KOPENHAGA – MIASTO, PORT
(54O42’N i 012O37’E)
.
Drodzy Czytelnicy SSI,
Przypominam zaproszenie do mojej nowej książki adresów mailowych. Starą, niedawno
utraciłem podczas awarii komputera. Wystarczy przysłać mail-test na adres kulinski@rsi.pl
Powitam je z radością. Z góry dziękuję.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
.
Kopenhaga, po angielsku Copenhagen, po duńsku Kobehavn (port kupców),
stolica 5,7 milionowej monarchii Danii, o zaludnieniu podobnym do Warszawy
jest dość ważnym miastem europejskim oraz portem morskim. Dzięki
tunelo/mostowi przecinającemu Sund tworzy nieformalną, aczkolwiek
rzeczywistą, wspólną aglomerację miejską ze szwedzkim Malmo. Zespołem
portów zarządza duńsko-szwedzka korporacja Copenhagen Malmo Port AB (CMP).
To wszystko doskonale wiecie. Najwyższy czas żebyście pożeglowali
do Kopenhagi, aby „organoleptycznie” rozpoznać realia miasta i portu.
Miasto stare, przez wojny nie rujnowane, na zabytkowe budowle, budynki,
pomniki trafiać będziecie co krok.
.
.
.
.
Fontanna Gefion. Tak mityczna bogini Zelandię odebrała Szwecji.
.
.
Z Kopenhagą łączą mnie przede wszystkim wspomnienia dawnych, całkowicie nielegalnych, żeglarskich wizyt. Dopiero w 1996 roku załoga jachtu „Milagro V” zupełnie jawnie i legalnie biesiadowała z duńskimi żeglarzami z jachtu „Pretty girl” w przystani Margreteholm. To tu Tadeusz Duma został przez Duńczyków okrzyknięty „Ambasadorem” i w tejże przystani gospodarze strzelali rakiety podczas pożegnalnego odcumowywania naszego jachtu. Teraz wszystko wszystkim już spowszedhniało. No cóż – chyba już przyzwyczailiśmy się do oczywistości, że jesteśmy Europejczykami.
Symbole – ikony Kopenhagi - Syrenka i Dawid
.
.
Kopenhaga bezdyskusyjnie jest najważniejszym portem Sundu, jest prawdziwą Mekką żeglarstwa europejskiego, chociaż bandery egzotycznych krajów też czasami są dostrzegane. Oczywiście – najwięcej cudzoziemskich jachtów przypływa z Niemiec, Szwecji, Norwegii, Anglii. Polskie jachty w Kopenhadze nie stanowią niespodzianek. Najliczniejsze z polskich przybywają z portów naszego Pomorza Zachodniego. Coraz więcej widać małych prywatnych jachtów polskich – odważnie przeskakujących morskie wody z portów Greiswalder Bodden i Rugii.
Centrum miasta i portu z lotu drona.
.
.
Jachty przybywające do Kopenhagi mają do wyboru pełną różnorodność miejsc postojowych. Jachty cumują w centrum miasta: Christianshavns Kanal, Nyhavn, Langelinie oraz w marinach dzielnic peryferyjnych: Svanemollehavnen, Kalkbraendrihavnen, Margreteholm czy Tuborg i Hellerup. Prezentacje poszczególnych marin znajdziecie w osobnych rozdziałach. Najbardziej prestiżowym i najdroższym miejscem postoju jest niewielka przystań Langelinie, położona w centrum miasta i blisko słynnej Syrenki. Przystań nazwę zawdzięcza sąsiedztwu i sponsoringowi terminalu promowego Langelinie.
Wolnych stanowisk cumowniczych szukajcie raczej w wielkiej przystani Svanemollehavnen i ukrytej w zabudowie portowej Kalkbraedrihavnen. Przystań Skudehavnen została zlikwidowana. Portem „wyższej konieczności” jest Tuborg. Do tych marin nie ma co się wybierać, jeżeli na jachtach nie macie rowerów.
MIASTO. Do XII wieku była to tylko wioska rybacka. Swój szybki i niespodziewany awans zawdzięcza Erykowi Pomorskiemu, który z podatków nakładanych na statki przepływające Sundem finansował transformacje osady w gród portowy. Nakłady inwestycyjne nakręcały koniunkturę handlu morskiego, co umożliwiło władcy dzierżawę innych portów Hanzy. Kopenhaga stała się wówczas drugim po Gdańsku co do potencjału portem Bałtyku.
Kopenhaga stolicą Danii została w roku 1443. Król Christian Wielki zostawił po sobie takie budowle jak Rosenborg Slot i Borsen Rundetariet. W roku 1669, za panowania Fryderyka III, zbudowano port Amalienborg. Amalia była jego małżonką. Obiekty te zachowały się do dziś.
Niezależnie od tego, gdzie będziecie cumowali, musicie sfotografować się przy Syrence. Najlepiej zrobić to rankiem, bo później trudno się dopchać w pobliże. Autokar za autokarem dowożą tłumy turystów. Przeważnie skośnookich. Ową uroczą, o posągowej sylwetce figurę dziewczyny podarował miastu właściciel Browaru Carlsberg. Autor rzeźby: Edward Erichsvan. Od roku 1913 Syrenka stanowi oficjalne logo Kopenhagi. Niszczona była przez idiotów-wandali kilkakrotnie. Dwa razy urwano (i ukradziono) jej kształtną główkę, raz ukręcono rączkę, raz wbito krowi łeb na odrestaurowaną rzeźbę. Przepraszam za subiektywność: tylko karę publicznej chłosty batami na gołą sempiternę uznałbym za sprawiedliwą i pouczającą.
W pewnym sensie przeciwwagą dla zainteresowania Syrenką może być figura Dawida – replika rzezby Michała Anioła. Kiedy tak fotografowałem golasa, usłyszałem rozmowę stojących obok mnie turystek z Sevilli. Oceniły zgodnie, że przyrodzenie Dawida jest nieproporcjonalnie małe. Kiedy wtrąciłem uwagę, że pewnie rzeźba powstawała podczas zimowych chłodów – damy bardzo się speszyły.
Zobaczcie także sąsiadujący z Syrenką wielki monument – fontannę przedstawiającą mityczną boginię Gefion prowadzącą pług ciągnięty przez cztery woły. To ona zamieniła swoich synów w woły, aby lemieszem pługa odciąć Zelandie od szwedzkiej Skanii. Mitologia w służbie promocji narodowej dumy. Wcale mnie to nie rozśmieszyło. Duńczycy zaś mają poczucie humoru.
Turystyczny plan absolutnego minimum musi obejmować obejrzenie uroczystego spektaklu zmiany warty w wykonaniu gwardii królewskiej oraz odwiedzenie słynnego lunaparku „Tivoli”. Jak już tam będziecie – zajrzyjcie do pawilonu automatów gier (hazardowych). Tam przeważają panie w słusznym wieku.
Park rozrywki „Bakken”
..
/
Jeśli starczy czasu to może wybierzecie się autobusem (10 km od centrum) do Dyrehavsbakken czyli do parku rozrywki zwanym po prostu Bakken. To stary lunapark, funkcjonujący od roku 1583(!).
Jeżeli będziecie chcieli poznać uroki okolicy słynnego Christianshavs Kanal – radziłbym smartfonów, aparatów fotograficznych i kamer filmowych nie wyjmować z plecaków. „Gospodarze” tych okolic bardzo takiego sprzętu nie lubią.
Aby zobaczyć coś więcej trzeba mieć rowery. Jeśli nie macie ich na jachtach – polecam usługi firmy Kobenhavns Cycleborsprzyprzy ulicy Gothersgade 159. Cumując w Magretholmen, rowery macie za darmo. Pobyt w Kopenhadze jest okazją doposażenia jachtu w mapy morskie, na przykład w sklepie żeglarskim na terenie w/w przystani.
PORT jest rozległy, wiele w nim przystani jachtowych. Prezentacje poszczególnych znajdziecie w sąsiednich rozdziałach.
Miejskie kanały – atmosfera, tłok i hałas jarmarku odpustowego.
.
.
Do Margretholmen (południowa część kopenhaskiego portu) macie najbliżej. Wejście do basenu poznacie z daleka po trzech kominach usytuowanych w trójkącie. Nie pomylcie ich z trzema kominami przy marinie Svanemollehavnen, które stoją w jednym rzędzie „wyrastając” z wysokiego budynku o kształcie prostopadłościanu.
/
Wpływając do Magretholmen owe kominy zobaczycie po lewej burcie, a dwa wielkie generatory wiatrowe po prawej. Jeśli chcecie do Langelinie, Nyhavn lub Christianshavs Kanal, to radziłbym z wód otwartego Sundu płynąć w kierunku zachodnim wzdłuż północnego brzegu wyspy Refshaeoen i pięciu stojących na nim generatorów wiatrowych.
Polecam przystanie Svanemollehavn oraz Kalkbrannerhavnen, zwłaszcza jachtom przybywającym od strony północnej. Absolutnie niekrępujące podejście, podobne jak do portu Tuborg. Przybywających od strony południowej zachęcam do Margretholmen.
Żeglarzom ceniącym sobie spokój, wygody i bezpieczeństwo, nie za bardzo polecam cumowania w miejskich kanalach – Christianshavns Kanal i Nyhavn, do których droga prowadzi przez kanał Transgraven, wcinający się w zabudowę brzegu pomiędzy Christiansholm GrondlanskeHandel Plads.Tuż obok Nautic Marine Center.
Na wprost wejścia do Christianshavns znajduje sie kanał Nyhavn. Upodobały go sobie repliki starych łodzi żaglowych (podobnych do ulubionych przez Timma Stutza łodzi Zeesenboot’ów) o brunatnych żaglach, drewnianych kadłubach i drzewcach, z talrepami, gaflami itp. rekwizytami nowoczesnej antyczności nad i pod pokładami. Na nabrzeżach często zobaczycie rozstawione sztalugi tubylczych malarzy komercyjnych. Zwiedźcie te miejsca raczej podczas miejskiego spacerowania. Pięknie tu, choć gwarnie – stare, wypielęgnowane kamieniczki, kawiarenki, pizzerie, piwiarnie, brukowane jezdnie, imitacje gazowych latarni ulicznych*). Pilnujcie portfeli i torebek. Autobusy miejskie – nowoczesne, czyste, ciche i drogie. O cenach usług taksówkowych nie warto się rozwodzić. Liczcie na swoje nogi, także pedałujące.
JERZY KULIŃSKI
*) i wszechobecny zapach „trawki”
.
INFORMACJA DLA PLANUJĄCYCH REJS DO SUNDU
Do kolekcji kopenhaskich marin warto dodać blisko centrum marinę, której nazwy nie zapamiętałem dokładnie, coś w rodzaju zachodniego portu czy basenu. Cisza i spokój a do syrenki rzut beretem ( jeśli ktoś umie ) Pewnym utrudnieniem jest fakt, że trzeba przejść przed nosem manewrujących przed zacumowaniem promów ale to tylko wymaga cierpliwości. Pozdrowienia.
--
Stopy wody pod kilem
Marek Popiel
http://whale.kompas.net.pl