymuje kurs. Następnie jacht wywraca się i tonie, ale jest fotka gdy się wynurza /sic !/ i wyraźnie widać że grot jest w pokrowcu, a fok zwinięty na sztagu. No więc co utrudniało trzymanie kursu? Całość wydarzenia opisuje Komandor klubu jak wynika z opisu właściciela jachtu. I Komandor zadaje pytanie czy jacht był ubezpieczony i dlaczego sternik nie miał OC....Czyli niby odpowiedzi Komandor szuka u Ciebie czy u nas Skrytoczytaczy?
Jest jeszcze jedna możliwość którą też biorę pod uwagę. Ja już nie jestem starym wilkiem morskim a stetyrczałym i opuszczonym przez stado samotnym białym basiorem. I to może być wyjaśnienie dlaczego na zabawy młodych wilczków patrzę nieco zaskoczony.
Trzymaj kurs i bądź zdrów.
Andrzej z południa Francji, skąd świat widać zupełnie inaczej.
Andrzeju policz do trzech a może i do 10 - wypij szklankę zimnej wody, albo i dwie zanim zaczniesz komentować
Aby żagle nie przeszkadzały w wydobyciu, grota nurkowie złożyli do Lazy Jacka a gdy był jacht na powierzchni do połowy zrolowano foka, aby się nie uszkodził
Na zdjęciu gdy „Bonifacy” się wynurza widać niezwiniętego foka.
Andrzeju czytaj ze zrozumieniem. Ja nie szukam odpowiedzi tylko przytaczam pytania wujków dobra rada o ubezpieczeniach kole ratunkowym itp. Na co odpowiadam czy każdy prowadzący okazjonalnie jacht ma OC skippera zrobione.
To nie jest znowu takie niezwykłe że jachty się wywracają. Czytając książkę „Mądry żeglarz po szkodzie” doszedłem do wniosku że wszystkie wypadki jachtów w Polsce były dziełem doświadczonych żeglarzy patentowych.
Ja się nie żalę tylko informuję ku przestrodze że weekendowy wypad na żaglówkę może przy braku uwagi skutkować wypadkiem takim jak opisałem, który zakończył się szczęśliwie – bo nikomu nic się nie stało.
MariuszDon Jorge,
Nurkowie chcą pozostać anonimowi
Dwa dni trwała akcja 8 nurków i jeden z KŻ „Orkan” do zabezpieczenia
W pierwszy dzień wykonano poręczówki przygotowano butle do dekompresji
Było trudniej niż się spodziewali
Ja mam do tych jachtów naszych klubowych sentyment bo wszystkie kupowałem i znajdowałem środki finansowe
A may tego trzy „Sasanki”, 10 Optymistów, dwie Omegi, ponton z silnikiem do zabezpieczenia
Jurek - na You Tube są filmiki z wydobywania
https://www.youtube.com/watch?v=2frlMv20GNo
w mule na 45 metrach
https://www.youtube.com/watch?v=LhQXfe2Gh2Y&t=3s
Mariusz
Drogi Don Jorge!
W zasadzie chciałem Cię poinformować, że strona Białego Wieloryba przenosi się pod nowy adres http://whitewhale.hoste.pl i przenosiny trochę potrwają bo niezbędne okazało się oskrobanie jej z pąkli i innych dziwnych rzeczy zatem oba adresy będą przez jakiś czas równolegle dostępne choć stary oczywiście już nie uaktualniany.
.
W międzyczasie przeczytałem o nieszczęściu jakie spotkało „Bonifacego” na Solinie. Pływałem tam kilkakrotnie wiele lat temu i pamiętam, że spadowe szkwały bywały tam złośliwe, ale nurtuje mnie myśl, czy Sasanka (pływałem taką kiedyś po Mazurach ) nie powinna być niezatapialna? Pamiętam z dawnych lat jak mnie uczono, że jachty bywają wywracalne ale niezatapialne i przeciwnie, zatapialne ale niewywracalne. Widzę, że ten podział jest niekompletny.
--
Stopy wody pod kilem
Marek
Jacht kupiony był jako stoczniowy powinien mieć komory wypornościowe.
Gdy będziemy go remontować sprawdzimy stan komór wypornościowy i poprawimy ich jakość
Pytanie czy obecnie produkowane jachty powinny mieć jakieś otwory rewizyjne do kontroli stanu komór czy tam nie ma wody?
Jako klub zamierzamy kupić klapy Holta do kontroli zamkniętych przestrzeni.
Pozdrawiam
MW
Wynika z komentarza "Białego Wieloryba", że muszę na starość w swojej głowie przy "Folderze": Wykształcenie żeglarskie" dodać nową klasę Jachtów żaglowych tzn. : "Wywracalne i zatapialne". 😂
Pozdrawiam !
Żyj zdrowo i długo !!
Izydor
Drogi Don Jorge,
Przeczytałem uważnie opis wypadku, ale dopiero komentarze zachęciły mnie do napisania paru słów. Zabudowałem koło 30 sztuk „Sasanek 660 Supernowa”. W niektórych część przednią koji dziobowej traktowałem jako komorę wypornościową i starałem się ją uszczelnić i wypełnić styropianem. Celem tego było zabezpieczenie jachtu przed zalaniem przy ewentualnym uszkodzeniu dziobu. Kiedyś pływano po rzekach i przebicia dna się zdarzały. Nie ma obowiązku w jachtach wielkości „Sasanki 660” robienia komór wypornościowych. Taki jacht waży koło 1300 kg, więc komór wypornościowych potrzeba by było ponad 1m3. Aby zmieścić taką objętość, należy zająć całe miejsce pod kojami. Wtedy zabraknie miejsca na rzeczy i trafią one nad koje, do szafek i jaskółek. Dodatkowo psując stateczność wysoko umieszczonymi ciężarami. Jachty „Sasanka 660” miały laminaty robione u Sułkowskiego i w Janmorze. Wersja Sułkowskiego miała kilka mniejszych elementów z laminatu, głównie koja dziobowa i WC. Wersja z Janmora miała jedną dużą wkładkę z laminatu obejmującą całą objętość pod kojami. Teoretycznie była to komora wypornościowa. Faktycznie miała wiele najróżniejszych otworów, do przeprowadzenia kabli, głośników, schowków, węży wodnych i różnych nieszczelności z laminowania. Wszystkie te jachty powinny być zabalastowane i w normalnych warunkach mają szansę wstać z dużego przechyłu. Popłynąłem „Sasanką 660” z Kołobrzegu do Szwecji, opłynąłem Zatokę Hano i byłem nawet na Olandii. Nie stresowałem się brakiem komór. Przy cięższych warunkach zamykałem zawory odpływowe umywalek i zamykałem jacht. Siedzieliśmy w kokpicie.
Główny wniosek jaki mi się nasuwa z wypadku to błąd załogi. Jacht po wywrotce do góry dnem by przetrwał, gdyby miał zamknięte zawory na odpływach z umywalek. To tymi odpływami ucieka powietrze z wnętrza jachtu odwróconego do góry dnem. Niestety widywałem jachty bez zaworów na odpływach, ale to błąd wykonawcy. Skrzynia mieczowa przy właściwym wykonaniu jest szczelna od góry. W zamkniętym jachcie jest olbrzymi bąbel powietrza wystarczający do utrzymania pływalności.
Drugi temat to naprawa jachtu po wyciągnięciu z wody. Zajmowałem się kiedyś zatopionym jachtem i wnioski mam takie: należy bardzo dokładnie szukać miejsc z resztami wody. Jacht był 8 metrowy i ukrytych miejsc z wodą znalazłem wiele. Sama nie wyschnie szybko tylko spowoduje szkody. Po wyjęciu z wody jacht uruchomiono i przepływał sezon. Do mnie trafił po kilku miesiącach od zatopienia. Rozpocząłem rozbiórkę i poszukiwania. Woda była nawet w peszlach z kablami elektrycznymi. Cała instalacja elektryczna skorodowała i musiała być wymieniona razem z urządzeniami elektrycznymi. Lodówka i kuchenka poszły na śmietnik. Webasto niby przetrwało, ale później zatarły się łożyska i wymagało wymiany wentylatora. Silnik stacjonarny przetrwał. Zbiornik paliwa zawierał coś w rodzaju kiśla, aż dziw, że jeszcze pracował na tym przez pewien czas. Drugi jacht naprawiałem po częściowym zalaniu, wszystko co elektryczne musiałem wymienić wtedy choć w wodzie było raptem dobę. Zamykanie zaworów umywalek daje też tę zaletę, że nie słychać bulgotania w jachcie podczas żeglugi. Zamykajcie zawory i oczywiście Noście kapoki.
Pozdrawiam
Michał
Nie minęły dwa tygodnie a Solina „uczyła łodzią pływać”
Szkwał na Jeziorze Solińskim. Silny wiatr wywrócił jachty
Dziewięć jachtów w tym cztery kabinowe zostało wywróconych przez szkwał, jaki pojawił się na Jeziorze Solińskim w sobotę, 22 czerwca. Do akcji ratowniczej wyruszyły m.in. cztery łodzie woprowców: Egida, KS21, KS23 i ambulans wodny, które razem ze strażakami i jednym z armatorów podjęły w wody w sumie kilkanaście osób. - Jedna z nich wymagała opieki lekarskiej. Karetką wodną została przetransportowana do Bazy Centralnej BWOPR – a stąd ambulansem do szpitala - czytamy na profilu facebookowym "Bieszczadzkie WOPR".
Pytanie pozostaje aktualne 6 w skali Beauforta jeszcze żeglować czy już nie żeglować ?
Dziękuję Michałowi Kozłowskiego za merytoryczne uwagi co do remontu i osuszania. Przekażę koledze który będzie „sterował remontem” do zastosowania
Mariusz
-----------------------
PS. według relacji innych osób będących świadkami to jacht się nie wywrócił do góry dnem tylko położył się na burcie i zejściówką nabrał wody i opadał masztem do góry.
MW