EUGENIUSZ MOCZYDŁOWSKI MA PLAN – „POLARKTYKA”

Powracający do kraju kapitan jachtu badawczego „Magnus Zaremba”  - Eugeniusz Moczydłowski ma… pomysł, ba to nawet jest konkretny plan. Doświadczeń i wyników badań nie   wolno zmarnować. Potrzebni są kontynuatorzy oraz oczywiście – pieniądze.

Poniżej przeczytacie uniwersalną i ponoć skuteczną receptę pozyskania funduszy na takie działania. Tylko bez iluzji – przeczytajcie raz jeszcze news z dnia 21 lutego 2024.

Dzielnego Człowieka pozdrawiam !!!
Żyjcie wiecznie!

Don Jorge

----------------------------------------

Don Jorge,

Dnia pierwszego marca 2024 roku mój syn Adam z żoną Eweliną i wnukami Franciszkiem i Ignacym, w moim imieniu odebrali Srebrny Sekstant, nagrodę Żeglarz Roku 2023. Z gorącego San Lucas w Meksyku przesłałem podziękowanie za to zaszczytne wyróżnienie:

.

Witam i pozdrawiam wielce szanownych, znamienitych gości, przyjaciół i Rodzinę z kotwicowiska podzwrotnikowego Cabo San Lucas na południowym krańcu Półwyspu Kalifornijskiego! Przepraszam najmocniej, że nie udało mi się osobiście przybyć na to wielkie święto polskiego żeglarstwa. Zapewniam, że wielkie wyróżnienie, jakiego dostąpiłem przeżywa się bardziej z dystansu tysięcy mil dzielących mnie od domu. Bardzo dziękuję jury Nagrody Żeglarz Roku za dostrzeżenie rejsu „Magnusa Zaremby”. Ja jestem tylko depozytariuszem nagrody Srebrnego Sekstantu. To nagroda przynależna przede wszystkim armii przyjaciół i sympatyków, którzy przez dziesięć lat wspierali projekt „Magnus Zaremba” w arktycznych wyprawach, byli ze mną nie tylko na dobre, ale przede wszystkim na złe chwile. Najwięcej zawdzięczam Rodzinie, która musiała przetrwać wiele lat bez należytego wsparcia z mojej strony. Rejsy „Magnusa Zaremby” to w moim odczuciu tylko rozpoznanie bojem, ale i wskazanie jak szerokie horyzonty leżą w zasięgu możliwości polskich żeglarzy. Niech ten nagrodzony rejs zostanie potraktowany jako akt założycielski dla przyszłych wielkich wypraw. Zakończę maksymą, którą swoją służbę kończyli rzymscy konsulowie: Feci, quod potui, faciant meliora potentes, Zrobiłem co należało, inni niech zrobią lepiej. Dziękuję serdecznie!

--------------------------------

Kłopoty tego rejsu sprawiły, że byłem przekonany o tym, że moja służba jest skończona. Trzeba jeszcze tylko wrócić do domu. Mam swój wiek na karku i pora po dziesięciu lata czynnej służby nauce i żeglarstwu, przekazać w dobre ręce „Magnusa Zarembę”, by dalej aktywnie spełniał funkcje informacyjne, promocyjne, dydaktyczne jako historyczne dobro kultury narodowej. Innego podobnego polarnego nabytku nie mamy. Jednak gdy zdołałem ogarnąć główne problemy techniczne, wróciła równowaga ducha i zbudził się bunt. Jak to? Teraz, gdy już wiem dużo więcej jak trzeba to zrobić, mam odpuścić? Mam na myśli „to” co nie udało się zrealizować na tym rejsie „Magnusa Zaremby” – dryf w lodach Basenu Centralnego Oceanu Arktycznego. Byłby to czwarta tego rodzaju wyprawa na świecie. Kolejna ekspedycja badająca dynamikę Oceanu Arktycznego jako reakcji na zmiany klimatu. Nie mam prawa poddać się. Nie chodzi o mnie. Ja mam dość lat, wystarczająco dużo sławy i uznania i nie mam potrzeby uczestniczyć w takiej wyprawie. Mam obowiązek próbować do niej doprowadzić, by ci „inni” zrobili to lepiej. Ja im tylko opowiem „jak” na podstawie dziesięciu lat doświadczeń, studiów i przemyśleń tylko o tym i pół wieku na morzach, oceanach i pośród książek. To się może udać.


.

Potrzebne są pieniądze. „Nie ma problemu!” Usłyszałem kiedyś w tym temacie od bardzo zamożnego żeglarza: „Trzeba po prostu je zarobić!” Miał rację, tak jest najprościej. Człowiek ma jednak ograniczony potencjał. Albo odnosi sukces zarabiając pieniądze, albo poświęca życie dla tak zwanych wyższych celów. Żaden z wielkich odkrywców nie potrafił zarobić pieniędzy na swoje wyprawy. Owszem, jestem ortodoksyjnym wyznawcą zasady pana Janeczka z kabaretu Olgi Lipińskiej: „Masz pomysł? Zrób to sam, ha, ha, ha!”


.

Popełniłem ten błąd, z którego zresztą czerpię satysfakcję i siłę i ogołociłem rodzinę z życiowego dorobku. Więcej nie ma i nie będzie. Teraz musi być inaczej. Potrzeba zresztą dziesięć razy więcej pieniędzy. Zwracam się z ofertą do moich rodaków, może z kultowej listy magazynu Forbes?


.

Zbudujmy jacht „Polarktyka” i dajmy mu szansę na zapis w historii złotymi zgłoskami. Nie może być tak, że zostawiamy po sobie kupę pieniędzy, które, gdy nas zabraknie, znikną szybciej niż kamfora. Oczywiście doskonale wiem , że zasobni nie zajmują się wyłącznie gromadzeniem fortun, że szlachetność nie jest u ludzi majętnych czymś wyjątkowym. Stanisław Lem, sam niebiedny po wydaniu 40 milionów książek, napisał jednak: kto ma wszystko, ten nie ma nic! Proponuję, by do CV dopisać jeszcze to coś. Może nie jest to lot na Marsa, ale spory kawał niedźwiedziego mięsa. Proszę uwierzyć. Zakładajmy jakąś fundację czy co tam trzeba zrobić by projekt miał swój ekonomiczny umiar. Jestem do dyspozycji. Do 10 kwietnia kotwiczę w San Lucas pod internetem i telefonem. Potem płynę przez Kanał Panamski do domu. Do Gdańska mam nadzieję dopłynąć w końcu lata. Szczerze: wątpię, że mój apel spowoduje jakiś rezonans. Nie rozumiem dlaczego, może jest po prostu nie na czasie lub zwyczajnie bez sensu. Trzeba jednak zyskać pewność, taki mam obowiązek. Przy okazji: ktokolwiek słyszał, ktokolwiek wie, czy w ogóle są chętni by takie wyzwanie dźwignąć gdyby się materializowało? Proszę o zgłaszanie.

.

Eugeniusz Moczydłowski

megas@richmond.pl, tel. +52 6241590573.

 

 

 

Komentarze
Brak komentarzy do artykułu