PRZEŁOM TAKŻE DRUGIEJ STRONY MEDALU

Jaka miła niespodzianka Noworoczna !  Nasz stały felietonista Eugeniusz Ziółkowski

powrócił do gry, czyli do publikacji rozmyślań charakteryzujących czas pełnienia „psich wacht”.

Ciekawym czy ktoś z młodszego pokolenia żeglarskiego pamięta co takiego jest ta „psia wachta”?

Gienkowi bardzo dziękuję, a wszystkim Czytelnikom i Skrytoczytaczom SSI składam życzenia

ciekawych rejsów w 2022 roku. Dokąd ? Też pytanie – oczywiście do Kalmarsundu i do Sundu.

Markowa locyjka „Kalmarsund i Oland” czeka na Was w sklepach żeglarskich, grubaśna locyjka

„Sund” już jest u Wydawcy.

Ukaże się wiosną.

Żyjcie wiecznie!

Don Jorge

===========================================

PRZEŁOM (roku)

 

31 grudnia 2021roku – data jak każda inna, ale to jednak koniec roku. Okazja do refleksji, podsumowań, rachunku sumienia i………

Chciałbym tak spontanicznie, świeżo, radośnie, a pewnie wyjdzie jak zwykle –marudzenie starszego pana. Zaklinanie czasu, na pozór energiczne ruchy i dziarski chód niczego nie zmieni. Do głosu dochodzi wynalazek ostatnich czasów „PESEL”. Na szczęście umysł jeszcze zdaje egzamin. Bez trudu powracają wspomnienia, nawet te najbardziej odległe, a i newsy słucham, czytam i oglądam ze zrozumieniem. Pora wydaje się idealna na refleksje żeglarza o …. żeglarstwie.

Gorąco namawiam wiernych Czytelników SSI do: spojrzenia w lustro, spojrzenia do tyłu, a potem w kierunku horyzontu. To ostatnie powinno być najłatwiejsze, albowiem kto jak kto, ale to my najczęściej i najdłużej kierujemy tam wzrok. Najtrudniejsze jest spojrzenie do tyłu. Niejako z definicji uważamy czasy minione za wspaniałe, a nasze doświadczenia i przyzwyczajenia żeglarskie z tamtego okresu powinny być strawą intelektualną, religią dla przyszłych pokoleń.

Czy aby na pewno? Proponuję także wszystkim Czytaczom i Skrytoczytaczom SSI oprzeć swoje refleksje o przeszłości na newsach, gromadzonych przez założyciela i gospodarza SSI - Don Jorge, od 1998 roku.

Opowieści o  rejsach, locyjki, porady dla armatorów są ponadczasowe i upływające lata  tego nie zmienią. Chwała za to Autorom i Don Jorge.

Jest jednak druga strona medalu. Dwadzieścia lat z okładem sprawozdań z kolejnych etapów walki liberatorów o swobodę żeglowania. Zmiany następowały. Tempo ich wdrożeń było różne, a ich efekty zbierały różne recenzje. Ale były.

Nadszedł w końcu taki czas, że niewiele już można poprawić. Nie dlatego, że broń liberatorów się stępiła, ale koniunkturalizm, cwaniactwo i tępota urzędników stały się odporne nawet na miecz samuraja. Kończy się też paliwo. Tak zwane środowisko żeglarskie jest już chyba tylko do zdefiniowania przez Urząd Skarbowy wpisujący majątek trwały i mniej trwały do rubryki jacht. Czy ma sens dalsze reprezentowanie żeglarzy, którzy zależnie od rodzaju grupy znajomych określani są: żeglarzami, armatorami, yachtsmenami, skiperami i czym tam jeszcze ślina na język przyniesie. Panie i Panowie, czasy „rodziny żeglarskiej” są już za nami.

Czy to powód do ubolewania. Nie, w żadnym wypadku. Nastąpiły zmiany które należy akceptować bez podnoszenia pod salingiem świadomości, proporczyka „prawdziwego żeglarza”. W oczach większości będzie postrzegany jako proporczyk „dinozaura” (którego nazwe możecie wybrać sobie sami).

Ostatnio, trochę przypadkowo trafiłem w listopadzie do Jastarni (odwiedziłem przyjaciela Jurka Wąsowicza, ciekaw postępu prac przy remoncie s/y „Antica”).

Zobaczyłem wspaniały obraz zatłoczonego nabrzeża portu Jastarnia. Zatłoczonego zimującymi jachtami, tymi na żagle i tymi na silniki.

Kochani Czytelnicy SSI - popatrzcie w lustro, jeśli nie widzicie dinozaura, to super. Możecie popatrzeć śmiało w kierunku horyzontu. Tam naprawdę nie czai się morski diabeł, czy inna maszkara (może czasami tylko wysoko postawiony urzędnik).

Co nas czeka w przyszłości, nie będę Was straszył, ale za jakiś czas czartery dla 12 osób, na 80 metrowym jachcie za milion euro tygodniowo, nie będą powodem aby autora takiej informacji skierować do psychiatry.

Na koniec trochę smutna refleksja o „uczciwym” żeglowaniu regatowym. Kiedy przypadkowo trąciłem moim ukochanym FD boję zwrotną, to nie czekałem na okrzyk konkurenta „protest” tylko bez chwili zwątpienia okrążałem ponownie znak i było to tak naturalne jak oddychanie. Pamiętam też jak „morscy” regatowcy nie obserwowani przez nikogo poza własną „zdolnością honorową” robili zwrot na boi kursowej oznaczając czas w dzienniku jachtowym. Nikt nigdy tego nie kwestionował, takie to były czasy.

Teraz jak wyczytałem w newsie „Bitwa o Gotland-historia prawdziwa”, że dla „potrzeb marketingowych” spreparowano „ustawkę” i człowiek, który się na to zgodził, po latach poczuł się oszukany, to ręce i piersi mi opadły. Nie będę dalej opisywał jakie słowa przeżuwałem w ustach po cichu, kontemplując wyczyn Jacka Zielińskiego.

Jestem w stanie zrozumieć zrobienie z jachtu słupa reklamowego i start w imprezie, na którą bez tego zaprzedania duszy diabłu „komercji” uczestnictwo nie byłoby możliwe. Ale tak z własnej woli „walić w rogi” życzliwych obserwatorów…..

 

Eugeniusz

 

 

Komentarze
Dinozaurom ZDROWIA i POMYSLNYCH WIATRÓW Jerzy Knabe z dnia: 2022-01-03 03:37:00
ustawka Witold Pawłowski z dnia: 2022-01-03 09:47:00