Po rozkoszach podniebienia czas na żeglarski „głos sumienia” czyli teraz zajmijmy się problemem, którego rozwiązanie jest nie tylko w naszym interesie, ale na który możemy mieć realny wpływ. Spokojnie – Eugeniusz Ziółkowski nie nawołuje do ustanowienia rygorów, ale do zdrowo (dosłownie) pojętej samodyscypliny. A przecież samodyscyplina to ponoć immanentna cecha ludzi kulturalnych. Skoro kiedyś udało się nam nauczyć Francuzów posługiwania się widelcem przy stole to ten problem już tylko dla nas fraszką.
No nie ?
Do dzieła.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
===================================
Psia wachta 45 – po kolacji w kokpicie
.
Tryptyk Tadeusza Lisa: „Uroczysta kolacja w kokpicie jachtu”, „To nie koniec kolacji w kokpicie jachtu” i „O zachowaniu przy stole” ożywił ten trochę ponury i smutny okres po sezonie, kiedy jeszcze bardzo wyraźnie pamiętamy wiatr, wodę i dotyk naszego jachtu. Jeszcze odruchowo sprawdzamy pogodę na weekend i uświadamiamy sobie, że parę najbliższych miesięcy spędzimy (marnotrawstwo w czystej postaci) na lądzie.
.
Tryptyk obrazów malowanych pięknym językiem, wolnym od słów i określeń ostatnio bardzo modnych jest perfekcyjny i kompletny. Zawsze podziwiam szczegółową wiedzę autora na temat, który opisuje, niezależnie czy dotyczy on konstrukcji „Saluta”, czy „savoir-vivre”. Lukrowanie Tomasza jest całkowicie usprawiedliwione jako dodatek do wykwintnych potraw spożywanych przy wspaniale zastawionym stole w towarzystwie gości, którym nie trzeba tłumaczyć, że na pokład jachtu nie wchodzi się w szpilkach, choćby cała reszta była od Giorgio Armaniego.
.
A teraz coś, co Cię zaskoczy drogi Czytelniku (i Skrytoczytaczu – uzupełnienie red.). Dalsza część „Psiej Wachty” nie będzie tak piękna, jak tryptyk Tadeusza. Mam nadzieję, że zmusi Cię do refleksji, a może nawet do działań naprawczych w temacie całkowicie spójnym z „Uroczystą kolacją w kokpicie jachtu”, niestety z kategorii problemów, o których wszyscy wiemy, ale wolimy ich unikać.
.
Dla przypomnienia nasz układ pokarmowy ma początek i koniec. O ile początek, jego receptory, kubki smakowe i doznania z tym związane, opisywane są w prozie i poezji po wielokroć, o tyle środek i koniec to domena literatury medycznej. I tego się trzymajmy. Mnie bardziej interesuje, jak sobie radzimy z tym, co po jedzeniu pozostaje.
.
Zacznijmy od resztek po obficie zastawionym stole. Wodę, napoje i destylaty nie stanowią problemu. Na stole bardzo rzadko pozostaje niedopita szklaneczka czy kieliszek. Cząstki stałe organiczne sprzątamy zazwyczaj do kosza wyłożonego workiem, który opuszcza nasz jacht, trafiając do odpowiedniego pojemnika w porcie. Oczywiście worek w naszym koszu jest z materiału biodegradowalnego, a pojemnik w porcie to pojemnik na resztki organiczne. Powyżej i dalszej części tekstu kursywą będę opisywał zachowanie wzorcowe, niestety bardzo rzadko stosowane.
Naczynia, sztućce i inne przybory wielokrotnego użytku pomywamy w jachtowym zlewozmywaku, z którego ścieki płyną do zamkniętego zbiornika na fekalia. Zbiornik opróżniamy tylko w miejscach odbioru ścieków.
Pozostałe resztki po wspaniałej kolacji powinny też trafić we właściwe miejsce. Może to być toaleta chemiczna lub typu morskiego z odpływem do zamkniętego zbiornika na fekalia, opróżnianie zbiornika j.w. Dotyczy to wszystkich resztek po kolacji i nie próbujmy usprawiedliwiać wzbogacania otaczającej jacht wody mocznikiem, minimalnym oddziaływaniem na środowisko. To nie jest lek homeopatyczny dla wodnych stworzeń.
.
Czy problem resztek po wspaniałej kolacji mamy rozwiązany? Byłoby tak, gdyby postępowanie wyróżnione kursywą udało się zrealizować w 100%.
Niestety, praktyki pozbywania się resztek po posiłkach na jachcie są bardzo urozmaicone i w większości mają niewiele wspólnego z dbałością o środowisko. Dlaczego tak się dzieje? Spróbujmy przeprowadzić szczegółową analizę.
Zbiorniki na fekalia – na jachtach morskich staja się standardem. W większości państw morskich jest to wymóg niezbędny wyposażenia. Problemem jest zawór trójdrożny. Tolerowany przez przepisy morskie do stosowania w pewnej odległości od brzegu (średnio 3Mm). W portach państw morskich jest plombowany w porcie (aby nie kusiło). Pytanie otwarte: jak się poczujemy podczas kąpieli na brzegu plaży, gdy przy korzystnym wietrze i prądzie dojdzie „do bliskiego kontaktu” z excrementum. Rozwiązaniem praktycznym byłyby większe zbiorniki fekali na jachcie i łatwa dostępność do urządzeń odbierających ścieki.
Na śródlądziu, w szczególności polskim jest znacznie gorzej. Niewielka ilość jachtów wyposażona jest w zbiorniki na fekalia, a jeśli już takie wyposażenie posiadają, to mają problem ze zrzutem ścieków. Urządzeniem pomocniczym jest toaleta chemiczna. Ma swoje zalety i wady. Zaletą jest z pewnością niewielka ilość zajmowanego miejsca i jej bezodpływowy zbiornik, którego nie da się podłączyć do zaworów zaburtowych. Wadą jest mała pojemność – 2 osoby x 5 dni. Miejsce na toalety chemiczne projektowane jest dla większości jachtów kabinowych. Zrzut ścieków z toalety chemicznej w rejonach gdzie biwakują campery nie stanowi problemu. Pozostałe miejsca to wielka niewiadoma. Klasyczna toaleta nie bardzo nadaje się do zrzutu, a specjalne miejsce to raczej dobra wola zarządcy.
.
Praktyka jest taką, jaką widzimy na brzegach, prawdziwe królestwo papierzaków, które wraz z rozwojem trwałości wyrafinowanych materiałów, tylko częściowo utylizują się przez parę lat. Geotrupes stercorarius, całkiem miły żuczek radzi sobie z częścią organiczną, ale osy i inne owady zainteresowane pochodnymi celulozy, straciły zainteresowanie czymś, co nie jest klasycznym papierem toaletowym. Wczesną wiosną, moja wiara w odradzanie się natury traci moc, kiedy widzę wieloletnie kolonie papierzaków.
Drogi Czytelniku i Skrytoczytaczu, jeśli dotarłeś do tego miejsca, to znaczy, że oprócz poprawnym społecznie i politycznie podnoszeniem ręki w obronie planety przed samozniszczeniem, weźmiesz udział w rozważaniach, co możemy zrobić w naszym wspaniałym żeglarskim świecie, by było nadal pięknie i radośnie.
.
W dalszej części tej „Psiej Wachty” obiecuję, nie będzie niemiłych opisów stanu faktycznego. Spróbuję patrzeć w przyszłość i naszkicować plan działania.
1. Mariny i przystanie żeglarskie powinny posiadać sprawne urządzenie do odbioru ścieków ze zbiorników jachtowych i miejsce zrzutu zawartości WC chemicznych.
2. Zrzut ścieków powinien być bezpłatny i dostępny w porze dziennej.
3. Nowo budowane kabinowe jachty śródlądowe powinny z mocy przepisów dopuszczenia do eksploatacji posiadać stały zbiornik fekali lub toaletę chemiczną.
4. System ścieków - WC nie powinien mieć konstrukcyjnej możliwości zrzutu za burtę.
.
Realizacja tych czterech punktów powinna być początkiem zmian, na pozór trudnych, ale możliwych do przeprowadzenia. Docelowo powinniśmy mierzyć wyżej, ale step by step. Zasady eksploatacji jednostek rekreacyjnych na Jeziorze Bodeńskim są dobrym punktem odniesienia dla przyszłości.
Drogi Czytelniku i Skrytoczytaczu, powyższy tekst to tylko propozycja, może już czas „robić swoje”
Eugeniusz
=============================================
Ilustracja do komentarza Mieczysława Krause:
Cześć.
O ile z całym artykułem trudno się nie zgodzić, to mam zastrzeżenie co do naszkicowanego, czteropunktowego, planu naprawy sytuacji.
Przynajmniej na morzu.
Nie wiem jak na innych akwenach, ale nawet w niby ekologicznych miejscach z odbiorem ścieków bywa różnie. W Polsce już w ogóle źle. Dlatego na swoim jachcie, żeby nagle nie znaleźć się w mocno kłopotliwej sytuacji PRZEPEŁNIENIA, nie zrealizuję punktu 4, gdy punkt pierwszy nie jest spełniony. A nie jest. Kiedyś może będzie, ale chyba nieprędko i nie wszędzie.
Poza tym jednak zdarza się, że jacht rusza w drogę dłuższą niż doba/dwie i wtedy znów wracamy do punktu wyjścia.
Oczywiście można wtedy skorzystać z rozwiązań zastępczych, ale ani to nie jest przyjemne, ani bezpieczne, a i tak wychodzi w skutkach na to samo. Więc... lepiej nie.
No i jest jeszcze kwestia kłopotów/awarii, które mogą się zdarzyć gdzieś na morzu i wtedy możliwość opróżnienia instalacji może być cenna.
Pozdrawiam
Tomasz
Oto moje przemyślenia:
Zbiornik fekaliów to oczywistość. Na małym jachcie trudno znaleźć dla niego miejsce, ale...
...rozwiązaniem może być wpięta w szereg tania pompa maceracyjna. Są rozwiązania jachtowe na 12V, ale znacznie tańsze (więcej niż 2 razy) będzie standardowa pompa na 230V. Dzięki niej może da się zabudować jakieś miejsce o małej użyteczności (pod podłogą w forpiku, fragmenty zęzy, itp.. Ja swój zbiornik wylaminowałem wykorzystując krzywiznę burty za szafkami ściennymi (zanim zostały zamontowane). Laminowanie odbyło się po wyłożeniu burty folią igielitową bo musieliśmy sobie poradzić z deskowaniem na zakładkę kadłuba 100 letniego jachtu.
Papier toaletowy wyłącznie biodegradowalny, używany w kamperach. To nie jest duży wydatek.
Do zbiornika absolutnie koniecznie trzeba dodać tabletki z kulturami bakterii saprofitycznych, a także aktywnych enzymów - np. Sanidenn. Tabletki aplikujemy bezpośrednio do kingstona. Zazwyczaj 1 na tydzień. Koszty są symboliczne. Po tygodniu w morzu ścieki są w pełni homogenizowane (przypuszczam, że rozkołys sprzyja natlenieniu) i praktycznie całkowicie bezzapachowe. Nie przeszkadza im dłuższy postój, ale lepiej do tego nie dopuszczać ze względu na sedymentację.
Rozważałem dodatkowe natlenianie z kompresorka, który miałem na pokładzie, ale okazało się to zbędne. Odpowietrzenie zbiornika można ukryć w podstawie jednej ze stójek relingu. Wystarczy rurka fi=6. Chodzi wyłącznie o wyrównanie ciśnień.
Wadą rozwiązania jest to, że pompa trochę hałasuje - przykre w nocy. Ale jeżeli będzie mocowana przez przekładki gumowe hałas będzie akceptowalny. Pompę można zamknąć w wytłumionej matą bitumiczną skrzynce. Moc silnika pompy zwykle nie przekracza 250W, a 4 m wysokości podnoszenia całkowicie wystarczy..
Na wewnętrznej stronie pokrywy rewizyjnej umieścił bym prosty czujnik ultradźwiękowy poziomu nieczystości (na środku, aby choć trochę kompensować przechył jachtu). Jako człowiek leniwy i unikający komplikacji aktualny poziom wyświetlałbym po prostu na smartfonie.
Tutaj przykład rozwiązania. https://allegro.pl/oferta/czujnik-poziomu-ilosci-szamba-wifi-supla-14008154081?utm_feed=aa34192d-eee2-4419-9a9a-de66b9dfae24&utm_source=google&utm_medium=cpc&utm_campaign=_dio_budownictwo_pla_pmax&ev_campaign_id=17961365662&gad_source=1&gclid=CjwKCAiAjrarBhAWEiwA2qWdCLxso1NC2bcg241dSwgUXUuFQcmDPvYgcwvAhPmpHl8hRM3Qza3aBBoC65sQAvD_BwE
Koszt ok. 140 zł z przesyłką, hobbysta, początkujący elektronik zlutuje to 4 razy taniej.
Dla fanów ekolologii. Poniżej 500 zł można kupić podzlewowy separator tłuszczu. To bardzo proste urządzenie. Opróżnianie raz na kilka tygodni w porcie. Zawartość wymieszana z gazetami i wysuszona jest doskonałą rozpałką do kominka. Są wersje na tyle małe, że zmieszczą się praktycznie nawet pod niewielką umywalką jachtową.
Pozdrawiam cały Klan SSI !
T.L.
PS. Resztki organiczne wyrzucamy od razu za burtę, nie dopuszczając do ich fermentacji. Nie raz i nie dwa mogłem obserwować w jakim nieprawdopodobnym tempie potrafiła je zagospodarować ławica ryb (np. makarony lub ziemniaki). Zaprzyjaźnieni biolodzy pytani o szkodliwość przypraw zwykle pytali czy doprawiam posiłki rtęcią lub kadmem - bo to jest problem ryb morskich. No więc Czcigodni, tym sposobem naoliwiłem sobie sumienie.
Jeszcze raz pozdrawiam.
T
Nie czuję się na siłach, zaopatrując łódkę na rejs, dochodzić biodegradowalności (bądź nie) papieru toaletowego. Inspiracją dla poradzenia sobie z tym kluczowym problemem okazało się przytoczone ogłoszenie z WC na chorwackim, czarterowanym jachcie. Otóż idąc tym śladem, na moim obowiązuje ZAKAZ wrzucania zbrukanego papieru do muszli. Do tego celu służy standardowa, domowa skrzynka pocztowa, zawieszona od wewnątrz na drzwiach kibelka, z napisem: "Listy do (nie napiszę kogo)".
Te 200 € plus adresat działają.
Ukłony z nawietrznej burty,
Wasz szczerze oddany
Mieczysław.
Zakaz używania papieru jest słuszny. Ale jak skrzynka pocztowa radzi sobie z zapachami?
Papier biodegradowalny jest powszechnie dostępny na portalach aukcyjnych. Używałem go konsekwentnie, bo wolałem pamiętać niż czyścić zawory.
Podparty zawór zewnętrzny to dość prawdopodobne zatopienie jachtu przez zasyfonowanie kingstona.
Niestety spotkało mnie to na pożyczonym jachcie. Dobrze że pływające w mesie podłogi dość szybko wszczęły alarm. Wierzcie mi - naprawa kingstona to bardzo, bardzo paskudna robota. Zwłaszcza jak trzeba w morzu dorabiać części z niczego.
Pozdrawiam.
T
Jak widzę, temat tego co jest PO jedzeniu, nie jest już tak przyjemny jak ten o samym jedzeniu, ale też ważny.
Może i bardziej.
.
Wspomniałem w poprzednim komentarzu właśnie o awariach. Awarie w morzu TEJ instalacji są może rzadkie, ale wyjątkowo mało przyjemne. Wtedy zwraca się prostota wykonania i brak dziwnych i „wygodnych” dodatków.
.
U nas instalacja jest i prosta i odporna. Sam WC (górna krawędź) jest trochę powyżej poziomu wody (tak było stoczniowo). Z WC pompuje się zawartość bezpośrednio do zbiornika, który już jest powyżej linii wodnej. Pompuje oczywiście pompką ręczną, bo odrobina ruchu jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a i taka pompka jest bardziej niezawodna. Zablokowanie zaworu nie zatopi jachtu, choć może nie być przyjemne. I wtedy właśnie przydaje się możliwość zrzutu zawartości ze zbiornika. Szybko i grawitacyjnie, przez otwarcie jednego zaworu. Bez kombinacji, prądu, wiedzy tajemnej.
Inna rzecz, że na jachcie papieru nie wrzucamy do WC, tylko zbieramy w torebkach śniadaniowych (przepraszam za skojarzenia, ale dobrze się do tego nadają) i wyrzucamy w porcie. Oczywiście przy dłuższych przelotach tak by nie było.
Można to oczywiście zmienić, korzystając z papieru specjalnego, ale ta próba jest jeszcze przed nami.
Sumując: instalacja WC, ze zbiornikiem jest wyjątkowo mało skomplikowana.
Z WC bezpośrednio do zbiornika (wlot od góry!), ze zbiornika jest wylot (na dole), za którym jest trójnik. Z trójnika są dwie drogi. Jedna do góry, do wylotu odsysania. Druga w bok, za burtę, ale z zaworem. Gdy zawór jest zamknięty, to zawartość WC gromadzi się w zbiorniku. Gdy zawór otworzymy - no to się nie gromadzi. Zawór, gdyby jakaś służba chciała, można zaplombować.
.
Jeszcze co do wskaźnika poziomu. Czytam o czujnikach, obrazowaniu na smartfonie i co sobie myślę, to...
U nas, u góry zbiornika, jest półprzeźroczyste zamknięcie. Zwykły dekiel, z uszczelką, który bardzo się przydaje po sezonie do mycia. Wystarczy zerknąć. Gdy za szybką coś widać, to znaczy, że czas opróżnienia zbiornika się zbliża. Proste i trudno zepsuć.
Pozdrawiam
Tomasz
Rozwiązanie które zastosował Kolega Tomek miałem pierwotnie na „Donaldzie”. Ale zrobiłem błąd stosując się do stoczniowej instrukcji montażu kingstona, gdzie na rysunku wlot do zbiornika po ręcznej pompce był wprowadzony od dołu zbiornika, a powinien być od góry. Zrzut od dołu.
Niestety u mnie kingston jak w większości jachtów ma podstawę poniżej linii wodnej. Oczywiście ma swój zawór przy przejściu burtowym.
Nie było kłopotu gdy pływałem z nawet ciut, ciut opływanymi żeglarzami. Natomiast goście którzy pierwszy raz byli na pokładzie łatwo przyswajali sobie podwójną funkcję pompki, ale jeszcze łatwiej ją zapominali.
Zasyfonowanie wody w „Holy” Edka Zająca było bezpośrednią przyczyną jej zatonięcia w Ustce.
Tylko raz w życiu zmarzłem bardziej niż spędziwszy kilka godzin na zalanej łódce zimna wiosna 2012 w trakcie jej podnoszenia z dna. https://youtu.be/yaij1VdT03Q?si=1U5MsKmbOGc80ubN
Warto jest też przeczytać artykuł Hani tutaj na podobny temat:
Pomysł Tomka z lukiem Holta z przezroczysta pokrywa jest bardzo dobry w swej prostocie. O czujniku ultradźwiękowym pisałem z myślą o zabudowaniu zbiornika w naprawdę trudno dostępnym miejscu - których na większym jachcie jest sporo - np głęboką zęza pod komora silnikową w kadłubach wypornościowych z długim kilem.
Warto też poczytać https://www.tawernaskipperow.pl/czytelnia/poradniki/przepis-na-zatopienie-lodki-z-uzyciem-kibelka/5869
Hanki Ciążadło
Pozdrawiam cały Klan SSI.
T
Odpowiedź Tadziowi ws zapachów (ruszył bo pewnie się domyślił adresata - oczywiście kaczora):
Z zapachami ze skrzynki pocztowej nie gorzej jak z wiadra jak poprzednio - w skrzynce wymienny worek na śmieci, przykryty uchylną, jak to w skrzynkach, klapką.
Dezodoralne łagodzenie zapachu, zwłaszcza w sztormie, jest zbędne. Lecz Tadziu, gdy mnie zaszczycisz mustrowaniem, zapewnię.
M.