materace, drewno, odzież, a nawet olej jadalny do smażenia placków ziemniaczanych. A do tego piekielna pirotechnika. Rafał Adamiec nie
przesadza - oceniając, że pożar na jachcie jest straszniejszy niż go malują. Krótko mówiąc – pożar na jachcie jest do opanowania tylko „w zarodku”.
Ale o tym będzie w trzecim odcinku tego pożytecznego artykułu.
Sylwester na karku. Ostrożnie z fajerwerkami !
Jeszcze raz – 3 x D w Nowym Roku !
Zyjcie wiecznie !
Don Jorge
----------------------------------------------------
.
Pożar na jachcie – straszniejszy, niż go malują!
Część 2
W pierwszej części przedstawiłem mechanizm spalania, oraz czynniki niebezpieczne dla zdrowia, towarzyszące pożarowi. Dzisiaj chciałbym się skupić na wybranych materiałach palnych, z którymi zwykle mają do czynienia żeglarze, stwarzającymi zagrożenie pożarowe.
Na początek kilka niezbędnych definicji:
· Temperatura zapłonu: jest to najniższa temperatura, w której dana substancja (przyjmijmy, że to ciecz palna) wytwarza taką ilość par, że ulega ona zapaleniu po zbliżeniu czynnika inicjującego (np. iskry, płomienia).
· Dolna granica wybuchowości (DGW): jest to najniższe stężenie paliwa w mieszaninie palnej (u nas w powietrzu), poniżej którego nie jest możliwy zapłon tej mieszaniny pod wpływem czynnika inicjującegoi dalsze rozprzestrzenianie się płomienia. Czyli za mało paliwa w mieszaninie, żeby się zapaliło.
· Górna granica wybuchowości (GGW): jest to najwyższe stężenie paliwa w mieszaninie palnej, powyżej którego nie jest możliwy zapłon tej mieszaniny pod wpływem czynnika inicjującego i dalsze rozprzestrzenianie się płomienia. Czyli za mało powietrza (tlenu) w mieszaninie, żeby się zapaliło.
Temperatura zapłonu i dolna granica wybuchowości, są to najistotniejsze dla nas parametry, które determinują sposób obchodzenia się z gazami i cieczami palnymi, natomiast górną granicę wybuchowości przytoczyłem tylko dla porządku (jest dolna to niech będzie i górna), ponieważ jej przekroczenie wystąpi na jachcie raczejtylko we wnętrzu butli z gazem czy zbiornika z benzyną.Jeżeli stężenie substancji palnej w powietrzu mieści się pomiędzy DGW i GGW, to pod wpływem odpowiedniego czynnika energetycznego (iskra, płomień) dojdzie do wybuchu. Pamiętacie trójkąt spalania przedstawiony w 1 części?
Granice wybuchowości
.
· Pożar to jest niekontrolowany w czasie i przestrzeni proces spalania.
· Wybuch to gwałtowny proces spalania, powodujący wzrost temperatury i/lub ciśnienia.
· Mieszanina wybuchowa powstaje przez rozproszenie w powietrzu palnych gazów, par palnych cieczy, pyłów palnych ciał stałych.
Tyle teorii wystarczy, przejdźmy do konkretów, a dokładniej, do przedstawienia najczęściej spotykanych materiałów niebezpiecznych, z którymi mamy do czynienia w żeglarstwie. Wymienię tylko wybrane, jeśli chcecie pogłębić wiedzę o nich, lub dowiedzieć się o cechach innych środków, pytajcie sprzedawcę lub szukajcie w Internecie „karty charakterystyki” wybranej substancji. Zawarte są w nich informacje o zagrożeniach, środkach bezpieczeństwa, przechowywaniu itd.
Gazy palne
Propan(DGW 2,1%, GGW 9,5%) i butan(DGW 1,9%, GGW 8,5%),ich mieszanina zwana jest LPG, są gazami przechowywanymi w postaci płynnej w zbiornikach (butlach) pod ciśnieniem kilku atmosfer, pamiętać należy, że ciśnienie to rośnie wraz ze wzrostem temperatury, unikamy więc wystawiania butli na temperaturę wyższą niż 35 stopni C. Są to gazy bezwonne i bezbarwne, charakterystyczny zapach zawdzięczamy specjalnie dodawanemu środkowi nawaniającemu. Obydwa są cięższe od powietrza, co oznacza, że w przypadku uwolnienia z instalacji jachtowej, będą wędrować w dół i zalegać w najniżej położonych przestrzeniach zamkniętych, jak zęza, bakisty, szafki. Dlatego miejsce na butlę powinno, zapewniać bezpieczne odprowadzenie uwolnionego gazu poza kadłub. LPG stwarza duże zagrożenie wybuchem ze względu na bardzo niską DGW, natomiast krótkotrwałe przebywanie w atmosferze z niewielką zawartością tych gazów nie jest niebezpieczne dla zdrowia. Proszę pamiętać, żepropan lub butansą powszechnie wykorzystywane jako „wyrzutniki” w puszkach ze wszelkiego rodzaju sprayami, w tym też kosmetycznymi. Gazy te gasić będziemy gaśnicami z symbolem „C” na etykiecie
Wodór (DGW 4%, GGW 74%) jest gazem, który wraz z tlenem powstaje w wyniku elektrolizy wody, co ma miejsce podczas ładowania popularnych akumulatorów kwasowych. Jest znacznie lżejszy od powietrza, w związku z tym szybko migruje w górę, należy zapewnić jego odprowadzenie poprzez otwory w górnej części (np. pokrywach) schowków na baterie, oraz unikać „gotowania” akumulatorów. Przypadki pożaru wodoru na jachtach są bardzo rzadkie, zdarzają się w akumulatorniach, gdzie odbywa się ładowanie na skalę przemysłową. W świetle dziennym płomień z wodoru jest prawie niewidoczny, ma kolor blado niebieski, spala się szybko (wybucha), nie pozwalając na reakcję. Gasić będziemy raczej to, co ewentualnie ulegnie zapaleniu w wyniku wybuchu.
Ciecze palne
Olej napędowy (temperatura zapłonu minimum 55ºC) jest paliwem powszechnie stosowanym w układach zasilania silników napędowych, oraz urządzeniach grzewczych. Płonie wydzielając dużą ilość ciepła, płomień żółty i kopcący. Jest lżejszy od wody, pływa na jej powierzchni, nie mieszając się. Ze względu na wysoką temperaturę zapłonu,jest uważany za bezpieczny w transporcie i użytkowaniu.
Benzyna (temperatura zapłonu poniżej -10ºC, DGW 1,3%, GGW 10,6%) jest paliwem stosowanym w układach napędowych, w szczególności w silnikach przyczepnych, czasem w urządzeniach grzewczych, jako zmywacz, rozcieńczalnik itd. Jest produktem o bardzo niskiej temperaturze zapłonu, pary są cięższe od powietrza i gromadzą się w dolnych partiach bakist, zęzy, w których zlokalizowane są elementy instalacji paliwowej, lub w przestrzeniach z nimi połączonych. O ile żeglarze zwykle są świadomi zagrożenia wybuchu gazu używanego do kuchenki jachtowej, to często lekceważą zagrożenie ze strony par benzyny, tymczasem, jak wynika z dolnej granicy wybuchowości (DGW) i niskiej temperatury zapłonu, stwarzają one nie mniejsze zagrożenie wybuchem i pożarem!
Olej jadalny (rzepakowy- temp. zapłonu około 300ºC) stwarza zagrożenie pożarem w związku z zapaleniem się np. w trakcie smażenia jedzenia. Sygnałem ostrzegawczym jest osiągnięcie przez olej tzw. temperatury dymienia, co objawia się wydzielaniem gryzącego dymu. Dalsze podgrzewanie patelni, skutkować będzie przekroczeniem temperatury zapłonu oraz zapaleniem zawartości. Olej pali się intensywnym żółtym i kopcącym płomieniem. Pod żadnym pozorem nie wolno go gasić wodą, niejeden jacht został w ten sposób stracony, niejeden żeglarz został poparzony. Para powstała z wody, ma objętość około 1700 razy większą niż woda, z której powstała. Woda w kontakcie z rozgrzaną powierzchnią gwałtownie wrze, spryskany niąpłonący olej „rozpylany” jest przez powstałą parę naokoło kuchni, znacznie zwiększając powierzchnię pożaru. Gaszenie oleju powinniśmy poprzedzić zgaszeniem płomienia gazu na kuchence, następnie przykrywamy patelnię kocem gaśniczym, w ostateczności pokrywką, uważając, aby nie rozlać oleju. Gaśnice do gaszenia tłuszczy powinny być oznakowane literką „F”, jednakże są one rzadko spotykane na niewielkich jachtach. Możemy użyć zwykłej gaśnicy proszkowej lub śniegowej, strumień proszku/gazu kierować ostrożnie i z odpowiedniej odległości, aby nie spowodować rozchlapania płonącej zawartości patelni.
Alkohol etylowy (wódka 40% - temp. zapłonu 25,5ºC, spirytus 96% - temp. zapłonu powyżej 12ºC, DGW 3,3%, GGW 19%) poza zastosowaniami „rozrywkowymi” stosowany jako paliwo w kuchenkach, czasem do ogrzewania, jako zmywacz itd. Spala się niebieskawym płomieniem, ze względu na czystość i naturalne pochodzenie, nie wydziela przy tym szkodliwych substancji. Praktyczna porada: Jeśli Wasza kuchenka spirytusowa kopci garnki, a płomień zamiast niebieskawej, ma barwę ciemnożółtą, może to oznaczać, że w strefie spalania brakuje tlenu, bowiem nie dopływa do palnika powietrze, w ilości wystarczającej do całkowitego spalenia całego alkoholu podawanego ze zbiornika. Spróbujcie nieco rozcieńczyć spirytus wodą, proporcje ustalcie metodą empiryczną, powinno pomóc. Pożar spirytusu w niewielkich ilościach występujących na jachcie, bez problemu zgasimy dostępnymi gaśnicami czy nawet wodą. Kolejna rada praktyczna – nie sprawdzajcie wódeczki czy nie oszukana, poprzez polewanie części ciała lub ubrania i próbę podpalenia. To jest niebezpieczne, co sprawdzono już empirycznie…
Alkohol metylowy (przy stężeniu 96% temp. zapłonu powyżej 11ºC, DGW 5,5%, GGW 36,5%), pozostałe własności analogicznie do etylowego (z wyjątkiem spożywczych).
Ciecze palne gasimy gaśnicami, które na etykiecie mają symbol „B”, czyli najczęściej spotykanymi proszkowymi, śniegowymi oraz płynowymi.
.
Stałe materiały palne
Tworzywa sztuczne – do jednego worka wrzucimy „plastiki”, które znajdziemy w zadziwiająco wielu elementach naszego jachtu: materacach (brrrr, one są najbardziej niebezpieczne), materiałach obiciowych, izolacjach przewodów, obudowach urządzeń elektrycznych, ubraniach, żaglach, linach, wreszcie laminatach i wielu, wielu innych. Tworzywa te, zbudowane są głównie z atomów węgla i wodoru, które po połączeniu z różnymi innymi pierwiastkami, w wyniku skomplikowanych procesów technologicznych, przekształcają się w powszechnie spotykane surowce. Nawet komputer czy smartfon, na który teraz patrzysz, spalając się, wydzieli tyle trujących substancji, że zrobić ci może krzywdę gdy będziesz twardo spał po upojnym wieczorze w tawernie! Po przeczytaniu pierwszej części już wiesz, że substancje te to nie tylko produkty spalania, ale też produkty termicznego rozkładu tworzyw (i ich pochodne), z których skonstruowany jest sprzęt. Tworzą się między innymi: tlenek węgla, chlorowodory, formaldehydy, dwutlenek siarki, dioksyny itd. Z 1 kg palącej się pianki poliuretanowej, z której zrobione są materace czy niektóre laminaty przekładkowe (sandwich), wydobyć się może aż 50 litrów cyjanowodoru, który sam w sobie jest trucizną, a po połączeniu z wodą tworzy kwas pruski. Jeżeli uważacie, że przesadzam, przypomnę, że cyjanowodór jest podstawowym składnikiem preparatu znanego pod nazwą „cyklon B”. Większość tworzyw sztucznych stosunkowo łatwo ulega zapaleniu, niektóre paląc topią się, co dodatkowo przyspiesza rozwój pożaru. Przykład materacy wałkuję nieprzypadkowo, jest ich sporo na jachcie, łatwo zaprószyć na nie ogień (np. z papierosa) więc aby zmniejszyć ryzyko pożarowe, warto je robić z pianek (gąbek) trudno rozprzestrzeniających ogień oraz z materiałów obiciowych, które też mają takie właściwości. Tworzywa sztuczne gasimy gaśnicami przeznaczonymi dla grup pożarów zobrazowanych na etykiecie symbolem „A” i/lub „B”.
Drewno występuje w szkutnictwie powszechnie, choć na przestrzeni lat, jego udział procentowy w masie jachtuznacznie się zmniejszył. Ostatnio,rzadziej mamy do czynienia z drewnem w czystej postaci, występuje za to w formie przetworzonej, przede wszystkim jako sklejka oraz innego rodzaju płyty. Bywają one pokrywane i nasączane spoiwami, środkami impregnującymi, czy malarskimi (farby i lakiery), które są tworzywami sztucznymi. Stąd zagrożenia ze strony płonącego na jachcie drewna w postaci przetworzonej, będą daleko szersze niż stwarzane przez spalającą się czystą celulozę. Drewno w postaci litej nie ulega łatwo zapaleniu, trzeba użyć sporej energii, aby podpalić kawałek deski, pamiętajcie jednak, że podczas obróbki wytwarzamy wióry i pył, które bardzo łatwo zajmują się ogniem. W szczególności niebezpieczne są właśnie pyły, bowiemstwarzają zagrożenie wybuchowe. Ocenia się, że około połowa wybuchów w przemyśle, spowodowana jest przez pyły z drewna i zboża. Pył w postaci osiadłej, czyli widoczny jako „kurz” zalegający na powierzchni, jest mniej niebezpieczny, wystarczy jednak powiew wiatru, by uniósł się on w powietrze (pył zawieszony) i lokalnie stworzyła się strefa zagrożona wybuchem. Dolna granica wybuchowości dla drewna mieści się w przedziale 20-50 g/m3. Proszę także zachować ostrożność podczas szlifowania stałych materiałów palnych, w tym żywic poliestrowych i epoksydowych oraz niektórych metali, np. aluminium, bowiem one również są palne! Drewno i jego pochodne ugasimy gaśnicami z symbolem „A” na etykiecie, oraz środkami gaśniczymi opartymi na wodzie.
Po przeczytaniu powyższego, proszę o zastanowienie: który nośnik energii (paliwo), będzie stwarzał najmniejsze zagrożenie pożarowe, w użyciu w warunkach jachtowych?
W następnym odcinku będzie mowa o środkach gaśniczych i podręcznym sprzęcie gaśniczym, źródłach pożaru i sposobach zapobiegania pożarom na jachtach.
Szczerze mówiąc, skóra mi ścierpła po przeczytaniu artykułu. I to nie tylko dlatego, że "Donald" jest drewniany. Obowiązuje na nim bezwzględny zakaz smażenia na oleju głębokim – nawet w porcie. Jeżeli smażymy, to na gazowej maszynce na nabrzeżu, na małe butle od napełniania zapalniczek – którą kiedyś opisaliśmy.Poza wszystkim to fajny sposób aby mieć przy drewnianym stole w porcie gorącą jajecznicę i kawę bez biegania po nabrzeżu do jachtu. Ale to dygresja.
.
Chciałbym zwrócić uwagę, na powszechny przesąd, że olej napędowy jest trudno palny. Odpowiedź brzmi z mojej praktyki – nie jest. Jeżeli w warunkach amatorskich został wykonany wadliwie kolektor wydechowy chłodzony cieczą (spotykam to nader często), to ma on krótki odcinek nie chłodzonych fragmentów rur wydechowych wychodzących z cylindra. Jeżeli kapie na nie olej napędowy z niechlujnej instalacji paliwowej (zazwyczaj powodem jest sparciała rurka gumowa (przelewu) z wtryskiwaczy lub jej nieszczelne cybanty (też częste), to nad kolektorem mamy bardzo lekkie pary górnych frakcji węglowodorów. Są tak wybuchowe jak benzyna. A skąd zapłon?
Najczęściej są dwa źródła iskrzenia:
1. - Komutator rozrusznika lub styki wysokoprądowe automatu zasprzęglającego zębnik rozrusznika
2. - Niewłaściwe przekaźniki obwodu żarzenia świec
Prosta rada: rurki paliwowe i cybanty są bardzo tanie. Raz na pięć lat nie weryfikuje ich stanu tylko je wymieniam.
I jeszcze jedne spostrzeżenie z samochodów, w których kilka razy się paliłem. NATYCHMIAST PO ZAUWAŻENIU NAWET MAŁEGO DYMU WYŁĄCZAJCIE STACYJKĘ!. Chodzi o to, aby elektryczna pompa paliwowa nie dolewała paliwa do ognia z przepalonej rurki gumowej. I wierzcie mi – pożar rozprzestrzenia się tak szybko, że za każdym razem uratowało mnie ultra ostre hamowanie.
Pozdrawiam cały Klan.
T.L.
Panie Tadeuszu,
Czy wie Pan co było bezpośrednią przyczyną tych pożarów?
Czy udało się je Panu zgasić?
Marian Konopka s/y „Dar Teściowej”
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Odpowiedź:
Panie Marianie - przypadki były różne:
* W 1983 zapalił się Fiat 125p w drodze z Wisły do Istebnej. Udało się otworzyć maskę, powodem było poluzowanie się śrub mocujących obudowę komory pływakowej gaźnika. Jak otworzyliśmy maskę stamtąd lała się strumieniami benzyna. Nie wiem od czego się zapaliła. Nie mieliśmy gaśnicy, a próba sypania garściami śniegu nie przyniosła sukcesu. Samochód spłonął cały, ale nie było wybuchu zbiornika paliwa przed przyjazdem straży pożarnej.
.
* W 1998 zapalił mi się silnik z tyłu małego Subaru Libero, który po remoncie odebrałem z warsztatu. Powodem był zaolejona szmata zostawiona przez mechanika na przetłoczeniu wnęki koła, która spadła na katalizator. Wóz uratowała straż pożarna, ale odbudowa zajęła rok i była bardzo kosztowna – nikt się nie chciał tego podjąć. Od dostrzeżenia przeze mnie blasku ognia na asfalcie, do szalejącego pożaru upłynął czas do zatrzymania samochodu z prędkości 60 km/h na moście w Serocku. Otworzyłem przez rękawicę pokrywe silnika i wypsikałem gaśnicę samochodową 1 kg bez żadnego widocznego skutku
.
* Zapalił się silnik na Holy śp. Edka Zająca z powodu wadliwie wykonanego kolektora wydechowego i wycieku oleju na niego spod pokrywy rozrządu. Ugasiłem go prawie bez strat, ale poświęciłem na to nową kurtkę Helly Hansena
.
* Zapalił mi się silnik w Land Roverze z powodu rozsypania się łożyska przedniego sprężarki klimatyzacji. Kółko pasowe stanęło i od tarcia paska klinowego powstał pożar. Ugasiliśmy go stosunkowo szybko dzięki przytomności mojego (wtedy jeszcze małego) synka Mikołaja który wylał zgrzewkę kolejno otwieranych butelek z mineralną wodą gazowaną i po prostu spłukał na asfalt płonące kawałki tworzywa. Poza wszystkim zatrzymując samochód nie miałem świadomości pożaru – zapaliła się lampka ładowania akumulatora więc stwierdziłem, że pękł pasek. To co zobaczyłem po maską było niespodzianką
.
* J.w. – odebrałem z warsztatu samochód w dość dużym pośpiechu i pognałem nim w góry. Wyjątkowo nie wszedłem do kanału, ale warsztat był autoryzowany i zaufany. Jak się okazało nie do końca. Nie dokręcono końcówek rurek wchodzących do rozdzielacza płynu hydraulicznego systemu wyrównania przechyłów nadwozia (mocny punkt konstrukcji). Płyn wyciekł i zatarła się pompa rotacyjna. Pożar ugasiłem poświęcając kurtkę.
.
* Straty nie były duże chociaż bardzo zmarzłem w samochodzie oglądając filmy w oczekiwaniu na pomoc drogową, która przywiozła mi z pod domu zapasowego volviaczka 850. Kochałem to autko. Kupiłem go z grosze i trzymałem na ulicy jako backup na ewentualne niespodzianki podróżnicze. Nigdy mnie nie zawiódł, a po modyfikacji silnika zadawalał się 6 litrami oleju przy 120 i nie przekraczał 11 litrów przy tempomacie ustawionym na spokojną jazdę po teutońskich autostradach z prędkością w granicach 200. Oczywiście stare kombi rocznik 1996 bez dużej ingerencji w zawieszenie nie powinno jeździć już szybciej, a w każdym razie nie znacznie.
.
Pozdrawiam noworocznie i niecierpliwie czekam na rady eksperta co do wyboru kompletu gaśnic z "Donalda". Aha i koca gaśniczego. Mam też pytanie: co zrobić ze starymi siedmioma gaśnicami, które mam na łódce?
Ściskam Was wszystkich serdecznie.
Tadeusz.
Drogi Jurku,
Chciałbym skorzystać z faktu, że na Twojej stronie Pan Rafał Adamiec dzieli się swoją wiedzą z zakresu ochrony przeciwpożarowej i zadać mu swoje pytanie dotyczące warunków przechowywania na jachcie środków pirotechnicznych.
W szczególności dotyczy to… rac sylwestrowych, ponieważ wykoncypowałem sobie, że warto mieć na jachcie takie tanie chińskie race, którymi w razie potrzeby w krytycznych sytuacjach na morzu można próbować zwrócić na siebie uwagę. Race te włożyłem do takiej tuby z tworzywa jakiej używają plastycy, całość szczelnie owinąłem taśmą klejącą i umieściłem w dziobowej jaskółce.
Dodam jeszcze, że w maju zeszłego roku w słoneczny dzień w kadłubie przykrytym przezroczystą folią w części dziobowej pod pokładem panowała przyjemna temperatura sięgająca 40 stopni C, która mnie bardzo radośnie nastrajała do prowadzenia prac remontowych.
No i mam lekkie obawy, czy mi toto nie wybuchnie?
Serdecznie pozdrawiam
Paweł Rachowski
Warszawa, 11 stycznia 2018 r.
Jurku,
Od kilku lat szukałem strażaka – żeglarza. Nie tylko dla tego, że PKBWM w kolejnych „Raportach końcowych” dawała i daje zalecenia mojemu Związkowi aby informował żeglarzy o tym, że wszelkie paliwo na jachcie stanowi zagrożenie pożarowe. Co w połączeniu z laminatem z którego jacht jest zbudowany tworzy prawdziwa „beczkę prochu” wręcz niemożliwą do ugaszenia przy pomocy zalecanej powszechnie gaśnicy proszkowej o masie
2 kg. Dzięki Tobie mamy (tzn. my żeglarze mamy) kontakt ze strażakiem i to nie byle jakim bo inżynierem pożarnictwa, jak sam o sobie mówi jest specjalistą od „lania wody”, do tego jest żeglarzem z wieloletnim doświadczeniem. Mam nadzieję, że będziemy mogli wykorzystać Jego wiedzę z obydwu tych dziedzin do znacznego poprawienia bezpieczeństwa przeciwpożarowego na naszych jachtach. W związku z tym mam do Ciebie co najmniej dwie prośby:
1) Czy pozwolisz abym mógł przedrukować wszystkie części opracowania inż. Rafała Adamca pod tytułem „Pożar na jachcie – straszniejszy niż go malują” na stronę internetową PZŻ do zakładki „Bezpieczeństwo żeglugi”?
2) Bardzo bym prosił o kontakt z inż. Rafałem Adamcem.
Jak dobrze wiesz bezpieczeństwo pożarowe na naszych jachtach nie tylko morskich ale i śródlądowych pozostawia wiele do życzenia. Jeszcze dziś skóra cierpnie mi na karku, gdy z radia dowiedziałem się o wypadku na Kanale Elbląsko – Ostródzkim w Miłomłynie przed dwoma laty. Motorówka zapaliła się po tankowaniu paliwa, w środku była nastoletnia córka. Matka była na brzegu, gdy zobaczyła pożar skoczyła ratować dziecko. Obydwie spaliły się żywcem.
Chyba jest tak jak mówi nasz przyjaciel Marek Tarczyński, „najważniejsze jest aby żeglarze mieli świadomości niebezpieczeństwa” ale chyba nie maja tej świadomości w odniesieniu do pożaru na jachcie i jak niewiele potrzeba aby wybuchł.
No i te nieszczęsne gaśnice proszkowe na naszych jachtach. Podobno są nowocześniejsze i o wiele skuteczniejsze, ale trudno nie pożarnikowi je zidentyfikować. Nawet wizyta w Komendzie PSP na niewiele się zdała, bo i tam nie mogli mnie wskazać żadnego strażaka – żeglarza. Norma PN – EN ISO Małe statki Ochrona przeciwpożarowa Część 1: Jednostki pływające o długości kadłuba do 15 m włącznie i Część 2: Jednostki pływające o długości kadłuba powyżej 15, odwołuje się w zakresie środków gaśniczych do przepisów krajowych, ale chyba jedynie Bóg wie jakich.
Życzę Ci „Dosiego Roku, zdrowia, szczęścia i pomyślności”
Stefan Heinrich