IDZIE ZIMA - POMYŚLCIE O JACHTACH
To news dla armatorów i to takich, którzy nie liczą na fachowość i obowiązkowość najemników. I znowu wracamy do fundamentalnej zasady: jak umiesz liczyć do dwóch - rachuj na siebie.
Dziś świętujemy powrót Tadeusza Lisa na "łamy" SSI.
Specjalnie zwracam uwagę na rady dotyczące "odwodnienia" silnika. Także zatroszczcie się o akumulatory. Niech Was nie zwiodą opinie o coraz cieplejszych zimach.
Nie słuchajcie legend o idiotenfeście starych silników łodzi rybackich Volvo Penta MD-1 czy MD-2.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
.
------------------------------
.
.
.
Drogi Mistrzu,
Oto artykulik, który Ci obiecałem. Oto on:
Przygotowujemy jacht do zimy
W sieci można znaleźć wiele artykułów na ten temat. Ponieważ jednak pytania się powtarzają, a niektóre zaskakują świeżością (np. o regeneracje szybek w oknach) postaram się na nie syntetycznie odpowiedzieć:
1. Czy można jakoś zabezpieczyć jacht przed zamarznięciem, tak, aby pozostawić go w wodzie (która albo zamarznie w lodzie, albo nie)?
2. Czym umyć jacht po wyjęciu z wody, w szczególności powierzchnie antypoślizgowe?
3. Trochę off-topic. Jak przywróci blask zmatowiałym szybom z poliwęglanu (z drobnymi przetarciami od szotów foka) – w ramach generalnego czyszczenia go na zimę?
4. Jak zabezpieczyć silnik stacjonarny? Jak wydmuchać wodę z układu pierwotnego chłodzenia?
5. Czy coś robimy z instalacją gazową? A elektryczną?
6. Jak zabezpieczyć powierzchnie drewniane w środku? A materace? Żagle?
Zatem do dzieła.
1. Jacht w lodzie. Przede wszystkim czytamy Włodka Ringa na SSI. Proponuje zajrzeć tutaj: http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=1374&page=300 oraz tutaj http://kulinski.navsim.pl/art.php?id=2610
2. Mycie jachtu. Wyłącznie Karcher. Może być "niskociśnieniowy", czyli 150-160 atmosfer. Najważniejsze jest to, abyśmy jacht myli tuż po wyjęciu z wody, gdy tylko spocznie na łożu (przyczepie). Gdy glony wyschną to kaplica – nawet jak zaprzyjaźnicie się ze szczotką ryżową. Zmatowiałe okucia ze stali kwasoodpornej odzyskają blask, jeżeli na pięć minut przed myciem ich myjką ciśnieniową spryskacie je profesjonalnym preparatem do mycia felg aluminiowych (np. TENZI Alux 1). Na powierzchnie przeciwpoślizgowe jest tylko jeden tani sposób – pianka do czyszczenia klawiatur komputerowych.
3. Polerowanie szybek. Czyścimy je przez 15-20 minut pastą do zębów naniesioną na szczoteczkę do paznokci (nie szmatkę). Nie przepłukujecie wodą! Zostawiamy pastę na pięć minut. Potem ręcznik papierowy i polerujemy przez 5-10 minut kolistym ruchami poczynając od krawędzi okien (oczywiście oklejonych wcześniej taśmą papierową – polerujemy okna, a nie kadłub w miejscach ich mocowania). Po zakończeniu tego etapu spłukujecie pastę prawie gorącą wodą. Okienko wygląda ślicznie – ale to iluzja. Działamy dalej. W tym kroku użyjecie preparatu z woskiem Carnauba (otrzymywany jest z z palmy Copernicia cerifera i używany przez profesjonalnych cudotwórców od odmładzania samochodów w pielęgnacji lakieru). Nanosicie go szmatką z mikrofibry. Dość obficie. Zostawiacie smutne, zmatowiałe okienko na 10-15 minut. Kiedy koniec? Aż wosk zrobi się jednolicie biały – czyli wyschnięty. Potem polerujcie okienko kulistymi ruchami od środka do krawędzi (to ważne – zobaczycie w przyszłym sezonie efekt w słońcu).Operacje z woskiem perfekcjoniści powtarzają 2-3 razy. Kończymy, gdy osiągnęliśmy taki stan powierzchni, że możemy się w niej bezpiecznie ogolić widząc pojedyncze włosy. Zabezpieczenie nie jest trwałe – operacje powtarzamy co 4-5 lat.
4. Jak zabezpieczamy silnik. Jak wydmuchać wodę? Odpowiedź jest prosta – wody nie da się wydmuchać. Wiem co mówię, bo miejscowy mechanik który opiekował się "Donaldem" żywił tę iluzję – więc na przyszły sezon przygotowuje nowy silnik. Nie ma co spawać pękniętego bloku…Z silnikiem nie ma dużo pracy. Po pierwsze musicie zmienić olej. Teraz, a nie na wiosnę. W większości jachtów dostęp do korka i filtra jest parszywy. Jak sobie z tym radzę? Dość prosto. Pomaga mi kombinacja prostokątnej blachy do pieczenia ciasta włożonej pod silnik oraz rozpiętego w środku Pampersa dla dorosłych. Przy odkręcaniu filtra zawsze coś pocieknie. Ponieważ operacja jest uciążliwa, to poradziłem sobie w ten sposób, że bok miski olejowej wspawałem kominek na który nałożyłem zaślepioną rurkę gumową. Spuszczanie oleju to bajka – mogę go bez problemu wyciągnąć pompką do odsysania. Teraz spuszczenie wody. Jest to duże wyzwanie – zwłaszcza dla właścicieli silników z otwartym układem chłodzenia. Jak napisałem – wody nie da się ani całkowicie spuścić, ani wydmuchać (w praktyce). Ale jest prosty sposób. Kupujemy w hurtowni 10 litrów glikolu do chłodnic samochodowych. W otwór poboru wsadzamy wąż gumowy zanurzony w wiadrze (uszczelniamy go owijając taśmą wulkanizacyjną koniec – to jest bardzo pewne uszczelnienie). Drugi wąż wkładamy w rurę wydechową – ale nie zanurzamy go w wiadrze, tak, aby odseparować spaliny od glikolu. Uruchamiamy silnik na 4-5 minut. Układ idealnie się przepłucze. Możecie być trochę zdziwieni, że zniknie Wam około 0,5 do 1 litra płynu. I bardzo dobrze – został w bloku, pompie o kolektorze chłodzonym cieczą. Pomyślcie, jak smutno jest silnikowi gdy w jego wnętrzu zamarza ta ilość wody. Na wiosnę, już na wodzie, przez krótki czas nad wodą będzie się unosił słodki zapach glikolu, który wypali się w kolektorze – nie ma to żadnego znaczenia. Jeżeli macie taki obyczaj – wymontujcie akumulatory. Ja tego nie robię bo nie chce mi się dźwigać. Ponieważ mam dostęp do prądu, to karmię je przez całą zimę małym prądem buforowym (1-2 A). Najtaniej będzie, jeżeli kupicie sobie do tego mały prostownik motocyklowy na 12 V. Na koniec spuszczam skropliny wody z filtra wysokiego oczyszczania (uwaga na szklaną bańkę odstojnika), która bez tego pęknie jak amen w pacierzu. Na koniec lejek i kanister z olejem napędowym. Dopełniam zbiornik pod korek, aby nie dopuszczać do wykraplania się wody na chłodnych ściankach zbiornika. Jeżeli tego nie zrobicie z dużą pewnością po zatankowaniu na wiosnę silnik będzie kulał. Tej wody zbiera się naprawdę dużo – tym więcej, im większe były wahania temperatury w ciągu sezonu. A to jest specyfika Polski – sorry, taki mamy klimat…
5. Co robimy z instalacją gazową? Odpowiedź: nic, poza pokryciem zaworu butli wazeliną bezkwasową oraz otwarciu wszystkich kurków dla wypalenia resztek gazu z przewodów. Jeżeli chodzi o instalację elektryczną, to po sezonie gdy maszt leży, sprawdzam wszystkie połączenia masztowe. W razie potrzeby czyszczę wsuwki i gniazda żarówek LED.
Oto artykulik, który Ci obiecałem. Oto on:
Przygotowujemy jacht do zimy
W sieci można znaleźć wiele artykułów na ten temat. Ponieważ jednak pytania się powtarzają, a niektóre zaskakują świeżością (np. o regeneracje szybek w oknach) postaram się na nie syntetycznie odpowiedzieć:
1. Czy można jakoś zabezpieczyć jacht przed zamarznięciem, tak, aby pozostawić go w wodzie (która albo zamarznie w lodzie, albo nie)?
2. Czym umyć jacht po wyjęciu z wody, w szczególności powierzchnie antypoślizgowe?
3. Trochę off-topic. Jak przywróci blask zmatowiałym szybom z poliwęglanu (z drobnymi przetarciami od szotów foka) – w ramach generalnego czyszczenia go na zimę?
4. Jak zabezpieczyć silnik stacjonarny? Jak wydmuchać wodę z układu pierwotnego chłodzenia?
5. Czy coś robimy z instalacją gazową? A elektryczną?
6. Jak zabezpieczyć powierzchnie drewniane w środku? A materace? Żagle?
Zatem do dzieła.
1. Jacht w lodzie. Przede wszystkim czytamy Włodka Ringa na SSI. Proponuje zajrzeć tutaj: http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=1374&page=300 oraz tutaj http://kulinski.navsim.pl/art.php?id=2610
2. Mycie jachtu. Wyłącznie Karcher. Może być "niskociśnieniowy", czyli 150-160 atmosfer. Najważniejsze jest to, abyśmy jacht myli tuż po wyjęciu z wody, gdy tylko spocznie na łożu (przyczepie). Gdy glony wyschną to kaplica – nawet jak zaprzyjaźnicie się ze szczotką ryżową. Zmatowiałe okucia ze stali kwasoodpornej odzyskają blask, jeżeli na pięć minut przed myciem ich myjką ciśnieniową spryskacie je profesjonalnym preparatem do mycia felg aluminiowych (np. TENZI Alux 1). Na powierzchnie przeciwpoślizgowe jest tylko jeden tani sposób – pianka do czyszczenia klawiatur komputerowych.
3. Polerowanie szybek. Czyścimy je przez 15-20 minut pastą do zębów naniesioną na szczoteczkę do paznokci (nie szmatkę). Nie przepłukujecie wodą! Zostawiamy pastę na pięć minut. Potem ręcznik papierowy i polerujemy przez 5-10 minut kolistym ruchami poczynając od krawędzi okien (oczywiście oklejonych wcześniej taśmą papierową – polerujemy okna, a nie kadłub w miejscach ich mocowania). Po zakończeniu tego etapu spłukujecie pastę prawie gorącą wodą. Okienko wygląda ślicznie – ale to iluzja. Działamy dalej. W tym kroku użyjecie preparatu z woskiem Carnauba (otrzymywany jest z z palmy Copernicia cerifera i używany przez profesjonalnych cudotwórców od odmładzania samochodów w pielęgnacji lakieru). Nanosicie go szmatką z mikrofibry. Dość obficie. Zostawiacie smutne, zmatowiałe okienko na 10-15 minut. Kiedy koniec? Aż wosk zrobi się jednolicie biały – czyli wyschnięty. Potem polerujcie okienko kulistymi ruchami od środka do krawędzi (to ważne – zobaczycie w przyszłym sezonie efekt w słońcu).Operacje z woskiem perfekcjoniści powtarzają 2-3 razy. Kończymy, gdy osiągnęliśmy taki stan powierzchni, że możemy się w niej bezpiecznie ogolić widząc pojedyncze włosy. Zabezpieczenie nie jest trwałe – operacje powtarzamy co 4-5 lat.
4. Jak zabezpieczamy silnik. Jak wydmuchać wodę? Odpowiedź jest prosta – wody nie da się wydmuchać. Wiem co mówię, bo miejscowy mechanik który opiekował się "Donaldem" żywił tę iluzję – więc na przyszły sezon przygotowuje nowy silnik. Nie ma co spawać pękniętego bloku…Z silnikiem nie ma dużo pracy. Po pierwsze musicie zmienić olej. Teraz, a nie na wiosnę. W większości jachtów dostęp do korka i filtra jest parszywy. Jak sobie z tym radzę? Dość prosto. Pomaga mi kombinacja prostokątnej blachy do pieczenia ciasta włożonej pod silnik oraz rozpiętego w środku Pampersa dla dorosłych. Przy odkręcaniu filtra zawsze coś pocieknie. Ponieważ operacja jest uciążliwa, to poradziłem sobie w ten sposób, że bok miski olejowej wspawałem kominek na który nałożyłem zaślepioną rurkę gumową. Spuszczanie oleju to bajka – mogę go bez problemu wyciągnąć pompką do odsysania. Teraz spuszczenie wody. Jest to duże wyzwanie – zwłaszcza dla właścicieli silników z otwartym układem chłodzenia. Jak napisałem – wody nie da się ani całkowicie spuścić, ani wydmuchać (w praktyce). Ale jest prosty sposób. Kupujemy w hurtowni 10 litrów glikolu do chłodnic samochodowych. W otwór poboru wsadzamy wąż gumowy zanurzony w wiadrze (uszczelniamy go owijając taśmą wulkanizacyjną koniec – to jest bardzo pewne uszczelnienie). Drugi wąż wkładamy w rurę wydechową – ale nie zanurzamy go w wiadrze, tak, aby odseparować spaliny od glikolu. Uruchamiamy silnik na 4-5 minut. Układ idealnie się przepłucze. Możecie być trochę zdziwieni, że zniknie Wam około 0,5 do 1 litra płynu. I bardzo dobrze – został w bloku, pompie o kolektorze chłodzonym cieczą. Pomyślcie, jak smutno jest silnikowi gdy w jego wnętrzu zamarza ta ilość wody. Na wiosnę, już na wodzie, przez krótki czas nad wodą będzie się unosił słodki zapach glikolu, który wypali się w kolektorze – nie ma to żadnego znaczenia. Jeżeli macie taki obyczaj – wymontujcie akumulatory. Ja tego nie robię bo nie chce mi się dźwigać. Ponieważ mam dostęp do prądu, to karmię je przez całą zimę małym prądem buforowym (1-2 A). Najtaniej będzie, jeżeli kupicie sobie do tego mały prostownik motocyklowy na 12 V. Na koniec spuszczam skropliny wody z filtra wysokiego oczyszczania (uwaga na szklaną bańkę odstojnika), która bez tego pęknie jak amen w pacierzu. Na koniec lejek i kanister z olejem napędowym. Dopełniam zbiornik pod korek, aby nie dopuszczać do wykraplania się wody na chłodnych ściankach zbiornika. Jeżeli tego nie zrobicie z dużą pewnością po zatankowaniu na wiosnę silnik będzie kulał. Tej wody zbiera się naprawdę dużo – tym więcej, im większe były wahania temperatury w ciągu sezonu. A to jest specyfika Polski – sorry, taki mamy klimat…
5. Co robimy z instalacją gazową? Odpowiedź: nic, poza pokryciem zaworu butli wazeliną bezkwasową oraz otwarciu wszystkich kurków dla wypalenia resztek gazu z przewodów. Jeżeli chodzi o instalację elektryczną, to po sezonie gdy maszt leży, sprawdzam wszystkie połączenia masztowe. W razie potrzeby czyszczę wsuwki i gniazda żarówek LED.
.
.
6. Powierzchnie drewniane w środku pokrywam preparatem woskowym (antystatycznym) o silnym zapachu lawendy – pamiątka po czasach, gdy próbowałem żeglować z Żoną po osłoniętej od wiatrów i fal sadzawce nazywanej Zalewem Szczecińskim. Pomijając fakt, że był to jej ulubiony zapach, lawendy nie lubią różne latające i pełzające drobnoustroje. Jeżeli chcecie upajać się na wiosnę zapachem neutralnej świeżości w wnętrzu to rozwieście kilogram kawy w czterech woreczkach lnianych w miejscach przewiewu. Woreczki możliwie płaskie – tak, aby mieć dużą powierzchnię eksponowaną. Jeżeli macie możliwość stałego dostępu do prądu - zainwestujcie 15 zł w duży wentylator od komputera (średnicy 14-16 cm). Niech wolno i bezgłośnie mieli powietrze na głównym ciągu. Jacht bardzo starannie odkurzam. Ale tego się nie da zrobić bez kompresora i specjalnego pistoleciku, którym wydmuchujecie różne świństwa z zakamarków. Nie macie kompresora? Nie szkodzi, kupcie dętkę ciężarówkową lub ciągnikową (600x16 lub 750x20 – kosztuje dziesięć razy mniej niż najtańszy kompresor). Napompujcie ją na stacji - potem bagażnik dachowy. Albo kupcie za 50 zł elektryczny kompresorek o małej wydajności zasilany z gniazda zapalniczki. Oczywiście sam z siebie będzie miał tendencję do przegrzewania się. Więc na czas dłuższej pracy owińcie go mokrą szmatą. Jeżeli chcecie mieć coś na dłużej – to kupcie model BASS 4522. Ma wszystko co cieszy oko inżyniera. Zgrabna, dwutłokowa sprężarka, pewny wyłącznik ciśnieniowy i mocna lampa LED do pracy w nocy. Kosztuje około 150 zł. Na zawór dętki nakręcicie wąż pneumatyczny od pistoleciku i macie idealny zestaw do czyszczenia.
7. Tak a propos. Dętka ma wiele zastosowań na Waszym jachcie. Jeżeli padnie Wam pompa paliwowa, to uszczelniacie wlew paliwa i podajecie ciśnienie z dętki na odpowietrzenie zbiornika wężem od pistoleciku (zadbajcie aby na odpowietrzeniu mieć od razu przygotowaną końcówkę z szybkozłączką pneumatyczną za 5 zł). Dętka ciągnikowa na dachu kabiny to kilka godzin pracy silnika…
8. Dętka obciągnięta grubym materiałem z remizkami (tak jak kierownica samochodowa szpanera) jest najlepszym znanym mi odbijaczem na długi postój jachtu. Z wyplecioną z linek i karimaty podłogą stanowi bardzo dobry ponton transportowy do holowania za małym pontonem głównym (woda, napoje, paliwo, itp.). Nie mówiąc już o dzieciach – dla których obracający się ponton stanowi przednią zabawę.
9. Cztery dętki powiązane pasami transportowymi przewleczonymi pod kilem ściągną wam bez problemu pięciotonowy jacht z mielizny. Żmudne? Tak. Ale jak uczy Mistrz don Jorge – umiesz liczyć do dwóch – licz na siebie…
10. Materace zostawiam w łódce (bo nie mam suchego pomieszczenia). Ale to im nie szkodzi, pod warunkiem, że są podparte od spodu, aby był przewiew.
11. Plandeka. Ta kupowana na Allegro po 60-70 zł jest nic nie warta. Przerobiłem już ich kilka. To co się sprawdza, to tkanina z banerów reklamowych (jest tania i bardzo wytrzymała). Nie kupujcie – nawet okazyjnie – plandek od TIR-ów. Są bardzo ciężkie i nawet we dwóch jest kłopot z jej nakładaniem. Nie próbujcie robić z plandeki namiotu – tworzą się kieszenie z wody i śniegu. Zróbcie szkielet z tanich rur do wody (PE) mocowanych taśmą do relingów. Taka wypukła beczka sprawdza się doskonale.
12. Aha, na koniec drobiazg, ale ważny. Jeżeli jacht stoi na przyczepie, to przyczepa koniecznie stoi na kobyłkach. Obniżacie ciśnienie w oponach do 1 at (nie mniej i nie więcej). Opony przykrywacie szmatami przed słońcem. WD-40 smarujecie mechanizm hamulca najazdowego oraz sam zaczep (od środka). Pryskacie obficie wnętrze wtyczki – co za radość, jak na wiosnę znajdziecie działające wszystkie światła.
Powodzenia!
Pozdrawiam cały Klan, wasz szczerze oddany
Pozdrawiam cały Klan, wasz szczerze oddany
T.L.
----------------------------
P.S. W następnych numerach smutna historia-ostrzeżenie przed oszustem spod Warszawy podającym się za szkutnika (informacje od poszkodowanego Czytelnika SSI) oraz o niezwykle prostym i tanim przygotowaniu nawigacji główne oraz awaryjnej dla Andrzeja Placka na jego planowany rejs dookoła świata.
P.S. W następnych numerach smutna historia-ostrzeżenie przed oszustem spod Warszawy podającym się za szkutnika (informacje od poszkodowanego Czytelnika SSI) oraz o niezwykle prostym i tanim przygotowaniu nawigacji główne oraz awaryjnej dla Andrzeja Placka na jego planowany rejs dookoła świata.
Wahałem się czy napisać, ale; pro publico bono.
Świetnie, jak zawsze, czyta się Tadeusza Lisa, zwłaszcza w ostatniej
korespondencji dywagacje o dętce traktorowej gdzie niczym nieskrępowana
wyobraźnia przenosi nas wszystkich w rozmaite dziedziny pożytecznych
zastosowań gumowej i nadmuchanej tuby.
Jednak co do zbiornika z ropą na zimę
napełnionego mniej lub bardziej; jeżeli nie nalejemy tam odmiany oleju
napędowego zwanej odmianą zimową to na wiosnę będziemy mieli, w naszym
klimacie, baniak paliwowy nabity parafiną w postaci praktycznie
nierozpuszczalnej (jeżeli łódka zimuje na powietrzu, jeżeli na wodzie to
jest szansa, niewielka, że umieszczony poniżej linii wodnej zbiornik z
paliwem nie dostanie ujemnej temperatury i parafina się nie wytrąci).
Pozdrowienia - J.Czyszek
Dzięki za przypomnienie.
Pisałem już o tym kilkakrotnie na SSI, ale jak mawiał pewien nieco sfrustrowany dziennikarz: dzisiejsze gazety wyściełają jutrzejsze kubły…
Ale do rzeczy.
Nigdy do zbiornika nie leję czystego oleju napędowego.
Zawsze dodaje do niego podwójną porcję preparatu Diesel Skydd Black Arrow.
To sprawia, że nigdy nie miałem kłopotów ani z pompą paliwową, ani z wtryskiwaczami
Pozdrawiam Cały Klan SSI
.T.L.