BITWA O GOTLAND
Już w najbliższą sobotę - 17 września 2016 w Marinie Delphia w Górkach Zachodnich będziecie mieli okazję spotkać się z uczestnikami najpoważniejszych polskich regat morskich - czyli z samotnikami, którzy w niedzielę wyruszą na podbój szwedzkiej wyspy Gotland. Biedni gotladczycy - czy oni nawet w dobie wszechogarniających mediów zdają sobie sprawę, że zostaną okrążeni ?
W newsie z dnia 8 września znajdziecie mapę trasy oraz listę 25 zawodników płci obojga.
Co w sobotę ?
godziny 14 - 15 - pogadanki Radka Kowalczyka i Krystiana Szypki o bezpieczeństwie samotnej zeglugi.
godziny 16 - 18 - szkolenie uczestników regat w zakresie zasad komunikacji radiowej oraz procedur ratowniczych SAR
godzina 18 - konkurs WIELKA BRZEGOWA BITWA O TOTEM
------------------------------------------------
Teraz mam dla Was dwa zrzuty ekranowe obrazujące problem bezkolizyjnej żeglugi. Bo jak wiecie - Bałtyk nie jest oceaniczą pustynią, choć już i na oceanach tu i ówdzie pojawia się "tłok"
/
Przykładowy zrzut ekranowy trackingu zeszłorocznej Bitwy o Gotland.
.
/
Przykładowy zrzut ekranowy położenia statków w okolicach Gotlandu
.
------------------------------------------------
Sami widziecie - zmrużenie oczu nawet na kilka minut może być groźne.
Może dlatego z radością bym powitał ewentualną przyszłą zmianę konwencji regat na załogi dwuosobowe. Najlepiej różnopłciowe :-)
Żal mi skipperów mini jachcików Ocean 650 i Maxus 22, których wspólny start z mastodontami Dehler 46 oraz Delphia 46 od razu, w momencie strzału startera pozbawi przyjemności bezpośredniej konkurencji. Przeliczniki tej zabawy nie skompensują. Wzór na prędkośc graniczną nie jest do przeskoczenia. Czyli maleństwa na metę przybędą po zgaszeniu świateł. Moim subiektywnym zdaniem to psuje zabawę. Bo to przecież chyba ma być zabawa.
--------------------------------------------------
Co mnie do tego ?
Nic.
Organizator tak sobie wymyślił, uczestnicy zaakceptowali.
No i fajnie, a ja jako osoba postronna, czyli kibic jednak mam prawo sobie pomarudzić na boczku.
No nie ? Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
Witaj Jerzy,
Zupełnie nie przeszkadza mi ściganie się w przeliczniku lub też bezpośrednio z tyranozaurami powyżej 40 stóp ;) jedyne co mnie może nie zadowolić to ściganie dwuosobowe ;) zwłaszcza w różnopłciowych załogach :) żony, narzeczone i partnerki choć raz mogą zostać w domu ;)
skiper Ocean 650 - Michał Weselak
-------------------------------------
PS. zapraszam na herbatę lub kapkę beczułki, wszak mieszkasz o dwa domy dalej ;)
Pozdrawiam
Michał Weselak
To zawody sportowe podlegające określonym przepisom tu żeglarsko-regatowym.
Jeżeli są jasne i przestrzegane przez organizatorów i zawodników to wszystko jest OK.
Każdy z uczestników akceptujący te przepisy współzawodnictwa sam decyduje czy zgłosi się
i wystartuje czy nie.
Wspólny start – to nic nienormalnego dla jachtów różnej wielkości a co za tym idzie różnych cech nautycznych. Jeżeli ustalone przepisy zawierają podziały
na klasy według wybranych formuł pomiarowych jachty ścigają się w „swoich” klasach i procedury startowe powinno się rozdzielić. Jeżeli w ustaleniach organizatora jest,
że regaty mają wyłonić bezwzględnie najszybszy jacht trasy wtedy start musi być wspólny dla wszystkich. Dokładnie takie zasady obowiązują w regatach Sydney-Hobart.
Zwycięstwo bezwzględne tam jest najbardziej prestiżowe choć klas nagradzanych jest kilka i są klasyfikacje generalne po przeliczenia w różnych formułach.
--
Pozdrowienia,
Piotr
Jako kolejny komentarz dodam, że przelicznik daje jachtom mniejszym/wolniejszym szansę.
Ale ściganie się w przelicznikach jest inne. Po pierwsze walczymy z czasem, więc należy unikać walki bezpośredniej z innymi jachtami, należy gnać do mety.
Po drugie płyną jachty różne, i nie płyną obok siebie. Mogą trafić na różne warunki i na to nie ma rady. Można dzielić jachty na grupy
(zbliżone osiągami), ale do tego musi być odpowiednio duża flota.
Statystycznie warto mieć jacht szybszy, bo i łatwiej można uciec przed złą pogodą (także brakiem wiatru), i krócej się płynie. Za to jacht
mniejszy łatwiej obsłużyć w sytuacjach trudnych, można częściej zaryzykować żagle dodatkowe.
Tak czy owak, przelicznik powoduje, że jachty mniejsze mają szansę i mogą konkurować z dużymi.
W klasie OPEN jest to niemożliwe i ściganie się w open jest najmniej sensowne pod względem sportowym. Często kolejność na mecie można podać
już przed startem. Nie dotyczy to Bitwy, bo trasa długa, trudna i wszystko może się zdarzyć. Ale statystycznie...
Tak więc dzięki przelicznikowi mamy na liście startowej taką ilość jachtów i tak różnych.
Spróbować może każdy (w pewnym uproszczeniu) i każdy ma szansę.
Pozdrawiam
Tomasz