JÓZEF „JOZIOR” PLENIKOWSKI NA WIECZNEJ WACHCIE

Żegnam mojego Przyjaciela od 1946 roku. Wielki jest mój smutek. Żegnam prawdziwego „Polskiego Danzigera”, potomka dzielnej, patriotycznej Polonii Polskiej z przedwojnia. Za głowę Jego stryja   Gauleiter Gdańska - Albert Forster wyznaczył znaczną nagrodę pieniężną. Ale Bruna Plenikowskiego Niemcy nie dopadli. Kaszubom to zawdzięczał. W takiej rodzinie „Józior” się wychował.

Józef „Józior” Plenikowski otrzymał od przodków gen sportowca. Od 1948 roku uprawiał wyczynowo kolarstwo szosowe. W roku 1957 dołączył go grupy pionierów nurkowania swobodnego (współzałożyciel Gdańskiego Klubu Płetwonurków PTTK „POSEJDON”. Instruktorem nurkowania KTPodw. został w roku 1960 (III Kurs –Kamienny Potok). W latach 1967 – 1971 był Prezesem „Posejdona”.

A później zaczęło się Jego żeglowanie. Był aktywnym żeglarzem morskim (j.st.m.) i działaczem Jachtklubu Morskiego „Neptun” (Górki Zachodnie). Żeglował też na jachtach „Milagro” – począwszy od pierwszego do piątego.

Z zawodu inżynier elektryk energetyk (studia na Politechnice Gdańskiej). Przez wiele lat był kierownikiem stacji prób transformatorów wysokiej mocy (Zakład Remontowy Energetyki w Gdańsku). Pracował też za granicą – na przykład w Iranie za złotych czasów szachinszacha Rezy Pahlawiego. Zajmował się tam poważnym zagadnieniem synchronizacji częstotliwości w centrum dyspozycji mocy.

  

Przyjaciele podwodni, nadwodni, życiowi                Prezes zwany "Twardorękim"

.


"Józior" z żoną Janką na weselu Kulińskich

.


W załodze jachtu "MILAGRO IV"

.


W kokpicie jachtu "Jupiter" w porcie Flensburg

.

Człowiek przyjacielski, skromny, pracowity, uczynny. Niezwykle koleżeński. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych prowadził hobbystycznie produkcją skafandrów nurkowych typu suchego. Był konsultantem zespołu projektującego kabinę podwodną „MEDUZA II”. Odszedł człowiek, który nie zmarnował swoich kwalifikacji i umiejętności. Cześć Jego pamięci !

Z tamtej paczki przyjaciół zostało już nas tylko trzech: Andrzej Mielczarski, Aleksander Lassaud i ja.

A Wy – Czytelnicy i Skrytoczytacze SSI – żyjcie wiecznie !

Don Jorge

Komentarze
Brak komentarzy do artykułu