JUBILEUSZOWA „MINIATURA”, DZONKA, TAWERNY, OBYCZAJE

A więc mamy podwójny jubileusz – 25-ta „Miniatura żeglarska”

oraz 25-lecie SSI. Krótko: dwa w jednym. Zanim przystąpię do

prezentacji najnowszej „Miniatury żeglarskiej” – kilka słów o

tawernianych obyczajach, o których w mailu do SSI wspomina

Andrzej Kowalczyk. Czas robi swoje – dzisiejsze prostackie klepanie

pośladków apetycznych kelnerek zastąpiło dawny sympatyczny

zwyczaj wsuwania zwiniętych banknotów za staniczki tych dziewczyn, które wzbudzały 

uznanie bywalców dla ich wdzięków. Obsuwamy się obyczajowo L


„Miniatura pt.”Dżester na dżonce” relacjonuje pasjonujące żeglarskie przygody Krzysztofa Krisa Matuszewskiego.

O Krisie w SSI było już tu: https://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3995&page=0

Czyta się doskonale.

Polecam.

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

------------------------------------------------

Miniatura kosztuje 15 zł. Koszt wysyłki 6, 7, 9, 15, 20 zł w zależności od  ilości zamawianych egzemplarzy. Należność należy wpłacać na konto IBAN PL79  1160 2202 0000 0001 1742 3411  SWIFT BIGBP – Andrzej Kowalczyk

==================================

Drogi Don Jorge

Nie musisz wierzyć, bo takie są fakty. Poczytaj sam. A Miniaturkę jutro wysyłam do Ciebie. A oto jak ją zapowiedziałem na fejsbuku:

Czy byliście kiedyś w tawernie? To taka knajpa portowa. Długi bar. Za barem potężne chłopisko czyli barman, za nim regały z mocnymi trunkami, a przy barze wilki morskie. Każdy ze szklanką w dłoni. Nie tam jakieś Heinekeny czy inne spienione siki. W szklankach rum, whisky. wódeczka albo inne szlachetne trunki nigdy poniżej 40 stopnia czyli tam gdzie zaczynają się ryczące czterdziestki. Takie tawerny można zobaczyć na filmach "Karmazynowy pirat" albo "Piraci". Taką pamiętam z dzieciństwa. Nazywała się "Bombaj" i była obok portu rzecznego na Wiśle w Puławach. Marynarze wiślani to też były chłopy na schwał i miło było patrzeć jak rozkwaszają sobie nosy po wypiciu kilku setek gorzały. No ale nie to było najciekawsze i nie przez to dziewczyny piszczały. Najważniejsze w tawernach były opowieści. To w ich trakcie wznoszono toasty albo rzucano w opowiadającego butelkami. Byłem ostatnio w Gdańsku i takiej tawerny nie znalazłem. Są jakieś stylizowane nie wiadomo co, z obrusikami i kelnerkami za klepnięcie której po tyłku można dostać mandat od wezwanego policjanta. A gdzie snuć opowieści o czterdziestometrowych falach i wpadaniu w objęcia syren? Gdzie napić się wody ognistej ze szklanki a nie z naparstka? Kto i dlaczego to wszystko zepsuł? Dlaczego, w końcu to muszę powiedzieć, żeglarz z krwi i kości KRIS spisuje grzecznie swoje przeżycia, zamiast opowiedzieć to w tawernie na żywo.... No cóż. Nalewajcie sobie szklankę rumu, wracajcie na swoją kanapę i czytajcie to co opisał Kris w najnowszej „Miniaturze Żeglarskiej”. Już jest gotowa.

Andrzej.

Drogi Don Jorge,

Bez szumnych zapowiedzi, bo o co tu robić szum, a ponadto łatwo zapeszyć, udało mi się wystartować w tegorocznym Jester Challenge i na dodatek ukończyć. Jester Challenge to jedyna w swoim impreza żeglarska, której motto to „seamanship without showmanship”.


W tym roku był mały Jester, do Baltimore w Irlandii, po prostej 250 Mm, zrobiłem z tego aż 405 Mm. Jednym z wymogów trasy jest minięcie prawą burtą sławną Fastnet Rock. Mijałem ją w swoje urodziny, przy porządnych żeglarskich warunkach – wietrze 7B i adekwatnej oceanicznej fali. To był mój prezent urodzinowy.

.

 

Największym wyzwaniem okazało się dotarcie na czas na start, czyli do mariny Mayflower w Plymouth. Żeglowałem solo, na mojej „Anna Lucja 2”, czyli sklejkowym mini650 cruiserkiem z takielunkiem szkuner dżonkowy. Łódka jest ze wszech miar udanym eksperymentem, ale oprócz prawie samych zalet ma dwie wady.

Pierwsza – w czasie złej pogody, żeby zrobić sobie kawę muszę włożyć sztormiak, bo rezyduję i nawiguję w rufowej Grand Cabin, a kambuz jest w Kubryku na dziobie.

Druga wada to brak zdolności do zdobywania wysokości w kursie na wiatr przy bardzo słabych wiatrach. Jest to cecha konstrukcyjna, gdyż wymyśliłem sobie dwa asymetryczne kile, a aby generować siłę hydrodynamiczną na profilu asymetrycznym potrzebna jest prędkość. W moim wypadku powyżej 1,5-2 Kts. Za to przy prędkości od 4 Kts w górę zaczyna się zerowy, a z czasem wręcz ujemny dryf. Tak jak z samolotem – aby skrzydła uniosły go w górę, musi osiągnąć określoną prędkość.

.

Niestety, w tym roku wiatry na starcie były bardzo słabe i przeciwne, co odebrało mi szanse na przyjście do Baltimore w przyzwoitym czasie. Co prawda Jester Challenge to nie jest żadną miarą wyścig, a ja startowałem na najmniejszej łódce, ale…

W tegorocznym Jester Challenge wystartowało 43 skipperów na swoich jachtach, a ukończyło 31. W tym roku po raz pierwszy w historii Jester jeden z żeglarzy zginął na morzu. Duncan Lougee, doświadczony Jester, startujący na jachcie „MINKE”, Folkboat 25', najprawdopodobniej wypadł za burtę i utonął.

.

W sumie, w związku ze startem w tym krótkim rajdzie morskim zrobiłem łącznie z macierzystego Wolina, przez Plymouth, Baltimore i Cork do Povoa de Varzim koło Porto w Portugalii ponad 2900 Mm.

.

Tutaj napisałem wydaną właśnie Miniaturę Żeglarską „Dżester na Dżonce”, gdzie opisują mój niezwyczajny jacht, jego genezę i budowę oraz żeglowanie, w tym udział w tegorocznym Jester.


Rekordowy przebieg.

.

Ogłoszono już zapowiedź Jester Azores Challenge 2024 na 16 czerwca, a wcześniej seminarium dla zainteresowanych. Kusi mnie ten start, ale stawienie się na mecie może być kłopotliwe, gdyż tę zimę zamierzam spędzić na Bahamach.

Nie wiem, czy będę startował, ale zachęcam innych żeglujących solo żeglarzy. Więcej informacji na stronie https://jesterchallenge.wordpress.com/what-is-the-jester-challenge/

Życząc wszelkiej pomyślności, w tym pomyślnych wiatrów

Kris - Krzysztof Matuszewski

sv „Anna Lucja 2”

 

 

 

 

 

Komentarze
Brak komentarzy do artykułu