Dzisiejszy news to kolejna zapowiedź obszernego sprawozdania Jacka Guzowskiego z rejsu z Trzebieży do Cadiz (Kadyks) i z powrotem, które wkrótce ukaże się (w odcinkach) w SSI. Poprzednią zapowiedź poświęconą wyspie i portowi Helgoland…. znajdziecie tu: https://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=4092&page=0
Poprosiłem Jacka o rozszerzenie i zaktualizowanie tematu morskich poligonów pomiędzy wyspą Fehmarn i portem Kiel (Kilonia). Pisałem o tym akwenie dawno w „Przedsionku Morza Północnego” – wydanie z 1999 roku. Odpowiedź Jacka – poniżej.
Uwagi są cenne, żartów nie ma – po prostu "Schiessbereit"
Dziękuję !
Cierpliwości !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
============================
Drogi Jerzy,
Z chęcią spełnię każdą Twoją prośbę, lecz nie wiem co mógłbym jeszcze dodać do tematu "poligonów" , poza tym o czym już wspomniałem w swoim opracowaniu, które wkrótce ukaże się w SSI.
Twoja mapka z „Przedsionka Morza Północnego” jest nadal aktualna.
Pławy stoją na swoich starych lokalizacjach. Obszar poligonu otoczony jest żółtymi tymi pławami, których nie sposób nie zauważyć. Obszar poligonu stale kontroluje kuter patrolowy i nie ma z nim żadnych żartów.
Jeszcze 10-15 lat temu zdarzało się, że kiedy nie planowano strzelań na poligonie, po nawiązaniu łączności z kutrem można było uzyskać pozwolenie przejścia "na skróty". Teraz już nawet nie pytam, ponieważ odpowiedź zawsze brzmi "nie".
.
W październiku 2015r wyszedłem na „Eternity” z Laboe w kierunku mostu Fehmarnbruecke. Wiało w twarz, było zimno, deszczowo i ponuro, a "droga na skróty" była jedyną, rozsądną" opcją osiągnięcia mostu jednym halsem. Kuter podpłynął do mnie już po 15 minutach, żądając grzecznie, ale stanowczo - natychmiastowej zmiany kursu. Na prawej burcie miał ogromny banner z groźnie brzmiącym napisem "Schiessbereit" (gotowy do strzału).
Mówię swobodnie po niemiecku, co nieco "rozbroiło" mojego interlokutora, więc rozmowa była całkiem miła. Wyraził pełne zrozumienie dla trudnych warunków żeglugi, ale decyzji nie zmienił. Musiałem wyhalsować się na północ poza linie pław i dopiero wtedy zmienić kurs na most.
.
W 2017r płynąłem z Kopenhagi do Holtenau, prowadząc "Dunajca". Obserwując zachowanie jachtu niemieckiego, pozwoliłem sobie na niewielki skrót "wjeżdżając" kilkaset metrów za linię pław. Kuter patrolowy niemal natychmiast odwrócił się dziobem w naszą stronę i zaczął się szybko zbliżać, więc karnie wróciłem za linię żółtych pław. Po krótkim czasie niemiecki jacht również to zrobił.
.
Więcej tego nie robię. Planując drogę do Holtenau, trzeba z góry założyć że poligon trzeba ominąć. Pod tym względem korzystniejsze jest opłynięcie wyspy Fehmarn od północy. Szkoda, bo przejście pod mostem Fehmarnbruecke jest ciekawym doświadczeniem, z odwiecznym pytaniem: czy maszt się zmieści ? ;)
pozdrowienia serdeczne
Jacek
==============================================
Ilustracja do komentarza Krzysztofa Klocka:
Dzięki takim newsom cenię i lubię SSI.
Szacunek dla Autorów i Gospodarza.
Pzdr.
--
Adam
Hej Jurek,
Sto lat nie pisałem ale SSI obserwuję bacznie 😊
Tym razem jednak łezka mi się zakręciła po przeczytaniu newsa od Jacka, bo to i Fehmarn i Cadiz w jednej opowieści! Ale do rzeczy.
Z tymi poligonami to nie jest tak strasznie.
Niejednokrotnie jechałem w tamtych okolicach i chociażby ze względu na duży ruch, promy, a zwykle NW wiater do Kilonii wybieram drogę „na skróty” tj pod mostem, a więc niejako skazany na poligony. Nigdy nie miałem okoliczności z żadnym kutrem w tych okolicach. Proponuję planującym drogę wizytę na stronie: https://www.bsh.de/DE/THEMEN/Schifffahrt/Nautische_Informationen/Warnungen_und_Nachrichten/Schiessgebiete/schiessgebiete_node.html Z wyprzedzeniem można sprawdzić planowane strzelania i odpowiednio reagować. A dodatkowo można na stronach BSH zweryfikować prognozowany prześwit, aby nie jechać na pamięć jak mi się kiedyś przydarzyło 😊
Pozdrawiam z tęsknotą za Bałtykiem, bo choć zimno to nie ma orek
Krzysztof
To mi przypomniało wydarzenie sprzed lat. Płynęliśmy z Heiligehafen do Kilonii. Słaby wiatr z NW. O strzelaniach na poligonie byliśmy powiadomieni, zresztą było je nawet słychać. Na zachód od wyspy rozciąga się obszerna płycizna więc za dużo przestrzeni do halsowania nie było. Kuter warował i widząc że wyraźnie zmierzam w kierunku żółtych boi wywołał nas najpierw po niemiecku, później po angielsku a na koniec również po polsku. Wszystko to zdążył zanim przekazałem ster w odpowiedzialne ręce i zszedłem na dół by odpowiedzieć przez radio na wezwanie. Podziękowałem za ostrzeżenie i wyjaśniłem swoje zachowanie. Obyło się bez rozlewu krwi.
--
Stopy wody pod kilem
Marek Popiel
http://whale.kompas.net.pl