SZANOWNI CZYTELNICY, SKRYTOCZYTACZE i SYMPARTYCY
to był news primaaprilisowy
Andrzej Colonel Remiszewski z premedytacją prowokuje mnie właśnie pogadanką świąteczną. On dobrze zna moje poglądy
na temat sensu (tzn. bezsensu)utrzymywania takiej jaką mamy floty wojenno-morskiej oraz bezsensu szkolenia marynarzy na
żaglowcach. Przypomnę w skrócie – moim zdaniem utrzymywanie przez RP na malutkim, zamkniętym Bałtyku takich relatywnie
dużych jednostek jak fregaty „Generał Tadeusz Kościuszko” i „Generał Kazimierz Pułaski”,korwety „Kaszub”, okrętów rakietowych
„Piorun” i „Grom” oraz zbiornikowca „Bałtyk”, nie licząc już okrętów podwodnych - jest bez sensu. Podobny bezsens został już
przećwiczony w roku 1939. Teraz przez Sund z Bałtyku nawet foka nie ucieknie. Przepraszam - może terminologia się nieco pomerdała.
Bałtyk to nie ocean, armada wojenna RP to nie Flota Pacyfiku USA. Polska potrzebuje tylko środków do obrony wybrzeża – niszczycieli
min oraz malutkich zwinnych, szybkich jednostek torpedowych. To nie moja mądrość.
A tu Colonel roztacza przed nami wspaniałe perspektywy szkolenia marynarzy na żaglowcach. Na Bóg miły ! Żaglowce to coś pasującego na uroczystości
rocznicowe, „rekonstrukcje historyczne” i zabawy młodych hobbystów.
Dość wybrzydzania – życzę wesołej lektury na Świąteczny Czas !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
Dywagowałem kiedyś na temat wyższości świąt nad świętami. Dziś za to mam dla Czytelników w świątecznym prezencie news sensacyjny. Ale dla rozgrzewki zacznę od obrazka, ładnego, nieprawdaż?
/
.
Nie przypadkiem ostatnio tyle pisałem o różnych szkunerach. Ja już wiedziałem, Czytelnicy jeszcze nie, że jest to przygotowanie do tego, co mogę dziś obwieścić wszem i wobec. Ale po kolei:
Obecny rząd przyzwyczaił nas do szumnych zapowiedzi. Dotyczy to nie tylko potęgi Polski, jej znaczenia w świecie, siły militarnej, czy gospodarczej. Dotyczy to także tego, co nam najbliższe – spraw morskich. A to położą stępkę pod „Batorego”, a to zamówią holownik, czy nawet kilka holowników dla Marynarki Wojennej, to znów szumnie poświęcą niszczyciel min zbudowany przez poprzednią ekipę. O sławetnym „przekopie” już nie wspominam.
Nigdy nie ukrywałem sceptycyzmu do tych działań, ich skuteczności i realizmu po prostu. Dziś jednak muszę z pewną niechęcią odszczekać. Od razu zaznaczam, że nie czynię tego dla osobistego interesu, choć fakty które dalej podam, mogą robić na początku inne wrażenie.
Wszyscy wiemy, że obecna ekipa rządząca bez oporów wraca do dobrych doświadczeń przeszłości, obojętne czy to IIRP, czasów Gomułki, czy Gierka. (Bierut i Jaruzelski są oczywiście wyklęci, nie, nie! lepiej brzmi: przeklęci).
To nawiązywanie dotyczy także gospodarki morskiej, żeglarstwa i wychowania morskiego. Mamy już wspieranie przez państwo wypraw żeglarskich i nacisk na propagowanie potęgi Polski w krajach egzotycznych. Nadszedł czas na powrót do roli państwa w wychowaniu morskim. Jest to szczególnie ważne w kontekście potrzeby nowych kadr dla mającej się dynamicznie rozwijać Marynarki Wojennej. Przez słowo „nowych” należy rozumieć nie tylko wzrost ilości marynarzy. Chodzi też o „nowego człowieka”, patriotę, odpornego na fałszywe uroki zepsutego świata zachodniego, zdolnego do wyrzeczeń, wychowanego w spartańskich warunkach, tak jak młodzieżowe załogi słynnych windjammerów Eriksona.
Krokiem pierwszym będzie powołanie do życia paramilitarnej organizacji młodzieżowej, która weźmie na siebie ciężar tego wychowania. Instruktorami i wychowawcami w Narodowej Lidze Wychowania Morskiego zostaną najlepsze kadry szkół w Jastarni i Trzebieży, instruktorzy Polskiego Związku Żeglarskiego, którzy przez ostatnie ćwierć wieku byli odsuwani od wpływów, a nie utracili wewnętrznego żaru i ambicji.
Wtedy nadejdzie czas na ośrodki i flotę. Co do ośrodków, to sprawa jest jasna. Po powierzeniu dawnego COŻ jakiejś fundacji, która przerabia go na pseudonowoczesną marinę dla bogatych Niemców i Duńczyków, pozostaje tylko odebranie dawnego ośrodka w Jastarni.
/
Tu powstanie Narodowe Centrum Żeglarskie – fot. autora.
.
Należy spodziewać się skierowania na szybką ścieżkę legislacyjną projektu ustawy repolonizującej ten ośrodek i, natychmiast po jej przeprowadzeniu, podjęcia jeszcze w nadchodzącym sezonie budowlanym prac nad odbudową, czy też budową Narodowego Ośrodka Żeglarstwa Morskiego. Nie jakiegoś tam Centrum położonego nad Wisłą, tylko prawdziwego ośrodka morskiego.
Równocześnie trwają prace nad stworzeniem floty żaglowców szkolnych. Żadne plastikowe mydelniczki, prawdziwe statki z drewna, wychowujące prawdziwych Polaków ze stali. Wyobraźcie sobie las wyniosłych masztów nad Jastarnią!
Fachowcy z Biura Bezpieczeństwa Narodowego już znaleźli ofertę na zakup pierwszego z nich. Szukano szkunera marslowego, by pogodzić zdolność chodzenia na wiatr i manewrowania pod żaglami z posiadaniem rej, zdatnego do objęcia służby pod biało-czerwoną natychmiast. Pierwszym statkiem narodowej floty szkolnej będzie dwumasztowy szkuner „Johanna Lucretia”.
/
Zdjęcie, jak i kolejne, ze strony Wooden Ships International Yacht Broker, Darthmouth GB
.
Dębowy kadłub został zbudowany w belgijskiej stoczni Rhoos Shipyard w Ghent w 1945 roku z przeznaczeniem jako statek rybacki. Pracy w tym charakterze nigdy „Johanna Lucretia” nie podjęła, a od 1952 stała się po prostu jachtem. W 1989 roku przeszła w ręce brytyjskie i po gruntownym remoncie służyła do rejsów czarterowych na Morzu Śródziemnym i Karaibach. Zaliczyła też zwycięstwo w klasie B w Tall Ships Race 2012.
Długość statku wynosi około 29 m, szerokość niespełna 6 m, a zanurzenie 2,8 m.
Jest otaklowany jako dwumasztowy szkuner marslowy, o łącznej powierzchni ożaglowania 374 m2. Cały takielunek, łącznie z sosnowymi masztami, został wymieniony w 2009 roku. W skład ożaglowania wchodzą żagle o angielskich nazwach:
Mainsail
Main topsail
Fore main
Topsail
Staysail
Jib
Main Coarse.
/
Czytelnikom pozostawię poprawne nazwanie ich po polsku. Nagrody funduje Redakcja.
.
Statek posiada silnik Ford New Holland 40 Series, 6-cylindrowy, wysokoprężny, zainstalowany w 1992 roku. Nowy wał ze stali nierdzewnej napędza stałą, 3-łopatkową śrubę z brązu. Wszystkie zbiorniki są ze stali nierdzewnej. Zbiorniki paliwa mieszczą 2500 litrów. Zapas wody wynosi 1700 litrów, ponadto są zbiorniki ścieków szarych i czarnych.
Kadłub jest podzielony grodziami na trzy przedziały wodoszczelne. Wnętrze jest urządzone stylowo i bardzo porządnie, niemal w całości odbudowane podczas remontu w latach 90. Jest 16 miejsc sypialnych w 6 kabinach, kabina kapitańska znajduje się w części rufowej, czteroosobowa kabina dla załogi zawodowej w pokładówce. Na śródokręciu umieszczono wygodny salon, połączony z obszerną kuchnią.
Statek wyposażony jest we wszystkie nowoczesne urządzenia nawigacyjne, środki łączności i ratunkowe. Mechanizmy pokładowe łączą tradycję z łatwością i bezpieczeństwem obsługi. Można powiedzieć, że tak wysmakowanego estetycznie statku w Polsce nie mamy.
/
I pomyśleć, że to wszystko za jedyne £395,000, a tak naprawdę to mniej, bo to była cena wywoławcza.
.
No i teraz nadchodzi czas, by się przyznać. Pewnie niektórym się to nie spodoba, inni (większość) będą mi zazdrościć. Otrzymałem propozycję i przyjąłem ją, by zostać etatowym kapitanem tego pięknego żaglowca. Gdy tylko zakończę remont „Tequili” udaję się do Gloucester by odebrać statek i przyprowadzić go do Jastarni. A zapewne w międzyczasie BBN ogłosi narodowy konkurs na jego nazwę. Uroczysty chrzest przewidziano 29 czerwca w Jastarni.
Przy okazji: poszukuję wysokiej klasy kuka (koniecznie z papierami kucharza okrętowego) oraz mechanika-motorzysty. Zgłoszenia najlepiej za pośrednictwem SSI, przynajmniej do czasu zarejestrowania Narodowej Ligi Wychowania Morskiego Młodzieży.
Życzcie mi stopy wody!
Wesołych Świąt!
Andrzej Colonel Remiszewski
PS. Don Jorge, Przyjacielu, obiecuję nadsyłać korespondencje!
- 2 Czytelników Marek Popiel i Andrzej Kapłan nabrać się nie dali
- Jeden z Czytelników przesłał mi wyrazy swego zgorszenia
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
Utarło się, że w SSI jestem dyżurnym kawalarzem. Tym razem korzystając z faktu przejścia na stypendium ZUS postanowiłem zaangażować sie na żaglowiec.
Ku mojemu zaskoczeniu dostałem nawet gratulacje z okazji nowej drogi życiowej. Kawał kawałem, ale miał on i poważne podteksty.
Nie jest tajemnicą mój sceptyczny stosunek do większości działań i zaniechań obecnej ekipy rządzącej, w tym pomysłów rozbudowy Marynarki Wojennej oraz
różnorakich działań wychowujących Polaków. Jednak potrzeba przywrócenia połowy portu w Jastarni żeglarstwu jest niewątpliwa. Marzyłoby się też pojawienie
się w Polsce kolejnych żaglowców, niekoniecznie o charakterze jachtów wczasowych, ale właśnie dających szansę poznania morza ludziom młodym.
I w tym sensie kawał jest nie żartem, a marzeniem.
Czy to realne?
Może kiedyś...
Żyjcie wiecznie!
Andrzej Colonel Remiszewski
------------------
Tekst zawiera osobiste i subiektywne opinie autora.