Im dalej w czasie – tym więcej domysłów. Rzecz traktuje o tym gdzie to gen. Haller zaślubił Polskę z morzem,
jaka była wtedy pogoda, czy Zatoka Pucka lodem była skuta …itd.
A może żadnego rzucania pierścienia w ogóle nie było ?
I czy to dziś ma jakieś znaczenie ?
Andrzej Colonel Remiszewski wytrwale drąży mitologię.
.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
.
/
Planik z locyjki „Zatoka Gdańska” strona 130
----------------------------------
Don Jorge,
Kilka lat temu pisałem o zaślubinach z morzem dokonanych przez Gen. Hallera 10 lutego 1920. Linki: http://kulinski.navsim.pl/art.php?id=3319&page=0 oraz .http://kulinski.navsim.pl/art.php?id=3646&page=0
Jedną z kontrowersji jest sprawa warunków panujących tego dnia w Pucku i dzień potem w Wielkiej Wsi.
Przypadkiem przed chwilą zobaczyłem w telewizorze w knajpce na trasie program ignorowanej zazwyczaj przeze mnie stacji. Był to reportaż historyczny Eugeniusza Pryczkowskiego o tym dniu. I pojawia się tam fascynujący dokument: nagranie wspomnienia samego Hallera, który opowiada jak Kaszubi pobiegli po lodzie, by złapać rzucony przez niego pierścień. Nie złapali, utonął (nagranie nie rozstrzyga, czy w przeręblu, czy lód się kończył). Na pytanie czemu go nie złapali, mieli powiedzieć: "Wyjmiemy go w Szczecinie".
Jest i kolejna relacja jak dzień potem w Wielkiej Wsi rybacy na plecach przenieśli generała do kutra Jakuba Myślisza "Seestern".
A więc wjeżdżanie konno, czy wchodzenie do wody możemy miedzy bajki włożyc. Ale też Zatoka nie była zapewne skuta lodem od brzegu do brzegu. Ze zdjęć wynika, że było chmurno i mogło być deszczowo, jak mówią niektóre relacje.
Żyjcie wiecznie!
Andrzej Colonel Remiszewski
PS. A kto wie, co stało się z czwartą kotwicą krążownika "Bałtyk" (o ile w ogóle istniała)?
============================================================================================================
ILUSTRACJA DO KOMENTARZA KRZYSZTOFA BARANOWSKIEGO
W charakterze komentarza do trafnych uwag Colonela można przytoczyć obraz Fałata, a ne "ściemę" Kossaka
Krzysztof
Drogi Jerzy,
pewnie nie rozwieję wszystkich wątpliwości kolegów, ale w ciągu ostatnich czterech lat realizując dwa filmy: „Niepodległość” i „Wojna Światów” przejrzałem większość dostępnych archiwów na świecie. Sprawa zaślubin z morzem również mi nie dawała spokoju:
Znalazłem dwa zapisy filmowe, niestety oba są inscenizowane. Pierwszy, który pokazujemy w „Niepodległości”, to wczesna inscenizacja, prawdopodobnie z pierwszej rocznicy zaślubin. Drugi powstał, już w latach trzydziestych, na użytek francuskiej ekipy filmowej. Oba pokazywane są przy różnych okazjach, jako autentyk.
Miejsce zaślubin nie budzi wątpliwości. Jest kilka relacji naocznych świadków, miedzy innymi, wówczas 25 letniego porucznika marynarki Eugeniusza Pławskiego i bosmanmata Stanisława Wojciechowskiego. Ich zdaniem zaślubiny miały miejsce u wylotu ześlizgu wodnosamolotów do morza, czyli w miejscu znanym nam z jedynego zdjęcia z zaślubin i wskazanym przez Andrzeja.
Sprawa przebiegu zaślubin i losu obu pierścieni już nie jest już taka prosta.
Haller, na dwa lata przed swą śmiercią, w 1958 roku, nagrał, zachowane w archiwum Wolnej Europy, wspomnienia. Miedzy innymi - opowieść o zaślubinach z morzem. Nie opowiada swobodnie, czyta zapisany wcześniej tekst, który spisałem z taśmy:
„Po Mszy świętej przy salutach armatnich i odegraniu hymnu polskiego, morska bandera polska wznosiła się na maszcie, przy czym strażnik dotychczasowy tego wybrzeża – rybak kaszubski z jedyną bronią, wiosłem u boku, oddawał straż w ręce marynarza polskiego. Stojąc pod banderą zaznaczyłem w krótkim, mocnym przemówieniu, żeśmy wrócili nad morze i Rzeczpospolita Polska staje się znów władczynią na swoim Bałtyku, na znak tego – zaślubin Polski z Bałtykiem – rzucam w morze pierścień ofiarowany przez polską ludność Gdańska, który znów będzie polskim. Za tym pierścieniem pobiegło po lodowej tafli kilku Kaszubów, lecz żaden z nich nie mógł uchwycić pierścienia, który wiernie połączył się z wodami Bałtyku, a na moje zapytanie:
- Czemuście go nie chwycili? – odpowiedzieli proroczo:
- Będziemy go mieli w Szczecinie.” Haller w obu wersjach mówi o lodzie. Na zdjęciu z zaślubin widać, że wszyscy uczestnicy wydarzenia stoją pod parasolami, czyli padał deszcz.
Podsumowując: według tej relacji Haller prawdopodobnie siedział na koniu na brzegu, rzucił pierścień, który potoczył się po lodzie i wpadł do wody.
Niestety, ten sam Haller, w 1950 roku zapisał: „Po Mszy św. jeszcze przejechałem przed frontem oddziałów ustawionych wzdłuż wybrzeża. Na prawym skrzydle stał 1. pułk Ułanów Krechowieckich. Przeglądałem wojsko przy dźwiękach hymnu narodowego i salucie armatnim wjeżdżając przytem w wodę morza częściowo zamarzniętego: lód łamał się pod nogami końskimi.”
Sprawa łamania się lodu pod końskimi kopytami ma jeszcze inne wyjaśnienie, mniej chwalebne. Jan Dworzański – ówczesny adiutant Hallera wspominał, że pierścień rzucony przez generała zatrzymał się na krze. Sytuacja była niezręczna. Lód był za słaby by na niego wejść, podnieść pierścień i rzucić go dalej. Wówczas pułkownik Stanisław Skrzyński ruszył na koniu i krusząc lód końskimi kopytami zatopił pierścień.
Sprawa pierścieni jest też niepewna:
Jeden wylądował w morzu i, jeżeli go nikt po uroczystości nie zabrał (było płytko), to leży gdzieś w mule do dzisiaj. Drugi pierścień Haller nosił na palcu do końca życia. Po śmierci Hallera były różne relacje na temat pierścienia: sprzedany na aukcji, przekazany do muzeum gen. Focha we Francji. Jest też wersja, że został przekazany do muzeum Księży Marianów w Fawley Court (Wielka Brytania) – kolekcja zebrana przez ks. Józefa Jarzębowskiego. Jeżeli to prawda, to pierścień znajduje się teraz w Licheniu. W 2007 r., po likwidacji muzeum całe zbiory z Fawley Court zostały przewiezione właśnie do Lichenia.
I kilka drobnych uzupełnień:
Dzień po zaślubinach w Pucku odbyły się drugie w podobnym składzie w Wielkiej Wsi (dzisiejsze Władysławowo), ale mało kto o nich pamięta. Jan Dworzański zbudował sobie później w Wielkiej Wsi piękny dom letniskowy. Kuter, którym generał Haller wypłynął w morze 11 lutego 1920 r. nosił chyba nazwę „See Stern”.
Pozdrawiam
Mirek Bork