Kolejny „edukacyjny” felietonik Józefa „Ziutka” Kwaśniewicza na temat kształtowania zainteresowania maluchów żeglarstwem.
Autor ma nadzieję, że prezentowany opis rejsu zatokowego z jednorocznym wnuczkiem przekona rodziców i dziadków, że to
dobra droga. Tym razem jest o chłopcu. Żeglarstwo turystyczne bardzo się zmieniło i powinniście z tego korzystać w pełni.
Miejmy nadzieję, że koronawirus zostanie wkrótce wygaszony.
Pozostaną blizny, ale tak to już jest.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
--------------------------------
Ten trzypokoleniowy rejs odbywał się w składzie: Paweł – 1 rok, mama – Małgorzata, tato – Piotr, babcia – Grażyna i ja - dziadek .
18 lipca – środa. Stoimy w Pucku, o wschodzie słońca śliczna pogoda. Dzieci przyjechały autem z Gdańska o 1030, powitaliśmy ich na gościnnej kei. Pawełek rozpoczął powolną adaptację w nowym dla niego miejscu. Niespełna roczne dziecko pierwszy raz przebywało na pokładzie, zatem doświadczenia z tak małym dzieckiem nikt z nas nie miał. Jako najbezpieczniejsze miejsce uznaliśmy koję dziobową.
Jacht stojący na cumach, poruszany falą co chwilę uderzał o nabrzeże. Siedzący na materacu roczny brzdąc był co chwilę wytrącany z równowagi i denerwując się nieznanymi zjawiskami przewracał się na materac. Początkowo bardzo się buntował, ale po pół godzinie wpadł w rytm i opanował problemy z zachowaniem równowagi, przestał też zwracać uwagę na harce jachtu przy nabrzeżu. Po zaspokojeniu potrzeb Pawełka wypłynęliśmy na Zatokę Pucką.
W czasie manewrów wnuk przebywał pod pokładem. Przy zachodnim wietrze 3 – 4°B postawiliśmy foka i rozpoczęliśmy ostrożną żeglugę w stronę Chałup. Pawełek mógł wyjść na pokład, gdzie w ramionach opiekuna bawił się szotem foka.
Ten rejs to inauguracja obchodów jego pierwszych urodzin. Dziadek ma nadzieję, że w ten sposób zarazi wnuka swoją pasją. Na tę okoliczność Małgosia przywdziała jachtową koszulkę, a Pawełek został ubrany w marynarską bluzę. Tym czynem zyskała ogromną wdzięczność dziadka, teścia i kapitana.
Gdy płynęliśmy kolejnym kursem w stronę Rzucewa, zwiększył się rozkołys. Nasz jubilat położony w dziobie smacznie spał, a kołysanie jachtu wcale mu nie przeszkadzało.
.
Dopiero około 1500, gdy obudził się najmłodszy załogant, uruchomiliśmy silnik by stanąć w Pucku na poprzednim miejscu. Spacer w cudnej słonecznej pogodzie sprawił radość wszystkim. Po powrocie na łódkę odbyło się najważniejsze, czyli przygotowanie Pawełka do pierwszego w jego życiu spędzenia nocy na jachcie. Nasz wnuk, za najprzyjemniejszą jachtową zabawę uznał przekładanie z ręki do ręki szotów foka. Ta rozrywka bardzo go zajmowała.
W Pucku dzieci spakowały jubilata do samochodu i wróciły do Gdańska, a my z Grażynką rozłożyliśmy wszystkie mokre ubrania, aby do rana przeschły.
Tak zakończył się pierwszy rejs rocznego Pawełka.
Najważniejsze było nakarmienie i położenie spać o zaprogramowanych godzinach oraz pozytywne nastawienie obojga rodziców.
C. D. N.
Pozdrawiam i zdrowia życzęJózef „Ziutek” Kwaśniewicz
s/y "Marzenie J."
==============================================================
A to są wnuczęta Marka Białego Wieloryba Popiela